• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Naukowiec: "Dzieci i rodzice mijają się w sieci"

Łukasz Stafiej
26 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Młodzi nie odbierają treści internetowych krytycznie. Raport Fundacji Orange sprzed kilku miesięcy pokazuje, że 25 proc. nastolatków w wieku 14-19 lat nie ma potrzeby weryfikowania informacji z Internetu. Młodzi nie odbierają treści internetowych krytycznie. Raport Fundacji Orange sprzed kilku miesięcy pokazuje, że 25 proc. nastolatków w wieku 14-19 lat nie ma potrzeby weryfikowania informacji z Internetu.

- Dzieci i rodzice mijają się w sieci, a to sprawia, że rodzice z wiekiem coraz rzadziej próbują prezentować cokolwiek młodym. Nie pokazują im możliwości korzystania z Internetu, ponieważ boją się, że narażą się na śmieszność. A młodzi różnie realizują potrzebę zaistnienia, uczestnictwa i docenienia w społeczności internetowej. To wygląda niejednokrotnie smutno, ale Internet daje im czasem szansę, której być może nie mają poza siecią. Naszym zadaniem powinna być rozmowa o tym z nastolatkami, ale bez mówienia im po prostu "nie, bo nie". Dzieci szukają dorosłych, którzy są w stanie wytłumaczyć im sieciowe kwestie jak kumple. Rozmowa z pedagogiem mediów dr Grzegorzem D. Stunżą z Pracowni Edukacji Medialnej Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego, jednym z autorów badań "Dzieci sieci - kompetencje komunikacyjne najmłodszych".



Grzegorz D. Stunża: - Niektórzy uważają, że dzisiejsi gimnazjaliści mają problem z relacjami w świecie niezapośredniczonym medialnie. Z komórki, tabletu czy laptopa i to za pośrednictwem specjalnego serwisu, łatwiej się wypowiadać niż rozmawiając bez ekranu. Grzegorz D. Stunża: - Niektórzy uważają, że dzisiejsi gimnazjaliści mają problem z relacjami w świecie niezapośredniczonym medialnie. Z komórki, tabletu czy laptopa i to za pośrednictwem specjalnego serwisu, łatwiej się wypowiadać niż rozmawiając bez ekranu.

Czy kontrolujesz swoje dziecko w sieci?

Łukasz Stafiej: Trwają ferie, dzieciaki spędzają godziny przed ekranami - jak nie laptopów, to tabletów czy komórek podłączonych do Internetu. Co w tej sieci robią?

Grzegorz D. Stunża: Przygotowania do badania z 2012 roku "Dzieci sieci - kompetencje komunikacyjne najmłodszych" pozwoliły nam na zgromadzenie danych, które wskazywały m.in. na serwisy z grami. Mówię o drugim etapie edukacyjnym, czyli uczniach klas 4-6 szkoły podstawowej. Swoją uwagę powinniśmy jednak coraz mocniej kierować również w stronę takich miejsc, jak serwisy społecznościowe, m.in. Ask.fm. Przy czym tu stawiałbym głównie na gimnazjalistów.

Już nie Facebook?

W Ameryce odpływ z Facebooka jest coraz bardziej wyraźny. Tak jak u nas - mało nastolatków ma ochotę korzystać z serwisu, gdzie są ich rodzice i dziadkowie, mający podgląd na ich interakcje z rówieśnikami. Poza tym Facebook przegrywa batalię o uwagę młodych, która jest oparta na pośrednim nawiązywaniu kontaktów. Tzw. "łańcuszki szczęścia" czy ankiety wrzucane sobie nawzajem na profile można teraz zastąpić działaniami właśnie w Ask.fm. Wygląda to na bezpośrednią komunikację, ale tak naprawdę, jeśli wszystko polega na stawianiu pytań i oczekiwaniu odpowiedzi, to można odnieść wrażenie, że młodzi boją się komunikować wprost. Takie "podchody" są zdecydowanie bardziej bezpieczne i mniej angażujące niż próba bezpośredniego zwrócenia się do kogoś w prywatnej wiadomości czy przy kontakcie twarzą w twarz.

Młodzi nie potrafią normalnie ze sobą rozmawiać?

Niektórzy uważają, że dzisiejsi gimnazjaliści mają problem z relacjami w świecie niezapośredniczonym medialnie. Z komórki, tabletu czy laptopa, i to za pośrednictwem specjalnego serwisu, łatwiej się wypowiadać niż rozmawiając bez ekranu. Warto jednak pamiętać, że sieciowe kontakty bardzo często prowadzą do fizycznych spotkań. Oczywiście, z perspektywy kogoś, kto wisiał na trzepaku, kopał piłkę i spadł kilka razy z drzewa, albo tłukł się ze znajomymi z podwórka, zapośredniczenie kontaktów przez media może wydawać się przerażające. Nie demonizowałbym jednak korzystania z sieci tak, jak twórcy kampanii "Wyloguj się do życia". Internet może być ogłupiający, jeśli tylko na surfowaniu po nim będzie polegać spędzanie wolnego czasu. Ale równie dobrze zbyt długie siedzenie w kinie czy teatrze nie byłoby niczym dobrym. Powinniśmy sobie uświadomić, że na dobre wchodzimy w erę mobilnych urządzeń dostępu i tak naprawdę młodzi wychodzą z domów, sprzed ekranów, ale Internet mają coraz częściej w kieszeni i ten trend będzie się rozwijać.

Młodzi potrafią krytycznie odbierać treści w sieci?

Niestety. Młodzi nie odbierają treści internetowych krytycznie. Raport Fundacji Orange sprzed kilku miesięcy pokazuje, że 25 proc. nastolatków w wieku 14-19 lat nie ma potrzeby weryfikowania informacji z Internetu. Co oznacza, że co czwarty nastolatek wierzy w to, co przeczyta w sieci. Ale nie to jest chyba najbardziej niebezpieczne. Zdecydowanie groźniejsze wydaje mi się, że nastolatkowie nie są ekspertami w szukaniu informacji i nie tylko wierzą w to, co znajdą, ale docierają tylko do tego, co pierwsze pojawi się na ekranie.

Ale na portalach społecznościowych zdają się bardzo świadomymi użytkownikami. Swój wizerunek budują profesjonalnie.

Traktują to bardzo poważnie. Publikowanie przez gimnazjalistów zdjęć w sieci, uzupełnianie profili w serwisach społecznościowych jest bardzo ważne. Profile to wizytówki, "podkręca się" swoje zainteresowania, wzmacnia wizerunek i buduje jednocześnie własną tożsamość. I to zupełnie naturalne - zapewne obaj robimy podobnie. Przy czym w działaniach uczniów podstawówek i gimnazjów - mówię o przebadanych w projektach "Dzieci sieci" profilach np. facebookowych - widać chaos w zakresie bezpieczeństwa. Niektórzy blokują obcym dostęp do zdjęć, ale jednocześnie pozwalają się komukolwiek na zdjęciach oznaczać. Inni blokują oznaczanie, ale zobaczymy wszystkie opublikowane fotografie i statusy. Niemal każdy z badanych profili prezentował zdjęcie pozwalające na rozpoznanie osoby, a adres profilu zawierał imię i nazwisko. Jeśli dodać do tego nazwę miasta i szkoły oraz listę znajomych, możemy łatwo dotrzeć do wielu młodych ludzi. Nie zdają sobie sprawy z potencjalnych zagrożeń, chociaż też nie wyolbrzymiałbym ich. Kiedyś więcej dzieci biegało po podwórku i nie oznaczało to, że grozi im od razu wielkie niebezpieczeństwo.

Dużo dzieciaków wchodzi na strony z treścią, która nie jest przeznaczona dla nich, m.in. erotyczną?

W dobie powszechnego bombardowania seksualnymi komunikatami możemy założyć, że niemało dzieci i nastolatków odwiedza takie strony. Po części powoduje to na pewno ciekawość, kwestie związane z dojrzewaniem płciowym. Nie stawiałbym jednak ewentualnego wchodzenia na takie strony jako największego problemu. Wydaje mi się nawet, że nastolatki mogą trafiać na takie strony często bez swojej woli - przez ukryty odnośnik, reklamę w serwisie, gdzie chcą pobrać grę lub pograć przez przeglądarkę. Stawiałbym to w szerszym kontekście bezpiecznego korzystania z sieci. Bo młodzi często nie identyfikują reklamy innej niż typowa reklama telewizyjna czy gazetowa jako reklamy, co może ich narażać np. na koszty. Tak jak wtedy, gdy nie czytają regulaminów smsowych konkursów itp.

Głośno ostatnio mówi się o problemie wrzucania przez nastolatki swoich półnagich albo i nawet nagich zdjęć do sieci. Zauważasz ten problem?

W najnowszym badaniu "Dzieci sieci 2.0 - kompetencje komunikacyjne młodych" obejmującym kilkadziesiąt profili Facebooka tylko jeden, dziewczęcy, tagował jedno ze zdjęć tak, by znalazł się na fanpage'u prezentującym tzw. "dupeczki", drugie zdjęcie zostało tym tagiem oznaczone przez skrytego wielbiciela. Co ciekawe, były to dość typowe zdjęcia nastolatek, bez nagości, niewyzywające. Oczywiście nie twierdzę, że problem nie istnieje, warto jednak, zanim negatywnie ocenimy tego typu działania jako traktujące przedmiotowo młode dziewczyny, zwrócić uwagę, że młodzi chcą się podobać i chcą oglądać tych, którzy podobają się innym. To ostatnie widać w polubieniach dokonywanych przez chłopców na różnorodnych fanpage'ach. Młodzi różnie realizują potrzebę zaistnienia, uczestnictwa w społeczności, docenienia. To wygląda niejednokrotnie smutno, ale Internet daje im czasem szansę, której być może nie mają poza siecią. Naszym zadaniem powinna być rozmowa o tym z nastolatkami, ale bez mówienia im po prostu "nie, bo nie". Dzieci szukają dorosłych, którzy są w stanie wytłumaczyć im sieciowe kwestie jak kumple.

Na portalach, które umożliwiają transmisję z kamerek internetowych niepełnoletnie dziewczyny posuwają się nawet dalej. Za pieniądze rozbierają się przed anonimowymi internautami.

Handlowanie pięknem i seksem jest pewnie tak stare, jak nasz gatunek. Są nowe możliwości, są też i nowe zastosowania. Przemysł porno w kwestii sieciowych nowinek jest w awangardzie. Jeśli skala zjawiska jest spora, może to być dowód na to, że edukacja w zakresie bezpiecznego korzystania z sieci zawodzi. Nie znam przyczyn, dla których więcej młodych ludzi niż kiedyś miałoby chcieć pokazywać swoje ciało obcym i na tym zarabiać. Wiem natomiast, że jeśli jedna czwarta nastolatków wierzy święcie we wszystko, co znajdą w internecie, to zapewne wielu z nich nie ma pojęcia, albo nie myśleli o tym, że co wpadnie do sieci, już w niej zostaje. I warto byłoby uświadomić nastolatków, że za kilka lat ktoś może skorzystać z ich nagrań, prezentując szerszej publiczności. Co ja mówię! Że to się dzieje już teraz i że seans pokazany kilku zalogowanym gościom trafi zapewne do serwisu z pornografią.

Może to wynaturzona postać pragnienia zaistnienia w sieci jakkolwiek? Niektórzy przekonują i są przekonani, że jak nie ma cię w sieci, to nie istniejesz.

Przyglądałem się funkcjonowaniu młodzieży w serwisach społecznościowych i nie miałem takiego odczucia. Są osoby, które nie mają konta np. na Facebooku i nie odczuwają z tego powodu straty. Trudno chyba też o takiej mówić, jeśli Facebook czy Ask.fm funkcjonują jako podtrzymywanie znajomości i nawiązywanie nowych, ale też w dużej mierze jako wizytówki i listy kontaktów.

Rodzice zdają sobie sprawę z internetowych zagrożeń czyhających na dzieci?

Niestety nie. Rodzice inaczej korzystają z sieci. Dla nastolatków mail to przeżytek, dla ich rodziców główny kanał komunikowania. Serwisy społecznościowe są dla rodziców na którymś z kolei miejscu w rankingu spędzania czasu w sieci, dla młodych na pierwszym. W pewnym sensie dzieci i rodzice mijają się w sieci, a to sprawia, że rodzice z wiekiem coraz rzadziej próbują prezentować cokolwiek młodym. Nie pokazują im możliwości korzystania z Internetu, ponieważ boją się, że narażą się na śmieszność, albo że dzieci po prostu wiedzą i umieją więcej. Okazuje się, że to często nieprawda, bo sprawność korzystania z interfejsów i wchodzenia na kolejne strony niewiele ma wspólnego z krytyczną oceną treści i z wyobraźnią, która w przypadku unikania potencjalnych zagrożeń jest niezbędna. Doświadczenie rodziców, nie tylko związane z Internetem, mogłoby być sporym wsparciem dla świadomego korzystania z sieci przez młodych.

W jaki sposób rodzice mogą kontrolować funkcjonowanie swoich dzieci w sieci?

Wchodzimy na grząski grunt. W ubiegłym roku w ramach gdańskiego BiblioCampu prowadziłem wspólnie z Anną Miler warsztat dla dzieci ze szkoły podstawowej w jednej z bibliotek. Rozmawialiśmy o bezpieczeństwie, prawach internautów. Pokazaliśmy im, że można wyczyścić historię odwiedzanych stron i to było dla dzieci wielkie wydarzenie. Część z nich cieszyła się, że mama nie będzie mogła teraz sprawdzać, na jakie strony wchodzili. Zdaliśmy sobie sprawę, że być może pozbawiliśmy rodziców jedynego znanego im narzędzia dbania o bezpieczeństwo ich dzieci w Internecie. Z drugiej strony korzystanie z sieci, chociaż zostawia ślady mocniejsze niż historia przeglądarki, kojarzy mi się z prywatną korespondencją. Nie chciałbym, żeby rodzice czytali moje listy oraz analizowali lektury, które przeczytałem. Można oczywiście mówić, że Internet to co innego, że czai się w nim masa zagrożeń, ale jeśli ulegniemy histerii, która kieruje nas w stronę nadkontroli i w ciągłe niedowierzanie w działanie przez dzieci w dobrej wierze, odejdziemy całkowicie od ideałów pierwszych internautów. Rodzice mogą sprawdzać logi w domowym routerze, ustawić wysyłanie powiadomień na skrzynkę pocztową, za pomocą specjalnych programów zablokować słowa kluczowe, konkretne strony, wprowadzić limit dostępu do Internetu. Będzie to jednak działanie przypominające decyzje wielu polskich szkół, które nie udostępniają uczniom wi-fi czy korzystają z kontroli rodzicielskiej na komputerach i w szkolnej sieci, a uczniowie mają przecież coraz częściej dostęp dzięki urządzeniom z własnej kieszeni.

Inwigilacja to nie jest najlepsza metoda edukacyjna.

Tak można traktować więźniów, a jeśli zależy nam na przyszłości, powinniśmy sięgnąć do wspomnianych badań i zastanowić się, jak kształcić do krytycznego odbioru treści medialnych i do większego zaangażowania w tworzenie treści. Tylko dziesięć procent nastolatków tworzy i publikuje w sieci. Nigdy w historii wszyscy nie byli twórcami, ale zachęcanie do wykorzystywania twórczego potencjału Internetu jest jak uczenie dzieci programowania - niewiele z nich zostanie programistami, będą się jednak uczyć logicznego myślenia. A logiczne myślenie, wyobraźnia, krytyka i kreatywność są i nam, i młodym ludziom bardzo potrzebne, jeśli nie chcemy zbudować społeczeństwa internetowych naiwniaków, karanych za bezmyślność przez nadzorujących ich sieciowe poczynania.

Dr Grzegorz D. Stunża - adiunkt w Pracowni Edukacji Medialnej w Zakładzie Filozofii Wychowania i Studiów Kulturowych Instytutu Pedagogiki UG. Prowadzi stronę edukatormedialny.pl. Zaintersowania badawcze i dydaktyczne stara się łączyć z praktycznymi działaniami i tworzeniem materiałów edukacyjnych. Współtworzy Medialab Gdańsk przy Instytucie Kultury Miejskiej. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z zakresu edukacji i animacji kulturalnej w 2013. Współpracuje z Fundacją Nowoczesna Polska.

Opinie (84) 6 zablokowanych

  • (6)

    Kim trzeba być żeby z dziecmi w necie się spotykać ?!

    Rodzina to podstawa !

    • 51 3

    • Kto Ci tak nakłamał.

      • 3 12

    • Kim trzeba byc ?Wystarczy byc bezmózgowcem z klanu Paligłupa!! (2)

      Gender czy jak jej tam oraz inne ich ideologie pedalskie i całej reszty ich marginesu społecznego maja jeden cel zlikwidować rodzinę wprowadzić ich bezpłciowe podejdzie dlatego teraz doskonale zmienili nazwe "Twój ruch"Bo tylko o seks chodzi Tata,Mama jest dla nich zagrożeniem mają być pary homo niewiadomo adoptujące dzieciaki.

      • 15 17

      • bezpłciowe podejdzie dlatego teraz doskonale zmienili nazwe "Twój ruch"Bo tylko o seks chodzi Tata,Mama jest dla nich (1)

        co ty człowieku wypisujesz? wiesz w ogóle co to jest gender?
        Czy może wiesz tylko ile ile ci ksiądz w kościele nagadał?

        • 5 9

        • na zachodzie popadli w skrajny liberalizm spoleczny
          historia zamyka krag bo kto zna historie i wie jak upadaly oswiecone cywilizacje ten wie ze to poczatek europejskiej cywilizacji zostanie wypatra stopniowo przez islam wdzierajacy sie do europy tylnymi drzwiami

          • 8 4

    • rodzina. dobre sobie (1)

      Co się dzisiaj robi? wszystko, żeby dzieciak nie miał czasu zawracać głowy rodzicom. I jeszcze wmawia się innym, że tak powinno być: po szkole zajęcia dodatkowe lubi "nie przeszkadzaj, idź do komputera". To takie wygodne, nie? A dzieciaki też mają potrzeby społeczne, w tym także rozmowy z ludźmi, którzy mogą być dla nich wzorcem - z dorosłymi. Jeżeli tego kontaktu nie zapewniają rodzice, to pojawia się problem. A teraz szanowne "byznesłumen" - ciachać minusy.

      • 11 0

      • prawda

        Zgadzam się z Tobą. Ja staram się poświęcać bardzo dużo czasu mojemu dziecku,ale mało kto mnie rozumie.Bo nie mam czasu na spotkanie,na piwko,na cokolwiek.Ale ja jeszcze będę ten czas miała,tylko mam teraz Kogoś najważniejszego.A skoro Go mam,to On musi mieć i mnie.Niestety,ta wygoda o której piszesz jest coraz bardziej powszechna.Czas za szybko ucieka...Pozdrawiam.

        • 10 0

  • (1)

    Sam jestem w wieku 23lat. Nie mam jeszcze dzieci, a i sam nie tak dawno byłem w wieku nastoletnim. W moim przypadku rodzice nie znali się na tyle w kwestiach internetu by mnie kontrolować. Mogłem robić co chciałem i wiedziałem, że tylko ja będę o tym wiedział. Nie wykorzystywałem tego bo nie widziałem potrzeby, jednak komputer stał się moją codziennością i zdążyłem poznać zarówno stronę dobrą jak i złą internetu przez co jak najbardziej jestem za kontrolowaniem dzieci w internecie. W dzisiejszych czasach to powinno stać się obowiązkową pozycją w kwestiach wychowawczych.

    • 83 5

    • mm

      A moze dlatego ze sam sie nauczyles korzystac z internetu to potrafisz slusznie zweryfikowac jego trasci... Kto sie sam nie sparzy to nie zrozumie... I dlatego ograniczalbym dzieciom do lat 14 zakres informacji a pozniej , kazdy ma swoj mozg....

      • 10 1

  • Cyrk na "twarzoksiążce". (18)

    Najgorsze są zdjęcia bachorów. Np. 100 jednakowych zdjęć szczeniaków przed kupką, po kupce, po obiadku, przed spankiem, pierwszy spacerek... ku....wa porzygać się można. No i oczywiście kretyńskie komentarze innych mamusiek, którym wraz z wodami płodowymi odpłynął rozum.

    • 125 9

    • Hehe ależ celne! (2)

      Ja blokuję wyświetlanie newsów od takich fanatycznych mam....

      • 49 2

      • W jaki sposób można to zablokować? (1)

        • 1 0

        • W prawym górnym rogu postu Twojego znajomego masz taką strzałkę w dół - jak ta: ^, tylko obrócona o 180 stopni. Jak ją klikniesz to masz: "Przestań ocserwować: Imię Nazwisko". I po problemie.

          • 2 0

    • Cudownie, ślicznie xP, :), :( * ** %% $$$ @@ ? ! & ^

      • 26 0

    • (8)

      Te kobiety siedzą w domu, często nie mają innego życia i powodów do dumy, więc wstawiają zdjęcia pełnych nocników swoich dzieci. Świat zwariował. W życiu nie wstawiłabym zdjęcia dziecka do netu, a co dopiero jego kupy.

      • 37 3

      • (6)

        Wieczna "adoracja niemowląt" w wykonaniu matek, którym wraz z wodami płodowymi odszedł również rozum jest nie do zniesienia. I te wymagania, żeby wszyscy się temu poddali - to zwykły terroryzm. Odmóżdżeni rodzice onanizują się swym 'świętym' macierzyństwem czy ojcostwem i w 9 przypadkach na 10 produkują i hodują POTWORY, rozpuszczone, roszczeniowe, obrażalskie' i bezmyślne zera, z których nigdy nic wartościowego i pożytecznego nie wyrośnie, skoro w 20 roku życia nawet się dobrze nie zapowiada. Swoim dzieciocentrycznym zachowaniem czynicie im jeszcze większą krzywdę, bo wychowujecie przyszłą życiową ofermę, która po wejściu w dorosłe, a więc samodzielne życie będzie z płaczem wracać po pomoc, bo nagle okaże się, że rzeczywistość nie jest tak cukierkowa, jak ta pod kloszem, w której swoje dziecko umieszczacie. Jestem przeciwko zawłaszczaniu całej przestrzeni publicznej przez bezkrytycznych rodziców (głównie rodzaju żeńskiego, niestety). Są miejsca i sytuacje nieodpowiednie dla dziecka i takie, w których to dziecko nie jest mile widziane. Tymczasem moda na baby boom, skądinąd szczytna, przeszła, jak wiele rzeczy u nas, w stan zrakowaciały, patologiczny. W efekcie coraz więcej pociech chowa się (bo nie wychowuje) na święte krowy, które nie tylko nie mają świadomości patologii sytuacji, ale też nie są w stanie udźwignąć ciężaru bycia pępkiem świata, któremu ten świat jest podporządkowany. A w konsekwencji uderza to w nas wszystkich: zachowanie dzieci i młodzieży w szkołach, w miejscach publicznych, brak wartości, bo jedyne, z czym się dzieciaki zetknęły, to należny im konsumpcjonizm.

        • 45 5

        • (3)

          W przypadku większości ojców to przechodzi po kilku latach i to niestety odwracając się często o 360 stopni.

          • 6 8

          • "odwracając się często o 360 stopni."

            Czyli pozostaje bez zmian.

            • 32 1

          • Baa, znam tatuśka, któremu odwróciło się o 720 stopni! Zupełnie zakręcony teraz.

            • 15 0

          • Odwraca się to prawda, ale o 180 stopni

            • 2 1

        • Ulżyło ci?

          .

          • 3 14

        • Mama dwójki dzieci

          Choć jestem matką dwójki dzieci, to niemal całkowicie się zgadzam!

          • 4 0

      • a jak juz maja chwile wolnego to oczywiscie wawanonstop, szpital czy trudne sprawy

        i gitara gra...tworzenie idealnego czlowieka XXI wieku postepuje zgodnie z przykazaniem

        • 15 0

    • dzieciaki spędzają godziny przed ekranami takie pokolenie z chowu bezstresowego zamiast na powietrzu

      to przed komputer,

      • 8 0

    • to rzeczywiście jest dramat...

      Najgorsze jest to, że te wszystkie mamuśki nie widzą jak bardzo żałosne jest ciągłe zamieszczanie zdjęć swoich pociech na fb. Dziecko to ich narzędzie promocji... coś tu chyba nie gra.

      • 13 2

    • stary, (1)

      skaąd ta frustracja? Strzelasz ślepakami?

      • 7 8

      • Jego flinta leĹźy zakurzona w kącie

        • 1 4

    • niektóre juz wcześniej go nie miały zbyt wiele...

      znam takie, ktore zamieszczały zdjęcia płodu, zdawały codzienne relacje fizjologiczne od momentu, w którym sie dowiedziały... i o dziwo zbierały pod nimi setki lajków O,o

      • 6 1

  • (5)

    Pewien mój kolega ( typ z cyklu: Areeeczka moja Areeeeczka i szaliczek żółto niebieski na supełek), publikuje na fejsie same złote myśli o miłości zaczerpnięte z pewnego portalu. Coś wygląda na to, że żoncia się na niego wypięła.
    Gość udaje w ten sposób mądrzejszego niż jest.
    A polubień od aktywnych koleżanek ma moc.

    Poza tym nic ciekawego tam nie ma.

    • 30 0

    • A najciekawsze jest to, że w godzinach 8-16 najaktywniejsze osobowości z fejsa, na nic czasu nie mają. (1)

      • 11 0

      • co to jest fejs?

        • 0 1

    • widać takich masz znajomych.. (2)

      Gdyby twoi znajomi byli ludzmi coś sobą reprezentującymi, widziałbyś na facebooku i ciekawsze treści niż areczka. Jakby to powiedziała pani minister: Sorry, takich masz znajomych! :)

      • 1 3

      • Całe szczęście że ciebie tam brak - ale ulga. (1)

        Staram się mocno, i na słowo możesz mi wierzyć ,że Areczka jest ostatnią rzeczą na tym świecie której bym poszukiwał.

        • 2 2

        • To moĹźe usuń go z grona znajomych i po sprawie.

          • 1 0

  • Cały artykuł sprowadza się do jednego.

    Rodzice nie rozmawiają za dużo ze swoimi dziećmi. Nie potrafią tworzyć relacji przyjacielskich ze swoimi pociechami. To może powodować, że dzieci będa szukać autorytetów, wzorów gdzie indziej gdyż nie pojmują swoich rodziców.

    Wydaje mi się, że między rodzicami a dziećmi standardowo tworzy się więź na zasadzie nauczyciel-dziecko, gdzie mało jest emocjonalnego kontaktu a więcej nakazów, zakazów, bez warunkowego posłuszeństwa.

    Prawdopodobnie, ci rodzice sami byli wychowani w identycznej atmosferze i niestety, w wieku dorosłym nie potrafią "przeskoczyć" na wyższy poziom relacji ze swoimi własnymi dziećmi,.

    Co gorsza, więszość obecnych dzieci, w wieku dorosłym popełni ten sam błąd i będą go powielać w kolejnych pokoleniach.

    Jesli chodzi o brak krytyczmu, przeglądanie niedozwolonych stron, negliżowania się, zbyt dużej chęci do imponowania, udowodnienia czegoś innym wśród dzieci/młodzieży to także stawiał bym na wychowanie. Ponieważ krytyczm jako rozumny osąd wymaga pewnego doswiadczenia jako bazy do wyrobienia opini. A niestety młodzież nie otrzymała tej wiedzy od rodziców. To samo dotyczy pornografii, wiedzy o jej płytkości, negliżowania się jako braku szacunku do samego siebie, zbytniej chęci imponowania bioracej się ze zbyt małego poczucia własnej wartości, którą nota bene miał budować rodzic.

    • 32 0

  • Kolejny naukowiec od wygłaszania opinii które poza tym że od biedy można je opublikować w necie do niczego innego się nie nadają i niczemu sensownemu nie służą. Dzisiejsza elita naukowa to w większości wygrzewacze stołków którzy na głowie staną żeby stworzyć wrażenie że są potrzebni.

    • 11 16

  • szczerze? (5)

    Nie mam konta na żadnym portalu społecznościowym a internet służy mi tylko do czytania wiadomości i prowadzenia korespondencji elektronicznej do czego zresztą został stworzony. Mój 3 letni syn jest zapewne opóźniony w rozwoju bo nie potrafi obsłużyć komputera ani też zhakować strony ministerstwa spraw wewnętrznych. Mało tego-raz puściłem mu Hellosziti to się popłakał..Oprócz tego nie mam kompleksów i nie narzekam na życie rodzinne..

    • 45 6

    • ojojoj biedactwo...

      • 3 17

    • (2)

      (...) a internet służy mi tylko do czytania wiadomości i prowadzenia korespondencji elektronicznej.

      A do komentarzy na Trójmiasto.pl już nie, bo zapewnie się na tym nie znasz.

      • 12 10

      • komentuje artykuly bez internetu..

        jak chuck norris!

        • 14 2

      • ale co idioto bez szkoły?

        teraz nie prowadzimy korespondencji?
        ach te ferie..

        • 2 8

    • Co to jest Hello....

      popieram ogólnie , ze nie uzależniłeś dziecka od kompa

      • 0 0

  • Pornografia jeszcze nikomi nie zaszkodzila. (10)

    ..

    • 9 40

    • Mylisz się, nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. (5)

      Mi pornografia bardzo zaszkodziła. zdeformowała moje życie kompletnie. poczynając od końca podstawówki, przez całe 20 lat babrałem się w pornografii, masturbacji, a potem w prostytutkach. Co z tego, że skończyłem studia, i mam dobrze płatną pracę. Mentalnie jestem kompletnie niedojrzałym facetem, mimo 35 lat emocjonalność mam na poziomie 14 latka - chwiejną, i wpadającą od skrajności w skrajność. Mieszkam ciągle z rodzicami bo nie potrafię się psychicznie usamodzielnić. Ale najgorsze jest to, że nie potrafię stworzyć głębokiej więzi z drugim człowiekiem, więzi przyjacielskiej, i więzi opartej na miłości z kobietą. Zniszczyłem w sobie zdolność do małżeństwa i ojcostwa, a zatrzymałem się na poziomie wszechogarniającego pragnienia zaliczania panienek. Wielu ludziom takie życie wydaje się bardzo przyjemne, ale nie zdają sobie sprawy, że na dłuższą metę kończy się ono straszliwą samotnością i rozpaczą - życie wtedy tak potwornie boli, że ma się ochotę ze sobą skończyć. Od kilku lat walczę z tym g...nem, z Bożą pomocą skończyłem z pornografią i resztą tego bagna, i mozolnie odbudowuję swoje życie. Każdemu, kto uważa że "pornografia jeszcze nikomu nie zaszkodziła" powiem jedno - Człowieku, wierz mi - nie chcesz się o tym przekonać. Pozdrawiam.

      • 19 2

      • mam podobnie (4)

        tylko nie mogę z tym skończyć.. Próbuję, ale nie wychodzi. Szacun dla Ciebie, że z tym walczysz.

        • 8 1

        • Wszystkim uzależnionym od masturbacji polecam mszę o uzdrowienie (2)

          Odbywa się w Trójmieście mniej więcej raz w miesiącu. Prowadzi egzorcysta Teodor Knapczyk. Następna bodajże 13 lutego. Wierzcie mi lub nie, ale kilka miesięcy temu po jednej takiej mszy zakończyła się moja wieloletnia walka z uzależnieniem od masturbacji (co ciekawe, czułem wewnętrzny strach przed pójściem tam i zbierałem się aż kilka miesięcy, by się w końcu na takową wybrać). Ja za ten cud dziękuję Bogu do dzisiaj, bo nie sądziłem, że to w ogóle możliwe. Przygoda z masturbacją zaczęła się jeszcze w dzieciństwie, gdy byłem w początkowych klasach podstawówki (7-8 lat). Wtedy odkryłem, jaką przyjemność sprawia "pocieranie narządów" i zacząłem to robić regularnie. W okresie dojrzewania (12-13 lat) oczywiście pojawiły się fantazje erotyczne. Wtedy jeszcze wciąż nie wiedziałem, że to, co robię, nazywa się masturbacją, bo oczywiście nikt mi o tym nie powiedział ani w szkole, ani w domu. Później moje życie było przez tę czynność wręcz zdominowane. Chodziłem nabuzowany cały dzień. Wciąż myślałem o seksie. Masturbowałem się wiele razy dziennie. Czułem się z tym okropnie. Strasznie rujnowało to moją psychikę. Wszystko przeplatało się z bardzo dobrymi wynikami w nauce, pozornie poukładanym życiem i nikt nawet nie podejrzewał, że mogę mieć tak poważny problem, z którym zupełnie sam musiałem się zmagać. Wiele razy próbowałem z tym skończyć. Wszystkie próby kończyły się... jakby nawrotem ze zdwojoną siłą? Dzisiaj nie masturbuję się wcale. O tworzeniu związku czy kontaktach seksualnych z dziewczynami na razie nie ma mowy (masturbujący się pewnie wiedzą, o co chodzi) i pewnie jeszcze jakiś czas nie będzie, ale zawsze jakiś start jest lepszy niż tkwienie w tym GUANie całe życie. Wiele osób może mnie wyśmiać, ale jedna, której by to pomogło, bardzo mnie ucieszy.

          • 10 2

          • dziękuję...

            za sugestię o tej mszy....

            • 3 0

          • dzieki kolego

            • 2 0

        • Koniec z koniobiciem przy pornolu.

          • 0 0

    • a Ted Bundy? jemu też nie zaszkodziła?

      • 3 1

    • koleszko wale gruche na pornolach 3 razy dziennie... myślisz że mi z tym dobrze??
      to jest jak uzależnienie, trzeba to leczyć. Pornole na necie to nic dobrego.

      • 9 0

    • Polecam ostatni wywiad z Tedem Bundy, tuż przed egzekucją.

      W tym wywiadzie padlo kilka bardzo mądrych słów odnośnie pornografii. Dobrze radzę tego posłuchać, tym bardziej, że zmiana poglądu na ten temat może zaoszczędzić wam sporo kłopotów, a nawet czyjeś życie.

      • 4 1

    • Zaszkodziła wielu osobom, wielu rodzinom

      wielu związkom

      obrazy pornograficzne zostają w głowie na lata
      może prowadzić to do obsesji
      to niezadowolenia z seksu w związku, nawet gdy jest-obiektywnie-dobry

      pornografia to technika bez uczuć

      poza tym pornografia- uzależnia, jest nałogiem

      dotyczy także kobiet to co napisałam....

      • 2 1

  • Siec ''\ to juz temat rzeka i nie ma nawet realnych szans aby racjonalnie to kontrolowac !!!!!!!!!!!!

    Tzw. siec '' to dzis globalny smietnik ktory sie wymknal spod wszelkiej kontroli . Jezeli ktos uwaza ze mozna to kontrolowac to jest naiwny . Sa to juz biliardy informacji nad ktorymi juz nikt nie panuje. Dostep do sieci jest dostepny z kazdego urzadzenia praktycznie ktore ma polaczenie on line. Zablokujesz kompa to dziecko z telefonu sie polaczy lub z punku w miescie itd itd . Wczoraj ostrzegali ze za chwile beda polaczenia z lodowki , pralki ktora ma lacznosc on line . To juz jest poza kontrola a kazdy i tak w sieci udaje kogo innego niz jest w rzeczywistosci . Siec juz nie jest medium edukacyjnym lecz zlewem medialnym na ktorym sie zarabia i wszelkie wynalazki sieciowe to zwykla manipulacja aby wyciagac szmal i tyle.

    • 17 1

  • Rzekłbym raczej - Fejs-zboki (2)

    Faktycznie - to co się dzieje to przegięcie.
    Wrzucanie zdjęć do sieci.
    Bachora, jego pierwszej kupy.
    Imprez na których bawią się osobniki o IQ=10.
    Wakacje na Gran Canari czy Majorce - mięśniaki i blondynki.
    Komunie i wesela - najbardziej wdzięczne kretyństwo obrazowo-filmowe.
    18. urodziny - przepisowe urżnięcie się w trupa w jak najkrótszym czasie.
    etc.

    Ale cóż.
    Tzw. "znajomi" wrócili z wakacji.
    2000 a może więcej fotek w ciągu niecałego tygodnia.
    Motyw jeden: ona i on na plaży.
    Że aparat to wytrzymał.
    Teraz wiem po co karty pamięci 32, 64, 128 GB.
    I coraz szybszy net.
    Jak głupieć to na całego.

    • 56 2

    • Fejs-zbuki

      można by rzec ;)

      • 5 0

    • w samo sedno

      dlatego własnie już nie mam konta na fejsiku :)

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane