• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po "Trzech Króli" powrót do codzienności

Jarosław Kus
6 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk

Święto Trzech Króli to tradycyjne zakończenie zimowego okresu świątecznego - tak było i w roku 1927. Z lektury "Gazety Gdańskiej" z 5 stycznia dowiadujemy się, jak wyglądał powrót do codzienności.



Wspominano wprawdzie niedawne przywitanie Nowego Roku, ale do normy wracał ruch statków w porcie gdańskim, zachwiany dość znacznie w "międzyświątecznym tygodniu".

Do jego spadku poważnie przyczyniły się także "szalejące burze", ale szczęśliwie "nie wyrządziły w porcie większych szkód".

Na szczęście zbliżające się święto dawało mieszkańcom Gdańska jeszcze chwilę wytchnienia, no, chyba że... byli pracownikami "urzędu pocztowo-telegraficznego nr. 1", który 6 stycznia miał pracować jak w dni powszednie.

Trzeba przyznać, że początek roku nie był zbyt szczęśliwy dla polskiej poczty w Gdańsku, o czym przekonał się osobiście 19-letni Bronisław Bieliński...

Tymczasem "niemiecka" poczta Wolnego Miasta Gdańska, uniknąwszy noworocznych komplikacji, informowała o terminach przyjmowania przesyłek do Ameryki. Przesyłki przyjmowały placówki pocztowe przy Langgasse (obecnie Długa) i przy dworcu kolejowym.

Nowy rok przynosił niezbyt optymistyczne doniesienia z kolei: Dyrekcja Kolei Państwowych w Gdańsku ujawniła szczegóły katastrofy kolejowej, do której doszło w sylwestrowy wieczór między Miechucinem a Sierakowicami, gdzie pociąg osobowy zderzył się wagonem... "zbiegłym ze stacji Sierakowice".

Ponieważ wagon był "próżny", bez trudu został porwany silnym wiatrem i popędził na spotkanie składu pasażerskiego. Doszło do zderzenia, wskutek czego wykoleił się wspomniany wagon, parowóz, tender i trzy wagony osobowe, "z których dwa wywrócone". Maszynista Jan Trzebiatowski poniósł śmierć na miejscu spowodowaną oparzeniem wrzątkiem z rozbitego kotła parowozu, zaś palacz Bepke został ranny. Na szczęście nikomu z podróżnych nic się nie stało.

Jakby tego było mało, kolejna tragiczna wiadomość nadeszła z Poznania, gdzie "zauważono wśród kół lokomotywy pociągu pośpiesznego Warszawa-Poznań, już po przybyciu na stację, resztki ciała ludzkiego".

W wyjaśnieniu makabrycznego znaleziska pomógł dopiero meldunek policji z Kobylnicy, donoszącej o "przejechaniu tam przez wspomniany pociąg kobiety nieznanego nazwiska."

Styczniowa "Gazeta" poświęciła też dużo miejsca jednemu z najmłodszych miast odrodzonej Rzeczpospolitej, czyli Gdyni (w tym miejscu przypomnijmy, że prawa miejskie Gdynia uzyskała na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 lutego 1926 r. - rozporządzenie weszło w życie 4 marca tegoż roku).

Mimo "wieku niemowlęcego" gdyński port funkcjonował całkiem sprawnie i "2 stycznia przybył do portu naszego pierwszy okręt polski "Wilno" pod dowództwem kapitana Stankiewicza" (kapitanowi Mamertowi Stankiewiczowi Karol Olgierd Borchardt poświęcił książkę "Znaczy kapitan"), zaraz za nim weszły do portu dwa kolejne statki - "Kraków" i "Poznań".

I choć było to pierwsze wejście do Gdyni statku handlowego pod polską banderą, zorganizowano jedynie "skromne uroczystości powitalne".

Młode miasto borykało się z różnymi trudnościami: jedną z nich był brak wodociągu. Magistrat zwrócił się więc z prośbą do Dyrekcji Kolei Państwowych o "zezwolenie na przyłączenie tymczasowe sieci wodociągowej śródmieścia, a więc ulic Wiejskiej, 10 Lutego, i nowej projektowanej alei do nowobudującej się wieży". Mowa tu o wieży ciśnień dla dworca towarowego, którą kolej wznosiła w tym czasie "na górach poza dworcem". Władze miejskie, licząc na życzliwość Dyrekcji, prosiły o użyczenie wieży "za możliwą opłatą".

Kłopotów Gdyni przysparzali również... jej mieszkańcy. Okazuje się, że widok nietrzeźwych kontrolerów pociągów "na tutejszej placówce kontroli granicznej" wcale nie należał do rzadkości!

Mimo to incydent z 1 stycznia był na tyle drastycznym przypadkiem, że - jak zauważyła "Gazeta" - "przemilczeć tego nie można". Jeden z kontrolerów, niejaki Stolz, został "przez swych kolegów w tak pijanym stanie wyniesiony do poczekalni kolejowej, że stan ten chyba graniczył z nieprzytomnością".

W młodej Gdyni pojawił się również problem z nierządem, choć - co podkreśliła "Gazeta" - "zdawałoby się, że Gdynia jako malusieńka mieścina o nierządzie i jego fatalnych skutkach nie wie jeszcze nic". Wspomniany proceder był jednak efektem rosnącego "ruchu portowego". Według doniesień "dobrze poinformowanych czytelników" nielegalny dom nierządu miał funkcjonować na Kamiennej Górze. Ponieważ "z nierządem w parze idzie zbrodnia", problem winien być rozwiązany natychmiast i "dom nierządu winno się wytępić jak gniazdo szerszeni", o co kategorycznie apelował dziennik.

Jednak z Gdyni płynęły również dobre wiadomości, dobrze świadczące o ówczesnych gdynianach, którzy nie zapominali o najbardziej potrzebujących. Otóż "staraniem Sióstr Miłosierdzia tutejszego domu" zorganizowano amatorskie przedstawienie "Kopciuszka" na rzecz biednych dzieci i "ochronki, którą Siostry Miłosierdzia w najbliższym czasie zamierzają rozszerzyć i wybudować".

Z Gdyni przenosimy się z powrotem do Gdańska, w którym nadal trwał sezon na "cudownie dobrane i prawdziwie po polsku wykonane kolendy nasze, kochane, swojskie" - warto nadmienić, że ich wykonanie w kościele św. Mikołaja w czasie świąt Bożego Narodzenia pobudziło "Polaków do liczniejszego odwiedzania kościołów".

Pierwsze tygodnie nowego roku to, tradycyjnie, czas nie tylko kolędowania, ale również - o czym przekonują nas poniższe reklamy - poświątecznych wyprzedaży. Od dziewięćdziesięciu lat, nic się pod tym względem nie zmieniło...


Źródło: "Gazeta Gdańska - Echo Gdańskie" nr 3 z 5 I 1927 r.. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (14) 6 zablokowanych

  • (2)

    Oglądam orszaki "Trzech Króli"/ a nie 6-ciu z Belzebubem , Czartem
    i Szatanem/ . Królowie składają dary -złoto , kadzidło i mirrę / a nie Myrtę/.
    Ludzie , w dużych miastach i małych miasteczkach się radują i bawią.
    Nikt im w tym nie przeszkadza , bo wichrzyciele i awanturnicy POchowali
    się w sali sejmowej i knują następną awanturę . Czy ci na zachodzie
    są tak głupi i otumanieni , że tego nie widzą i wierzą , że ludzie z siebie
    tak się mogą bawić w "dyktatorskim państwie bez demokracji " ?

    • 9 25

    • knują wichrzyciele, awanturnicy, kułacy itd

      dyktatorski amen

      • 7 1

    • Szatan też się pokłoni

      a w sali sejmowej obradowali nie POchowani wichrzyciele, a PiSzący nowe ustawy. A to państwo to gdzie jest wg Ciebie?

      Uuuups! Chyba widze trolla....

      • 4 3

  • )

    Świetny artykuł.Szczególnie pijany celnik i problem z nierządem)Nic się w tych sprawach nie zmieniło)Szkoda tylko że ruch w porcie już taki mały.

    • 16 2

  • (2)

    Popatrzmy jak został ubogacony zachód Europy przez ostatnie kilka lat.
    Tam już nawet zabrania się stawiania symboli religii chrześcijańskiej jaką jest choinka,nie mówiąc o takim święcie jak dzisiaj.Takie parady wiązałyby się z czerwonym alertem i ogromnym zagrożeniem terrorystycznym ,a u nas idą i ludzie się cieszą.
    Następnym krokiem wzbogacania Europy zachodniej będzie zamykanie,a może i równanie z ziemia kościołów.We Francji zrówna się z ziemia Katedrę Notre Dame i postawi wzbogacającą to społeczeństwo kolejną budkę z kebabem.
    Ponad tysiącletnia kultura chrześcijańska zostanie zastąpiona szwendającym się babami w chustach i budkami drewnianymi z ulubionym posiłkiem społeczeństwa zachodniego jakim będzie kebab i dziczyzna z wielbłąda.
    Adamowicz chce ubogacenia Gdańska,tylko co wnoszą ci ubogacający jak to są ludzie prymitywni.Jeszcze bardziej radykalni od KOD-u i jak ci z KOD-u półanalfabeci.Widać dla niektórych nawet półanalfabeta żrący kebab to obiekt który w jego marne życie coś wnosi

    • 14 18

    • Nie odstawiaj leków

      widać, czym to skutkuje.

      • 6 3

    • Poczytaj o źródłach tradycji stawiania choinki

      trochę się zdziwisz.

      • 8 1

  • Piękne określenie (3)

    czasu: "W czasie od godziny 12-1 zjawili się..."

    • 3 3

    • Napisz o tym do redakcji tamtej gazety (1)

      • 3 2

      • Po co?

        Takie określenie było wtedy prawidłowe. Teraz też jest zrozumiałe - dla niektórych... mimo, że używamy do oznaczenia czasu 24 godzin, zamiast 12 "dziennych" i 12 "nocnych".

        • 1 1

    • Wyprzedaże

      świąteczne mają długą tradycję. Ciekawe, czy wtedy też manipulowano cenami? Czyli - najpierw podnoszono cenę o 50%, by potem dać rabat 20%.

      • 3 1

  • Fajne te wycinki, dziękuję

    Od razu inna perspektywa. :-)

    • 12 0

  • No proszę! (1)

    1927 rok i wyprzedaż internetowa!

    • 3 1

    • A niektóre przedmioty

      z tamtych wyprzedaży osiągnęłyby obecnie niezłe ceny?

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywało się słynne piwo produkowane w Gdańsku opisane w Historia naturalis Regni Poloniae?

 

Najczęściej czytane