• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Komunistyczny agent na pokładzie transatlantyka "Batory"

Michał Lipka
19 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Polski transatlantyk "Batory" po latach żeglugi po morzach i oceanach, odbyciu 220 rejsów i przewiezieniu 300 tys. pasażerów, dorobił się przydomku "The Lucky Ship". Jednak jedno ze zdarzeń z jego udziałem doprowadziło do zaognienia stosunków z USA i zakończenia rejsów do Stanów Zjednoczonych.



W latach PRL-u, jednym z nielicznych sposobów dla Polaków na legalne przekroczenie "żelaznej kurtyny" były podróże na pokładzie transatlantyku "Batory". Swą pierwszą podróż do Stanów Zjednoczonych statek odbył już w 1947 r.

Eufemistycznie można zauważyć, że nie był tam fetowany, mówiąc wprost - na kei czekała pikieta antykomunistów, a amerykańska prasa pisała o "Batorym" jako o "statku szpiegów". Wynikało to po części ze stanu faktycznego, a po części z rozkręcającej się masowej histerii antykomunistycznej, której przewodził senator Joseph McCarthy.

Na celowniku tego zaciętego tropiciela komunistów - i tych prawdziwych, i tych wyimaginowanych - znalazł się również obywatel austriacki, Gerhart Eisler. Był to agent Kominternu, który pracował dla ZSRR w Chinach, Stanach Zjednoczonych i we Francji.

Władze amerykańskie szybko go rozszyfrowały, ale brakowało im dowodów, by aresztować Eislera. Prasa nazywała go "Czerwonym agentem numer 1" i wzywała władze do rozprawienia się z nim. Wyczuwając grożące mu niebezpieczeństwo, Eisler postanowił uciec do Europy.

Pierwszą próbę podjął w 1948 r. Próbował wejść na pokład jedynego statku pod banderą kraju komunistycznego, jaki cumował wtedy w porcie. Był nim właśnie M/S "Batory". Amerykanie przejrzeli zamiary Eislera i zapobiegli im. Oberwało się jednak załodze polskiego statku, której niebawem odmówiono możliwości zejścia na ląd.

Wydawać by się mgło, że skończy się na drobnych szykanach, ale wkrótce sytuacja jeszcze się zaogniła.

6 maja 1949 r. "Batory" wyruszył w kolejny rejs z Nowego Jorku do Gdyni. Niedługo po opuszczeniu portu i zejściu z pokładu pilota, do biura intendenta przyszedł starszy pan, który przedstawił się jako... Gerhart Eisler! Udało mu się zwieść amerykańskie władze i dostać się na statek wraz z grupą zwiedzających, a następnie ukryć.

Trudno było uznać Eislera za pasażera na gapę, gdyż będąc już na pokładzie zapłacił za rejs i...poprosił o azyl polityczny, który oczywiście otrzymał.

Amerykanie szybko zorientowali się, że "czerwony" Eisler im się wymknął, Jeszcze w czasie trwania rejsu oskarżyli linie GAL o szmuglowanie na pokładach swoich jednostek komunistycznych agentów.

Władze USA nalegały, by dowodzący "Batorym" kapitan ż.w. Jan Ćwikliński potwierdził, że na jego pokładzie faktycznie znajduje się Eisler. Po uzyskaniu takiego oświadczenia zaczęto zastanawiać się, co dalej z tym fantem zrobić

Amerykanie znali trasę polskiego transatlantyku - wiedzieli zatem, że jednostka zatrzyma się w Southampton. Tam przy współpracy z Brytyjczykami postanowili "przejąć" Eislera. Doszło wtedy do bezprecedensowego zatrzymania: na pokład "Batorego" weszli przedstawiciele Scotland Yardu wraz z urzędnikami amerykańskiej ambasady i... porwali Eislera. Świadkowie wspominają, że komunista został siłą wywleczony ze swojej kajuty, a następnie wrzucony do czekającej przy burcie łodzi.

Posłuszna zaleceniom armatora załoga nie interweniowała.

Co ciekawe, Eisler stanął przed brytyjskim sądem i został dwukrotnie uniewinniony. Po wielu dodatkowych perypetiach udało mu się dotrzeć do NRD, gdzie przez wiele lat był szefem propagandowego radia.

Amerykanie nie zapomnieli upokorzenia, jakiego doznali ze strony polskiego transatlantyku. Dali temu wyraz podczas kolejnej wizyty "Batorego". Już na redzie kazali zatrzymać jednostkę i przystąpili do szczegółowej rewizji. Kapitanowi i załodze grożono, że w przypadku wykrycia nielegalnych materiałów cały statek zostanie skonfiskowany.

Dodatkowe szykany spotkały przeszło 100 pasażerów, których skierowano na wyspę Ellis Island, gdzie stworzono obóz przejściowy dla komunistów lub osób podejrzewanych o sympatie komunistyczne. Pasażerów poddano tam zaostrzonym kontrolom emigracyjnym.

Takie zachowanie łamało całkowicie wszelkie normy i zwyczaje prawa międzynarodowego. Załoga otrzymała zakaz opuszczania pokładu, a agenci GAL poddani zostali licznym i uciążliwym kontrolom.

Podczas kolejnego rejsu amerykanie ponownie przeprowadzili rewizję całego statku i to jeszcze dokładniejszą. Tym razem szukano bomby atomowej, którą rzekomo miał przewozić "Batory".

Na mostku prawie rozkręcono kompas, bo liczniki Geigera dziwnie się przy nim zachowywały (o tym, że reagowały po prostu na magnesy kompasu, nikt jakoś nie pomyślał).

Choć nie ujawniono żadnych nieprawidłowości czy zabronionych ładunków, na wszelki wypadek zabroniono "Batoremu" cumować w jego stałym miejscu oraz korzystać z usług nowojorskich stoczni.

Polski armator miał już serdecznie dość coraz to nowych szykan i ostatecznie zdecydował o zakończeniu obsługi linii do Ameryki. Kolejne lata "Batory" spędził na rejsach do Indii i Kanady.

Na tym praktycznie można by zakończyć tę historię, ale wiąże się z nią jeszcze jedna ucieczka, która była równie głośna jak ta Eislera, a dotyczyła... kapitana Ćwiklińskiego!

18 czerwca 1953 roku "Batory" przechodził remont w brytyjskiej stoczni w Newcastle. Kapitan Ćwikliński dokonał rutynowej kontroli prac, po czym powiedział oficerom, że schodzi na ląd, gdyż ma umówione spotkanie w biurze agenta.

Po zejściu z pokładu udał się jednak na dworzec kolejowy, skąd wyruszył do Londynu. Po kilku dniach stawił się na komisariacie policji, gdzie poprosił o azyl polityczny i ochronę. Co kierowało kapitanem? Otrzymał poufną informację, że najprawdopodobniej po powrocie do kraju zostanie aresztowany za szpiegostwo - dziś możemy wysnuć przypuszczenie, że mogła to być zemsta komunistycznych władz za "oddanie" Eislera.

Pozostawiona w Polsce rodzina (żona i dwójka dzieci) spotkała się z represjami ze strony władz. Synowi kapitana, Januszowi, udało się spotkać z ojcem dopiero po przeszło 20 latach. Dwa lata po tym spotkaniu kapitan Jan Ćwikliński zmarł na zawał serca.

Opinie (18) 2 zablokowane

  • dogadali się amerykanie z brytolami

    a potem i tak sąd go uniewinnił - niech żyją międzynarodowe tak zwane sojusze :D

    • 15 2

  • (1)

    Bardzo dobry artykuł

    • 32 2

    • Propaganda postkomunistyczna

      • 0 3

  • Z tym komunistycznym szpiegiem i (8)

    niejako liderem niemieckich komunistow poza granicami Niemiec Gerhartem Eislerem to bylo bardzo glosno w latach 50-tych. Dlaczego tak? Poniewaz mialo to miejsce w tym samym czasie ze slynnymi anty komunistycznymi wystapieniami senatora Josepha McCarthy'ego w Stanach. Nasz Batory na tym ucierpial i Polacy ktorzy podrozowali wtedy przez Ocean. LOT nie mial wtedy zadnych bezposrednich rejsow do USA i wszystko odbywalo sie statkami. Nie pamietam czy nasze handlowe PLO-wskie statki wtedy plynely do Stanow. Eisler mieszkal pozniej na terenie NRD i w czasie jakiejs wizyty do Erywania w Armenii zmarl tam w 1968 roku. Kapitan Jan Ćwikliński jak pamietam byl chyba tym ktory przyprowadzil pierwszy polski statek s/s Krakow do kraju po wojnie w 1945 roku. Batory i jego tragiczny blizniak Pilsudski byly najpiekniejszymi statkami w polskiej flocie.

    • 22 2

    • (4)

      Przyprowadził Batorego w 1947 roku do Gdyni pierwszy raz po wojnie:)więcej będzie można się dowiedzieć w Muzeum Emigracji powstającym właśnie w Gdyni- zostanie otwarte prawdopodobnie na początku przyszłego roku- zapraszamy!

      • 4 0

      • rąb** Steinbach

        w muzeum będą zdjęcia pomordowanych Polaków, czy tylko czułe fotki Niemców oglądających się przez ramię za "domem"?

        • 2 5

      • czy w muzeum przedstawia tez jak polacy przybledy zza Buga zajmowaly mieszkania (2)

        domy, kamienice kaszubow, Polakow o polskich czy niemieckich, holenderskich naziwskach, jak niszczono te domy, jak tez Ci sami przybledy zza Buga donosili na ludzi, ktorzy mowili z niemieckim, kaszubskim akcentem, jak niszczono kaszubow, zakazywano publikacji literatury kaszubskiej, jak niszczono cemntarze ewangelickie, koscioly ewangelickie, jak budowano z nagrobkow drogi, domy , jak Polacy przybledy po 1945 roku donosili na milicje na Kaszubow, czy potomkow Niemcow osiadlych na tych terenach od 12 wieku. to tez jest prawda, historia, o ktorej sie nie mowi, nie pisze. kaszubi zawsze mowili na ludnosc osidla po 1945 roku : przybledy zza Buga". nie raz zasmiewalem sie z opwiesci starszych ludzi jak nazywajac ludzi osiadlych w Gdyni, gdansku po 1945 roku przybledy zza Buga, ktorzy nie znali parkietu, wody z kranu, toalety, jak palili w piecu deskami z podlogi, jak wywalali an smietnik sztucce do ryb, bo nie przydatne, jak palili tez wpiacach stare ksiegi niemieckie, stare obrazy ewangelikow itd

        • 10 1

        • Temat bardzo niewygodny i gwarantuję Ci, że będzie przemilczany i "zamieciony pod dywan"

          • 8 1

        • prezentujesz tu prostackie kompleksy przybledy

          ci twoi "starsi ludzie", ktorzy mieli to szczescie przyjechac do Gdyni przed wojna tez, w duzej mierze byli przybledami..... pomieszkiwali w Pekinie czy na Meksyku - nie znali parkietu, wody z kranu, palili w piecu deskami z podlogi...
          mam nadzieje, ze wiesz kiedy Gdynia otrzymala prawa miejskie.

          • 0 0

    • s/s Kraków

      Kraków przyprowadził kapitan Bolesław Mikszta.

      • 3 0

    • to juz historia, nie istniej juz faktycznie PLO, GAL (1)

      ze 150 statkow PLO ma chyba teraz 2 i malo kto zna ta firme, firme , ktora preznie dzialala w czasach komunizmu a rozwalili ja ludzie po 1989 roku.Polacy po 1 wojneis wiatowej potrafili wybudowac port od niczego, przedsiebiorstwa zeglugowe, a Polacy po 1989 roku rozpieprzyli wszystko

      • 9 1

      • i niestety daje to robią

        codziennie dojeżdzając do pracy mijam port w Gdyni - fajnie że zawsze jest tam jakiś statek...nigdy jeszcze nie widziałem tu ŻADNEGO po polską banderą...wszytsko zostało wyprzedane, wszytsko zatracone...morskie okno na świat nam sie definitywnie zamyka

        • 5 0

  • "A" (1)

    Bomb atomowych szukali amerykanie na polskich statkach jeszcze w latach 70 ubw. Brygady z licznikami GM przeszukiwały całe statki. Teraz nie ma problemu, bo nie ma polskich statków.

    • 10 1

    • A w latach 70/80 tych szukali narkotykow.

      Nie tylko Amerykanie ale i w Rotterdamie na statku na ktory potem zamustrowalem.

      • 0 1

  • Miejsce urodzenia ZSRR (2)

    Zgadzam się z opinią Adama, nazywano ich bosy ANTEK byli bardzo wrogo nastawieni do ludności kaszubskiej. wszyscy dla nich byli Niemcami,

    • 4 4

    • Pewnie gdyby nie te bose Antki do dalej jeździlibyście do GS-u po bułki Zetorami, a nie Passatami w TDIku, a na wieczór walili samogon za stodołą...

      • 2 2

    • kaszubskie kompleksy....

      Gdynia to miasto POLSKIE a nie kaszubskie. Bose Antki zbudowaly Gdynie....

      • 4 2

  • wskazanie licznika Geigera prawidłowe

    liczniki Geigera NIE reagowały po prostu na magnesy kompasu - żeby kompas był widoczny w ciemnościach, pokrywano go fluorescencyjną farbą, która właśnie była lekko radioaktywna

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane