• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Hochsztapler chciał zostać radnym Gdyni

Jarosław Kus
18 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Osiemdziesiąt lat temu doszło w Gdyni do krwawo stłumionych protestów robotniczych, które wybuchły na tym tle, co zawsze: "zbyt niskich pensji za zbyt ciężką pracę". Na zarobki nie narzekał natomiast hochsztapler, który za pieniądze obiecywał znaleźć pracę.



Wydarzenia czerwcowe szczegółowo relacjonowała "Gazeta Gdańska" z 13 czerwca 1936 r. [Tło i geneza zajść wtorkowych w Gdyni] Wiosną roku 1936 robotnicy budowlani wystąpili z żądaniami podwyżek, na co nie chcieli się zgodzić ich pracodawcy.

Wobec niemożności zawarcia porozumienia, sprawą zajął się - zgodnie z obowiązującym wówczas prawem - inspektor pracy, wydając rozstrzygnięcie arbitrażowe. Stawki płac z roku poprzedniego zostały na niezmienionym poziomie, podwyżce - o 5 groszy - uległy jedynie stawki godzinowe "robotników ziemnych, młodocianych i zatrudnionych przy noszeniu materiałów budowlanych".

Orzeczenie to zostało przyjęte do wiadomości jedynie przez przedstawiciela Zarządu Okręgu Związku Robotników Przemysłu Budowlanego, Drzewnego, Ceramicznego i Pokrewnych Zawodów w Polsce, który rekomendował zawarcie kompromisu, gdyż - mimo nie zrealizowania wszystkich postulatów - oznaczało to poprawę dotychczasowych warunków pracy. Mimo to, zebranie robotników na Grabówku rozwiązało się, nie podejmując żadnej decyzji.

Następnego dnia, w poniedziałek 8 czerwca, robotnicy budowlani odmówili przystąpienia do pracy, a dzień później, 9 czerwca, na odbywającym się w Chyloni wiecu, powołali do życia dziewięcioosobowy komitet strajkowy.

Powracający z wiecu natknęli się na pracujących robotników kolejowych i próbowali uniemożliwić im pracę. Wtedy wkroczyła policja i rozproszyła demonstrantów.

Sytuacja uspokoiła się na krótko, do nowych starć z policją doszło wieczorem: tym razem jednak funkcjonariusze użyli ostrej broni... Rezultat był tragiczny: dziewięć osób odniosło rany, wskutek których jedna z nich zmarła w szpitalu. Na wniosek prokuratora Sądu Okręgowego w Gdyni aresztowano w sumie pięćdziesiąt osób "z pośród prowodyrów zajść", w tej liczbie znalazł się m.in. cały komitet strajkowy oraz osiemnaście osób "nigdzie niezameldowanych", które schwytano w obławie policyjnej urządzonej na terenie Gdyni w nocy ze środy na czwartek.

W momencie oddania "Gazety" do druku strajk robotników wciąż trwał - ukonstytuował się nawet nowy komitet strajkowy. Policja obstawiła wejścia do portu i legitymowała "wszystkie osoby, wchodzące na teren portu", po to by uniemożliwić agitatorom "sianie fermentu" wśród "robotników portowych zatrudnionych w magazynach i na nabrzeżach przy przeładunku towarów."

W niedzielę 12 czerwca odwiedził Gdynię premier gen. Felicjan Sławoj-Składkowski. W gmachu Komisariatu Rządu, po przeprowadzonej uprzednio inspekcji, "odbył konferencję z p. Wojewodą Pomorskim Kirtiklisem i p. Komisarzem rządu Sokołem", w towarzystwie których udał się następnie "na Grabówek na miejsce wtorkowych zajść".

W dalszej kolejności, pan premier zwiedził "t. zw. drewnianą Warszawę" (drewnianą ze względu na dominujący typ zabudowy) czyli "siedlisko nędzy gdyńskiej" na Małym Kacku, gdzie "dłuższą chwilę spędził na rozmowie" z mieszkańcami, "interesując się ich sytuacją, potrzebami, żalami, i t.p." Odwiedził osobiście ich ubogie domostwa "pragnąc naocznie przekonać się o warunkach, w jakich żyją". Po wyjeździe z Gdyni, Sławoj-Składkowski odwiedził jeszcze powiaty: morski, kartuski, świecki i chełmiński, po czym - z  Torunia - "udał się w podróż powrotną do Warszawy".

Wśród uczestników zamieszek znalazło się również wielu bezrobotnych. W latach 30 Gdynia była dla wielu "ziemią obiecaną" - miasto rozwijało się dynamicznie, co dawało ludziom nadzieję na znalezienie zatrudnienia. Niestety, kryzys ekonomiczny doprowadził do wyhamowania gospodarki, przez co wiele osób pozostawało bez pracy.

W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się dzieci bezrobotnych: z pomocą pospieszyła sekcja opieki społecznej Rodziny Wojskowej w Gdyni, której sprawozdanie opublikowała "Gazeta". W czasie zimy 1935/36 sekcja "karmiła dziennie przeszło 220 dzieci bezrobotnych rodziców" (i kilkanaście osób dorosłych), wydając w tym okresie 31.225 obiadów.

Do akcji pomocy włączył się również Komisariat Rządu w Gdyni: Komisariat "wyłonił Komitet", którego zadaniem była organizacja "kolonij letnich dla najbiedniejszej młodzieży szkolnej w Gdyni". Niestety, jak donosiła prasa, apele Komitetu troszczącego się "o zdrowie młodego" pokolenia nie znalazły "dotąd należytego oddźwięku"...

"Pomóc" bezrobotnym chciał również Benjamin Kenig, ogłoszeniami prasowymi poszukujący "inkasentów do automatów higienicznych, lub maszynistek do swych biur".

Zgłaszającym się do pracy dawał "jakieś mało znaczące zajęcie", w zamian pobierając kaucję (od 200 do 500 zł). Pieniądze wydawał... w nocnych lokalach. W ramach swoiście pojętego "pośrednictwa pracy" "obiecywał wyszukać "przez protekcję" posady", inkasując przy tym kwoty "na pokrycie kosztów"... Również te pieniądze przepadały w "hulankach nocnych". "Oskarżony do winy się nie przyznawał", twierdząc - "z wielkim tupetem" - że przecież wszystkim swym klientom zamierzał wyszukać posady, w zamian za co miał nawet... zostać radnym miasta Gdyni! Gdyński Sąd Okręgowy nie docenił "dobroczynnej" działalności Keniga i skazał go na cztery lata więzienia, grzywnę i pokrycie kosztów sądowych.

Jedyne słońce na jakie mógł teraz liczyć Kenig, to "słońce w pudełku".


Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 134 z 13-14 VI 1936 r.kus Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (18) 2 zablokowane

  • Przed wojną w cudownej dla co poniektórych II RP policja strzelała do robotników (1)

    tak samo jak w tym przeklętym PRL-u. No tylko, oczywiście pamięta się o tym drugim.

    • 34 8

    • W prl rzekomo rzadzila klasa robotnicza

      dostrzegasz roznice?

      • 1 1

  • Polska (1)

    była zawsze biednym krajem , jest i będzie arabowo Europy !!!!!

    • 10 12

    • Stach..

      .. czy Hans.. a może Iwan?

      • 0 2

  • (4)

    A dzis troche inaczej jest.Kazdy hochsztapler moze dojsc do wladzy.Daleko nie trzeba szukac,Tusk,ktory juz zreszta wyemigrowal,Adamowicz wlasiciel hmmm...'sam nie wiem ile mam mieszkan' i wielu wielu innych :) Ale dosc o polityce bo mi sie niedobrze robi gdy mysle o tych kombinatorach.
    Swietny artykul,wiecej takich.Bravo.

    • 31 11

    • Zapomniałeś

      zapomniałeś dodać kilka postaci z tzw dobrej zmiany.

      • 4 1

    • Pamięć.....

      Zapomniałeś(aś) wymienić kilka nazwisk z tzw dobrej zmiany.

      • 3 2

    • Kaczynski, a wlasciwie Klamczynski. To jest najwiekszy klamca i szkodnik.

      • 3 0

    • Lepiej zostań w tej Pradze i nie fanzol na forum.

      • 2 0

  • a dziś sami wybieramy sobie hochsztaplerów ,którzy nas tumanią a sami sobie pożądną kasą kabzy nabijają !!! (4)

    • 28 0

    • Ciekawe,ktoś na nich głosuje.

      • 5 1

    • mów za siebie, ja wybierałem takich, którzy nie doszli do wladzy

      • 6 2

    • (1)

      W Trójmieście tych hochsztaplerów jest na pęczki.

      • 5 1

      • zwłaszcza w Sopocie

        • 1 1

  • chcial zostac radnym, a wskoczyl na fotel prezydenta Gdańska. (1)

    J.w.

    • 20 8

    • jeden hochsztapler przez ok 7 lat był nawet premierem...

      • 1 1

  • Arbitraż:

    "Wobec niemożności zawarcia porozumienia, sprawą zajął się - zgodnie z obowiązującym wówczas prawem - inspektor pracy, wydając rozstrzygnięcie arbitrażowe."

    Ten cytat pokazuje, jak dużą rolę odgrywał inspektor pracy, którego decyzja w rozwiązaniu sporu, była obowiązująca dla obu stron. Być może nie rozwiązywała tego sporu ostatecznie, ale mogła go wyciszyć i dać czas na rozważenie problemu, w sytuacji gdy związki zawodowe dopiero powstawały, głównie pepeesowskie. Teraz mamy sytuację taką, że inspektor nic nie może, a związki? Odnoszę wrażenie, że dbają głównie o siebie, niestety. W efekcie mamy m.in. śmieciówki z całym ich niedobrym bagażem, np. agencjami pracy tymczasowej i haniebnymi stawkami godzinowymi...

    • 6 0

  • Ciemna strona sanacji w II RP

    • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane