• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozwód a ulga na dziecko. Kto odlicza i ile?

Małgorzata Zimnoch
31 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Na żądanie organów podatkowych lub organów kontroli skarbowej, podatnik jest zobowiązany przedstawić dowody niezbędne do ustalenia prawa do odliczenia ulgi na dziecko.

Na żądanie organów podatkowych lub organów kontroli skarbowej, podatnik jest zobowiązany przedstawić dowody niezbędne do ustalenia prawa do odliczenia ulgi na dziecko.

Pan Marek z Gdyni jest rozwiedziony, ma córkę z poprzedniego małżeństwa. Sąd obojgu rodzicom przyznał pełnię władzy rodzicielskiej. Nasz czytelnik płaci alimenty, córka spędza z nim kilka dni w miesiącu, na co dzień mieszka z matką. W rocznym zeznaniu podatkowym za 2013 r. odliczył ulgę na dziecko za 5 miesięcy ubiegłego roku. Czy miał do tego prawo?



Czy śledzisz na bieżąco zmiany w prawie podatkowym?

Urząd skarbowy oczekuje teraz od naszego czytelnika wyjaśnień, na jakiej podstawie dokonywał odliczeń.

- Ustaliliśmy z ex-małżonką, że dzielimy się ulgą i myślałem, że wszystko jest ok. Przyznam, że nigdy nie sprawdzałem, na jakiej zasadzie i czy w ogóle można robić odliczenie po rozwodzie. Teraz zaczynam mieć obawy, czy kontrola urzędu nie wynika z jakiegoś błędu, który mogłem popełnić nieświadomie.

Zgodnie z prawem podatnik może odliczyć ulgę na każde małoletnie dziecko, w stosunku do którego w roku podatkowym wykonywał władzę rodzicielską, pełnił funkcję opiekuna prawnego, jeżeli dziecko z nim zamieszkiwało lub sprawował opiekę poprzez pełnienie funkcji rodziny zastępczej.

Wysokość ulgi na jedno dziecko

Odliczeniu od podatku podlega kwota 92,67 zł za każdy miesiąc kalendarzowy (1/6 kwoty zmniejszającej podatek, określonej w pierwszym przedziale skali podatkowej), w którym wykonywali oni władzę rodzicielską. Łącznie za rok 2013 jest to 1112,04 zł.

- W myśl art. 27f ust.1 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jednolity Dz. U. z 2012r., poz. 361 z późn. zm.) - w brzmieniu obowiązującym w roku 2014 odliczenie dotyczy łącznie obojga rodziców, opiekunów prawnych dziecka albo rodziców zastępczych pozostających w związku małżeńskim. - tłumaczy Barbara Szalińska, rzecznik Izby Skarbowej w Gdańsku.

Niezależnie od rozwodu czy separacji, o ile sąd nie pozbawił któregoś z rodziców władzy rodzicielskiej ani jej nie ograniczył, oboje mają prawo do odliczenia ulgi na dziecko.

Odliczenia dokonuje się w zeznaniu podatkowym, podając liczbę dzieci i ich numery PESEL, a w przypadku braku tych numerów - imiona, nazwiska oraz daty urodzenia dzieci. Na żądanie organów podatkowych lub organów kontroli skarbowej, podatnik jest zobowiązany przedstawić zaświadczenia, oświadczenia oraz inne dowody niezbędne do ustalenia prawa do odliczenia, w przypadku naszego czytelnika może to być np. odpis aktu urodzenia dziecka lub odpis wyroku o rozwodzie.

Wysokość ulgi na kolejne dzieci

Od 2013 r. prawo podatkowe uzależnia kwotę odliczenia od liczby dzieci. Wysokość ulgi na każdy miesiąc kalendarzowy wynosi 92,67 zł na pierwsze dziecko, 92,67 zł na drugie dziecko, 139,01 zł (1668,12 zł za cały rok) na trzecie dziecko, 185,34 zł (2224,08 zł za cały rok) na czwarte i taką samą kwotę odrębnie na każde kolejne dziecko.

Co ważne, od 2013 roku prawo do ulgi u podatników wychowujących (utrzymujących) jedno dziecko uzależnione jest od rodzaju i wysokości ich dochodów.

- Wysokość limitu ulgi na jedno dziecko zależy od statusu uprawnionego podatnika - precyzuje Barbara Szalińska - dla osób pozostających w związku małżeńskim limit stanowi kwota 112 tys. zł w odniesieniu do dochodów obojga małżonków a dla osób niepozostających w związku małżeńskim - 56 tys. zł.

Nasz czytelnik, jeżeli ma tylko jedno dziecko i zarabia więcej niż 56 tys. rocznie, nie może dokonywać odliczeń. Jeżeli ma też inne małoletnie dzieci, zachowuje prawo do odliczeń nawet jeżeli przekracza ten próg podatkowy.

Proporcje, w jakich rodzice dziecka dokonują odliczeń podatkowych zależą od tego, co wspólnie ustalą. Jeżeli natomiast nie potrafią dojść do porozumienia, odliczenie należy się w równych częściach (po 6 m-cy) każdemu z rodziców.

Miejsca

Opinie (46)

  • (1)

    czyli z tego wynika ze dobrze sie rozliczyl?

    • 18 0

    • a jak to jest w konkubinacie?

      • 1 0

  • kto to kontroluje?

    "Jeżeli natomiast nie potrafią dojść do porozumienia, odliczenie należy się w równych częściach (po 6 m-cy) każdemu z rodziców."- a co jeżeli jeden z rodziców odlicza sobie całą stawkę bo za nic ma prawo podatkowe a drugi postepuje zgodnie z tym co napisano w artykule tj.odlicza sobie 6-mcy? czy izba kontroli skarbowej jest takim faktem zainteresowana czy można to bezprawne postępowaniew naszym pięknym kraju swobodnie praktykować.

    • 18 0

  • ciekawe czy autorka przeczytała co napisała, co za bzdura....

    "Czy miał do tego prawo?" gdzie w treści jest odpowiedź na postawione pytanie?

    • 18 0

  • trzeba sie nie rozwodzić... albo nie wiązać w formalne związki (1)

    • 9 12

    • to nie ma znaczenia przy odliczeniach na dziecko czy był ślub czy nie, bo dziecko JEST i to się liczy.

      • 6 0

  • (10)

    Alimenciarze często sobie przypominają o dziecku jak przychodzi czas rozliczeń PIT.
    A to, że się spóźniają z płaceniem alimentów lub w ogóle tego nie robią to inna sprawa

    • 28 39

    • nie każdy co płaci alimenty ...

      jest draniem co nie pamieta o dziecku i przypomina sobie tylko przy wypełnieniu PIT.
      Przypomina mi się odrazu cytat z Barei : To pijak i złodziej. Bo kazdy pijak to złodziej...."
      Nie oceniaj książki po okładce ...

      • 14 4

    • podobnie często jak alimentobiorczynie (czytaj: matki, bo odwrotne sytuacje to raczej rzadkość) (4)

      które o dziecku przypominają sobie jak już wydadzą pieniądze na swoje, nie dziecka potrzeby i wtedy okazuje się, że ojciec musi ponownie ale już nieformalnie finansować świadczenia, które już były ujęte w alimentach bo dla dziecka się zrobi wszystko.
      Ktoś powie: iść z takimi rzeczami do sądu. Chyba Bożego sądu, bo przecież nie tej esbecko-klanowej mafii, która opanowała tzw. wymiar sprawiedliwości w tym nieszczęśliwym kraju, gdzie pierwszym pytaniem pani tzw. sędziny jest "czy pan pije alkohol ?" i na odpowiedź "wcale" jest już zbita z pantałyku bo wystarczy odpowiedź "piwo na pół roku by

      • 14 4

      • Dokładnie tak jest (3)

        A w RODKach jest równie wielki cyrk. Wniosek o ojca o przejęcie opieki nad dziećmi powoduje panikę i uruchamia lawinę poszukiwań pretekstu, żeby tej opieki nie dać. Piwo raz na pół roku wystarcza w zupełności. Powąchanie marychy palonej przez kumpli w ogólniaku 20 lat temu też się nada. A do matki pytanie jest jedno: "czy chce pani się opiekować dziećmi?" Odpowie, że tak i je dostaje. Nieważne czy pije, szlaja się, bije dzieci, nikt tego w ogóle nie sprawdza! Zeznania ojca i jego świadków sa ignorowane a zeznania matki są święte z definicji i nawet nie wymagają świadków. Sąd apelacyjny też jest ślepy i tylko przyklepuje tę paranoję, bo co koleżankom będzie opinię psuł.

        Pozostaje rzeczywiście jedynie sąd boży a niektórzy najpierw decydują się na samosąd :( A potem w mediach lament, że jakiś ojciec porwał dziecko i wywiózł za granicę albo wziął siekierę i zarąbał całą rodzinę a potem się powiesił. Tylko jakoś nikt nie wnika jak wcześniej został zdeptany przez polskie sądy rodzinne. Ucieczka w szarą strefę to też dla niektórych jedyna opcja, żeby nie dać komornikowi zedrzeć z siebie ostatniej koszuli na wystawne życie jego ex i jej nowego kochasia, podczas gdy jego własne dzieci chodzą głodne, brudne i obdarte mimo sutych alimentów, które sąd hojnie przyznał matce.

        I tu rada do wszystkich porządnych facetów:
        a) nie żeńcie się z kobietą, której dobrze nie poznacie (kilka lat wspólnego zamieszkiwania na kocią łapę, nie ignorować żadnych sygnałów ostrzegawczych)
        b) jak już popełniliście ten błąd, to nie róbcie dzieci
        c) jak już są dzieci, to nie próbujcie się rozwodzić tylko siedźcie cicho i cierpcie za swoje błędy aż dzieci nie dorosną i pójdą na swoje. Podniesiecie głowę to wam ją utną. Będziecie wrakami człowieka po przemieleniu przez sąd a dzieci ucierpią strasznie i im też zryje to berety na całe życie.

        • 22 2

        • poza tym jak dorosłemu dziecku dasz pieniadze to wiesz że je dostało

          a nie że zostały puszczone przez "mamusię" w salonie kosmetycznym lub na zakupach w galerii (jak mamusia chce szaleć to niech to robi za swoje nie za dziecka)

          • 4 2

        • Dobrze to napisałeś i prawdziwie!

          • 3 1

        • a propos RODK - znacie jakieś przypadki że ta banda bandytów i darmozjadów faktycznie komus uczciwie pomogła ?

          nie chodzi mi o statutową pomoc matkom w zapewnianiu sobie środków do życia kosztem ojców, przez wydawanie fałszywych i kłamliwych opinii.

          • 1 2

    • alimenciarze i alimenciary

      • 1 0

    • a

      a co z tymi co płaca regularnie na dziecko alimenty i nie tylko a matka z kochasiem chca całość bo wiecznie im kasy brak wiec nie oceniaj tylko ojców bo matki sa nie raz gorsze

      • 2 0

    • alimeniarz

      głupia typowa mama.!! alimenciarze takie to stereotypowe dla mam po rozwodzie.
      Nie alimenciarze a ojcowie droga pani!!!
      Ja np. place od 10 lat, nie spóźniłem się w życiu ani jednego dnia z alimentami, natomiast zawsze pokrzywdzone mamy maja pretensję choć nie uogólniam jak moja przychodziła zarzygana i pijana z obcymi facetami to nie wytrzymałem i się rozwiodłem a teraz mamb yc alimenciarzem nazywanym?!. Oczywiście rozwiodłem się i dodatkowo unieważniłem ślub kościelny i nie czuję się alimenciarzem tylko ojcem... tak jak wy mamy różniące się tylko tym, że Sądy dają am zawsze pokrzywdzonym kruchym istotom rację często w Sądach popartą kłamstwami i świadkami z kosmosu. Tak jak u mnie świadkowie, których nigdy nie widziałem na oczy... ciekawe :) ale to tak przy okazji dla rozluźnienia tematu:) dziś jestem szczęśliwy mam żonę dziecko od 10 lat i płacę bo to moje dzieci a nie ciężar i żyję co dzień w nadziei, że kiedyś jeśli matka nie spierze im mózgów za bardzo zechcą poznać ojca....
      p.s. ona wrzuca foty na portale jak to jeździ po wczasach itd a ja nie byłem ani razu bo mnie nie stać czasami brakuje i liczy się złotówki w sklepie ale co tam ... zawsze jej będzie mało bo ma broń w postaci dzieci. Założy białą koszulkę do Sądu ciemną spódniczkę stanie jak odpytywana gimnazjalistka przy tablicy i gra pokrzywdzoną. A przecież sprawa dotyczy kasy dla dzieci a nie dla niej !!!!

      • 0 0

    • moja byla zona tylko chce kasę nigdzie nie pracuje bo już nie musi dostaje 1000 zl ode mnie i 1000 zl od panstwa jak ona moze sie z czego kolwiek rozliczyc pracowala 2 miesiace na zlecenie tyko z tego ewentualnie.

      • 0 0

  • nie można ustalić czy miał prawo na podstawie informacji w artykule

    Nie wiadomo jakie Pan Marek miał dochody. Z treści artykułu można natomiast wnioskować, ze ma tylko jedno dziecko, więc zgodnie z tym co napisała autorka artykułu odliczenie by mu się należało, gdyby jego dochody roczne nie przekroczyły 56 tys. Może zarobił więcej i dlatego został poproszony o wyjaśnienie.

    • 2 0

  • A niby czemu po połowie? (10)

    Mnie sąd orzekł, że mam ponosić 3/4 kosztów utrzymania dzieci. A właściciwe to 100%, bo matka zdaniem sądu swoją część wnosi w formie rzeczowej tytułem sprawowania opieki. Więc z jakiej racji miałbym odliczać sobie tylko połowę ulgi, bo oczywiście na dodgadanie się z ex nie ma żadnych szans (w każdej innej sprawie zresztą też)?

    • 17 7

    • a niby (7)

      Ciekawe czy byłbyś w stanie utrzymać dzieci i ponieść do tego koszty opieki nad nimi.. wiem że to się łatwo mówi ale dzieci nie utrzyma się za 400 zl miesięcznie mam 3 córki i dwoimy się i troimy z mężem żeby je utrzymać i żyć przy tym na odpowiednim poziomie, choć o kokosach możemy zapomnieć oczywiście...Nie wyobrażam sobie żebym teraz została sama z nimi i musiała jeutrzymać i sprawować nad nimi opiekę...Na pewno nie było by mnie stać na zatrudnienie opiekunki opłaty oraz utrzymanie dziewczynek

      • 5 3

      • Różnie w życiu bywa (6)

        Po pierwsze to mówimy o alimentach rzędu 1000 na dziecko.

        Po drugie ja chciałem wziąć dzieci do siebie i je wychowywać. I to bez alimentów od matki, bo stać mnie na to, ale sąd nie pozwolił, bo matka była temu przeciwna. A dlaczego była, jest i zawsze będzie przeciwna to masz odpowiedź w pkt 1. I zawsze będzie jej mało alimentów, bo to taki typ baby jest a wydatki na dzieci są na ostatnim miejscu jej listy.

        • 10 3

        • nie można cię ani wesprzeć ani zminusowac (4)

          bo, choć jesteś raczej dorosły,

          to ukazujesz wasz sytuację w kadrze czarno- białym

          (ona be, ty cacy)

          a tego życie nie przewidziało

          • 5 2

          • Piszę jak jest (3)

            A że wygląda jak wygląda, to nic nie poradzę. Wniosek o orzeczenie winy ex nie przeszedł mimo, że miała od paru lat kochanka i wcale się z nim nie ukrywała. Byli świadkowie, dowody a w sądzie wystarczyło, że zaprzeczyła, że z nim żyje i sąd uznał, że tak jest. Dobre, co? Dalej chodzą (ups, przepraszam jeżdżą) po mieście i śmieją się, że g... im mogę zrobić.

            Owszem na mnie też jest dużo napisane w aktach. Tyle, że to pomówienia. Bezczelne oszczerstwa bez dowodów lub kiepsko spreparowanymi. No, ale to zeznaje kobieta, więc dla sądu to prawda objawiona. Jak mi to parę lat temu powiedział jeden prawnik, gdy mu opisałem swoją sytuację: "Paaanie, w tym kraju matkom to się pomniki stawia a nie je sądzi". Nie uwierzyłem, zatrudniłem innego i zacząłem walkę w sądach. Przekonanie się, że miał rację kosztowało mnie stargane nerwy, forsy tyle, że na dobry nowy samochód by starczyło oraz zmarnowane parę lat życia na udowadnianie tego, co w naszym kraju jest nieudowadnialne. Prawdziwa walka z wiatrakami.

            W obecnym stanie prawnym i orzecznictwa założenie kobiecie obrączki na palec to podpisanie wyroku na siebie. Sad but true. Urodzenie dziecka tylko podwyższa ten wyrok. Z każdym rokiem rośnie prawdopodobieństwo, że pani hormony zaczną szaleć (mają prawo, a jakże! tylko facetom nie mogą) a wystarczy, że ona zechce facetowi zniszczyć życie i ma go na widelcu. Złoży pozew i gość jest ugotowany. Maszyna prawna go rozjedzie bez skrupułów. Będzie miał szczęście jak nie trafi do pudła z piętnem pedofila i jeszcze powinien dziękować ex, że taka litościwa była. Ech, żebym ja to wszystko wiedział kilkanaście lat temu... A tak to człowiek młody był i taki głupi :(

            • 12 1

            • Dowody (1)

              Jeżeli dowody były jasne, to czemu sąd ich nie uwzględnił? Cytat to nie od Twojego prawnika, któremu rzekomo opisałeś swoją sytuacje, tylko Pazury do Lindy w filmie TATO che, che. Pomyliłeś fikcję z rzeczywistością. Obudź się. Znajdź sobie kobietę (albo mężczyznę - jak mawiał pewien lekarz dermatolog) w realu i układaj sobie na nowo życie. A skoro jesteś taki doświadczony, jak piszesz, to lepiej znajdź sobie jakieś hobby, najlepiej z dala od ludzi bo po co szukać nowego "wyroku"

              • 3 5

              • do ex

                Sądy w realu nie mają nic wspólnego z serialem SF Anna Maria Wesołowska. Bylem na kilkudziesięcu rozprawach w sądach rodzinnych (jako osoba zaufania na podstawie art 154 kpc) i wiem gdzie Sąd ma dowody, jaka jest rola wazonów, jak są przesłuchiwane strony i świadkowie i co trafia z tych przesłuchań do protokołów. Film z Pazurą i Lindą jast jak najbardziej aktualny, ja bym jeszcze zalecił obejrzenie filmu o Rotmistrzu Witoldzie Pileckim.

                • 3 2

            • Mam dokładnie tak samo, marne to pocieszenie, ze nie jestem sam w tym bałaganie sadowym

              jw

              • 1 1

        • no i co ? wtedy matka musiałaby sie martwić swoim utrzymaniem

          przecież sąd kobiecy nie może dopuścić do takiej jawnej niesprawiedliwości

          • 3 2

    • Ta ulga to śmiech

      Kwota jest kuriozalna w porównaniu z comiesięcznymi kosztami utrzymania dziecka. Zwłaszcza po podwyżkach VAT. Ulga to by była jakby można się rozliczać wspólnie z dziećmi, tak jak to jest w wielu cywilizowanych krajach. U nas to nie do pomyślenia dla rządzących.

      Cała tzw. polityka prorodzinna to jeden wielki śmiech na sali. Becikowe, które ledwo starczy na używany wózek. Zapomogi socjalne z progiem dochodów, które nawet bezrobotny może przekroczyć jak złapie jakieś zlecenie. Zniżki dla dzieci na różne imprezy rzadko dochodzą do 50%, więc wyjście z dziećmi do kina czy na basen często rujnuje domowy budżet. Przedszkoli i żłobków publicznych wiecznie brakuje a w tych co są obowiązują jakieś idiotyczne preferencje dla wybranych. Brak refundacji wielu szczepień. Koszty zajęć dodatkowych często kosmiczne a jeszcze transport trzeba doliczyć, bo osiedlowe domy kultury ostały się nieliczne a na nowych osiedlach to nawet nie wiedzą co to jest. Dobrze jak chociaż plac zabaw jest, żeby z dzieckiem w piaskownicy posiedzieć bez ponoszenia kosztów. Boisko to już rarytas, bo lepiej grunt sprzedać deweloperowi pod kolejny blok lub zrobić parking strzeżony i kosić okolicznych mieszkańców.

      Można jeszcze tak długo wymieniać, ale każdy kto ma dziecko sam dobrze wie, że na każdym kroku ma pod górę i tylko płacz i płać. W efekcie dla wielu par decyzja o dziecku oznacza samobójstwo ekonomiczne, często nieświadome, bo dzieci w szkołach nie uczą się ekonomii. Wiadomo dlaczego, jeszcze by się zorientowali jak dorosną, że są ostro rżnięci i zrobili rewolucję. A uwzględniając kredyt mieszkaniowy i niepewność pracy wychodzi, że i bez dziecka nie ma co spać spokojnie nie martwiąc się o byt.

      • 10 3

    • Hobby mam, nową kobietę też, której też sądy dały mocno po nerkach, więc się rozumiemy. Ślubu nie planujemy, dzieci tym bardziej, mieszkamy osobno, każde z nas ma czas dla siebie i swoich dzieci. Jak na razie to układ idealny dla nas a co będzie kiedyś to się zobaczy.

      Może i faktycznie to był cytat z filmu, może scenarzysta też to gdzieś zasłyszał, nieważne. Rzeczywistość dała mi takiego kopa w twarz, że z fikcją nie ma siły tego pomylić.

      Co do sądów, to podobno są niezawisłe. W praktyce oznacza to, że procesują jak chcą, uznają te dowody i zeznania, które chcą i wydają wyrok jaki im się uroi. Można się odwoływać (co też uczyniłem) i liczyć, że sąd wyższej instancji będzie miał inne zdanie. Będzie albo nie będzie, bo też jest niezawisły na tych samych zasadach. Prawo (czyli KRO) jest archaiczne i nie przystaje do dzisiejszych realiów a to tylko woda na młyn sądów rodzinnych do orzekania według własnego widzimisię. Politycy wolą debatować nad aborcją niż o tych już narodzonych. Silne sfeminizowanie sądów nie pomaga sprawom a solidarność jajników często bije w oczy od samego wejścia na salę rozpraw. Wielu mężów i ojców padło pewnie ofiarą wendetty sędziny za własne niepowodzenia miłosne czy rodzinne, ale nikt tego nie bada. Chodzą tylko pogłoski. Chociaż bywa też tak, że sędzinie wpadnie w oko facet i wtedy to kobieta ma przechlapane, ale to rzadkość. W każdym ja się przekonałem, że fakty mają najmniejsze znaczenie w tym, co się dzieje na sali rozpraw.

      PS. Wie ktoś po co są ławnicy w sądach rodzinnych? Wyglądają i zachowują się jak słupy, nie odzywają się, nie zadają pytań. Czasem zerkną na salę a poza tym jakby przysypiali. Co rozprawa to inni, więc pewnie nawet akt sprawy nie znają.

      • 7 1

  • Ja też nie mogę w treści znaleźć odpowiedzi na pytanie, które jest tytułem artykułu.

    są tu jakieś przedruki z poradników ogólnych na temat rozliczania podatku PIT ale nie do końca korespondują z postawionym pytaniem i nie dają odpowiedzi na nie

    "o ile sąd nie pozbawił któregoś z rodziców władzy rodzicielskiej ani jej nie ograniczył, oboje mają prawo do odliczenia ulgi na dziecko"
    A w przeciwnym wypadku to co ? Czy podatnik traci takie prawo, czy jest ono jakoś ograniczone limitami ? itd. Pani redaktor, tu trzeba było właśnie rozwinąć i wyjaśnić temat a nie przytaczać np. wysokość ulgi podatkowej za każdy miesiąc

    • 5 2

  • 56 tyś (4)

    56 tys brutto to netto 30 tysia? czyli miesięcznie dostaje 2,5 tys.
    Liczymy dalej :
    Alimenty pewnie sąd lekka ręka wyznaczył kwotę 700- 800 zł
    mieszkanie - wynajęcie 1000 - 1200
    dojazdy do pracy 300 i zostaje nam na życie .....500 zł (wersja z niskimi kwotami)
    a jeśli policzymy wyższe kwoty to na życie zostaje nam 200 zł.
    I tu jest paradoks ze na życie zostaje nam mniej niż dostaje dziecko. A sąd określa kwotę taka aby standard życia był na takim samym poziomie jak ojca .

    Sad nie patrzy ile wydajemy na kredyty zaciągniete jak byliśmy maleństwem tylko interesuje ich kwota brutto zarobków z ostatnich 6 miesięcy. nie daj Boże że otrzymaliście nagrodę jubileuszową lub wczasy pod gruszą bo będziecie płakać jak wam dowali wysokie alimenty.

    A jak toś zarobi 57 tyś? to już nie dostanie 1112 zwrotu ? Ale pazerne państwo, dziecko otrzyma rocznie przy alimentach wysokości 700 zł 8400 a my nie dostaniemy 1112 chociaz na osłodę wysokich alimenytów. Nie raz ta kwota ratuje nam tyłek bo mamy na ubezpieczenie lub inne opłaty.

    • 16 4

    • Trzeba o tym myślec pzred splodzeniem dziecka (2)

      alimenty w wys.800 zł na jedno dziecko to rzadkość, z reguły ok.400 zł
      poza tym, jak się chciało, to teraz płać,
      dziecko jest też człowiekiem, choruje, chodzi do szkoły, jeździ ZKM,
      ma zainteresowania

      • 5 8

      • Placilbym i 8000 zl na moja corke (1)

        Bo to moja corka.

        • 1 0

        • jeśli byłoby Cię stać to pewnie tak.

          • 0 0

    • przy tak niewysokich dochodach

      jeśli jest się jedynym żywicielem w małżeństwie,
      naprawdę trzeba by się mocno zastanowić przed decyzją o dziecku,
      wydawać dziecko na świat po to, by wciąż się martwić o finanse,
      by czekać na ulgę podatkową?

      • 3 1

  • Małe sprostowanie (1)

    Jeżeli między rodzicami nie ma porozumienia dotyczącego sposobu odliczenia ulgi prorodzinnej to każde z nich ma prawo odliczyć 50% ulgi. Dotyczy to zarówno osób które mają pełnię władzy rodzicielskiej JAK I OGRANICZONĄ (w wyniku dziwnego i bezprawnego zapisu w art 58 krio - który pozwala ograniczyć jednemu z rodziców władzę rodzicielską tylko dlatego że dziecko z nim nie mieszka na stałe). Należy zauważyć że "alimenciarze" często utrzymują w całości swoje dzieci jak i ich często bezrobotne właścicielki, a ograniczenie władzy nie ma żadnego związku z prawem podatkowym. Jeżeli któreś z rodziców odliczy sobie 50% a drugie 100% to problem z US ma to drugie.

    • 8 5

    • Ma Pan rację w tym co Pan napisał. Ulga jeśli nie jest złożone pisemne oświadczeniu obu stron jest po 50 % na stronę. Choć i tak uważam przy tak wysokich alimentach jakie są zasądzane to jest to chore iż trzeba się dzielić z kobietami. Ja na 3 latka płacę 600 zł przy najniższej krajowej. Drogie Panie nie ma się co oburzać. Jeśli facet chce mimo tego iż nie jest z matką dziecka spełniać się w roli Ojca. To te 600 zł to tylko mały początek ponoszonych kosztów. Ja z racji tego iż dziecko biorę dosyć często 4-5 razy w tygodniu to ponoszę kolejne koszty odciążając w tym matkę dziecka. niby logiczne, ale tylko dla nas nie dla sądu. Na szczęście moja sytuacja się troszkę zmienia moja ex dostała pracę i na pewno złożę o zmniejszenie. Nie miałem takich planów, ale w tym roku moja Pani złożyła do urzędu skarbowego odliczenie 100% ulgi. Mimo iż dotychczas ja brałem 100% i dzieliłem zwrot po połowie, gdyż ona nie pracowała i nie miała nawet z czego. Tyle odpłaca kobieta dobrocią dzieliłem się swoimi pieniędzmi bo chciałem być fere wobec naszej umowy ustnej. I mam nadzieję, że sąd w końcu spojrzy uczciwie na moją sprawę i przysądzi alimenty o 200 zł niższe. Chciałbym zobaczyć wtedy minę mojej ex... Baby są straszne...

      • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane