- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (171 opinii)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (191 opinii)
- 3 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (53 opinie)
- 4 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (154 opinie)
- 5 Cztery opcje do wyboru w pytaniu o płeć (485 opinii)
- 6 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (100 opinii)
Kameralne spotkanie z muzyczną legendą w Uchu
Choć Jarboe mniej znana jest od Swans, który ostatnio przeżywa swoją drugą młodość, bez niej tego zespołu by nie było. Podobnie jak i pewnie sporej części sceny alternatywnej, którą nowojorczycy natchnęli do działania. Wokalistka wystąpiła w niecodziennej kolaboracji w sobotę wieczorem w klubie Ucho.
W połowie lat 80., gdy w Nowym Jorku w co drugim muzycznym klubie kiełkowała muzyczna alternatywa w przeróżnym wydaniu, na rynku pojawił się album "Greed" zespołu Swans. Był to trzeci krążek post-punkowych wywrotowców, ale obecnie przez wielu fanów stawiany jest pośród tych najlepszych.
Duża w tym rola Jarboe, młodej, ale solidnie wykształconej muzycznie pianistki i wokalistki, która zafascynowana zespołem Michaela Giry dołączyła do niego niemal z ulicy i nadała mu zupełnie nowego wymiaru. Romans artystki z Łabędziami trwał do końcówki lat 90. W tym czasie Jarboe zdołała zapisać się w historii muzyki jako jedna z najważniejszych dam sceny alternatywnej, tworząc wokół siebie legendę tajemniczej, kontrowersyjnej i niezwykle charakterystycznej artystki.
Obecnie Jarboe wydaje solowe albumy i udziela się w przeróżnych kolaboracjach. W przeciwieństwie do zespołu Swans, który przeżywa drugą młodość, gra na letnich festiwalach i wyprzedaje koncerty, Jarboe pozostaje w cieniu i realizuje swoją artystyczną drogą w sposób raczej kameralny. W sobotę wieczorem w klubie Ucho nowojorska wokalistka pojawiła się w ramach trasy koncertowej promującej jej najnowsze wydawnictwo, które przygotowała wspólnie z wiolonczelistką Helen Money.
Ich występ został podzielony na dwie części. W pierwszej Money wystąpiła solo, prezentując set, którego nie powstydziłby się niejeden weteran sceny metalowej. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bowiem amerykańska wiolonczelistka właśnie na ostrej muzyce zjadła zęby. Wiolonczela w jej rękach była zarówno ciężko przesterowaną gitarą rytmiczną, jak i gitarą prowadząca, na której wygrywa piękne melodie.
Operując obutą w glana stopą składającym się z kilkunastu efektów panelem, agresywnie wyszarpywała riffy ze strun palcami lub nonszalanckim uderzaniem smykiem w podstrunnicę, zapętlając je w długie, transowe takty. Solówki wygrywała w pełni skupiona i pochylona nad instrumentem, jakby chciała złapać ulotne chwile spokoju i wyciszenia, które po chwili i tak burzyła nawałnicą ogłuszających dźwięków.
Na drugim plan Money wycofała się, gdy na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru. Nagle szalone dźwięki wiolonczeli ucichły i instrument ten stał się jedynie oszczędnym akompaniamentem dla ballad i pop-bluesowych songów wyśpiewywanych przez Jarboe.
To były proste kompozycje, oszczędnie operujące dźwiękiem, skupiające się przede wszystkim na ekspresji i emocjach. Jarboe świetnie się w takiej roli odnalazła - jej hipnotyzujący i uwodzicielski głos, pozbawione kształtów ciało ukryte pod workowatym kombinezonem, nieodgadniona twarz skryta za niemal białymi włosami i aura tajemnicy i niedostępności zaczarowały niemal wszystkich spośród dwustu uczestników koncertów, którzy w skupieniu i niemal bezruchu chłonęli każdy utwór.
Tę atmosferę przerwał, niczym nagłe wybudzenie z letargu lub hipnozy, energetyczny kawałek "Mother/Father" Swans, który obie panie wykonały na zakończenie, po czym bez słowa zeszły ze sceny i pomimo kilkuminutowych oklasków i wywoływania na bis ponowne już się nie pojawiły.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (9) 2 zablokowane
-
2015-03-01 09:12
Legendą? (4)
Wszedłem zobaczyć z kim, jak legenda to pomyślałem... czyżby Tony Bennett, Guns n Roses, Barbra Streisand, Sting... a tu po przeczytaniu artykułu nawet nie pamiętam o kogo tu chodzi.
- 18 27
-
2015-03-01 11:10
(1)
chyba Stink, a nie, to czuć od ciebie cebulą...
- 8 10
-
2015-03-01 11:19
To nie cebula,
po prostu zapomniałaś/eś zębów po nocy umyć.
- 8 5
-
2015-03-01 13:46
Widocznie nie masz bladego pojęcia o dobrej muzyce... Jarboe to zbyt wysokie loty dla ciebie... ;)
- 7 10
-
2015-03-01 15:26
Jak się słucha tylko g*wnianego radia...
- 6 4
-
2015-03-01 11:28
Pięknie, choć krótko... (2)
Świetny choć krótki koncert, szczególnie po drugiej części pozostał niedosyt gdy Jarboe wykonała z Helen cudną wersję Seizure (z kolaboracji z Neurosis) i na koniec wściekły kower Swansów. Już dla tych dwóch utworów warto było pojawić się w Uchu.
- 11 2
-
2015-03-01 11:36
Szkoda, że krótko ale ładunek emocji przepotężny... Zapłakana Jarboe... Niesamowity wieczór...
- 4 7
-
2015-03-01 19:38
Cyt:,, w kolaboracjii".,,.popelnila "-nowomowa wiesniakow pseudoartystow.
- 5 6
-
2015-03-12 16:45
Koncert
Byłem, zobaczyłem,posłuchałem i czar prysnął. Następna legenda upada. Nie wiem czy ta pani wie co robi??? Byłem na koncercie w gdańsku w 2003 roku i tam była cudowna a teraz zobaczyłem kobietę, która chyba nie bardzo wie co robi.. Ale to maja opinia. Żegnaj jarboe..
- 0 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.