• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skoro pieniądze szczęścia nie dają... Rozmowa z psychoterapeutami

Borys Kossakowski
24 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
"Pewien psychoterapeuta powiedział, że lubi pracować z bogatymi, bo oni już wiedzą, że kolejny milion szczęścia im nie da i zmiana musi dotyczyć innych obszarów w życiu, a nie finansów." - mówi Violetta Ambroziak-Krzysztofowicz, psychoterapeutka. "Pewien psychoterapeuta powiedział, że lubi pracować z bogatymi, bo oni już wiedzą, że kolejny milion szczęścia im nie da i zmiana musi dotyczyć innych obszarów w życiu, a nie finansów." - mówi Violetta Ambroziak-Krzysztofowicz, psychoterapeutka.

- Trudno sobie wyobrazić, że milioner podejmie decyzję: więcej już nie potrzebuję. To nie biedni oszukują państwo, by jakoś przeżyć. To bogaci przeżywają cierpienie. Bo jak zarabiam cztery miliony, to muszę oddać państwu aż milion! - Z parą psychoterapeutów: Violettą Ambroziak-Krzysztofowicz i Jackiem Krzysztofowiczem rozmawia Borys Kossakowski.



Borys Kossakowski: Znajoma fryzjerka ostatnio opowiadała mi, jak czesała pannę młodą przed ślubem. W trakcie czesania matka panny rozpływała się w pochwałach dla pana młodego. Chodziło przede wszystkim o zasobność portfela. Przekaz był taki: trzymaj się córciu męża, bo on ma kasę. A ty nie.

Charakterystyczne myślenie dla polskich rodzin inteligenckich: ci, których życie obraca się wokół pieniędzy, są gorsi. Tymczasem wszyscy ulegają presji pieniądza.
Violetta Ambroziak-Krzysztofowicz: Pieniądze służą komunikacji. Pieniędzmi pokazujemy rangę pewnych wydarzeń: ślubu czy koronacji, w pieniądzach zaklęte są rodzinne przekonania, mity, wartości. To, jakie dajemy sobie prezenty, w co się ubieramy, to wszystko jest jakiś komunikat. Dla tej rodziny widocznie naczelną wartością są pieniądze.

Jacek Krzysztofowicz: Pary, które trafiają na terapię małżeńską mają najczęściej problemy na pięciu obszarach konfliktów. Dotyczy to wszystkich par. Pierwszy to wychowanie dzieci, drugi seks, trzeci stosunek do teściów, czwarty spędzanie czasu, a piąty - pieniądze. Temat pieniędzy często prowadzi do sporów, bo każda rodzina ma inne przekonania na temat pieniędzy. Jedni twierdzą, że pieniądze są brudne i lepiej zająć się "wyższymi celami". Inni, że wydawanie i zarabianie pieniędzy to sens życia. Warto już przed ślubem uświadomić sobie, czy mamy podobny sposób myślenia o pieniądzach - ich zarabianiu i wydawaniu, czy będzie to źródło konfliktów.

Czy masz wystarczająco dużo pieniędzy, by być szczęśliwym?

Gonitwa za pieniądzem to sprawa oczywista. Widzimy ją dookoła. Ale jest też sporo ludzi, którzy nie potrafią zarabiać. Tłumaczą, że pieniądze to zło, poświęcają się "wyższym celom". Ale często żyją w biedzie i wcale nie są z tego powodu szczęśliwi.

JK: To charakterystyczne myślenie na przykład dla polskich rodzin inteligenckich, które w czasach PRL-u nie miały szans na dorobienie się. Według nich ci, których życie obraca się wokół pieniędzy, są gorsi. Ale wbrew pozorom rzadko można spotkać ludzi, którzy faktycznie lekceważą pieniądze. Większość ludzi, gdy tylko nadarza się okazja, by zarobić, korzysta z niej. Widać to po wykładowcach uniwersyteckich, którzy zaczęli wykładać na prywatnych uczelniach. Presji pieniądza ulegają też psychoterapeuci, którzy chcą zarabiać coraz więcej, zaczynają prowadzić najróżniejsze szkolenia, idą w psychologię biznesu. Bo tam są większe zarobki. Trudno się zatrzymać.

Ostatnio świat sportu żył przez moment historią piłkarza Realu Madryt, który zarabiał tylko cztery miliony euro rocznie, a chciał dostać dziesięć. Brakowało mu na drugi odrzutowiec?

JK: Trudno sobie wyobrazić, że taki ktoś podejmie decyzję: więcej już nie potrzebuję. Proszę zauważyć, że oszustwa podatkowe są domeną bogatych, nie biednych. To nie biedni oszukują państwo, by jakoś przeżyć. To bogaci przeżywają cierpienie. Bo jak zarabiam cztery miliony, to muszę oddać państwu aż milion! To bardzo dużo pieniędzy.

Violetta Ambroziak-Krzysztofowicz. Psychoterapeutka superwizorka, psychiatra dzieci i młodzieży. Violetta Ambroziak-Krzysztofowicz. Psychoterapeutka superwizorka, psychiatra dzieci i młodzieży.
Poznałem kiedyś człowieka, który brzydził się pieniędzmi, nie chciał zarabiać, nie kupował sobie nowych rzeczy, odmawiał sobie wszystkiego. W wieku lat trzydziestu kilku uświadomił sobie, że tak naprawdę nie ma nic - nie ma domu, nie ma rodziny, nie ma porządnej pracy. Nie ma szczęścia.

JK: Ten człowiek doprowadzał się do tzw. biedy autodestrukcyjnej. Głęboko w nas są zakorzenione pytania: czego ja najbardziej chcę, czego potrzebuję? On sobie odpowiedział na te pytania w sposób niezgodny z prawdą. Wmówił sobie jakieś przekonania, ale okazało się, że to wcale nie zaspokaja jego potrzeb.

Gdzie szukać odpowiedzi na te pytania?

JK: Większość z nas, szukając odpowiedzi, zanurza się w sensy, które nas otaczają. Obecnie otacza nas powszechne przekonanie, że posiadanie jest dobre, rzeczy są dobre, rozrywka jest dobra. A na to wszystko potrzeba pieniędzy. Pojawia się więc potężne złudzenie, że jak będę miał pieniądze, to będę szczęśliwy. Z pewnością pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa. Nędza i bieda są degradujące, nie służą rozwojowi. Człowiek musi mieć możliwość zaspokajania swoich potrzeb. Ale posiadanie więcej i więcej szczęścia nie daje.

Jacek Krzysztofowicz - psychoterapeuta, w latach 1988-2012 był dominikaninem w gdańskim klasztorze. Publikuje w magazynie "Charaktery". Jacek Krzysztofowicz - psychoterapeuta, w latach 1988-2012 był dominikaninem w gdańskim klasztorze. Publikuje w magazynie "Charaktery".
Podobno psychoterapia powinna dużo kosztować, żeby człowiek poczuł jej wartość. Droga psychoterapia ma też dać impuls pacjentowi do zarabiania pieniędzy, stawania się bogatszym.

JK: To brzmi trochę jak dorabianie teorii do własnej żądzy. Jeśli psychoterapia miałaby być bardzo droga, to ludzie by nie mogli sobie na nią pozwolić. To by było nieetyczne. Zawód psychoterapeuty polega na pomaganiu w nieszczęściu. Ale faktem jest, że jak coś się dostaje za darmo, to się tego nie ceni. Jak klient nie płaci, to często terapia nie idzie do przodu albo idzie powoli - to empirycznie potwierdzona prawda. Psychoterapia powinna być płatna, ale jej cena nie może być zaporowa. Czasem zgadzamy się na negocjacje stawek. Ale proszę pamiętać, że w tym zawodzie nie da się pracować czterdzieści godzin w tygodniu.

V A-K: Zdobycie zawodu psychoterapeuty wymaga zainwestowania ogromnych pieniędzy w szkolenia i superwizje. Dużo większych, niż np. zdobycie zawodu nauczyciela. Cena sesji psychoterapeutycznej nie jest wzięta z kosmosu.

A propos nauczycieli - znam pewną polonistkę, która trafiła na terapię i przez długi czas nie mogła się pogodzić z tym, że terapeuta zarabia pięć razy więcej niż ona. Potrzebowała roku, żeby uporać się z tą myślą i zacząć pracować nad problemem, z którym tak naprawdę przyszła.

V A-K: Często pieniądze są tylko wymówką. Najtrudniejsza w terapii jest zmiana. Łatwiej się skupić na złości na psychoterapeutę, że bierze za dużo pieniędzy niż na swoich prawdziwych problemach i potrzebie zmiany. Tak samo, jak łatwiej jest wściekać się na męża, niż spojrzeć sobie głęboko w oczy i rozmawiać.

JK: Przekonanie, że coś wartościowego można dostać za darmo to iluzja. Wszystko ma wartość, a terapia ma na celu urealnienie tego. Taki pomysł, że przyjdę i sobie pogawędzimy nie sprzyja terapii. To pusty wysiłek. Dorośli płacą za wykonywaną pracę. Jeśli klient nie płaci, to wspierane jest jego dziecko wewnętrzne, które ma przekonanie, że należy mi się za darmo. Trzeba się zaopiekować tą dziecięcą potrzebą, ale w terapii głównie wspieramy dorosłość.

V A-K: Pewien psychoterapeuta powiedział, że lubi pracować z bogatymi, bo oni już wiedzą, że kolejny milion szczęścia im nie da i zmiana musi dotyczyć innych obszarów w życiu, a nie finansów.

Pewien hollywoodzki aktor powiedział, że oni, bogaci, trzymają się razem bynajmniej nie ze względu na snobizm. Jeśli ja organizuję urodziny w pięciogwiazdkowym hotelu i zapraszam dwieście osób, to ten biedny, który zaprosi mnie na imprezę do swojego domu dla dwudziestu osób - no jak on będzie się czuł?

JK: Społeczna bliskość jest związana z podobieństwem. Jeśli w wiosce wszyscy mieli tyle samo, to zawiązywała się wspólnota. Ten, co miał więcej był wyrzucany poza wspólnotę. Klasy społeczne biorą się z pieniędzy. A my jesteśmy tak skonstruowani, że blisko nam do ludzi, którzy są do nas podobni - na przykład podobnie zamożni. Czujemy zaś barierę w kontaktach z tymi, którzy są wyraźnie bogatsi lub ubożsi. To ludzkie.

V A-K: Jest w terapii małżeństw taki termin "optymalnej różnicy". Gdyby małżonkowie byli tacy sami, to byłoby im po prostu nudno. Zbyt duża różnica stwarza zaś dystans - nie ma bliskości. Najlepiej więc czujemy się z osobami, które różnią się od nas, ale nie za bardzo.

Pieniądze mogą być problemem w rodzinie. Na święta brat daje siostrze prezent za 50 zł, a siostra bratu za 150 zł. Rodzi się dyskomfort, poczucie niższości, jakiś dług do spłacenia.

JK: Może dlatego, że trudno jest nam brać. Od razu czujemy się winni. Chcemy od razu spłacić dług. Jak tego nie robimy - czujemy się źle.

V A-K: Można na to spojrzeć tak: dla siostry 150 zł to procentowo tyle samo, co dla mnie 50 zł. Albo, wracając do tego, co mówiłam na początku: pieniądze to sposób komunikacji. Siostra, dając bratu drogi prezent, mówi mu: zobacz, bracie, dobrze mi idzie. I może to być wstępem do dalszej komunikacji. - Wiesz, nie jestem gotowy na to - może odpowiedzieć brat - niech prezenty będą równe.

Opinie (55)

  • Oczywiscie ze nie.

    Nie daja, ale spi sie spokojniej :)

    • 44 1

  • pieniądze to stabilność - jak masz na tyle pieniędzy żeby żyć spokojnie i stabilnie to już jest duuuże szczęście...

    • 53 1

  • Pieniadze daja bezpieczenswo i pewnosc siebie= szczescie do pewnego poziomu (11)

    Mieszkam za granica i ostatnio mysle o powrocie do PL, jedno co mnie przeraza to poziom plac, Nie wiem co bym zrobil za 4000 PLN - maksymalna wegetacja- a wiem ze wiele osob moze pomarzyc o takiej wyplacie. Ludzie sa szczesliwi z tym co maja bo nigdy nie zaznali czegos lepszego i to jest w pewnym stopniu niesamowite.
    I powiedzcie kobiecie po 30stym roku zycia ze pieniadze sa nie wazne- to was wysmieje i bedziecie sami.

    Swiatem niestety rządzi kasa. Milego dnia Trojmiejskie pusie.

    • 27 7

    • Wracaj, wracaj bo tu dużo szczęśliwych co za 2.000 żyją. Szczęście moim zdaniem polega na nie trwonieniu kasy na pierdoły typu kawusia i ciasteczko w Coffe Heaven za 23zł a jak trzeba zapłacić 2zł to plącz .

      • 12 5

    • zależy co potrafisz

      jak jesteś informatykiem to zarobisz z minimum 5 tys. a jak cegły na budowie nosisz to lepiej nosić ci je za granicą bo tam zarobisz za to dużo więcej. Po za tym 4k za normalną pracę to musisz się nieźle nachodzić. Ja mam 3 tys netto.

      • 10 2

    • Dla ciebie liczy sie milosc czy pieniadze? (8)

      "I powiedzcie kobiecie po 30stym roku zycia ze pieniadze sa niewazne - to was wysmieje i bedziecie sami." Przedziwny ten twoj sposob myslenia i jedniczesnie pokazujacy twoja hierarchie warosci w twoim zyciu... Jestes Polka... Az mi wstyd, ze Polka pisze takie slowa. Wiele kobiet po 30-stce jest niezaleznych finansowo, jednoczesnie kochajacych i kochanych bez wzgledu na zasob portfela ukochanego. Twoj styl myslenia pokazuje, co jest dla ciebie wazne, o ile nie najwazniejsze w zyciu... Niestety. Fakt, ze zarobki w Pl w kwocie 4000 to dla ciebie za malo jednoczesnie dowodzi, ze wykazujesz sztywnosc myslenia i brak ambicji do osiagania kolejnych szczebli na szczyt w karierze zawodowej w Pl. Ciesz sie zarobkami powyzej 4000 za granica i obys nigdy nie musiala w podeszlym wieku spojrzec w przeszlosc z rozgoryczeniem i zalem do samej siebie, ze wazniejszy byl dla ciebie pieniadz na obczyznie, niz przecietnie zarabiajacy mezczyzna w Pl. Pozdrawiam wszystkie kochajace kobiety w Polsce i kochajacych je mezczyzn - rowniez pozostajacych w Polsce.

      • 13 13

      • Kobieto jak ty się zgadzasz na coś takiego to twoja sprawa (3)

        ale nie układaj życia innym. Sam pracuję w kraju ale znam osoby który wyjechały nie tylko ze względu na zarobki ale też ze względu na to że mają dość polskiej polityki lub wybrały po prostu inny zakątek świata bo pogoda lepsza albo dlatego że spokojniej się żyje za granicą i pracodawcy mają większy szacunek dla człowieka. Ludzie mają swoje powody dla których wyjechali i nie tobie oceniać tych ludzi. Ja się cieszę że moim znajomym się powodzi za granicą i nie mam złego jadu w sobie tak jak ty.

        • 10 3

        • nie dziwie sie ze wyjechales

          Czytaj ze zrozumieniem posty zanim wydasz opinie. Pozdrawiam

          • 5 9

        • marku (1)

          Marku naprawde nie przeczytales ze zroumieniem tego posta. Kobiecie chodzilo o nadrzedna wartosc jaka jest dla niej milosc a nie zarobki. Marku dluga droga przed toba, ale wstecz, bo w szkole podstawowej ucza czytac ze zrozumieniem. Zycze sukcesow w edukacji z zakresu szkoly podstawowej i swiadectwa z czerwonym paskiem hihihi

          • 4 8

          • nie, to ty nie zrozumiałeś ani pierwszego posta ani drugiego, który był na dodatek nie na temat

            więc cała rozmowa nie ma sensu bo nikt nie zrozumiał z tego nic,
            należy to przeredagować i zacząć od nowa bo mamy do czynienia z bełkotem
            i do niczego nie dojdziemy dopóki nie ustalimy o czym tak naprawdę rozmawiamy

            • 3 0

      • (2)

        Chwytająca za serce odpowiedź na post, ale jego autor to raczej mężczyzna ;-)

        • 9 0

        • (1)

          Mezczyzna czy kobieta niewazne. Wazne ze madrze pisze a nie jak marek

          • 4 4

          • Marek chyba hejtuje wszystkie posty

            • 3 2

      • moim zdaniem źle zrozumiałaś przedmówcę albo wcale

        i to jest mężczyzna a nie kobieta więc kolejny przykład,
        że usłyszałaś to co chciałaś
        a nie to co zostało powiedziane,
        dalszy komentarz nie ma sensu bo nie odnosi się do niczego,
        najpierw zrozum o czym mowa bo twoja odpowiedź ma się nijak do treści

        • 2 1

  • Pieniądze nie dają szczęścia? (2)

    może same w sobie nie dają ale za pieniądze możemy spędzić np. fajny urlop i nie mówię tu o jakiś milionach tylko o tym żeby można normalnie sobie gdzieś pojechać i spędzić przyjemnie czas mieszkając w jakimś normalnym hotelu gdzie nie limitują wody i klimatyzacji. Wydaje mi się że wystarczające jest w zupełności zarabiania w granicach 3 tys. euro. Takie zarobki pozwalają na godne i normalne życie i nie potrzeba do tego wcale milionów.

    • 24 1

    • nie dają dopóki nie musimy iść do lekarza

      to wtedy bez kasy jesteśmy zdani na łaskę tego bydła w białych kitlach bo inaczej już nie można nazwać tych osób które żerują na ludziach. Niestety ale to już nie te czasy gdy lekarz cieszył się szacunkiem i powszechnym poważaniem.

      • 6 5

    • Błędne koło

      Zarabiasz 1000 - mało, ale żyjesz, bo przeżyć musisz, wydaje Ci się, że za 2 to "w zupełności"... zarobisz 2, przecież za tysiąc da się żyć, więc drugi będzie extra, na wszystko wystarczy i jeszcze zostane... Aż tych dwóch nie zarobisz i po pewnym czasie okaże się, że wcale nie zostaje, bo apetyt w miarę jedzenia rośnie i nagle 2 to mało. Jakbym 3 zarobił to...
      Nie wiem ile zarabiasz, ale uwierz, że tylko Ci się wydaje, że 3tys Euro to już "wystarczy"...

      • 4 0

  • Pieniądze dają szczęście (14)

    Pracując dużo zarabiam dużo i wiem jedno - pieniądze dają szczęście bo:
    Mogę zaprosić mamę na kolację i kupić jej tablet który by chciała a jej na to nie stać.
    Mogę wspierać kocie fundacje jak np: http://kotangens.org/ albo http://pkdt.pl/
    Mogę zorganizować rodzinie gwiazdkę i sprawić siostrzeńcowi super niespodziankę
    Mogę wysłać bukiet kwiatów dla męża z okazji dnia chłopaka i zaprosić go na kolację
    Mogę spełniać swoje pasje i zwiedzać świat.

    Siedzenie na pieniądzach jak kura na jajach szczęścia nie daje , wydawanie ich na tych których kochamy i na to co kochamy uszczęśliwia, więc mówienie że pieniądze szczęścia nie dają jest racjonalizacją ludzi biednych.

    • 42 6

    • nie o to chodzi (2)

      raczej chodzi o to ,że po przekroczeniu pewnego progu zamożności nie bedziesz szczęśliwsza - dokladnie to co jest napisane w artykule - dodatkowy milion nie uczyni cię szczęsliwszym. Na początku kiedy mas znie wiele każda kwota ma znaczenie - wyjście do kina, restauracji, wyjazd na naormalne wakacje.
      A w pewnym momencie przychodzi przesyt 164 para szpilek, 56 para kolczyczków i 27 zegarek nie wywoła autentycznego usmiechu na twoich ustach i prawdziwego szczęscia w sercu.
      Nie to co pierwsze Labutiny w szafie, kolczyki Cartiera i Patek na ręku tu bedzie prawdziwa radośc a potem o już kolejne przedmioty w szafie, na półce

      • 4 1

      • pieniądze są po to aby je używać (1)

        Więcej pieniędzy znaczy możliwość spłacenia długów kociej fundacji, zakupienie sprzętu dla szpitala, czy kupienia wyspy dla uchodźców.
        To od człowieka zależy czy będzie szczęśliwy mając pieniądze, nie od samych pieniędzy. Można mieć górę pieniędzy i po prostu pracować odnajdując swoje szczęście w pracy i relacjach z rodziną, ponieważ pieniądz to nie cel sam w sobie a narzędzie do spełniania swoich i cudzych marzeń. I tak był zawsze traktowany w mojej rodzinie.
        A jeśli chodzi o bycie nieszczęśliwą to wolę być nieszczęśliwą w ciepłym domu z widokiem na morze niż pod mostem i głodna, tak więc cały czas twierdzę że poczucie szczęścia czy nieszczęścia zależy od psychiki a nie od narzędzi.

        • 6 2

        • tutaj masz rację :)
          ktoś powiedział nie kupuj rzeczy - kupuj doświadczenia

          • 5 0

    • Skoro dajesz na koty to dzieci nie masz. (10)

      Też mówisz o siostrzeńcu a nie o dziecku swoim.
      Takie spostrzeżenie.

      • 5 5

      • a to cos złego? (9)

        Moje wybory życiowe nie podlegają dyskusji, podobnie jak to na co wydaję własne pieniądze. Spostrzeżenie nic nie wnoszące do dyskusji i w bardzo złym tonie.
        Bezdzietność to mój życiowy wybór więc tego typu spostrzeżenia emocjonalnie mnie nie "tykają" jednak jest to forum publiczne i zapewne znajdzie sie kobieta która dziecko straciła lub też mimo chęci nie może ich mieć a do adopcji może sie nie kwalifikować z różnych nie zawinionych czynników.
        Jak mogłaby sie poczuć czytając takie spostrzeżenia? Czy o to chodziło, żeby sprawić aby ktoś poczuł sie gorzej, albo na dodatek winny?

        • 13 3

        • Nie do końca tak jest (8)

          dzisiaj mamy kult singla, Jednocześnie ubolewamy nad niską dzietnością i starzeniem się społeczeństwa. Jeżeli bezdzietność to JEDYNIE wynik wygody, to należy taką postawę potępić. Niech tylko takie osoby "wygodnie" bezdzietne nie narzekają że im imigranci bedą się rozmnażać.
          Dla stabilności społeczeństwa potrzeba 2 dzieci, 2 rodziców, 2 dziadków i 2 pradziadków. Pokolenie ok 22 lata.
          Mamy tu 4 osoby pracujące i 4 korzystające z pracy innych.
          Singiel utrzymuje 2x mniej ludzi bo jedynie swoich rodziców, nie jest obciążony dziećmi. I tym samym zaburza stabilność pokoleniową.
          Gdy kiedyś był panną lub kawalerem to był w znacznej mniejszości mocno kompensowany dużą dzietnością u innych.
          Dzisiaj bezdzietność to już moda i spory ruch społeczny.
          Szkoda że nie uświadamiany.

          • 4 8

          • O.o (7)

            Więc sugerujesz że dziecko trzeba mieć nie z potrzeby serca tylko jako wynik wyrachowanego planowania dla dobra społeczeństwa. Nieważne że matka nie kocha i traktuje jak narzucony obowiązek ważne że macica swoje zrobiła.
            To może zapłaćmy surogatkom i hodujmy w domach dziecka dla dobra społeczeństwa bo jeżeli to tylko obowiązek to ja jako wzorowy obywatel koszta pokryje tak samo jak płace ubezpieczenie zdrowotne czy społeczne którego znaczna część idzie na pokrycie wydatków osób nie pracujących lub KRUS w imię solidarności społecznej.

            Nie, i nie rozumiem tej postawy dziecko dla społeczeństwa, jedyny rozsądny i właściwy powód posiadania dzieci to miłość i potrzeba serca jeśli takowej potrzeby brak to lepiej dzieci nie mieć niż skazywać je na życie bez właściwych uczuć.

            • 11 1

            • Świetnie powiedziane! (3)

              ja też nie mam dzieci, też z wyboru, nic na siłę! Przepowiadają mi samotną starość. Możliwe, ale to mój wybór-za to wygodne, dostatnie życie pełne podróży. A zresztą ci, którzy te dzieci mają, też często mają samotną starość.

              • 9 1

              • (2)

                Ci, którzy te dzieci mają często plują jadem na bezdzietnych z zazdrości. Że ich stać, że nie mają takich obowiązków, że nie są uwiązani. Ot to cała tajemnica i nie dorabiajmy ideologii, że społeczeństwo, emerytura itd.

                • 7 1

              • I dlatego Polska za 100 lat , tak samo jak reszta Europy będzie sułtanatem. (1)

                Albo gwarantujemy ciągłość pokoleniową, albo płacimy BYKOWE. W momencie totalnej popularyzacji Twojej postawy populacja wymarłaby w ciągu jednego pokolenia.

                • 1 10

              • no to zrób to za mnie

                Udowodnij nie słowem lecz czynem swoją jedyna słuszną wizję prawdziwego polaka. Najlepiej od razu sześcioro albo i do dziesięciu w imię narodu, orła białego i na chwałę pana.

                Mierzi mnie taka prostacka postawa wykorzystywania macicy do wojny ideologicznej. A jak chcesz ideologi to posłuchaj - ziemia przeludniona, zanieczyszczona zasoby naturalne sie kurczą zbliżamy się do granic po których już tylko masowe wymieranie a ty się ludziom rozmnażać każesz ?

                • 7 1

            • (2)

              Cłowiek ma w życiu do spełnienia różne role - również społeczną. Niezrozumienie tego świadczy tylko o niedojrzałości osoby piszącej. Ciesz się że wszyscy nie myślą tak jak Ty, bo byś sobie dziś z wygód życia korzystała... w jaskini albo ziemiance, o ile rasa ludzka by nie wyginęła.
              Takie dziś społeczeństwo niestety. Nastawionena konsumpcję tylko, używanie i korzystanie - bo "się należy" i "mam wybór"... Smutne.

              • 1 6

              • totalitaryzm? (1)

                Wolność wyboru istoty ludzkiej jest podstawowym prawem. Czym różni się twoje wydumane prawo do dysponowania moją macicą od prawa szariatu nakazującego noszenie hidżabu? Sułtanat którym tak straszysz (ponieważ posty są niepodpisane więc tylko zakładam ze to ta sama osoba) nie proponuje nic innego niż ty, daje kobiecie "role do spełnienia".
                Ja swoją rolę spełniam ratując innym życie, a ty? Czy choć jedna istota ludzka może powiedzieć że tylko twoim umiejętnością i kompetencji zawdzięcza to że wciąż chodzi po tym świecie i może się rozmnażać? Bardzo łatwo jest rzucać frazesy i przypisywać innym role życiowe zmuszać do przyjęcia określonego światopoglądu i religii dużo trudniej jest byś po prostu dobrym człowiekiem, bez zadęcia takim po prostu który innym pomaga i nad słabszym sie pochyli nie wpychając nikomu do gardła swych ideologi.

                • 5 1

              • 1. Nie jestem "tą samą osobą", a podpisywanie się nickiem, czy nawet imieniem niczego nie zmienia
                2. Nie mam najmniejszego zamiaru niczyją macicą dysponować, nie napisałem: "masz się rozmnażać", wyraziłem tylko swoją opinię na temat zaprezentowanych poglądów
                3. Czym różni się...? Powstrzymam się od odpowiedzi na to pytanie, tak jak i nie odpowiedziałbym na pytanie czym różni się wyjście na ulicę z odkrytymi ramionami od wyjścia z odkrytymi genitaliami... (w końcu skoro wolność i róbta co chceta...)
                4. Bez zadęcia, właśnie. Nie ma co się tak napinać i rzucać na innych. Skąd takie przewrażliwienie na punkcie swej macicy? Czy ktoś tu kogoś do czegoś zmusza? Dysponuje? Przypisuje? Ja nie widzę, za to widzę atak na tych, co odważyli się wygłosić odmienne poglądy...
                5. Nie, nie ratuję ludzi,, ale pracę też mam użyteczną. W pewnym sensie daję ludziom jeść, też między innymi po to, by mogli żyć i się rozmnażać:)

                • 0 6

  • Psychoterapeuci... szamani XX i XXI wieku.. (4)

    Jak ktos niczego konkretnego nie potrafi, bo byl zbyt tępy lub leniwy by zostać lekarzem, inżynierem, architektem, prawnikiem, stolarzem, tokarzem itp. to zostaje psychoterapeutą... Musi tez miec w sobie nieugaszone pragnienie by ktokolwiek go słuchał. I wtedy mozna wciskac frajerom bajki, zwłaszcza ze dzis ich biznes opiera sie w 90% na kontraktach z budżetówką, czyli de facto my płacimi za to, ze opowiadają banialuki. Gdyby byli skazani na to, ze ludzie musieliby z własnych portfeli płacic za ich "umiejetnosci" 99% umarłoby z głodu.

    • 16 27

    • Prawnicy to szamani. Jak ktoś jest za głupi by zostać babcią klozetową to zostaje prawnikiem.

      • 8 3

    • zakopleksiony ?

      • 3 2

    • ...

      kolega chodził kilka miesięcy do psychoterapety i ten nic nie mówił tylko zadawła pytania - chyba nie masz racji
      pomyśl zanim napiszesz

      • 4 3

    • Gadasz bzdury wiekszosc placi ze swoich portfeli bo ci na nfz to sie nie nadaja do niczego i przez to zarabiaja grosze

      • 0 0

  • pieniadze nie dają szczęścia?

    to spróbuj być szczęśliwy bez pieniędzy

    • 25 2

  • trzeba byc niezlym '' idiota '' aby brac slub dla kasy ! (2)

    znam wiele zamoznych '' panienek '' lecz sa tępe jak cep. W zyciu bym nie chcial spedzac czasu z malowaną lala wiecznie znudzona ktora maluje paznokietki od rana do wieczora a jej priorytet to miec złote stringi . Moze ktos ma zaburzenia umyslowe skoro frustracje rodzi w nim zazdrosc ze sasiad ma zlotego mercedesa a on tylko starego opla. Zawsze ktos bedzie bogatszy i biedniejszy gdyz tzw. rownosc finansowa to patologia i iluzja o czym wielu zapomina bo to komunizm czyli wszyscy maja miec rowno wiec realnie sa wszyscy biedni .Dzis ogolnie powstalo patologiczne spoleczenstwo gdyz jak komus sie dobrze wiedzie to inni zamiast mu zyczyc powodzenia zycza mu za plecami '' aby zdechl '' :) tyle ze fryzjerka czy slusarz zapomina iz moze sie rowniez ksztalcic, zalozyc firme i zdobywac nowe umiejetnosci ktore moze posiada owy mityczny '' bogacz '' . Wielu nie chce zauwazyc iz to nie ktos jest winny ich mniejszej zamoznosci lecz oni sami . Ludzie i tak w wiekszosci widza tylko blichtr bogactwa i podniecaja sie jedynie otoczka czyli widokiem np. drogiego samochodu czy willi ale juz jak im sie opowie ze do tego ktos doszedl przez 30 lat ciezkiej harowy i tyrania po 20 godzin w swojej firmie gdzie byl tez najpierw sam swoim robotnikiem etc etc....to juz to ludzi nie obchodzi i tu raczej tkwi clou wiekszosci umyslowych problemow bo wszyscy mysla ze zlotego mercedesa ktos albo ukradl albo na wille zarobil w miesiac . Niestety drodzy forumowicze pomijajac tzw. zlodziei i im podobnych '' wiekszosc dochodzi na calym swiecie do bogactwa ciezka praca i to w wielu przypadkach z owocow korzysta dopiero drugie lub trzecie pokolenie . Prawda jest tez ze ludzie nie chca oszczedzac ..zaraz ktos powie '' jak mam oszczedzac jak zarabiam 2000 zl'' ..ale na kablowke stac ,na 3 telefony w rodzinie stac, na abonamenciki i satelitki stac itd ..to odmow sobie czegos bo dzis widac ze najwiecej szastaja szmalem ludzie ktorzy niby malo zarabiaja i to jest paradoks . Bogaty chodzi w jednych butach i ubraniu nawet kilka lat i nie lata po marketach zeby miec co chwila nowy telefonik bo to mit ze bogaci szastaja pieniedzmi.

    • 26 6

    • (1)

      Zgadzam sie z Toba w stu procentach. I wiekszosc tych, ktorzy wystawiaja tu komentarze piszac o edenie finasowym jaki panuje za granica niech lepiej w Pl chwyci za ksiazki wbije do lba tresci i poszczyci sie wiedza i jednoczesnie ciezkko zapracuje na swoj byt. A nie wyjezdza za granice by podcierac tylki starym niemcom bo dla nich niemiecka, czy angielska mamona lepiej pachnie niz polska. Ci wszyscy co wyjezdzacie z kraju lub zazdroscicie innym ich zasobnosci portfela BIERZCIE KSIAZKI W LAPE, UCZCIE SIE I CIEZKO PRACUJCIE W KRAJU. BANDA FRUSTRATOW I MAMONIARZY

      • 5 6

      • Postaw sie a zastaw byle bylo luksusowo...

        Niestety w naszej mentalności społecznej celowo jak i podświadomie ludzie wszystko robią na pokaz, aby wzbudzić zachwyt i zazdrość innych osób. Myślę ze w pewien sposób dowartościowują siebie dzięki temu zabiegowi.

        • 3 0

  • smutna prawda, kasa ważna jest (1)

    Kasa jest ważna. Przez lata bujałem w obłokach, że pieniądze szczęścia nie dają, że miłość itd. Dziś nawet nie zbliżam się do kobiet, a o własnej rodzinie mogę pomarzyć. I pretensje do siebie.

    • 10 1

    • O czym tu marzyć? O kobiecie która nie potrafi na siebie zarobić (trochę inne czasu mamy niż kiedyś, jest rownouprawnienie)? O dzieciach? A co to za przyjemność/cel życia/chluba, skoro każdy idiota ma dzieci, i to jeszcze ile!

      Kasę sobie zarób sam, to sobie wynajmiesz służbę, która Ci poda szklankę wody.

      • 3 1

  • Niby nie daja, a jednak troche...pomagaja .Prawda?

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane