• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polskie kobiety na morzach i oceanach

Michał Lipka
31 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 

Kiedyś sądzono, że do pracy na morzu nadają się wyłącznie mężczyźni, a już sama obecność kobiety na pokładzie może przynieść pecha. Choć marynarze są przesądni, to akurat tych przekonań już dawno się pozbyli.



Najsłynniejszą Polką, która przełamała męską hegemonię morską, jest kapitan ż. w. Danuta Kobylińska-Walas, przez znajomych i swą załogę (oczywiście za jej plecami) zwana pieszczotliwie "Żabą". Pani kapitan, choć urodzona w Kozietułach (dzisiejsze województwo Mazowieckie) już w pierwszych latach młodzieńczych postanowiła związać swe życie z morzem. Jednak już na samym początku trafiła na przeciwności: choć bowiem udało się jej dostać i ukończyć Państwową Szkołę Morską (co szczególnie ważne - jako jednej z pierwszych kobiet) to nie uzyskała prawa do pływania morskiego (jednym z powodów była obawa, by podczas rejsu nie zeszła na ląd w kapitalistycznym porcie, drugim - jej... panieństwo).

Kobylińska-Walas nie należała jednak do osób łatwo poddających się. Pomimo początkowego skierowania jej do pracy w Kapitanacie Portu w Szczecinie nie przestawała zasypywać władz prośbami o przeniesienie do pracy na morzu. Jej kolejne stanowiska pracy (m. in. w Urzędzie Floty Handlowej i bazach Stoczni Gdańsk i Szczecin) wskazywały, że jej prośby odkładane są ad acta.

Jak jednak wiadomo kropla drąży skałę i w pięć lat po ukończeniu Państwowej Szkoły Morskiej, w roku 1956, Danuta Kobylińska-Walas weszła na pokład SS "Wrocław" jako asystent pokładowy. W niektórych wspomnieniach możemy natrafić na informacje, iż części załogantów zasugerowano by "kobiecie na pokładzie" starać się uprzykrzyć nieco życie, ale oficjalnych potwierdzonych wiadomości w tym temacie brak.

W każdym razie impas został przełamany i przyszła pani kapitan przechodziła kolejne stopnie kariery: pływała jako III oficer na "Szczecinie", II oficer na "Kaliszu", aż wreszcie jako I oficer na "Tczewie" i "Sanie".

Nowy okres w historii polskiej floty handlowej rozpoczął się 16 lutego 1962 roku, kiedy to Danuta Kobylińska-Walas została kapitanem żeglugi wielkiej i dowódcą swego pierwszego statku - "Kopalni Wujek". Warto tu odnotować, że została pierwszą w bloku wschodnim, a na świecie drugą kobietą - kapitanem statku.

W swej przeszło 17-letniej karierze kapitana żeglugi wielkiej dowodziła dziewięcioma statkami, na każdym udowadniając, że jest dobrym i wymagającym dowódcą. W 1975 roku urzędnicy z ministrem żeglugi Jerzym Szopą na czele po raz kolejny ugięli się przed postulatami pani kapitan i otworzyli uczelnie morskie dla kobiet. Z pewnym zastrzeżeniem jednak: początkowo ograniczyli limit przyjęć do sześciu miejsc. Zainteresowanie tym kierunkiem wśród pań przeszło najśmielsze oczekiwania, co spowodowało niemały zamęt wśród polskich władz, dlatego już w roku 1977 dostęp kobiet do uczelni morskich został zamknięty.

Kapitan żeglugi wielkiej Danuta Kobylińska-Walas, która przetarła ów kobiecy szlak, dziś przebywa na emeryturze, ale pamięć o tym, co zrobiła dla kobiet pragnących pracować na morzu zawsze będzie żywa.

Drugą kobietą, która została kapitanem żeglugi wielkiej jest Elżbieta Trzeciak-Zawadzka. I tu podobnie jak w przypadku kapitan "Żaby", mamy pewną nowość - kapitan Zawadzka jako jedyna w Polsce posiada dyplom kapitana żeglugi wielkiej rybołówstwa morskiego. Przez szereg lat pływała na łowiska morskie, następnie na statkach handlowych, zanim na stale osiadła na lądzie.

Uczelnie morskie dla kobiet (dotyczy to floty handlowej) otwarto w połowie lat 90. Od tego czasu tytułem Kapitana Żeglugi Wielkiej może pochwalić się co najmniej kilka pań, wśród których są m.in. Anna Wypych-Namiotko, która choć nigdy nie stanęła na kapitańskim mostku jako dowódca, to od 1996 roku posiada patent kapitański (obecnie jest wiceministrem odpowiedzialnym za gospodarkę morską), Barbara Kwiecińska (jeden z wykładowców Akademii Morskiej w Szczecinie) czy też Danuta Barcikowska (dowódca MS Mazowsze).

Każdy pasjonat spraw morskich zna też nazwisko Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz, która jako pierwsza kobieta na świecie samotnie opłynęła świat na jachcie "Mazurek". W roku 1975, który był ogłoszony rokiem kobiet, ze względu na największe doświadczenie morskie została wybrana z grupy pięciu żeglarek do rejsu, który wobec drobnych, ale istotnych awarii, zaczął się 28 marca 1976 roku.

Pani kapitan musiała stawić czoło wielu przeciwnościom - morze jej nie oszczędzało (na swej trasie musiała zmierzyć się z licznymi silnymi sztormami), sprzęt nie był najlepszej jakości (awarii uległ m.in. ster) a i zdrowie czasem odmawiało posłuszeństwa (na krótki czas Liskiewicz znalazła się nawet w szpitalu). Mimo to 20 marca 1978 roku udało się jej szczęśliwie zakończyć rejs dookoła świata, podczas którego przepłynęła przeszło 31 tysięcy mil morskich.

Jak się okazuje tytuł kapitana żeglugi wielkiej można uzyskać mając nawet 25 lat, choć w tym wieku jest to tytuł... wyłącznie honorowy. W 2011 roku, 25-letnia Marta Sziłajtis-Obiegło, jako najmłodsza Polka powtórzyła wyczyn Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz i opłynęła kulę ziemską. Choć urodzona w Poznaniu na stałe związana jest z Gdynią. W swej karierze morskiej pełniła funkcje oficera wachtowego na żaglowcach "Pogoria" i "Gedania", a na swym koncie ma już przepłyniętych przeszło 51 tysięcy mil morskich.

Ale panie służą nie tylko we flocie handlowej. Od 2000 roku Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni kształci także kobiety. Początkowo trzeba było pokonać szereg przeciwności logistycznych (tak w samej uczelni, jak i na okrętach), ale jak widać na przykładzie Karoliny Chorzewskiej (prymuska AMW) było warto.

Nic więc dziwnego, że dziś kobiety spotkamy także na okrętach wojennych. Służą one na jednostkach wchodzących w skład Stałego Zespołu Obrony Przeciwminowej NATO oraz pełnią obowiązki zastępcy dowódcy okrętu (jak miało to miejsce na ORP Gniezno).

Jak widać potocznie zwana słabszą, kobieca, piękniejsza płeć na morzu radzi sobie równie dobrze jak mężczyźni. Pozostaje wierzyć, że niedługo na polskim okręcie dowództwo obejmie kobieta.

Opinie (17) 1 zablokowana

  • Pierwsza kobieta która samotnie przepłynęła Atlantyk (1)

    Chyba należało by P .Lipka przede wszystkim Powiedzieć o Teresie Remiszewskiej

    • 16 2

    • Polskie kobiety na morzach

      Wszystko jest, a o Teresie Remiszewskiej nie ma. Ani jednego zdania. Skandaliczne niedopatrzenie, albo niewiedza autora. Tylko ,,Z goryczy soli moja radość'

      • 0 0

  • " Kapitan Krystyna Chojnowska-Liskiewicz wraca do Gdańska z rejsu dookoła świata w czerwcu 1978 r."

    Pamiętam ten dzień, byłem na Długim Pobrzeżu i wraz z wielkimi tłumami witałem powrót pani Kapitan do Kraju.

    W różnych miejscach miasta wisiały plakaty mówiące o tym wydarzeniu.

    Jak ten czas leci...

    • 6 1

  • Experyment (1)

    Proponuje obsadzic statek samymi kobietami i niech plyna - zobaczymy jka dlugo i jak daleko ???
    napewno bedzie to pierwszy i ostatni taki ex-peryment w zegludze morskiej ( w tym trzy swiatowe)

    • 12 11

    • Myślę, że by dało radę. Mostek bez problemowo by działał a maszyna wymagała by kobiet o ponad przeciętnej sile fizycznej. Załoga szeregowa też wymaga trochę siły.
      Niema na statku rzeczy które są poza pojęciem kobiet. Akademie morskie na wydziale nawigacyjnym, mechanicznym oraz elektrycznym kończą tez kobiety więc wiedzę maja taka sama jak mężczyźni.
      Jak kogoś ciągnie na morze to psychicznie jest przygotowany.

      • 3 1

  • a kopalnie ??

    kobiety tak samo sie nadaja do pracy na statku jak do kopalni na przodku no wprost rwa sie do tej czarnej roboty szczegolnie przy kombajnie weglowym na poziomie 500

    • 7 7

  • a co z Panią Renią?

    zasluzonej w gdanskim swiecie

    • 0 3

  • podwójne nazwiska (2)

    o czym swiadczy? Takie niezależne? Czy gotowe do rozwodu?

    • 2 13

    • Nie.

      żal im się rozstawać z panieńskim nazwiskiem, czują się częścią swojej rodziny nadal.

      • 4 1

    • nazwiska

      to znaczy, że Panie skończyły uczelnie i obroniły dyplomy z panieńskim nazwiskiem a potem przyjęły nazwiska mężów.. Nie ma w tym nic dziwnego, tak jak w przypadku świata artystycznego, aktorki, piosenkarki i inne tym podobne nie zmieniają swojego nazwiska, dzięki którym były rozpoznawalne i dzięki którym coś osiągnęły.. proste! A Wy tu od razu o rozwodach!

      • 4 2

  • Kobietom nigdy odwagi nie brakowało.

    Życie na morzu to zupełnie inna bajka, a raczej twarde zycie. W pracy na morzu nastapił największy skok psychologiczny i techniczny. Jeszcze nie tak dawno hierarchia na morzu , dyscyplina była jak za czasów wielkich odkrywców. Kapitan nie komunikował się z szeregową załogą. Jego polecenia były wydawane poprzez oficerów a następnie przez podoficerów. Były osobne wejscia na statek dla oficerów i szeregową załogę. Wachtowi marynarze na wachtę na mostek nie mieli prawa przejść wewnatrz przez korytarz dla kapitana. Na statkach typu i - Paderewski było ok 45 osób załogi i ... 5 mes. Dla kapitana i wyższych oficerów , oficerów , asystentów , marynarzy i motorzystów. Wiele by można opisywać. W takiej sytuacji trudno by znależć miejsce dla kobiety - choć właśnie na tym statku pełniła funkcję asystenta ochmistrza , żona jednego z oficerów. Ale nie była oficerem pokładowym i ... męzatką. Z pózniejszych doświadczeń kobiety niezależnie od stanowiska , powodowały "pewne" zamieszania rodzinne. Na Stefanie Batorym kobiet pływało bardzo dużo. Były tez układy i układziki. Ale to już było. Obecnie już romantyzmu nie ma. Technika i technologie bardzo zaangażowane. GPS - był używany na statkach ok 20 lat temu. Teraz statek taki jak ostatnio zawinał do Gdyni - case size obsługuje 18 osób. Nie ma więc zbędnego czasu i na zainteresowania inne niż praca. Okres kontraktu zmniejszył się z 9 do 4 miesięcy. Warunki załogi niewiele odbiegają od domowych z wyjątkiem ... kiwania.

    • 6 1

  • a po co niektórym paniom patent kapitana, skoro nigdy na mostku nie stanęły?

    • 2 3

  • Błąd doktoranta Uniwersytetu :) (1)

    Kapitan żeglugi wielkiej Danuta Kobylińska-Walas, która przetarła ów kobiecy szlak, dziś (przebywa za emeryturze), ale pamięć o tym, co zrobiła dla kobiet pragnących pracować na morzu zawsze będzie żywa.
    Błąd zaznaczyłem w nawiasie litera "n" od "z" na klawiaturze jest w tak znacznej odległości, że o przypadkowym naciśnięciu klawisza obok nie ma mowy :). Jeśli mamy na Uniwerku takich doktorantów to ja po zawodówce jestem Profesorem.

    • 1 8

    • Doktorancie Uniwerytetu

      Skoro już dotykasz tej tematyki, to łaskawie ją przestudiuj.
      Uraziłeś mnie i moją Mamę tym postem...
      Żądam satysfakcji!

      • 0 0

  • Dziękuję za artykuł

    Bardzo interesujący .Brawa dla pań tu wymienionych

    • 3 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane