• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Whiskey on the rocks, czyli okręt podwodny na skałach

Michał Lipka
27 października 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Choć "Whiskey on the rocks" to nazwa drinka z kostkami lodu, w Szwecji ten zwrot używany jest także na określenie wydarzeń z 27 i 28 października 1981 roku, kiedy to radziecki okręt podwodny klasy Whiskey wylądował na skałach (rocks) szwedzkiego wybrzeża.



W ostatnich tygodniach głośno było o akcji szwedzkiej marynarki wojennej, która na swoich wodach terytorialnych poszukiwała niezidentyfikowanego okrętu podwodnego. Uwieczniony na zdjęciu, dostrzeżony przez wędkarzy, miał pojawić się w wodach archipelagu sztokholmskiego. Żaden ze szwedzkich oficerów nie powiedział tego wprost, ale mówiło się o poszukiwaniu miniaturowej rosyjskiej łodzi podwodnej, która z powodów domniemanej awarii miała stracić kontakt ze swoim statkiem-matką. W szczytowym momencie w akcji poszukiwawczej brało udział 200 szwedzkich jednostek. Po kilkunastu dniach akcję zakończono - oficjalnie nie wykryto żadnej obcej jednostki.

Dla Szwedów to nie pierwszyzna, bo przygody z radzieckimi okrętami podwodnymi mieli już wcześniej.

Dokładnie 33 lata temu, późnym wieczorem 27 października 1981 roku, mieszkańcy wysepek położonych nieopodal Karlskrony usłyszeli dobiegający od strony morza odgłos silnika pracującego na wysokich obrotach. Świadomi jednak obecności w swym sąsiedztwie dużej bazy szwedzkiej floty, nie zwrócili na to jakiejś szczególnej uwagi - w tym czasie często odbywały się nocne manewry i ćwiczenia, zatem do podobnych dźwięków byli przyzwyczajeni.

Dopiero świt przyniósł sensację. Wypływający na połowy rybacy ujrzeli bowiem początkowo plamy ropy unoszące się na wodzie, a gdy podążyli ich śladem, unieruchomiony na podwodnych skałach okręt podwodny.

Sądząc, że jednostka należy do szwedzkiej floty, niezwłocznie powiadomili dowództwo pobliskiej bazy. Informacja wywołała ogromne zamieszanie wśród szwedzkich oficerów, którzy wiedzieli, że nie może chodzić o żaden z ich okrętów podwodnych. Na miejsce udał się wysoki rangą oficer, który miał sprawdzić jaka to jednostka pojawiła się przy królewskim wybrzeżu.

Wprawne oko oficera od razu rozpoznało typ uwięzionej na skałach jednostki. Był to radziecki okręt typu 613, w klasyfikacji NATO znany jako "Whiskey."

Jednostki tej klasy już wówczas zaliczały się do starych. Nic dziwnego: powstawały w latach 50., a ich projekty były jeszcze starsze. Po II wojnie światowej Rosjanie przejęli część planów konstrukcyjnych (i być może kilka niedokończonych okrętów) niemieckich U-Bootów typu XXI. W biurach konstrukcyjnych projekt nieco zmodyfikowano i po akceptacji najwyższych władz ZSRR rozpoczęto budowę. W latach 1952-58 zbudowano 215 jednostek, a kolejne były wodowane na podstawie sprzedanej licencji.

Okręty projektu 613 miały 76 metrów długości i prawie 7 metrów szerokości. Dzięki wyporności nawodnej 1055 t i podwodnej 1346 t można je było sklasyfikować jako jednostki średniej wielkości. Dysponowały łącznie sześcioma wyrzutniami torped (czterema dziobowymi i dwoma rufowymi), a silniki wysokoprężne i elektryczne pozwalały im osiągnąć prędkość 18 węzłów na powierzchni oraz 14 węzłów w zanurzeniu. Takie okręty pływały również pod polską banderą.

Wróćmy do okolic Karlskrony. Po krótkiej rozmowie szwedzki oficer dowiedział się, iż na pokładzie radzieckiego okrętu doszło do awarii urządzeń nawigacyjnych. Dowódca, kapitan Anatolij Michajłowicz Guszczin, był przekonany, iż znajduje się niedaleko... polskiego wybrzeża.

To tłumaczenie, nawet przy dużej dozie wyrozumiałości, trudno uznać za wiarygodne, gdyż patrząc na mapę nawet laik zorientuje się, gdzie jest wybrzeże Polski, a gdzie Szwecji, a co dopiero wyszkolony oficer marynarki wojennej.

Tuż po unieruchomienia okrętu Rosjanie wysłali do dowództwa Floty Bałtyckiej komunikat o trudnej sytuacji i prośbę o jak najszybszą pomoc.

Niezależnie od tego ruszyła również machina dyplomatyczno - wojskowa. Rosjanie zażądali od władz w Sztokholmie zgody na wejście ich okrętów na szwedzkie wody celem odholowania uwięzionej jednostki. Szwedzi oczywiście takiej zgody nie wyrazili, co z kolei nie zrobiło większego wrażenia w Moskwie. Dowództwo wydało rozkaz wypłynięcia szybko utworzonej flotylli "ratunkowej", w skład której obok holowników weszły również okręty wojenne.

Szwedzi nie przypatrywali się temu biernie, tym bardziej, że o sprawie dowiedziały się już media i opinia publiczna. W rejon wypadku wysłano królewskie okręty, a baterie nabrzeżne i lotnictwo zostało postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej.

Jakby tego było mało, szwedzki okręt wyposażony w sprzęt badawczy zgłosił, iż w pobliżu radzieckiej jednostki wykryto promieniowanie radioaktywne. Skąd jednak na okręcie o napędzie klasycznym wzięło się promieniowanie? Odpowiedź wbrew pozorom jest prosta - w ówczesnych czasach wychodzące na patrole jednostki radzieckie, podobnie jak i amerykańskie, pobierały torpedy z głowicami atomowymi.

Oczywiście Rosjanie stanowczo zaprzeczyli, by ich okręt miał takie torpedy. Szwedzi zażądali więc możliwości przesłuchania dowódcy okrętu oraz jego oficerów. Rosjanie nie zgodzili się.

Rozmowy na ten temat trwały, gdy radziecka flotylla dotarła do szwedzkich wód terytorialnych. O ile okręty pozostały na wodach międzynarodowych, to jeden z holowników śmiało ruszył ku uwięzionej radzieckiej jednostce. Zawrócił dopiero, gdy Szwedzi zagrozili użyciem artylerii okrętowej i nabrzeżnej.

Patowa sytuacja zaczynała się przeciągać, pierwsi jednak odpuścili Rosjanie. Po tygodniu zgodzili się na przesłuchanie swoich oficerów, ale wyłącznie w towarzystwie pracowników radzieckiej ambasady.

Podczas tych rozmów Szwedzi ponownie usłyszeli, że radziecka załoga popełniła błąd, który wynikał z uszkodzenia urządzeń nawigacyjnych i że wcale nie chciała naruszyć obcych wód terytorialnych.

Mając świadomość, że oficerowie radzieccy nie powiedzą nic więcej i że dalsze przeciąganie sprawy może mieć znacznie spore reperkusje na arenie międzynarodowej, 5 listopada 1981 roku rząd w Sztokholmie wydał zgodę na ściągnięcie jednostki z mielizny przez szwedzkie służby. Udało się to bez większych problemów, tym bardziej, że S-363 nie odniósł większych uszkodzeń. Odholowano go do granicy wód terytorialnych, gdzie dalszą opiekę nad nim przejęli już Rosjanie. Kryzys został zażegnany.

Do dziś jednak w tej całej historii pozostaje wiele pytań na które nie znamy odpowiedzi. Jak radzieccy oficerowie, nawet przy uszkodzeniu urządzeń nawigacyjnych mogli tak bardzo się pomylić, że wybrzeże szwedzkie wzięli za polskie? Czy prawdą jest, że na pokładzie znajdował się wysoki rangą oficer wywiadu, który nadzorował nowy typ urządzeń szpiegowskich? Z jaką naprawdę misją płynął S-363? Być może kiedyś, gdy archiwa w Rosji choć odrobinę uchylą się dla badaczy, poznamy odpowiedzi na te i inne pytania...

Opinie (22) 3 zablokowane

  • Do autora . (3)

    Kazda jednostka Marynarki Wojennej jest OKRĘTEM . W pańskim tekście trudno zgadnąć o co chodzi : raz okręt podwodny , a raz łódz podwodna . Wszyscy ci , którzy słuzyli na podwodniakach, są przez takie nazewnictwo obrazani . Zapamiętajcie : OKRĘT PODWODNY to nie jest statek .

    • 9 5

    • czepialski

      w nomenklaturze fachowej po dziś dzień używa się zamiennie okręt podwodny, lub w odniesieniu do czasów dawniejszych łódź podwodna. W tekście jakoś nie widzę stwierdzenia że okręt/łódź podwodna to statek więc gościu odpuść. sam pływałem na jednostkach podwodnych i nie mam takiego ciśnienia ale jak widać są ludzie i ludziska...pewnie za autorem materiały stały wrogie rosyjskie służby ;)

      • 3 3

    • Wyraz "statek" oznacza wszelkiego rodzaju urządzenie pływające, nie wyłączając urządzeń bezwypornościowych i wodnosamolotów, używanych, lub nadających się do użytku jako środek transportu wodnego.

      • 0 1

    • kkk

      Przyp*erdalasz sie porku. Artykul jest pisany przez cywila a nie marynarza MW.

      • 0 1

  • Michału Lipku nie idźcie tą drogą!

    Okręt podwodny TYPU, a nie KLASY "whiskey". Ewentualnie projektu 613.
    Brakowało mi was :)

    • 8 3

  • Zajmiejcie sie istota sprawy szanowni internauci.

    Wszyscy pieprza o d*perelach typu czy to "okret" czy "lodz" podwodna. A mnie to g... obchodzi. Wazne jest, ze Sowieciarze tak wtedy tak i teraz klamia w zywe oczy i nie przestrzegaja zadnego prawa. Rosja i Sowiety to niestety ta sama rzeczywistosc mimo innej nazwy! Autorowi dziekuje, za doskonaly i rzeczowy artykul!

    • 8 1

  • następny od spisków...

    • 1 0

  • "Polski okręt podwodny typy "Whiskey""?
    trudno o bardziej pogardliwe dla nauki i faktów sformułowanie

    w PMW służyły okręty radzieckiego/sowieckiego PROJEKTU 612
    o nazwach:

    ORP Orzeł (292)
    ORP Bielik (295)
    ORP Sokół (293)
    ORP Kondor (294)

    co więcej wbrew sugestii autora i polskojęzycznej Wikipedii, okręty tego typu nie były kopiami niemieckiego/nazistowskiego typu XXI
    czerpały z niego inspirację a wpływy konstrukcyjne były znaczące ale dotyczyło to
    niemal każdego konwencjonalnego okrętu podwodnego dowolnego kraju budowanego po drugiej wojnie światowej

    warto też pamiętać iż jednostki typu XXI tak naprawdę nigdy nie osiągnęły w pełni statusu operacyjnego i do końca wojny były trapione licznymi usterkami
    były one wraz z absurdami min w postaci Panzerjäger Tiger (P), Panzerkampfwagen Tiger Ausf. B, Panzerjäger Tiger Ausf. B przykładem bezmyślności, gigantomanii i złego lokowania surowców

    i Bogu dzięki

    okręty projektu 613 wręcz przeciwnie
    były prostymi i niezawodnymi jednostkami

    • 5 0

  • a jak to było naprawdę - dykteryjka ;)

    otóż właśnie w połowie lat 80.tych usłyszałem taką oto historyjkę od ojca który długie lata pływał do Szwecji, że Rosjanie "wjechali" na skały ponieważ akurat wędkował w tej okolicy emerytowany komandor szwedzkiej marynarki wojennej, który przez przypadek dostrzegł coś "nie szwedzkiego" :)
    Zmówił się z kumplami z marynarki i po prostu poprzestawiał jakieś bojki czy też namierniki i ...ot, niespodzianka z rana :)
    Druga sprawa że w takie gierki na szwedzkich wodach terytorialnych bawili się też Amerykanie, ponieważ Szwecja jako kraj neutralny był przez nich uważany za miękkie podbrzusze NATO.

    • 1 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane