Coś mi się jeszcze przypomniało, jak polazłem na spacer z suką ;)
Troszkę OT.
O ile tzw "państwową opiekę zdrowotną" traktuję w kategoriach raczej kabaretowych, to nie mam powodów do zastrzeżeń, jeśli chodzi o medycynę ratunkową.
W sytuacji z Mamą - przyjęli i potraktowali poważnie zgłoszenie z innego województwa.
Półtora roku temu miałem podobną sytuację z Ojcem. Też bez problemu przyjęli zgłoszenie. Tam już niestety niepotrzebnie. Stwierdzili tylko zgon :/
Moja sytuacja z osą:
Za Świeciem czułem już, że nie dam rady dojechać do Gdańska.
Dzwonię na pogotowie w intencji zapytania, co mam w okolicy.
Jako, że z trasy, to BTS-y troszkę zgłupiały i najpierw mnie przełączyło na Bydgoszcz. Zanim blondi skumała i przełączyła mnie na Świecie, byłem już za Warlubiem. Pani ze świecia stwierdziła, że skoro już tak daleko pojechałem, to nie ma sensu wracać i przełączyła mnie na Gniew.
Pani z Gniewu mnie pilotowała, jak trafić i po zaparkowaniu auta pod szpitalem nie miałem ani minuty "przestoju".
Cały czas na telefonie. Szkoda, że akurat wtedy mnie psiarnia nie zwinęła. Miałbym satysfakcję ze sprawy sądowej za te wszystkie mandaty za gadanie przez tel podczas jazdy :D
Z dobre 10 lat wcześniej miałem dosyć podobną sytuację.
Podobno już nie ma szpitala w Sopocie. Wtedy jeszcze był.
A ja mieszkałem wówczas na 3-Maja, czyli może z 500 metrów od niego.
Nagły, gwałtowny ból w klatce piersiowej. Trudność z oddychaniem.
Pierwsza myśl: zawał. No ma się te 4x.. lat, to najwyższy czas ;)
Druga myśl: Kurcze.. nie zadzwonię na pogotowie, bo mój ówczesny pies ich zeżre z karetką włącznie...
Wylazłem z chaty i dzwonię dopiero sprzed bloku...
Karetki nie mają. Mogą ściągnąć z Zaspy albo z Redłowa.
"Ale jak Pan ma tak blisko, to niech Pan spróbuje dojść. Nie będę się rozłączać. Jak przestanie się Pan odzywać, to wołam karetkę na gwizdkach"
(jakbym przestał się odzywać to już nie zdążyłaby dojechać, ale pikuś ;)
Ale rzeczywiście mnie pilotowała na telefonie. Dotarłem sam, ale czekali na mnie wręcz na progu. Od razu pod EKG i inne badania.
Nie miałem zawału. Nie wiem,, co to było.
Nb. wtedy pierwszy raz usłyszałem, że serce mam jak dzwon :D
I sytuacja sprzed pól roku..
SOR w Gdańsku. Już niestety nie jest tak "od ręki", mimo, że przywieziony na gwizdkach ;)
Totalny brak informacji, że jak się dostanie zielony breloczek, to można jechać do domu, nakarmić i wyprowadzić psa, zrobić sobie kanapki i termos kawy, wziąć poduszkę pod odwłok i zagłówek. A i śpiwór nie zawadzi. I bez szczególnego pośpiechu zdąży się na swoją kolej ;)
Ale jak już "wezmą w obroty" to już leci. Nawtykane kroplówek, tomograf o północy - proszę bardzo! USG o trzeciej - no problem! Wyniki z krwi w godzinkę max.
(wtedy usłysząłem, że moje EKG może robić za wzorzec dla studentów :D
I naprawdę... wiedzą co robią.
Niniejszym składam im hołd.
2
4