• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uczniowie ścigają się na gadżety, cena wyprawki szkolnej rośnie

Anna Żukowska
31 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Szkolna wyprawka to nie tylko zeszyty, długopisy, piórniki czy plecaki. Teraz uczniowie stawiają  na gadżety, których przynoszą do szkół coraz więcej. Szkolna wyprawka to nie tylko zeszyty, długopisy, piórniki czy plecaki. Teraz uczniowie stawiają  na gadżety, których przynoszą do szkół coraz więcej.

W latach 90-tych szczytem szkolnej mody był rozkładany, bogato wyposażony piórnik. Dziś do szkół wchodzi coraz więcej gadżetów, które w wyobrażeniu uczniów stają się obowiązkową częścią szkolnej wyprawki. Mowa m.in. o tablecie w efektownym etui, słuchawkach, czy plecaku z zamontowaną baterią słoneczną, który służyć ma za akumulator i ładowarkę do smartfonów.



Kupujesz dziecku drogie gadżety?

Tradycyjną wyprawkę szkolną w jednym sklepie można kupić drożej, w innych wiele taniej, o czym pisaliśmy w osobnym artykule. Jednak poza najbardziej potrzebnymi artykułami do szkoły, rodzice coraz częściej słyszą od dzieci prośby o kupno dodatkowych gadżetów, często nie do końca potrzebnych.

- Myślałam, że sprawa gadżetów jeszcze mnie nie dotyczy. Do czasu - mówi Agnieszka, mama Michała, ucznia piątej klasy. - Już w zeszłym roku mój syn zbuntował się podczas zakupu butów na w-f. Wcześniej wystarczały mu zwykłe, białe tenisówki. Tym razem poprosił mnie o firmowe, bo zaczął zwracać uwagę na to, co mają koledzy.
Większość uczniów starszych klas szkół podstawowych, nie mówiąc już o gimnazjalistach i licealistach, ma swój telefon. A jeśli ma telefon, chce mieć do niego także dodatkowe gadżety: słuchawki, kolorowe obudowy czy specjalne etui. Wykorzystuje to rynek, na którym coraz więcej rzeczy jest spersonalizowanych - można zamówić np. obudowę telefonu ze zdjęciem koleżanki albo swojego psa czy kota. Taka przyjemność kosztuje ok. 50-100 zł. Pokrowiec na tablet z wybranym przez dziecko zdjęciem również nie jest tanią rzeczą (jego cena to ok. 100 zł).

Podczas kompletowania szkolnej wyprawki w oczy rzucają się też różnokolorowe etui do tabletów. Podczas kompletowania szkolnej wyprawki w oczy rzucają się też różnokolorowe etui do tabletów.
Sam plecak potrafi być nie lada gadżetem. Młodsi uczniowie mogą poprosić rodziców o plecak na kółkach, wyposażony w piórnik, bidon czy pojemnik na lunch. W plecakach dla starszych uczniów nie może zabraknąć m.in. specjalnego wyjścia na słuchawki. Okazuje się też, że można dziecku kupić plecak, który ma zamontowane baterie słoneczne i dzięki temu służy jako akumulator i ładowarka do smartfonów. Zapłacimy za niego ok. 350 zł.

Polem do popisu dla rodziców i dzieci lubiących gadżety jest też wyposażenie pokoju dziecięcego. Wystarczy zacząć myśleć o biurku, żeby zawróciło się w głowie. Blat z czterema nogami postawiony pod oknem mógł być dobry kilkadziesiąt lat temu, teraz w ofercie są naprawdę imponujące meble. Możemy kupić biurko dla pierwszoklasisty, które prawie na każdej powierzchni ma ponawiercane dziurki. Dzięki temu dziecko może dowolnie je zaaranżować. Np. przewlec przez nie gumkę czy cienkie linki, które będą przytrzymywać przybory szkolne. Takie biurko to wydatek ponad tysiąca złotych. To jeszcze jednak nic imponującego w porównaniu z biurkiem, które ma wbudowane światła, których kolor możemy zmieniać w zależności od nastroju i które jest wyposażone w bezprzewodową ładowarkę do smartfona. Wystarczy położyć telefon na blacie a sam się naładuje. Na takie biurko na pewno będzie pasowała elektryczna temperówka za kilkadziesiąt złotych czy lewitujący globus (200 zł). Globus lewituje między dwoma elektromagnesami i faktycznie, może zrobić duże wrażenie.

Czytaj również: Pokój dla ucznia na nowy rok szkolny

- Mam świadomość tego, że moja córka to gadżeciara - mówi Aneta, mama jedenastoletniej Mai. - Moja siostra zabrała ją do małego sklepiku, w którym mają różne rzeczy z dekoracjami wnętrza i zaproponowała, że kupi jej coś, co jej się przyda w nowym roku szkolnym. Maja wybrała sobie podajnik do taśmy w kształcie kotka, który kosztował 80 zł. Sama bym tego nie kupiła, ale skoro to był prezent, pozwoliłam jej zatrzymać. Zresztą, większość znajomych dzieci ma podobne gadżety.
Słuchawki, telefony, plecaki z baterią słoneczną, służące za ładowarkę do smartfona - to gadżety dzisiejszych uczniów. Słuchawki, telefony, plecaki z baterią słoneczną, służące za ładowarkę do smartfona - to gadżety dzisiejszych uczniów.
Kolejne gadżety znajdziemy w piórniku. Uczeń leworęczny może mieć w nim specjalny długopis, wygięty tak, aby zasłaniał jak najmniej napisanego już tekstu. Ma też tusz, który się nie rozmaże, kiedy się po nim przejedzie ręką. Leworęczne dzieci mogą też pisać specjalnymi ołówkami i rysować wyprofilowanymi kredkami. Dla wszystkich z kolei jest sekretny pisak z końcówką świecącą światłem UV. Napisany tekst będzie widoczny tylko w tym świetle. Na ten gadżet wydamy tylko 15 zł.

Starsi uczniowie w swoich piórnikach na pewno będą chcieli mieć pendrive'a, na który można przekopiować pliki. Na rynku jest ich pełno, w każdym kształcie i kolorze, jaki można sobie wyobrazić. Można więc mieć Lorda Vadera, Batmana, słodką fokę czy Smerfetkę. Za nośnik z pamięcią 8 GB zapłacimy 70-90 zł.

Ilość i różnorodność wszystkich tych rzeczy - mniej lub bardziej potrzebnych - może przytłoczyć. Albo więc nauczymy się mówić dziecku "nie", albo będziemy musieli sięgnąć głęboko do kieszeni, by zrealizować zachcianki dziecka. Chęć posiadania niektórych gadżetów możemy też potraktować jako świetną motywację - starsze dzieci mogą próbować same na nie zarobić, np. pomagając w obowiązkach domowych.

Opinie (45) 3 zablokowane

  • tak działa wolny ryneg - najpierw indoktrynacja w mediach, a potem masowa hiperkonsumpcja (3)

    • 60 1

    • inaczej (2)

      myślę że zamiast 'indoktrynacja' lepiej użyć 'produkcja potrzeb'.

      obecnie firmy najpierw produkują w nas potrzeby abysmy potem (świadomie lub nie) zaczęli potrzebować ich produktów. sama reklama nie daje takiego efektu jak wywołanie potrzeby.

      • 16 0

      • problemem sa rodzice (1)

        sami wyszli z biedy wiec teraz dzieciom chcą zapewnc to czego nie mieli w młodosci, ale niestety to prowadzi do bezmyslnej konsumpcji i gadzetomanii, zreszta dorosłych też to dotyka, wiekszy dom, lepszy samochód, wycieczka coraz droższa itd ale tak działa system i nic tego nie zmieni... chciwośc napedza swiat (czytaj ekonomie)

        • 24 0

        • -rodzice sa nieodpowiedzialni...

          -dla szpanu?moze dla swojego slabego poczucia wartosci kupuja gimnazjalista "ajfony" .buty za 600 pln nike,koniecznie firmowe ciuchy itd.
          -w szkole powinien byc zakaz uzywania ,noszenia tel,tabletow i innego badziewia ,ktore odwraca uwage od nauki.

          • 9 2

  • Zwykłe białe tenisówki na wf?:) (8)

    Szanowna Mamo nie chodzi tu o żaden lans tylko komfort i bezpieczeństwo Pani syna.
    Proszę pobiegać w takich bucikach jakie do tej pory Pani fundowała swojemu synowi. Parę razy w trakcie biegu zmienić kierunek, gwałtownie się zatrzymać.
    Potem zmienić na te jak to Pani nazwała firmowe buty.
    Sam nie jestem majętnym rodzicem ale w moim przekonaniu buty to podstawa!

    • 51 42

    • (2)

      Całe pokolenia wychowały się na zwykłych trampkach i nie mają płaskostopia czy tam innych wykoślawień stawów ;)

      • 39 12

      • Bo się ruszali!

        • 32 0

      • nie mają?

        Popatrz na poczekalnie u ortopedy

        • 1 0

    • tzw halówki (2)

      raczej w artykule chodziło o lans - mama nie napisała, że syn się poślizgnął, przewrócił, tylko "bo koledzy mają"
      całą podstawówkę i gimnazjum przebiegłam w tzw halówkach - nie są to zwykłe białe tenisówki, mają podeszwę współgrającą z parkietem na sali - o dziwo, wszystkie dzieciaki takie miały i to był dopiero lans ;) - inwestycja 10z,ł co jakiś czas, a wygoda, komfort i wcale "nieszkoda" wydać kolejnych pieniędzy na nowe

      • 4 1

      • współczuję Twoim nogom

        Obyś w starszym wieku zwyrodnienień przez to nie miała. Dobre buty można kupić już za 200zl. Wcale nie trzeba wydawać 500 na najnowsze nike, ale zapewnijcie dzieciakom przede wszystkim bezpieczeństwo.

        • 3 8

      • raz zabrałem kuzyna, który do mnie przyjechał na trening do mojej szkoły

        Trener nie pozwolił mu ćwiczyć własńie ze względu na buty. Kuzyn miał takie niebieskie trampki z pomarańczową podeszwą. I miał rację, że mu nie pozwolił, bo w razie skręconej kostki to on musiałby się tłumaczyć.

        • 0 3

    • Granie w nogę w zwykłych trampkach grozi połamaniem palców.

      Ale dla mam chytrusek nie liczy się zdrowie dziecka.

      • 5 9

    • A co? Lepiej odrazu kupić buty ortopedyczne?

      Narobili ładnych, kolorowych i AMORTYZOWANYCH butów, a później dzieciaki mają problemy z prawidłowym chodzenie, a o bieganiu nie wspomnę.

      • 2 2

  • brat jest ojcem dwóch uczniów i przedszkolaka a ja jako wujek

    choć nigdy tak do mnie nie mówią, jestem od gadżetów, czasami im przemycam, żeby "starzy" nie widzieli, oczywiście uczą się, bo postraszyłem ich, że jak nie będą się uczyć tylko d*perelami zajmować to skończą jak ja - bez własnej rodziny, mieszkania i z byle jaka pracą

    teraz w nowym roku szkolnym, będziemy testować hardkor pradziadka
    widzieli zdjęcia z lat 30, mają stare biurko
    załawiłem drewniane piórniki i naostrzyłem cyrkle :)
    liczydła też drewniane

    są zbyt cwani i myślący, żeby im dokuczał jakiś 'nowoczesny' gamoń

    a w zeszłym roku, testowaliśmy GENDER
    wszystko w fuksji i różu
    PRZESZŁO z wielkim echem, nauczyciele coś mieli, in. uczniowie nie

    jeśli mnie nie wykończą (łepki, bądź pis) zostaną zalani d*perelami tak jak ich rówieśnicy

    • 11 20

  • Zagadka. (1)

    Co to jest: podajnik do taśmy w kształcie kotka?

    • 23 1

    • Pewnie kotkowi z d... wychodzi taśma samoprzylepna... Tak to sobie wyobrażam.

      • 36 0

  • oto polskie dzieci - strach się bać, jak dorosną

    debilizm po prostu i tyule... mali materialiści, bez krzty ludzkich odruchów....m obrzydliwość

    • 42 6

  • yhhh (1)

    nie sądzę,żeby ktoś z nas jakies 15-20 lat temu miał buty na wf FIRMOWE oczywiście zdażały się pewnie takie osoby które miały wszystko czego zachciały.. ale do czego zmierzam jakoś w tych białych tenisówkach nie czułam się jakoś niebezpiecznie chodzę biegam nogi nigdy nie skręciłam nie złamałam w tych białych tenisówkach więc też nie uważam, że dziecko, które by w nich chodziło o ile nie byłoby jakimś gamoniem nie radzącym sobie w życiu naraziłoby swoje zdrowie lub życie. Wymysł rodziców a później idzie taki w świat i jest taki nie poradny wypuszczony z pod klosza.

    • 28 3

    • poprawna polszczyzna tez jest w cenie;))

      ..a ja nosiłam firmowe "adki",ale też uczyłam sie i wiem,ze piszemy "spod" a nie "z pod".....;))))) Wiec moze jednak warto zainwestowac w butki?;)) hehe

      • 5 5

  • quo vadis, świecie?

    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dziecko, które nie ma bogatych rodziców jest "gorsze" gdy nie ma super smartfona, wypasionego tabletu i fikuśnych bezprzewodowych słuchawek. Niestety, szczególnie w klasach 1-3, powinno zminimalizować się liczbę gadżetów, które dziecko nosi do szkoły. Później dzieci zaczynają rozumieć, że ten co ma iPhonea nie jest lepszy od tego ze starą Nokią.

    • 47 1

  • Za jakieś 30lat może nie w PL, ale nawet wcześniej na Zachodzie będą siedzieć w burkach i studiować koran, w sumie nie wiem co gorsze, te obecne pokolenie czy przyszłościowe, dżuma czy cholera?

    • 28 4

  • Tak było zawsze, nawet w latach '90tych (1)

    niektórzy szpanowali butami nike, addidas, dresami, zegarkami

    • 18 2

    • tak, ale to były wówczas jednostki i nikt nie miał takiego ciśnienia by komuś dorównać.

      dzisiaj ewidentnie jak odstajesz od rówieśników to jesteś g*wno i biedak. Dzieciaki od razu cię gnoją na fejsach i innych badziewiach.

      • 22 4

  • (3)

    przede wszystkim to rodzice powinni się puknąć w głowę zanim kupią markowe rzeczy dziecku do szkoły

    • 39 6

    • ciekawe dlaczego??? (2)

      wole kupic dziecku dobry, firmowy ciuch, buty czy plecak czy jakis polowe tanszy badziew, ktory nie wytrzyma nawet roku!

      • 4 4

      • Pf (1)

        Od kiedy to na tym świecie firmowe jest lepsze? Firmowe spodnie kupiełm i mi starczyły jedne na pół roku drugie na 4 miesiące, a wciąż mam dwie pary spodni kupione 10 lat temu na rynku...
        Mów mi jeszcze

        • 11 3

        • kiedyś

          kupione 10 lat temu... to wiele zmienia, bo teraz już takich nie kupisz. Jak to mówią, biedny traci dwa razy...

          • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane