• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rugbista Lechii nie udziela wywiadów. Dla nas zrobił wyjątek

Jacek Główczyński
24 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Drew Pal 2 Lechia Rugby

Osiem godzin pracy w miejskich wodociągach, bez żadnych przywilejów z tytułu bycia sportowcem, a potem jeszcze trening. Taki wariant zapewne nie mieści się w głowie wielu zawodniczkom i zawodnikom gier zespołowych. A taka jest rzeczywistość Mariusza Wilczuka, wielokrotnego mistrza Polski w rugby 15 i 7 oraz reprezentanta Polski. Rugbista Lechii Gdańsk uzyskał najwyższą średnią ocen za występy w minionym 12 miesiącach w Trójmieście, a tym samym jako przedstawiciel tej dyscypliny kandyduje do tytułu Ligowca Roku 2015. Głosowania trwa do południa 31 stycznia. W poniedziałek otwieramy kolejną turę, w której znów możecie wesprzeć swoich ulubieńców.



TUTAJ ODDAJ GŁOS NA JEDNEGO Z OŚMIORGA KANDYDATÓW

Ligowiec Roku 2015


Jacek Główczyński: Otrzymał pan najwyższą średnią not za mecze klubowe w 2015 roku ze wszystkich trójmiejskich rugbistów. To dla pana niespodzianka, czy po cichu liczył pan na zwycięstwo?

Mariusz Wilczuk: Szczerze mówiąc - nie liczyłem. Jednak fajnie się rozczarowałem. Być wyróżnionym przez kibiców, to wielka sprawa dla każdego sportowca.

Gra pan z sukcesami w seniorskim rugby już ponad 10 lat, ale chyba nigdy nie był pan gwiazdą, ani zbytnio pan o to nie zabiegał?

Zgadza się. Nigdy nie uważałem się za najlepszego, a tym bardziej nie miałem - jak to się mówi - parcia na szkło. Owszem dużo osiągnąłem w rugby, ale poza boiskiem nigdy nie chciałem grać pierwszych skrzypiec, stawać przed kamerami i udzielać wywiadów. Zawsze tego unikałem.

Dlaczego?

Mam taki charakter, a chyba też za bardzo bym się stresował. Dlatego po prostu uciekałem od tego. Może w całej karierze udzieliłem dotychczas dwóch wywiadów.

MARIUSZ WILCZUK NAJLEPIEJ OCENIANYM RUGBISTĄ W 2015 ROKU W TRÓJMIEŚCIE. SPRAWDŹ, KOLEJNOŚĆ NA POZOSTAŁYCH MIEJSCACH

W takim razie skorzystam z okazji i zapytam nie tylko o miniony rok, ale także o kilka wydarzeń z przeszłości. Tym bardziej, że jest co wspominać, bo pierwsze mistrzostwo Polski seniorów zdobył pan w 2003 roku z Ogniwem Sopot...

Pamiętam ten finał play-off, który odbył się Łodzi. Chyba to był jeden z najlepszych, o ile w ogóle nie najlepszy mecz o złoto w ligowej historii. Do składu z młodych zawodników przebiłem się tylko ja i Łukasz Szostek. I to nie tylko graliśmy w bardzo mocnym składzie, który miało wtedy Ogniwo, ale i kładłem już punkty. Potem wielokrotni wspominaliśmy z Łukaszem tamte czasy. Dla nas to było wielkie wyróżnienie, że znaleźliśmy się w takim otoczeniu. Tym bardziej, że byliśmy młodzi i znacznie odbiegaliśmy warunkami fizycznymi od innych zawodników. A wtedy rugby było bardzo siłowe. Musieliśmy dużo serca zostawić już na treningach, aby to wszystko nadrobić i grać w lidze.

Niższych zawodników ustawia się zwykle w rugby na skrzydle bądź "9", a pan na ogół gra jako center ataku, gdzie właśnie trzeba często zatrzymywać prawdziwych gladiatorów. Skąd taki wybór?

Moja ambicja nie pozwalała na to, i nadal nie pozwala, by stać z boku. Czym "większy dym" na boisku, tym większe wyzwanie. Nigdy nie miałem lęku przed większymi i silniejszymi zawodnikami. A ja zaczynałem, to trzeba było grać choćby przeciwko Waldkowi Szwichtenbergowi czy Jackowi Grebaszowi, którzy mieli nie tylko wielką masę ciała, ale także i szybkość. Respekt oczywiście był, bo dla mnie to żaden zawodnik, jak nie ma szacunku dla przeciwnika. Zawsze chciałem udowodnić, że potrafię zatrzymać i takich graczy. Zresztą do dzisiaj tak mam, że czym większy zawodnik gra naprzeciwko mnie, tym więcej serduch zostawiam na boisku. Jeżeli pierwszy raz nie uda się zaszarżować, to trzeba wstać i za drugim razem położyć przeciwnika na ziemi. Po prostu należy lubić walkę i nie odpuszczać.

PRZECZYTAJ RELACJĘ Z FINAŁU EKSTRALIGI 2003

Zawodnik

Mariusz Wilczuk

Mariusz Wilczuk

ur.
1983
wzrost
164 cm
ocena z sezonu
3.16 (49 ocen)
Średnie oceny w kolejnych meczach sezonu


Jak się wchodzi do tak mocnej ekipy, jaką w 2003 roku miało Ogniwo, w której grającym trenerem był Grzegorz Kacała, chwilę wcześniej jeden z najlepszych rugbistów Europy, to ma się marzenia, że jeszcze trochę i zrealizują się marzenia o wielkiej karierze?

Owszem żyłem rugby, a treningi i gra z Grześkiem jeszcze bardzo działała na wyobraźnię. Tym bardziej, że Kacała miał kontakty w Europie i chciał nawet załatwić mi i Łukaszowi Szostkowi miejsce w szkółce rugby jakiegoś dobrego klubu. Ale wtedy były inne czasy niż dziś. Drzwi do Europy nie były tak szeroko otwarte i to blokowało.

Można powiedzieć, że za wcześnie się pan urodził?

Myślę że trochę tak. Grając tylko w Polsce, ciężko się wybić na skalę europejską. Rugby to na pewno fajny sport, bo można się tutaj rozwinąć pod względem fizycznym, a i ma także prestiż. Jednak jeszcze długo w naszym kraju nie będzie to dyscyplina, na którą będzie się stawiać. Z tego też względu nie pociągnąłby teraz syna do tego sportu.

Pana do rugby pociągnął brat?

Trochę tak, bo Marcin jest starszy i pierwszy zaczął trenować rugby. Ponadto mieszkaliśmy blisko Ogniwa i rodzice się nie martwili, że gdzieś daleko muszę jeździć. Podobała im się ta opcja, że klub był blisko, bo szybciej wracałem do domu.

Zdarzało się, że graliście przeciwko sobie. Jak wówczas układały się relacje między wami?

Trochę się nakręcaliśmy, ale najpóźniej jakiś tydzień przed meczem. Potem już nie rozmawialiśmy o tym ani przed grą, ani też po niej. Nie było sensu drążyć tematu zwłaszcza, gdy jeden wygrał, a drugi przegra. Dla mnie najbardziej pamiętnym spotkaniem był półfinał, który miał miejsca na Traugutta. Ja już byłem w Lechii, a Marcin w Arce. Zwyciężyliśmy, a potem w Łodzi z trenerem Kacałą zdobyliśmy złoto.

DO 31 STYCZNIA TRWA GŁOSOWANIE NA LIGOWCA ROKU 2015. PO PIERWSZYM TYGODNIU WYBORÓW MARIUSZ WILCZUK NA 6. MIEJSCU

Brat chyba także pomógł panu załatwić kontrakt zagraniczny?

Tak. Wyjechał do Irlandii, a potem pociągnął mnie za sobą najpierw do klubu trzeciej, a potem pierwszej dywizji. Wyżej już była tylko liga zawodowa. Jednak w ataku było ciężko się przebić. Konkurencja jest tam tak wielka, że Polak nie ma praktycznie szans w starciu z kimś kto urodził się w Irlandii i uczył się rugby od dziecka. By takiemu komuś dorównać, trzeba byłoby przejść to samo. Dlatego choć w pierwszej dywizji rozegrałem tylko 2 mecze w pierwszym składzie, to nie uważam tego okresu za stracony. Regularnie grałem w drugiej ekipie klubowej i zdobyłem nawet wyróżnienie dla najlepszego zawodnika sezonu.

Przez te kilka miesięcy mógł pan się poczuć jak zawodowiec?

Raczej jak pół zawodowiec. Z klubu otrzymywałem niemałe pieniądze, ale jeszcze też tam pracowałem. Na pewno był to fajny okres.

W Polsce nie jest już tak różowo?

Wszyscy zawodnicy w moim wieku pracują. Ja mam to szczęście, że dostałem pracę w Saur Neptun Gdańsk. Pomógł Serge Bosca, obecny prezes Polskiego Związku Rugby. Dzięki temu mogę nadal grać w rugby.

Z powodu bycia sportowcem ma pan w pracy przywileje?

Nie, pracuję normalnie, 8 godzin dziennie w oddziale wodomierzowni. Chwalę sobie to, bo nie jestem tak fizycznie zmęczony jak na przykład, gdyby przyszło pracować na budowie. To ważne, bo jest siła na trening. A zwłaszcza w tym okresie są one ciężkie. Ćwiczymy nad kondycją po pięć razy w tygodniu.

Lechię stać, by w 2016 roku nie tylko zdobyć kolejny tytuł mistrza Polski w rugby 7, ale także by odzyskać złoto w "15"?

Mamy dużo kontuzji. Zwłaszcza w formacji ataku z tego powodu trener na problem ze składem. Jednak na pewno chcemy powalczyć o tytuł. To ciężkie zadanie, bo Arka na dzień dzisiejszy ma bardzo mocno ekipę. Przydałoby się nam wsparcie zagraniczne. Jeśli nie z Samoa, bo w poprzednich latach ci zawodnicy na pewno robili różnice w naszej grze, to może z Ukrainy? Ale o tym, czy tak się stanie, rozstrzygną finanse klubu. Ja bez względu na to, jaki będzie skład, zamierzam walczyć o jak najlepszy wynik.

Lechia będzie ostatnim pańskim klubem, czy tak jak brat na koniec kariery wróci pan do Ogniwa?

Nie ukrywam, że ciągnie mnie to Sopotu, gdyż to mój macierzysty klub. Myślę, że może pogram jeszcze ze 3 lata. Na pewno chciałbym skończyć w Ogniwie.

Możliwa jest zmiana klubu już po tym sezonie

To zależy od Ogniwa. Na razie oficjalnie tematu nie ma. Nie rozmawiałem jeszcze o tym ani z jednym ani z drugim klubem.

Zobaczymy jeszcze Mariusza Wilczuka w reprezentacji Polski, a jeśli tak to w 15 czy 7?

Mnie bardziej pociągają 15, gdyż tam dominuje rugby kontaktowe. Już pół roku temu rozmawiałem o kadrze z Markiem Płonką. Powiedziałem wtedy selekcjonerowi: "Wiesz trenerze, jak wygląda sytuacja. Obecnie liczy się dla mnie przede wszystkim rodzina". Ciężko mi wyjechać z domu na tydzień bądź jak teraz na dwa, gdyż kadra wybiera się do RPA.

Czego zatem życzyć pan sobie w 2016 roku zarówno w sporcie jak i poza nim?

Moja żona jest w ciąży, spodziewamy się drugiego syna. To jest najważniejsze. Natomiast w rugby fajnie byłoby pożegnać się z Lechią zdobyciem złotego medalu. To niezwykle fajne uczycie być mistrzem.

Kluby sportowe

Opinie (5) 1 zablokowana

  • Brawo Wilku

    fajny wywiad
    masz mój głos

    • 40 6

  • samoa :)

    Ciągnie muche do g...a ;)

    • 13 16

  • tylko ogniwo

    • 13 9

  • Szacunek praca iciezki trening wogole fajny wywiad powodzenia

    • 18 1

  • Tylko Ogniwo .

    Junior wracaj do korzeni .

    • 2 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najbliższy mecz Lechii

Najlepiej typujący wyniki Lechii

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Justyna Gapys 11 33 90.9%
2 RYSZARD KIWATROWSKI 11 32 90.9%
3 Karol Zubel 10 31 90%
4 Maciek Kaszak 11 29 90.9%
5 Witold Krużyński 12 29 83.3%

Tabela

Rugby - Ekstraliga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Juvenia Kraków 13 10 0 2 472:205 52
2 Orlen Orkan Sochaczew 12 9 0 3 418:204 45
3 Ogniwo Sopot 12 9 0 3 433:241 43
4 Edach Budowlani Lublin 13 8 0 5 330:289 35
5 Awenta Pogoń Siedlce 13 8 0 5 370:252 34
6 Drew Pal 2 Lechia Gdańsk 13 5 0 8 346:311 25
7 Arka Gdynia 12 4 0 8 339:366 20
8 Budowlani WizjaMed Łódź 13 1 0 12 114:734 4
9 Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 12 2 0 10 167:362 -3
Każdy zagra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny zagrają o złoty medal, a dwie kolejne o brązowy. Gospodarzem meczów będą zespoły wyżej klasyfikowane w tabeli. Nikt nie spada bezpośrednio.

Klub Budo 2011 Aleksandrów Łódzki wycofał się z rozgrywek 27 marca 2024 roku. Wyniki uzyskane przez tę drużynę zostały utrzymane. Kolejne mecze weryfikowane są jako walkowery (25:0 i 5 punktów) na korzyść rywali 25:0, a na zespół wycofany nakładana jest kara 0:25 i -1 punkt.

W trakcie rozgrywek zmieniły nazwy:
Lechia Gdańsk na Drew Pal 2 Lechia Gdańsk
Budowlani Commercecon Łódź na Budowlani WizjaMed Łódź
Orkan Sochaczew na Orlen Orkan Sochaczew

Wyniki 15 kolejki

  • ARKA GDYNIA - Budowlani WizjaMed Łódź (sobota, godz. 17)
  • DREW PAL 2 LECHIA GDAŃSK - OGNIWO SOPOT (sobota, godz. 19)
  • Edach Budowlani Lublin - Orlen Orkan Sochaczew (sobota)
  • Juvenia Kraków - Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 25:0 (walkower)
  • pauzuje: Awenta Pogoń Siedlce

Ostatnie wyniki Lechii

Budo 2011 Aleksandrów Łódzki
13 kwietnia 2024
Budowlani WizjaMed Łódź
96% Drew Pal 2 LECHIA Gdańsk
0% REMIS
4% Budowlani WizjaMed Łódź

Relacje LIVE

Najczęściej czytane