• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historie kulinarne: dziecko w restauracji. Zabierać czy nie zabierać?

Anna Włodarczyk
18 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Początki rodzicielstwa to ciężki okres dla stałych bywalców restauracji, przynajmniej tych empatycznych... Początki rodzicielstwa to ciężki okres dla stałych bywalców restauracji, przynajmniej tych empatycznych...

Nasze niedawne teksty o restauracjach przyjaznych dzieciom i tych, w których maluchów raczej nie spotkamy, wywołały gorącą dyskusję wśród czytelników. Teraz głos zabiera nasza felietonistka i autorka cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne", Ania Włodarczyk, prywatnie mama 1,5-rocznego Olka. Jak zabieranie małych dzieci do lokali wygląda z jej perspektywy?



Jak reagujesz na głośne zachowanie obcych dzieci w restauracji?

Początki rodzicielstwa to ciężki okres dla stałych bywalców restauracji, przynajmniej tych empatycznych. Problemy się piętrzą (pampersy, karmienie piersią, płacz, brak miejsca na wózek...) i, co najgorsze, z upływem czasu wcale nie robi się lżej, bo potomek zaczyna krzyczeć, walić łyżką o blat, zrzucać przedmioty ze stołu... Rodzi się więc pytanie: chodzić czy nie chodzić?

Jest niemal pewne, że twój kilkumiesięczny osesek, który smacznie śpi w wózku, po przekroczeniu progu restauracji czy kawiarni z aniołka przeistoczy się w ryczącego diabła. I "zignoruje" fakt, że akurat zamówiłeś talerz ciepłej zupy albo suflet, który niezjedzony w ciągu kilku minut klapnie. Twój potomek (i spokój innych gości!) jest najważniejszy, więc wyciągasz zawiniątko z wózka i udajesz się w odludne miejsce, by uspokoić maleństwo.

Jeśli wybrałeś się do restauracji z partnerem, jesteście w o tyle komfortowej sytuacji, że podczas gdy jedno z was je, drugie może zająć się dzieckiem. Swoją drogą, uczestniczyłam kiedyś w walentynkowej kolacji, na którą wybrali się również świeżo upieczeni rodzice ze swym podopiecznym. Maluch postanowił, że rodzice nie zaznają spokoju i zaczął płakać już przy przystawce. Resztę wieczoru rodzice spędzili osobno, opiekując się zmianowo dzieckiem - gdy jedno krążyło z wózkiem po dworze, drugie w pośpiechu zjadało "romantyczną" kolację.
O ile kiedyś nie wdawałam się w dyskusje, odkąd jestem rodzicem wiem, że owszem, "to tylko dziecko", ale to nie oznacza, że pozostali goście, którzy wybrali się do restauracji muszą cierpieć


Te ciężkie początki rodzicielstwa dotknęły i mnie. Mam na koncie kilka obiadów połykanych w pośpiechu i bez smaku, byleby jak najszybciej wyjść z restauracji. W pewnym momencie przestaliśmy jadać na mieście, bo stres przysłaniał radość z jedzenia. Napięcie, które rośnie w rodzicu, jest dwojakie. Po pierwsze, stresuje się tym, że płaczące dziecko będzie przeszkadzać innym gościom, po drugie, gdy potomek zaczyna płakać, myśli się jedynie o tym, by go pocieszyć i uspokoić. Wszystko to ma miejsce, jeśli rodzic jest kulturalny, bo są i takie okazy, którym obojętne jest samopoczucie otoczenia (najczęściej to te same sztuki, które np. na plaży umilają innym czas głośną muzyką z telefonu).

  • Jeśli maluch nie daje się uspokoić, hałasuje albo - w przypadku starszych - robi czterdzieste okrążenie dokoła sąsiedniego stolika - trzeba skrócić ucztę i opuścić lokal. Nie każdy rodzic jest tego świadom, niestety.
  • Szanuję i rozumiem fakt, że istnieją takie lokale, są przecież goście, którzy nie chcą towarzystwa dzieci, są sytuacje, kiedy potrzeba ciszy. Nie pcham się tam z wózkiem, bo kiedyś sama mogę potrzebować tego spokoju.
  • Trzeba też mieć wyczucie co do miejsca. Mądry rodzic wyczuje, który lokal jest nieco odporniejszy na dziecięce wrzaski i w którym można się spodziewać nieco więcej tolerancji w tym temacie. To takie miejsce, w którym jest punkt zabawy dla dzieci, porządny kącik socjalny i sporo fotelików.
  • Jest niemal pewne, że twój kilkumiesięczny osesek, który smacznie śpi w wózku, po przekroczeniu progu restauracji czy kawiarni z aniołka przeistoczy się w ryczącego diabła.
  • Początki rodzicielstwa to ciężki okres dla stałych bywalców restauracji, przynajmniej tych empatycznych...
Niejednokrotnie zdarzało mi się jeść w akompaniamencie płaczącego lub krzyczącego przy stoliku obok dziecka, przy całkowitej ignorancji rodziców. Prośby o uciszenie pociechy kończyły się oburzonym fuknięciem w stylu "to tylko dziecko". O ile kiedyś nie wdawałam się w dyskusje, odkąd jestem rodzicem wiem, że owszem, "to tylko dziecko", ale to nie oznacza, że pozostali goście, którzy wybrali się do restauracji, by się odprężyć, zjeść coś dobrego, przeżyć coś miłego, muszą cierpieć.

Jeśli maluch nie daje się uspokoić, hałasuje albo - w przypadku starszych - robi czterdzieste okrążenie dokoła sąsiedniego stolika - trzeba skrócić ucztę i opuścić lokal. Nie każdy rodzic jest tego świadom, niestety.

Poza tym trzeba mieć wyczucie co do miejsca. Mądry rodzic wyczuje, który lokal jest nieco odporniejszy na dziecięce wrzaski i w którym można się spodziewać nieco więcej tolerancji w tym temacie. To takie miejsce, w którym jest punkt zabawy dla dzieci, porządny kącik socjalny i sporo fotelików. Miejsca bez tych udogodnień na wstępie często wysyłają sygnał: "gości z dziećmi raczej nie wpuszczamy".

Szanuję i rozumiem fakt, że istnieją takie lokale, są przecież goście, którzy nie chcą towarzystwa dzieci, są sytuacje, kiedy potrzeba ciszy. Nie pcham się tam z wózkiem, bo kiedyś sama mogę potrzebować tego spokoju.

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Opinie (193) ponad 10 zablokowanych

  • nie chodzę tak gdzie są dzieci a szczególnie matki karmiące przy ludziach. (12)

    • 194 52

    • dokładnie wolałbym obok przy stoliku zawszawionego bezdomnego niż biegającego pasożyta co drze mordę (4)

      • 44 47

      • Powaznie???? (2)

        Ciekawe czy Twoja mama sie Ciebie tak wstydzila...

        • 16 33

        • kiedys dzieci były dobrze wychowane,wiec nie musiała sie wstydzić

          • 56 12

        • To nie jest wstyd tylko jedzenie posiłku w kulturalnym i spokojnym miejscu

          • 25 1

      • Tyyy, Artysta...

        i wszyscy inni którym dzieci w restauracji przeszkadzają. Zakaz z dziećmi jest? Bo jak nie to mordy w kubeł. Nie chodźcie jak wam się nie podoba. Mnie bardziej przeszkadzają narzekające pindy, a wygląda na to, że takich większość na tym forum.

        • 12 28

    • Napisz gdzie chodzisz (4)

      Moja noga tam już nie stanie.
      Nie lubie buraków, a szczególności tych karmiących samych siebie przez otwór gębowy.

      • 13 33

      • Pis

        Chodzę głosować na PiS - zrób jak napisałeś.

        • 3 13

      • (2)

        "tych karmiących samych siebie przez otwór gębowy"? A ty to jak? Ktoś cię karmi przez otwór analny?

        • 32 2

        • Freud by wiele powiedział na temat twojej "odpowiedzi" (1)

          To samo sie tyczy plusujacych.
          Pozdrawiam i zycze powodzenia

          • 4 18

          • widać ksiądz, ciągle o jednym myśli

            • 1 0

    • Wszyscy mający "problem" z matkami karmiącymi są zaburzeni (1)

      Proponuje psychoterapię, bo problem jest poważny i będzie was toczył dopóki się z nim nie zmierzycie.

      • 16 31

      • tak, to ludzie ciężko chorujący na poczucie estetyki

        • 19 6

  • (7)

    Jak zawsze gownoburza o byle co. Jednym przeszkadza, że płacze innym że biega jeszcze innym, że matka karmi, nie przesadzajmy!
    Każdy młody rodzic czasem marzy żeby wyjść do ludzi i posiedzieć jak czlowiek- nie utrudniajmy im tego.

    • 66 193

    • Obowiązkiem rodzica jest zająć się własnym dzieckiem.

      Wolność tomku w swoim domku... a nie wszędzie... marne wytłumaczenie to tylko dzuecko

      • 68 3

    • jeśli "czasem marzy żeby wyjść do ludzi i posiedzieć jak czlowiek" to oczywiście proszę bardzo! ale ciągnąć ze sobą małe dziecko i męczyć je w środowisku dlań nieprzystosowanym???

      • 50 3

    • (1)

      Cały w tym problem, że ani rodzic nie posiedzi "jak człowiek" ani pozostali goście w restauracji. Czasem lepiej na jakiś czas odpuścić lub rozpocząć dziecięcą edukacje restauracyjną na spokojnie od krótkich wypadów na ciastko, lody lub małą przekąskę w lokalach pro dziecięcych. Nie ma co mordować dzieciaka w restauracji i trzymać go przy stole i oczekiwać, że wytrzyma pięciodaniową ucztę. Może są pojedyncze egzemplarze, które zniosą to ale większość dzieci się znudzi i zacznie marudzić, płakać, a starsze biegać. Z takiego wyjścia nie ma radochy ani rodzić, który choć trochę zwraca uwagę na innych ani inni goście restauracji, którzy maja prawo oczekiwać spokojnego spożycia posiłku. Wszystko ma swój czas, dzieci rosną zaraz znowu będziecie cieszyć się restauracjami i brakiem wrzodów, bo w pośpiechu i nerwach zjadane posiłki tylko tym się kończą. Trzeba szanować się i nie obciążać swoim szczęściem innych. Są miejsca atrakcyjne dla dzieci i te dla nich nie do końca fajne. Nie można na siłę udowadniać, że nic w moim życiu się nie zmieniło, bo to jest właśnie przejaw braku akceptacji dla własnego dziecka i jego potrzeb, a nie zirytowany wzrok ludzi w restauracji. Dla małego dziecka taka restauracja po pięciu minutach od wejścia staje się placem zabaw, gdzie się gania, krzyczy i trudno od niego oczekiwać, że będzie inaczej. I to my rodzice musimy widzieć, że to nie piaskownica i ludzie siedzący przy stolikach nie czekają z utęsknieniem, aż wsza pociech wlezie im pod stolik. Ostatecznie do pubów, na koncerty czy na dyskoteki dzieci nie zabieramy.

      • 61 1

      • Wiecej zrozumienia

        Owszem kazdy marzy zeby wyjsc do resteuracji, a co jak bede to ja rodzic ktory chce milo spedzic czas z partnerem bez krzyczacego dziecka? Mam w nagrode sluchac wrzasku cudzego dziecka?

        • 30 2

    • a odpocznie z wyjącym bachorem?

      jeszcze innych nara za na stres

      • 1 0

    • Się myśli najpierw

      Trzeba było nie płodzić potomstwa i pomyśleć o tym, zanim się sprowadziło g*wniarza na świat. Was - rodziców nie obchodzi, że ktoś chce zjeść obiad w spokoju, albo właśnie ma zaręczynową kolację, to co bezdzietnych ma obchodzić, że wy macie bachora i chcecie wyjść do restauracji?
      Wy nie macie empatii, to nie oczekujcie ich od reszty świata.

      • 1 0

    • hahaha

      kiedyd nie mieli czsu na d**ilne marzenia dom praca bachor

      • 0 0

  • Co za glupi temat (16)

    Oczywiscie ze zabieram dziecko. Traktuje knajpe jako miejsce gdzie ide z rodzina zjesc obiad, zwyczajnie. Co to znaczy, czy zabierac dziecko? A co mam z nim zrobic wyszedlszy z rodzina w weekend na spacer z zamiarem niegotowania w domu? Przed drzwiami zostawic? No co za blond p.nda.

    • 64 272

    • Kościelny janusz (1)

      Lepiej siedź w domu

      • 56 10

      • Milo mi - Artur

        • 4 13

    • psa też zabierasz bo to rodzina (5)

      • 53 9

      • Dwa koty ;)

        • 9 1

      • zabieram (2)

        leza grzecznie a czy to rodzina to przeciez nie twoja sprawa

        • 4 9

        • i krowe z pola (1)

          Zawsze swieze mieli

          • 10 2

          • krowy jadam

            • 0 2

      • trzeba mieć kompletny bajzel w głowie zamiast mózgownicy żeby dziecko do psa porównywać

        lecz się

        • 7 20

    • (3)

      Co to za nagonka na dzieci? Ostatnio coraz więcej egoistów na świecie. Dzieci nigdy nie będą mieć bo kariera, miłość, podróże, samorealizacja... Ja zabieram swoją córeczkę wszędzie i nie mam problemów. Niby gdzie ma się nauczyć życia i zachowania? Żyjcie sobie sami w swoim pięknym wielkomiejskim świecie samoluby.

      • 36 75

      • Oczywiście... ale ja nie pozwalam dziecku biegać wszędzie i zawsze i hałasować

        A dla niektórych nieważne czy to sklep, reastauracja, kościół, przychodnia czy autobus...i o ile maluszkowi (niemowlak) no nie da się wytłumaczyć, żeby nie płakał tak większemu dziecku można zakazać pewnych zachwań w miejscu publicznym bo nie wszystkie to plac zabaw. Kultury, dobrego wychowania i szacunku do innych powinno uczyć się od najmłodszych lat.

        • 52 0

      • Kluczowe...

        ... jest w Twojej wypowiedzi zdanie: "Niby gdzie ma się nauczyć życia i zachowania?" Jeżeli dziecko ma się rzeczywiście czegokolwiek nauczyć, ktoś (czytaj Rodzice) powinni mu pokazać co jest w danym miejscu odpowiednie, a co nie. Absolutny brak reakcji na niestosowne zachowanie dziecka, nauką nie jest, wręcz przeciwnie, mały szkrab dostaje sygnał, ze wszystko jest ok. Nie popieram skrajności - ani zakazów, ani całkowitego przyzwolenia na obecność małych dzieci w restauracjach, niezależnie od ich zachowania. Szanujmy siebie nawzajem. Miłego dnia życzę

        • 36 0

      • We

        w piwnicy paskiem

        • 0 0

    • Do kina też go zabierasz w wekend

      • 11 0

    • idz do BARU MLECZNEGO - JANUSZU (1)

      • 6 4

      • idź sam jeżeli to twój poziom

        • 3 3

    • Grr

      uśpic lub zamknac w szafie

      • 0 0

  • Zwariować idzie (4)

    Jak dziecko normalnie się zachowuje to ok,ale takich jest 10%. Reszta zachowuje się jak zwierzęta wypuszczony z klatki i wtedy nikt normalnie nie może zjeść ani posiedzieć .

    • 230 10

    • (3)

      Podejrzewam, że Twoje "normalnie" oznacza zupełnie nienormalne. Szkoda, że ludzie maja taką małą wiedzę na temat rozwoju człowieka. Może gdyby to się zmieniło, łatwiej by akceptowali to jak dzieci się zachowują czasami. A nie zakładali, że dziecko będzie spokojnie siedziało, jeszcze cichutko i najlepiej, żeby w ogóle nie dało się go zauważyć.

      • 8 57

      • Wszyscy dobrze wiemy, że dzieci mają swoje humory, ale po to są rodzice aby je wychowywać, prawda? potem takie dzieci rzucają kosz na śmieci nauczycielowi, puszczają głośno muzykę w autobusach itd., bo wychodzą z założenia, że im wszystko wolno, no niestety sztuką rodzicielstwa nie jest zrobienie dziecka i go posiadanie, a wychowywanie, co w dzisiejszym świecie troszeczkę kuleje, dzieci pokładają się na ziemi, drą w sklepach, a jak ktoś wróci uwagę, albo trąci takie dziecko, to zaraz żeby uważać i "no co Pani"... paranoja

        • 49 3

      • wszystko jest kwestią wychowania. Moje dzieci potrafią dać czadu (a jest ich trójka), jednak w miejscach publicznych ZAWSZE zachowywały się tak jak powinny. Nie mieliśmy nigdy scen w restauracji, sklepie czy u fryzjera. Po prostu od malutkiego je tam zabieraliśmy i mówiliśmy co wolno, a co nie.

        • 26 0

      • a kiedy jest ten moment, kiedy dziecko ma obowiązek nauczyć się spokojnie siedzieć? 18 latek?

        • 11 4

  • (4)

    Jeśli dziecko jest dobrze wychowane to nie mam z tym, żadnego problemu, ale jeśli rodzic jest zdania że "płace, wymagam" a moje dziecko jest pępkiem świata i może krzyczeć, biegać itd, no to sorry... Powinny być do tego specjalnie przystosowane miejsca, gdzie osoby które nie maja najmniejszej ochoty wysłuchiwać wrzasków rozpuszczonego bachora,będą mogły zjeść w spokoju zamówiony obiad. Dla mnie wyjście do restauracji jest rodzajem luksusu, rozrywki i dlaczego mam wysłuchiwać wrzasków? No chyba, ze taki rodzic zapłaci mi za to.. A jeszcze najlepsze jest to kiedy takie "dzieciaczki" biegają i wszystko rozwalają, dotykają brudnymi łapami, a obsługa musi sprzątać, no bo przecież od tego jest prawda? Dramat

    • 205 9

    • (3)

      ja po swoim posprzątam to co mogę ale masz rację, po to idę do restauracji aby po mnie obsługa posprzątała. Za to przecież płacę.

      • 4 38

      • (1)

        Oczywiście, dlatego: faceci są tacy romantyczni, że wyjmują kwiaty z wazonów i dają je swoim Juliom, paragony i słomki są wrzucane do wazonów, gumy przyklejane do stolików i krzeseł, toaleta wygląda ja obora, talerz to ozdoba itd., tak więc jak najbardziej jest do tego prawo, bo przecież idziemy do restauracji po to aby obsługa po nas posprzątała, a i siedzimy 4h przy jednym piwie/kawie, mając gdzieś godziny zamknięcia, bo przecież zapłacone... te przykłady nie są niestety wyssane z palca, a codziennością, jakby każdy z nas popracował chociaż z 6 dni w reasekuracji to by zobaczył jacy ludzie są dla siebie okrutni, nie mówię żeby zaraz p osobie sprzątać i zostawiać idealny stan, no ale ludzie chociaż odrobina kultury! nie sądzę aby ktoś z was chciał czyścić czyjeś g... za 10zł/h

        • 34 3

        • opisujesz jakie standardy buraków, ja mówię o sobie czyli normalnym kulturalnym człowieku. Zawsze po sobie zostawiam ład ale jak niechcąco coś wyleję to przecież nie będę ze szmatą przy tym zasuwał. takie przypadki się zdarzają a od utrzymania porządku i zapewnienia komfortu dla gości jest obsługa. Zresztą zawsze jestem miły dla ludzi i to z reguły się opłaca. Pozdrawiam.

          • 9 4

      • co wy tak minusujecie ludzie? Rozumiem że Wy to restauracji chodzicie ze szmatami, mopami i fartuchami a po skończonej konsumpcji zabieracie się za sprzątanie. Musicie być nieźle spięci przy jedzeniu aby przypadkowo nie nakruszyć. Wyluzujcie, obsługa jest od tego aby wizyta w restauracja była przyjemnością, a nie troską o to aby personel się nie napracował. Oczywiście mówię o normalnych standardach kultury i zachowania.

        • 5 8

  • Niektóre mamucie wstydu nie maja. (8)

    3-4 dzieci, idzie taka do knajpy wyciąga pierś i karmi.

    • 124 40

    • (2)

      To się nie patrz jak karmi tylko gap się w talerz.
      Kilka minut i po sprawie

      • 19 40

      • jak będę świadkiem takiego ordynarnego karmienia to celowo usiądę przed mamuśką i będę się ostentacyjnie gapić. w końcu jesteśmy w miejscu publicznym i to moje prawo, nie?

        • 20 6

      • HRT

        niech na kiblu karmi smroda

        • 0 0

    • Na policję donieś

      Niech ukarają mandatem za nieobyczajne zachowanie - tłumoku.

      • 11 17

    • Ja nie moge patrzec jak otwierasz paszcze (1)

      I mlaskasz i puszczasz cichacze, a w ogole to ci wali z japy

      • 5 18

      • o,buracka mamusia otworzyła gębę;)

        • 5 3

    • Mowi ten co sroce spod ogona wypadł

      • 3 8

    • troje dzieci czwarte karmi a z piątym w ciąży.

      Taka to chyba z łóżka nie wychodzi! !

      • 9 4

  • Jak obok przy stoliku biega dziecko i drze się to włączam w komorce na cały głos disco polo.

    Jak komuś nie przeszkadza dziecko to dlaczego miałaby przeszkadzać muzyka.

    • 127 10

  • Dzieci (5)

    Dobrze wychowane dzieci nikomu nie przeszkadzają , i kulturalne mamy , niestety do restauracji zaczęli chodzić ludzie , którzy nie mają pojecia o kulturze , o zachowaniu przy stole , nie mają zamiaru tego uczyć swoje dzieci.problem nie w dzieciach , ale w braku kultury i wychowania. Dobrze by było , gdyby dzieci przychodziły , patrzyły jak należy się zachować, ale często od dzieci nic się nie wymaga .Dorośli to też problem , gdy opowiadają na cały głos swoje historie.

    • 162 4

    • (3)

      Nie wymagaj kultury i zachowania się przy stole od 2-latka.

      • 4 30

      • tym bardziej nie należy uszczęśliwiać 2-latkiem innych osób (1)

        • 30 3

        • no tak

          nie byłeś dwulatkiem.

          • 1 2

      • masz rację,Anno.Ktoś tu nie zrozumiał nic z tego,co napisałaś.Szkoda....nie dość,że brak kultury i ewidentnie dobrego wychowania,to także jeszcze i umiejętności czytania ze zrozumieniem.Ale od kogóż ostatecznie wymagać,kto czyta jednie pisemka z kiosku na kredowym papierze oraz ewentualnie menu w restauracjach;);)

        • 5 0

    • OK, ale naucz się pisać po polsku.
      Stawiasz przecinki przed "i" albo spację przed znakami interpunkcyjnymi. Piszemy: "uczyć swoich dzieci, a nie "nie mają zamiaru uczyć swoje dzieci". Po jakiemu to?
      Brak kultury to także brak wykształcenia.

      • 6 1

  • Grill na balkonie, śmierdzące buty i worki ze śmieciami na klatce schodowej, dzieci w restauracji, karmienie cycem w sklepie... (6)

    Są ludzie, którzy nie rozumieją, że życie w społeczeństwie nakłada na jednostkę pewne ograniczenia.
    Zastanawiam się, czy jest to efekt migracji ze wsi do miast, czy pokolenie "róbta co chceta"?
    Jedno jest pewne. Brak kultury i bezmyślność, połączone z egoizmem.

    • 169 18

    • Ktoś im nie przekazał cywilizowanych wzorców za młodu.
      A t.pl zamiast im w tym pomóc, np. utrwalać "nie siusiamy na mur, do tego służy toaleta", "nie drzemy japy w tramwaju, ani nie słuchamy w nim głośno muzyki", "nie bierzemy małego dziecka do restauracji" itp itd to jeszcze ich utwierdza w niecywilizowanych zachowaniach.

      • 28 5

    • jestem ze wsi, ale opisane powyzej zachowania sa mi obce (3)

      Co wiecej, prawdziwe osoby ze wsi maja wiecej szacunku dla ludzi i przyrody niz niejeden mieszczuch z dziada pradziada. Ale nie bede generalizowac. Co kto ma prywatnie w domu to jego sprawa, ale gdy korzysta z mienia innych, publicznego to stosuje sie do regulaminu i obowiazujacego porzadku.

      • 14 5

      • Zgadzam sie

        Osoba ze wsi ma zdecydowanie wiecej taktu i wyczucia. To wielkomiejskie wychowane bezstresowo barany sa najgorszymi sasiadami...

        • 12 4

      • a to bardzo ciekawe bo wiekszosc w miastach to obecnie pochodzi ze wsi

        Ich zachowanie można właśnie na osiedlach rozpoznać.

        • 4 0

      • "więcej szacunku do przyrody"....

        ach....:)proszę pokazać jak wielkim szacunkiem darzą kaszubskie wieśniaki np psy:)
        no napisałaś.....żeby nie powiedzieć inaczej...bardziej "po wioskowemu"...hehe

        • 6 0

    • To nie nasza wina

      Efekt migracji ze wsi do miast!

      • 0 0

  • Kochane Trojmiasto.pl (10)

    Przestancie prowokowac kolejny spor polsko-polski. Co tydzien ostatnio jakas informacja o tym, czy dzieci w restauracji sa be czy cacy. I co tydzien w komentarzach leca prawie bluzgi z obu stron barykady.
    Moze zamiast tego nalezalo by zwyczajnie i szczerze, we wspolpracy z restauratorami, poinformowac gdzie dzieci sa mile widziane, a ktory lokal jest skierowany do osob raczej doroslych.
    Jakos nikt nie ma problemu z tym, ze np do Spatifu w Sopocie raczej z dziecmi sie nie chodzi, a w barze z zoltym M dzieci to normalni goscie. I nie ma w tym zadnej dyskryminacji tylko realizacja potrzeb roznego typu klientow.

    • 104 13

    • Jestem w szoku jak bardzo nasze społeczeństwo jest podzielone!

      czytam te komentarze pod tym artykułem i jakieś szaleństwo.
      Ludzie!! pobudka! co się z Wami dzieje?! Zacznijcie żyć i trochę myśleć...
      Zakaz wprowadzania dzieci do knajpy!?!? A może zakaz wchodzenia do restauracji do osób piszących komentarze na trójmiasto.pl co?! taka sama abstrakcja.

      ja pierdykam...

      • 6 20

    • (3)

      ale lokale nie są przeznaczone aby chodzić tam z dziecmi!!
      do kasyna też weźmiesz niemowlaka w wózku??
      albo do nocnego klubu??

      • 18 4

      • (2)

        tak, jakie lokale masz na myśli? Bo do tych co opisałeś na pewno dziecka nie zabiorę, do restauracji, barów, kawiarni zabiorę zawsze.

        • 6 6

        • (1)

          Zabierz. I koniecznie daj dziecku kawę i papierosy. I do tego grzybową i stek. A co! Niemowlakowi też się należy! Co to za dyskryminacja, żeby niemowlakowi kawy i fajek żałować!

          • 24 6

          • Kawy i fajek??
            W knajpach od dawna jest zakaz palenia, gdzies ty się uchował(a)??

            • 2 2

    • (1)

      Właśnie takie artykuły są potrzebne, żeby mamuśki sobie uświadomiły, że nie są same i nie mogą zachowywać się jak u siebie w Kartuzach..

      • 29 5

      • ani jak u siebie na Obłużu

        • 11 1

    • moze wystarczy informacja przy wejsciu

      "Lokal nieprzystosowany do obslugi rodzin z malymi dziecmi? Przepraszamy." Chyba to nie jest przejaw dyskryminacji? Przynajmniej bedzie wiadomo gdzie wejsc z dzieckiem, a gdzie warto wybrac sie bez dziecka.

      • 14 0

    • bo o to chodzi misiu

      żeby wywoływać gó..noburzę, więcej komentarzy, więcej kasy dla portalu, o to chodzi misiu

      • 9 2

    • I kto dzieli Polaków?

      Wcale nie Pis, tylko media!

      • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja Marketing w Kulturze 2024 (3 opinie)

(3 opinie)
konferencja

Nowe Trendy w Turystyce

399 zł
konferencja

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Węgiel kamienny jest skałą pochodzenia...?

 

Najczęściej czytane