• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uszkodzone auto służbowe. Za co odpowiadamy

14 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Szkolenie po nocnej zmianie. Czy to legalne?
Uwolnienie się przez pracownika od odpowiedzialności za powierzony samochód jest możliwe, jednak to na pracowniku ciąży obowiązek udowodnienia okoliczności uchylających jego odpowiedzialność - tłumaczą prawnicy. Uwolnienie się przez pracownika od odpowiedzialności za powierzony samochód jest możliwe, jednak to na pracowniku ciąży obowiązek udowodnienia okoliczności uchylających jego odpowiedzialność - tłumaczą prawnicy.

Zgodnie z zasadami ogólnymi odpowiedzialność pracownika ograniczona jest do wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, jeśli szkoda została przez niego wyrządzona w sposób nieumyślny. W przypadku winy umyślnej pracownik odpowiada w pełnej wysokości. Inaczej kształtuje się odpowiedzialność, kiedy pracownikowi zostało powierzone mienie z obowiązkiem zwrotu lub wyliczenia się. Wtedy pracownik odpowiada w pełnej wysokości za wyrządzone szkody.



Pracodawca udostępnił mi auto służbowe. Po oględzinach zewnętrznych auta nie stwierdziłam usterek. W międzyczasie pracodawca nakazał mi udostępnienie auta innemu pracownikowi, na co są protokoły przekazania. Przy odbiorze auta nie zauważyłam usterek blacharniczo-lakierniczych. Po pewnym czasie zgłosiłam do administratora fakt przepalonej podsufitki (mała dziurka na rancie przy drzwiach). Administrator uznał, że nie będzie tego odnotowywał, bo głównie liczy się blacharka auta. Po złożeniu wymówienia i oddaniu auta przypomniałam o usterce nowej administratorce. Pracodawca uznał, że auto idzie do wyceny. Dodatkowo wyszedł przepalony fotel, o którym nie wiedziałam. Łączna wycena to koszt 4700 brutto plus usługa wymiany podsufitki i obicia fotela. Podpisałam regulamin, że ponoszę koszty napraw, ale nie ja wyrządziłam usterkę. Pracodawca życzy sobie fakturę na swoje dane oraz zwrot kosztów. Szefowa poświadczy, że zgłaszałam ten fakt i został pominięty w raportach. Co mogę zrobić w tej sytuacji? - zastanawia się nasza czytelniczka.

Na pytania odpowiada Agata Mikucka, ekspert ds. prawa pracy z Kancelarii Kawczyński i Kieszkowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Agata Mikucka, ekspert ds. prawa pracy Agata Mikucka, ekspert ds. prawa pracy

Wykonywanie obowiązków służbowych przez pracownika wiąże się z dostępem do mienia pracodawcy, co z kolei może w niektórych sytuacjach prowadzić do wyrządzenia przez pracownika szkody w tym mieniu, chociażby w sposób nieumyślny. Zakres odpowiedzialności materialnej pracownika uzależniony jest od tego, czy mienie pracodawcy zostało mu powierzone z obowiązkiem zwrotu albo wyliczenia się czy też nie było takiego powierzenia.

Czy zdarzyło ci się uszkodzić służbowy samochód?


Pracownik może zatem odpowiadać albo na zasadach ogólnych na podstawie art. 114 - 122 Kodeksu pracy albo za mienie powierzone na podstawie art. 124 - 127 kp. Zgodnie z zasadami ogólnymi odpowiedzialność pracownika ograniczona jest do wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, jeśli szkoda została przez niego wyrządzona w sposób nieumyślny. W przypadku winy umyślnej pracownik odpowiada w pełnej wysokości. Przy odpowiedzialności ogólnej, ciężar udowodnienia faktu zaistnienia szkody, jak również winy pracownika, czyli okoliczności uzasadniających jego odpowiedzialność spoczywa na pracodawcy.

Inaczej kształtuje się odpowiedzialność pracownika, któremu zostało powierzone mienie z obowiązkiem zwrotu albo wyliczenia się. Zasadą jest, że pracownik odpowiada w pełnej wysokości, bez żadnych ograniczeń, jednak warunkiem pociągnięcia pracownika do tak szerokiej odpowiedzialności jest po pierwsze powstanie szkody, po drugie prawidłowe powierzenie mienia.

Powierzenie mienia nie musi nastąpić poprzez podpisanie z pracownikiem umowy o odpowiedzialności materialnej. Ważne, aby mienie określonego rodzaju zostało odebrane przez pracownika, który świadomie przejmuje nad tym mieniem faktyczne posiadanie i uzyskuje realną możliwość rozliczenia się z niego. Powierzeniu mienia może jednocześnie towarzyszyć sporządzenie inwentaryzacji, protokołu zdawczo-odbiorczego, pokwitowanie przez pracownika przejęcia mienia, czy też podpisanie umowy o odpowiedzialności materialnej. W przypadku czytelniczki z całą pewnością można stwierdzić, że doszło do prawidłowego powierzenia mienia. Czytelniczka podpisała bowiem dokumentację regulującą kwestię powierzenia mienia, jak również uczestniczyła w sporządzaniu protokołów zdawczo-odbiorczych. Jednocześnie, co najbardziej istotne, samochód został wydany, a czytelniczka przejęła go w swoje władanie.

Zgodnie z przepisami, uwolnienie się przez pracownika od odpowiedzialności za powierzone mienie jest możliwe, jednakże to na pracowniku ciąży tym razem obowiązek wykazania (udowodnienia) okoliczności uchylających jego odpowiedzialność (w szczególności wskutek niezapewnienia przez pracodawcę warunków umożliwiających zabezpieczenie powierzonego mienia). Pracodawca musi jedynie wykazać szkodę w mieniu i jej wysokość, a także fakt prawidłowego powierzenia mienia pracownikowi.

Jako że czytelniczka kwestionuje okoliczność wyrządzenia przez nią szkody w samochodzie, jedynym rozwiązaniem wydaje się być odmowa zapłaty kwoty żądanej przez pracodawcę i przygotowanie do ewentualnego procesu sądowego, który pracodawca może następnie wytoczyć. Pracodawca będzie musiał wykazać w toku postępowania realną wysokość szkody (wątpliwości budzi koszt samej wyceny samochodu w kwocie 4700 zł brutto) oraz fakt powierzenia samochodu czytelniczce. Czytelniczka z kolei powinna powołać się na zeznania świadków, w tym administratora, który zaniechał sporządzenia stosownej notatki z zawiadomienia go o fakcie przepalonej podsufitki, wyjaśnić kwestię samego przepalenia i jeśli przepalenie jest wynikiem palenia papierosów w samochodzie, wykazać, że nie pali ona papierosów, jak również zakwestionować wysokość samej szkody. Nie bez znaczenia pozostaje również okoliczność, że samochód w okresie dysponowania nim przez czytelniczkę został czasowo powierzony na polecenie pracodawcy innemu pracownikowi. Wszystkie te kwestie sąd będzie brał pod uwagę. Powodzenie w procesie uzależnione będzie jednak od rodzaju dowodów, które czytelniczce uda się zebrać.
kawczynski i kieszkowski adwokaci i radcowie prawni sp.p.

Miejsca

Opinie (34) 3 zablokowane

  • Nie moje (7)

    Swojego nie miałem. Rozjeżdżę firmowe auto i wjadę na każdy krawężnik.
    Na jedynce przejadę całą obwodnicę. Bo tak.

    • 44 18

    • nie ma jak szacunek do pracy..... (1)

      • 15 5

      • jezeli praca nas nie szanuje to czemu my mamy szanowac prace lub jej narzedzia?

        • 3 3

    • (3)

      dlatego zarabiasz 1300 zł

      • 18 5

      • To oczywiscie ironia (2)

        Ale tak mysla uzytkownicy sluzbowych aut

        • 11 7

        • Zależy jacy (1)

          użytkownicy służbowych aut, to nie tylko obwoźni sprzedawcy, ale to także managerowie.

          • 6 0

          • tak, a managerowie to szanują auta - bo są ulepienie z lepszej gliny, czy z mniejszym dodatkiem gów... ? :))))

            • 3 0

    • Auto sluzbowe - uzytkownik

      To nieprawda. Jak w kazdym innym przypadku znajdziemy "czarną owce" ale generalnie auta służbowe sa użytkowane normalnie, przez normalnych ludzi. Napewno są zdecydowanie lepiej serwisowane niż auta prywatne gdyz uzytkownik sluzbowy nie ma zadnego interesu zeby oszczedzac na serwisie. Jezdze autami sluzbowymi od ponad 15 lat, wszystkie oddawalem w nienagannym stanie technicznym, jesli mialem mozliwosc to odkupywalem auto na potrzeby prywatne.

      • 1 0

  • Prawda jest taka (1)

    Jak ktoś ma pecha to i palec w tyłku złamie.

    • 30 2

    • Inna sprawa, ze po przeczytaniu regulaminu jaki obowiązuje z chwila przekazania kluczykow miałem ochotę ostroznie zaprowadzić to firmowe auto uzytkowe do garazu i nakryc kocykiem zeby do chwili zwrotu nic sie nie stało. Ale swoim tez nie wolno jeździć bo "firma nie wie czy prywatne auto jest utrzymane w należytym stanie i spełnia normy bezpieczeństwa". !?!

      • 4 1

  • Za uszkodzenia odpowiadamy jak nas zwalniają.

    • 16 3

  • (1)

    Na 100% pracownik się przyzna, że świadomie rozwalił auto :) już to widzę.

    • 26 2

    • może i się nie przyzna,

      ale wystarczy, że w trakcie zdarzenia będzie pod wpływem alkoholu i wtedy cokolwiek się stanie, będzie to jego umyślną winą.

      • 1 2

  • Pewna pizzeria na ul. Kartuskiej w Gdyni miała kilka cieniasów i teraz zaczynają już się kończyć im Pandy. (1)

    Najczęściej tracą je na skrzyżowaniu Morska/Kartuska.

    • 17 2

    • Za fachowca trzeba zapłacić.

      Za tak nędzne pieniądze do tej pizzeri przychodzili pojeżdzić gnojki.Za porządnego kierowcę trzeba zapłacić.No ale szefostwo chciało zaoszczędzić.Już nie jeden "właściciel - cwaniak" firmy przewozowej sparzył się na tanich kierowcach.

      • 16 0

  • Ale to jest chore (2)

    Pracować w firmie gdzie otrzymuje się auto jako narzędzie do wykonywania usługi na rzecz właściciela/zleceniodawcy i odpowiadać za szkody z mojej lub nie mojej winy udowadniając to przez sadzenie się z pracodawcom to jest chore...
    zatrudniając się w takiej firmie i podpisując takie zobowiązania strzelasz sobie w kolano na życzenie a właściciel udaje inteligentnego idiotę.

    • 12 8

    • Nie strzelasz

      Tylko dbasz o narzędzie pracy

      • 8 3

    • w wiekszosci przypadkow firma ma autocasco.

      dostanie kase z ubezpieczenia a pracownik odda im gorka....
      ciekawe czy opodeatkowuja pieniadze otrzymane od pracownika?

      • 0 0

  • Jakim autem można jeździć po krawężnikach? (3)

    • 7 2

    • Jeepem

      • 1 0

    • dlatego pracownik powinien mieć gwarantowane prawo pierwokupu auta

      wtedy dba o nie jak o swoje bo będzie mógł je wykupić i w ten sposób "zarobić".

      • 4 0

    • Żadnym

      albo swoim jak się ma taki kaprys i na to stać

      • 0 0

  • Odpowiadam: za nic.

    Szanujący się pracodawca, nie będzie domagał się zadośćuczynienia od swojego pracownika, chyba, że ten wyrządził szkodę umyślnie.
    Nie dajmy się zwariować - każdemu, może się zdarzyć.

    • 15 2

  • Dokładnie tak... (1)

    Miałem szkodę komunikacyjną służbowym,wjechałem w tyłek(notabene prawniczce), moja wina - ewidentnie, w dodatku bez AC. Spisaliśmy opis zdarzenia, mapka, etc... Właściciel (szef) nie obciążył mnie nawet złotówką, całkowity koszt wziął na siebie, bez zbędnych pytań. Auto mam przekazane na zasadzie "regulaminu używania aut służbowych". Tak czy siak, gdyby się uparł, wyegzekwowałby ode mnie te 3,500 zł - tyle dokładnie wyniosła szkoda. Można? Można,trzeba tylko chcieć ;)

    • 17 3

    • ubezpieczenia

      wobec tego nalezy sie ubezpieczyc. nie auto ale siebie.

      • 0 1

  • Zniszczył, to niech płaci za remont. (1)

    Na ulicach pełno kretynów w służbowych furach, zapierniczają jak nienormalni.
    Gdyby miał swoje to by szanował.

    • 24 12

    • przesadzasz

      i tak i nie!!!!

      • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane