• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z procesu Franciszka J.

Dariusz Janowski
11 września 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
W procesie eksprezydenta Gdańska, Franciszka J., oskarżonego o wymuszanie łapówek, świadkowie opowiadali wczoraj o swoich przykrych doświadczeniach w kontaktach z miejskimi urzędnikami. Przypomnijmy: przeciwko Franciszkowi J. toczą się obecnie trzy procesy sądowe. Najważniejszy dotyczy przyjęcia przez niego ponad 48 tys. marek niemieckich łapówki od firmy zainteresowanej ociepleniem kilku budynków mieszkalnych na gdańskich Stogach. W drugim, byłego prezydenta oskarża się o zaniedbanie nadzoru nad likwidacją Gdańskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego. Trzeci zaś proces tyczy się łapówki, której ponoć zażądał w związku z planowaną sprzedażą Hali Targowej.

Tutaj ówczesny prezydent miał zażądać 80 tys. zł od spółki Kupcy Dominikańscy, która zamierzała kupić zabytkową Halę Targową w Gdańsku.
- Adresatką prezydenckiej propozycji była Iwona P., ówczesna prezes kupieckiej firmy - mówiła wczoraj Elżbieta K., wtedy członkini zarządu spółki. - Najpierw chciał 40 tys. zł, potem podbił sumę.
- Czy oskarżony mówił Iwonie P. na co mają być przeznaczone te pieniądze? - dociekał sędzia Wojciech Olejniczak.
- Na samochód, jeśli dobrze pamiętam.
Szefowa gdańskich kupców jeździła wówczas hondą civic i takie auto, podobno, bardzo się podobało prezydentowi.

Według zeznań tego świadka, Franciszek J., pertraktując z kupcami, nieustannie piętrzył przed nimi trudności. - Halę sprzedano państwu Sieńkowskim (właściciele firmy budowlanej Marbud - red.), którzy nie mieli na nią pieniędzy - opowiadała kobieta. - Nam powtarzał, że jeśli mu nie zapłacimy, to hala "odpłynie". Czas pokazał, że kupcy mieli rację. Przetrwali i obecnie remontują obiekt (kilka lat temu, ale już po odejściu J. z urzędu, halę Sieńkowskim odebrano - red.).

Podczas rozprawy Elżbieta K. skierowała kilka cierpkich słów pod adresem eksprezydenta: - Zachowywał się pan wtedy bardzo nieelegancko. Kiedy pokazałam panu projekt warzywniaka, miał być to argument, że chcemy coś ładnego na tym placu, pan machnął ręką i odburknął: "Proszę mi to zabrać". Co, mieliśmy może zapakować do walizki pieniądze przeznaczone na halę, przynieść na posiedzenie zarządu i pokazać, że je faktycznie mamy?!

Kolejnym wątkiem tego procesu jest wymuszanie przez gdańskich urzędników nielegalnych wpłat m.in. na zespół Cappella Gedanensis w zamian za wydanie koncesji na wyszynk alkoholu. Proceder kwitł w latach 1991-92. Ofiarami pomysłu prezydenta Gdańska padli przede wszystkim właściciele barów, restauracji i sklepów ogólnospożywczych. Zdaniem prokuratury, włodarzowi miasta pomagała Danuta L., kierowniczka w Wydziale Handlu i Usług gdańskiego magistratu. Ona również siedzi na ławie oskarżonych.

Marek B. prowadził wówczas w Jelitkowie bar "Pod Brzozą". - W zamian za zgodę wpłacałem co miesiąc pewną sumę na konto Miejskiego Komitetu Narodowego Czynu Pomocy Szkole. W sumie było to 1,7 tys. zł. Janusz J., właściciel baru "Agata" i sklepu przy ul. Grunwaldzkiej: - Zasponsorowałem tysiącem złotych zespół muzyczny. Kiedy przedstawiono mi propozycję, zrozumiałem, że płacić trzeba. Na półkach stał towar. Musiałem go sprzedać, a bez koncesji nie mogłem...
Głos WybrzeżaDariusz Janowski

Opinie (2)

  • Kara

    Pan Franciszek J. powinien pieniadze z udowodnionych mu lapowek wplacic na jakies domy dziecka, a sam byc przez 4 niedziele z rzedu w miejscu publicznym chlostany po golym tylku.

    • 0 0

  • do E

    do chlostania musialoby sie ustawic setki urzedasow.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane