• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Też chcę, żeby miasto kwitło

Marian Kwapiński, pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków
27 marca 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
aktualizacja: godz. 10:10 (27 marca 2007)
Od kilku tygodni na łamach Gazety Wyborczej Trójmiasto toczy się polemika na temat wpływu, jaki ma wojewódzki konserwator zabytków na kształt inwestycji w historycznym śródmieściu Gdańska. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Paweł Adamowicz. Wczoraj, ponad dwa tygodnie po artykule prezydenta, gazeta opublikowała ripostę Mariana Kwapińskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków. Uznał on jednak, że tekst poddano skrótom wypaczającym jego sens.

Publikujemy pełny tekst odpowiedzi Mariana Kwapińskiego, bez ingerencji redakcji.
 - Mianem "hamulcowego" obdarzony został już trzeci konserwator urzędujący za prezydencji Pawła Adamowicza, także ja  - Marian Kwapiński, pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.  - Mianem "hamulcowego" obdarzony został już trzeci konserwator urzędujący za prezydencji Pawła Adamowicza, także ja  - Marian Kwapiński, pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
 - Dziękuję więc za szczerą intencję, nie mogę podziękować za jej nieszczere użycie  - Kwapiński o Adamowiczu.  - Dziękuję więc za szczerą intencję, nie mogę podziękować za jej nieszczere użycie  - Kwapiński o Adamowiczu.
Wdzięczny jestem Pawłowi Adamowiczowi z dwu i pół powodu. Po pierwsze za to, że poświęcił sprawie gdańskich zabytków więcej niż dwa akapity. Po drugie za postulat, by "w dyskusji na ten temat ... wzięli udział także, a może przede wszystkim, mieszkańcy naszego miasta".

Natomiast te pół powodu dotyczy zapewnienia, że nie chodzi mu o konkretnego konserwatora, lecz urząd konserwatorski "wczoraj, dziś i jutro" oraz prawo, które temu urzędowi pozwala oprotestować każdą inwestycję w śródmieściu Gdańska. Owszem, nomina sunt odiosa, wszak dyskutujemy z poglądami a nie nazwiskami. Lecz jeśli mamy rozmawiać w tej konwencji, to po co zarzuty, że decyzje urzędu są subiektywne, bo "oparte o niejasne i ...arbitralne kryteria", argumenty "nie, bo nie" albo "tego tu nigdy nie było". Tych fraz nie wypowiada zbiorowe prawo z którym się nie dyskutuje, ale kapryśny urzędnik. Takie pomieszanie materii przewija się przez całą wypowiedź mego polemisty, więc w końcu nie wiemy o czym mamy rozmawiać: o "cienkiej granicy między strażnikiem tradycji, a hamulcowym zmian" czy o "wielkiej potrzebie społecznej debaty nad obrazem naszego miasta"? Dziękuję więc za szczerą intencję, nie mogę podziękować za jej nieszczere użycie.

Z lektury wypowiedzi Pawła Adamowicza, ktoś niezbyt wdrożony w materię polemiki, mógłby wywnioskować, że architektura i urbanistyka to to samo, że konserwator oponujący przeciw wysokościowcom w mieście historycznym "nie wpuszcza do miasta współczesnej architektury".

Należy więc wyjaśnić: "architektura" od greckich słów Arche (zasada sprawcza) i tektonikė (sztuka budowania) oraz "urbanistyka" od łacińskiego urbs (miasto) czyli sztuka planowania i budowy miast. Najpierw mamy więc plan, również z trzecim wymiarem, a następnie w jego parametrach mieścimy architekturę. Dlatego nic nie stało na przeszkodzie nowoczesnej architekturze Krewetki i Madisona na Starym Mieście albo osiedla na Lastadii, ale wiele stoi na przeszkodzie 160 metrom wysokościowca w historycznym mieście. Mamy też przykład odwrotny: "wiszące ogrody". Należy dodać "Semiramidy" by wyobrazić sobie projekt przypominający architekturę antycznych świątyń.

Jaki związek ma taka tektonikė z naszym miastem? Cytuję z Konwencji o Ochronie Dziedzictwa Architektonicznego Europy, przyjętej w Granadzie: "Dla celów niniejszej konwencji, określenie 'dziedzictwo architektoniczne' rozumiane jest jako dobra trwałe obejmujące (art.1, pkt 2) zespoły budynków: jednolite zespoły zabudowy miejskiej lub wiejskiej wyróżniające się szczególną wartością historyczną, archeologiczną, artystyczną ... na tyle zwarte, aby tworzyć określoną jednostkę urbanistyczną". Jeśli przyjmiemy tę perspektywę (a można ją podbudować art. 6 Karty Weneckiej, 10 Waszyngtońskiej, Konwencją Amsterdamską itd.), to nie przejmie nas zgrozą opiniowanie "sylwety inwestycji" przez konserwatora, darujemy sobie opowieści o piramidzie w Luwrze i London Eye. Prezydium UNESCO rozpatrujące wniosek rządu polskiego o wpis Gdańska na listę dziedzictwa światowego, zainicjowany przez Pawła Adamowicza - za co go cenię - nie będzie kierowało się jego opiniami lecz właśnie prawem uchwalonym przez UNESCO.

Jeśli więc nowoczesna architektura w śródmieściu Gdańska jest akceptowana o ile spełnia pewne warunki historyczno-urbanistyczne, to skąd narzekanie na prawo, tworzenie wizerunku mitycznego hamulcowego-wcielenia wszystkich wrednych cech konserwatorskiej profesji? Znamienne, że mianem "hamulcowego" obdarzony został już trzeci konserwator urzędujący za prezydencji Pawła Adamowicza, więc wolno podejrzewać, że ów epitet to proteza retoryczna używana ilekroć ktoś nie zgadza się ze zdaniem włodarza naszego miasta. Czy zatem naprawdę idzie tu o architekturę, czy o coś innego, skrywanego pod owym pomieszaniem materii?

Jeśli szczerze wymażemy personalia, to zobaczymy czyste relacje zachodzące między rolami społecznymi jakie pełni prezydent miasta, inwestor i konserwator. Wtedy okaże się, że prezydent jest eksponentem rynku, rzecznikiem inwestora a konserwator ich wyrzutem sumienia. Tamtym przyświecają wartości dające się policzyć w złotówkach, temu prawo każe chronić wartości kulturowe, także niematerialne.

Łatwo teraz zauważyć, że tak naprawdę nie chodzi o nowoczesną architekturę w mieście historycznym, ale twarde prawa rynku. Wiadomo że ceny gruntów budowlanych, zwłaszcza w śródmieściu, równają do cen europejskich. Jedni inwestorzy nabywają więc grunty by je z korzyścią sprzedać, inni chcieliby nawet budować, ale przy wysokiej cenie działki godziwy zysk przynosi dopiero budynek o jak największej powierzchni, tę zaś można uzyskać budując w górę. Oto dlaczego w wypowiedzi prezydenta architektura i urbanistyka to jedno i to samo.

Kiedyś wyrazem postępu był dymiący i trujący przemysł, dziś nowoczesna, znaczy - wysoka, architektura. To że np. Wyspa Spichrzów straszy do dzisiaj ruinami nie jest skutkiem permanentnej obstrukcji konserwatora lecz wynikiem sprzedaży przez miasto (rozumiane "wczoraj, dziś i jutro") gruntów, na których nie opłacało się inwestować, bo wystarczyło poczekać, by zarobić. Teraz przyjdzie tu i tam budować wysoko, bo rynek wyśrubował ceny do niemożliwości, a jak konserwator się nie zgodzi, to mu się powie, że jest hamulcowym bo konserwuje ruiny. Ale jest jeszcze gorzej - to myślenie nie kończy się na granicy działki konkretnego inwestora. Myślenie komercyjne obejmuje zabytki w ogóle. Co jest warte Grodzisko bez kolejki linowej, co kościół św. Katarzyny bez szklanych klatek schodowych na poddasze? W języku rynku słowo "zabytek" ma sens pejoratywny, oznacza zdestruowany, bezużyteczny rupieć. Dlatego właśnie konserwator, który twierdzi coś innego, jest paskudny i trzeba mu zabrać uprawnienia.

Tak więc debata nad obrazem naszego miasta ma sens, ale pod warunkiem, że ma się szczerą wolę słuchania racji innych niż własne.

"Strażnik tradycji czy hamulcowy" - artykuł prezydenta Pawła Adamowicza zamieszczony w Gazecie Wyborczej 9 marca 2007 r.
Marian Kwapiński, pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków

Opinie (55)

  • Co tu daje konserwator skoro nie ma on kasy. Swego czasu uległa uszkodzeniu zabytkowa brama ZNKT na Przeróbce. Przyjechał konserwator, przez jakiś czas nawet ktoś pilnował tych zabytkowych cegieł aby nikt nie rozkradł i dalej nie niszczył. Ale jwdnego dnia zniknął i do dziś nie odbudowano bramyu, cegły zginęły i nikt się nie przejmuje.

    • 0 0

  • Trójmiasto ma pełno miejsc pod zabudowę

    nie widzę powodu, by stare miasto 'zniszczyć' - powinno zachować swój specyficzny czar, niestety zwykle nawet niskie budynki sa projektowane w sposób beznadziejny

    • 0 0

  • znaczek

    co oznacza literka N w czerwonym kwadraciku?

    • 0 0

  • chyba "Nowy News" ?

    • 0 0

  • Konflikt między rynkiem i "co by tu jeszcze korzystnie sprzedać?" a urodą miasta widzianego jak całość. Często mam takie wrażenie, kiedy słucham o kolejnych planach. Dobrze, że jest Hamulcowy (choć za mało hamujący).

    • 0 0

  • masło maślane:

    nowy news? :P
    a moze po prostu news ;-)

    • 0 0

  • a może po prostu "Nowy" :):)

    • 0 0

  • Konserwator powiedział parę słów prawdy o Adasiu. Facet chce sprzedawać grunty za jak najwyższą cenę, a deweloperzy budować za jak najniższą. No i mamy potworki take jak Krewetka, Madison czy planowany apartamentowiec na Targu Rybnym, o wyglądzie małego centrum handlowego - beton i przyklejony klinkierek. I adamowicz chce żeby kosnerwator sie na to zgodził, a UNESCO te betony wpisąła na listę dziedzictwa...

    ja nie iwem czy doczekam się Galerii Sztuki a nie handlowej w okolicach starówki, nowych pomieszceń muzealnych, w których znajda miejsce niszcejące w pracowniach konserwatorskich eksponaty, czy doczekam sie wreszcie aquaparku w Gdańsku (jedyny jest w Sopocie)... Może jak po Adamaowiczu zaorają...

    • 0 0

  • Ja, po rozmowach w ratuszu i przedsiębiorstwie od planowania miasta

    uważam, że obecny Prezydent został w powyższym arytkule doskonale opisany. To jedynie biznesman i rzecznik pieniądza, który nie prowadzi żadnej nowoczesnej polityki urbanistycznej. Gdańska urbanistyka, to jedynie wymyślone i częściowo zrealizowane przez władzę ludową plany zniszczenia resztek Oliwy, Wrzeszcza i Centrum i zamiany tych dzielnic w węzły planowanych dwóch autostrad: Drogi Zielonej i Czerwonej. To jest urbanistyka, czy inżynieria drogowa? Zamiast tworzyć zabudowane gęsto, ale i zielone miasto, które dzięki temu oszczędzi na energi latem (koszty klimatyzacji) i zimą (ochorna przed wiatrem) a autostrady budować po za miastem, w Gdańsku planowane jest wybotenowanie wszystkiego coś się da i budowa wierowców z widokiem wyłącznie na szerokopasmowe estakady i inne wiezowce. Tak samo jak w dzielnicach miast Dalekigo Wschodu zasiedlanych przez przybyłą z prowincji tanią siłę roboczą.

    • 0 0

  • Konserwator ma racje

    Pawel Adamowicz i caly jego zespol nie maja pojecia, (mimo 10 lat sprawowanie wladzy) o zarzadzaniu miastem historycznym. Nieudolnosc tej ekipy wyszla urbanistycznej sylwetce miasta tylko na dobre. Dzieki Bogu w Glownym Miescie nie ma zadnego wysokosciowca. I niech tak zostanie. Wysokosciowce niech pozostana watpliwym symbolem rozwoju w Warszawie. Komu sie podoba Warszawa, to niech tam mieszka. W "Stolycy" zycie bogatsze, bardziej kolorowe, zarobki wieksze - zyc nie umierac.
    Mnie na przyklad podoba sie Kopenhaga. W obrebie zwartej zabudowy miasta jest tylko kilka wiezowcow i nikt nie zwraca na nie uwagi, bo psuja tylko widok i atmosfere.
    Tlumy Szwedow w Malme, wysiadajacych na dworcu Kpoenhadze, nigdy sie nie zatrzymuje zeby zrobic zdjecia biurowcowi SAS ktory stoi na przeciwko Tivoli. Wszyscy pedza na Stroget lub Nyhaven. A tam co, tylko zabytki i zabytki, zaden nie wyzszy niz 5 pieter. I jakos niekt nie mowi ze, Kopenhaga to wiocha bez wiezowca. Wrecz przeciwnie, zrobiono z tego atut i atrakcje dla gosci.
    Po drugiej stronie Sundu jest Malme, cale obstawione wiezowcami i osiedlami z wielkiej plyty. Zaludniaja je w wiekszosci Arabscy immigranci. Od kilku lat spedzam kilka tygodni w okolicy Kopenhagi. Nikt nigdy nie namawiaj mnie do spedzenia milego weekendu w wsrod "symboli nowoczesnosci i dziel modernistycznej architektury". Zawsze spedzalem weekend w Kopenhadze i zawsze mile go wspominalem.
    Pozazdroscic Kopenhadze "hamulcowych" z wydzialu urbanistyki i ochrony zabytkow. I niech nikt nie mowi, ze to miasto sie nie rozwija. W polnocnej czesci portu, lub na Amagerze, w miejscu zlikwidowanych zakladow przemyslowych nowoczesne dzielnice rosna jak grzyby po deszczu. Tylko wiezowcow w nich brak. Ale byc moze Dunczycy nie znaja sie na nowoczesnej architekturze, ich developerzy nie umieja liczyc pieniedzy. Byc moze nigdy nie byli w naszej "Stolycy".
    Wg. mnie pan Adamowicz moglby odbyc staz na stanowisku mlodszego referent a wydziale urbanistyki kopenhaskiego magistratu. Byc moze po takim stazu przestalby opowiadac glupoty.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane