• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chcę powalczyć - Jarosław Walczyk o swojej nowej restauracji

Anna Gryszkiewicz
10 grudnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Jarosław Walczyk, właściciel nowej restauracji Walczyk Smaków w Gdyni. Jarosław Walczyk, właściciel nowej restauracji Walczyk Smaków w Gdyni.

Należy do czołówki mistrzów kulinarnych w kraju. Przez lata związany z gotowaniem na morzu, między innymi dla Stena Line, gdzie pełnił funkcję Executive Chefa. Był dyrektorem gastronomii Hotelu Nadmorskiego w Gdyni oraz Zamku Książ. Należy do kapituły Fundacji Klubu Szefów Kuchni, która zrzesza wybitnych polskich kucharzy. W niecałe dwa tygodnie po otwarciu restauracji Walczyk Smaków w Gdyni rozmawiam z jej właścicielem i głównym szefem kuchni - Jarosławem Walczykiem.



AG: Siedząc tutaj czuję się trochę jak na statku. Mostek, cumy, zdjęcia starej Gdyni. Mam wrażenie, że poza kulinariami tli się w panu zupełnie inna pasja.

JW: Kuchnia na początku była mi trochę obca. Zazdroszczę moim kolegom kucharzom, którzy w wywiadach opowiadają o tym, jak od dziecka marzyli o zawodzie kucharza. Ja zawsze chciałem być muzykiem.

Ma pan dobre nazwisko jak dla muzyka.

Tak, czułem, że to mnie zobowiązuje (śmiech). Ale pasja kulinarna musiała czaić się tuż za rogiem, bo w końcu trafiłem do szkoły gastronomicznej. Po jej skończeniu rozpocząłem pracę w sopockim Grand Hotelu, ale po roku udało się zamustrować na statek rybacki firmy Dalmor.

Czyli obieramy właściwy kurs: kucharz na statku.

Niestety, nie trafiłem do kuchni, ale jako praktykant do przetwórni. Trzeba pamiętać, że praktykant w hierarchii ważności na statku jest najniżej. Może nie... Niżej jest jeszcze ryba (śmiech). Po czterech miesiącach kapitan, do którego doszły plotki o mojej wcześniejszej pracy w Grand Hotelu, zawezwał mnie i krzyknął: Panie Jarku, jest pan kucharzem! Co pan robi w przetwórni?! - Przetwarzam - odpowiedziałem. Przenieśli mnie w końcu na kuchnię. Warunki były dość niestandardowe. Żeby ubić krem biegałem do maszynowni i do wiertarki podłączałem trzepaczkę. Trwało to jakieś dwa miesiące.

Wyniósł pan tradycję kulinarną z domu?

Oczywiście, moja mama świetnie gotuje, ale podejrzewam, że tak może powiedzieć większość z nas. Ostateczny szlif osiągnąłem pod okiem mojego mistrza, Grzegorza Jóźwiaka, który był szefem kuchni na Batorym. Do dziś biorę pod uwagę jego rady i korzystam z odziedziczonych po nim książek.

Ma pan za sobą długi i bogaty w doświadczenie staż w zawodzie kucharza, jest pan jurorem wielu konkursów kulinarnych, mimo wszystko długo pan zwlekał z otwarciem własnej restauracji.

Musiałem sporo się nauczyć. Poza wszystkim, proszę mi wierzyć, nauczycieli miałem wymagających i czasami dość ekscentrycznych. W między czasie powstało tutaj wiele restauracji. Dziś cieszy mnie to, że Gdynia zaczyna gastronomicznie żyć. Im większa konkurencja, tym większy rynek i większa zabawa dla nas restauratorów. Ludzie nie stołują się przecież w jednym miejscu.

Restauracja znajduje się na ulicy Portowej, w starej kamienicy z wielkimi oknami. Długo trwał wybór miejsca?

Była tu kiedyś, moim zdaniem, jedna z najlepszych restauracji w Trójmieście - La Gondola. Ale to było jakieś 20 lat temu. Potem lokal wynajmowali kolejni restauratorzy, którym się - trudno oceniać z jakiego powodu - nie powiodło. Kiedy nadarzyła się okazja najmu, postanowiliśmy z moim wspólnikiem odbudować dawny prestiż tego miejsca. Zamierzamy powalczyć. Jesteśmy otwarci dopiero tydzień, restauracja potrzebuje minimum pół roku na zaistnienie.

  • Łosoś marynowany w soi i imbirze panierowany prażonym sezamem.
  • Pieczony schab panierowany w miodzie i musztardzie
  • Ananas smażony w cieście z zielonej herbaty z miętą
  • Smażona polędwica z dzika panierowana w orzechach
  • Stek z polędwicy wołowej sous-vide z sałatką z boczniaków i groszku na ciepło oraz z pudrem rozmarynowym i puree z selera.
  • Carpaccio z ośmiornicy z sałatką z chrupiących warzyw z dresingiem czosnkowo-pietruszkowym.
  • Grillowane krewetki królewskie marynowane w czosnku i chilli, podane z guacamole z dresingiem cytrynowym.


Proponujecie zapomnianą już kuchnię polską. Consome z bażanta, tatar z dojrzewającej wołowiny, krem z kiszonych ogórków albo sałatka z boczniaków.

Jestem zdania, że nie ma czegoś takiego jak kuchnia polska. Jest za to kuchnia regionalna. Zależało mi na tym, aby nasi goście spróbowali dań, które kiedyś przygotowały ich babcie. Proponujemy jednak wersje, gdzie nie czuć ciężaru tej przysłowiowej polskiej kuchni, która - poza wszystkim - kojarzy się bardziej ze schabowym niż z bażantem czy boczniakiem. Chcemy chwalić się naszymi krajowymi smakami, stąd zresztą nazwa restauracji. Dawne dania posiadają tę samą, co niegdyś kompozycję, ale smak może zaskoczyć. Wykorzystujemy nowe techniki, taki sprzęt - jak paco jet czy nowy sposób obróbki termicznej sous-vide.

Restauracja ma w ofercie dużą kartę whisky.

Chciałem znaleźć coś, co będzie alternatywą dla wina i wódki, do tej pory najbardziej popularnych alkoholi restauracyjnych. Whisky pasuje do morskiego entourage. Jeżeli chodzi o tak zwane "malty", posiadamy 35 butelek. Dodatkowo zaopatrujemy lokal w mieszanki. Wprowadziliśmy też sprzedaż małych degustacyjnych porcji na 20 ml. Funkcja restauracji zmienia się w ostatnim czasie. Ludzie przychodzą do restauracji nie tylko po to, by napełnić swoje brzuchy, ale po to, by miło spędzić czas. Dobry trunek sprzyja rozluźnionej atmosferze.

Jest pan współzałożycielem i sekretarzem Fundacji Klubu Szefów Kuchni zrzeszającej takie postaci polskiej gastronomii, jak Robert Sowa, Bożena Sikoń czy Adam Chrząstowski. Boi się pan ich pierwszej wizyty w Walczyku Smaków?

Nie ma większej przyjemności niż usłyszeć uwagi na temat swoich dań od szefa kuchni takiej rangi. Nie raz przyjeżdżał do mnie Kurt Scheller i mówił: To warto zrobić tak, a to tak. I jeżeli mogę cokolwiek poprawić, to to właśnie robię. Karta jest autorską wizją, ale smak pozostaje sprawą subiektywną, warto się konsultować. Niedawno spotkałem się z Bożeną Sikoń. Robiąc kremowy mus wiśniowy z pistacjami i gorącą czekoladą wykorzystuję kilka podpowiedzianych przez nią patentów. Pod nami znajduje się piwnica, w której już niebawem będą odbywać się warsztaty dla naszych gości i kucharzy. Środowisko powinno się spotykać i uczyć od siebie wzajemnie. Sam też lubię zdobywać wiedzę i dzielić się nią. W każdy czwartek odbywa się u nas live cooking. Goście mogą skosztować nowych smaków, które być może znajdą się w nowej karcie menu.

Stoi pan za otwarciem kilkunastu restauracji. Mało kto wie, że wiele hotelowych - choć nie tylko - kuchni posiada karty pana autorstwa.

Tak to prawda, sprawia mi to olbrzymią satysfakcję. Obecnie otwieram trzy restauracje w Warszawie, zorganizowałem też kuchnię kilku trójmiejskich hoteli, w najbliższych planach jest rola konsultanta przy otwarciu sporej sieci obiektów gastronomicznych w Polsce.


PRZEPIS SZEFA
Łosoś marynowany w soi i imbirze panierowany prażonym sezamem

Potrzebujemy (składniki dla 4 osób):

Łosoś marynowany w soi i imbirze, panierowany prażonym sezamem. Łosoś marynowany w soi i imbirze, panierowany prażonym sezamem.
Filet łososia - 400 g
Sos sojowy jasny - 150 ml
Sos sojowy ciemny - 250 ml
Imbir świeży - 2 łyżki (startego imbiru)
Olej słonecznikowy - 50 ml
Oliwa z oliwek extra vergine - 100 ml
Sezam - 100 g
Biała rzodkiewka - 120 g
Koper świeży - 15 g
Cytryna - 60 g
Roszponka - 15 g
Marchew 0 10 g
Sos balsamico - 10 ml

Filet łososia oskórować i ściąć tłuszcz (brązowe zabarwienia mięsa). Łososia zamarynować w soi i tartym imbirze (8-godz.) Wyjąć z soi i osuszyć papierowym ręcznikiem, następnie zamoczyć w oliwie z oliwek (2/3) i oleju słonecznikowym (1/3) na okres minimum 24 godz. Filet z wyjąć z oliwy i osuszyć papierowym ręcznikiem. Następnie ziarna sezamu delikatnie zrumienić na suchej patelni, ostudzić. Łososia panierować w prażonym sezamie. Kroić w plastry bezpośrednio przed podaniem. Rzodkiew pokroić w zapałki, połączyć z koprem, oliwą, solą. Na talerzu ułożyć sałatkę z rzodkwi, a na niej pokrojonego w plastry łososia, udekorować roszponką, rzodkiewką, marchwią, sosem balsamico.

Miejsca

Opinie (116) ponad 20 zablokowanych

  • kolejne dzieło sztuki zamiast jedzenia...

    • 39 24

  • Żeby normalny, zdrowy mężczyzna (23)

    mógł się najeść wyżej zaprezentowanymi daniami, musiałby by zjeść ich kilka a chyba nie o to chodzi, prawda? Omijam takie lokale z daleka, wolę, żeby wyglądało mniej jak dzieło sztuki a było po prostu więcej tego jedzenia. Szkoda, że moda z zachodu tak bardzo udziela się w Polsce, gdzie tak naprawdę, społeczeństwo jest za ubogie, by jadać takie małe obiadki za tak duże pieniądze.

    • 81 25

    • Dla ciebie też jest dużo restauracji. (2)

      Nie widzę w czym masz problem?

      • 10 7

      • Niestety, ale jest ich coraz mniej (1)

        jw

        • 7 3

        • niestety

          ale jesli zamowisz przystawke, zupe, danie z salatka i deser to sie najesz.
          a jak sie nie najesz to kup sobie dwa dania. a jesli dalej sie nie najesz to idz do lekarza. a jak cie nie stac to nie kupuj i nie narzekaj. wcinaj buraki i ziemnaki

          • 6 9

    • ta (12)

      najlepiej w biedrze kupić kilo schabu i ubić kotletów, do tego ziemniory z 4 kilo i jest żarcie, a nie tam restauracje jakeś! Tak my lubimy, do tego 4-pak browca i Polak jest uśmiechnięty jak dziecko.

      • 21 9

      • przynajmniej się tym najem (3)

        ale według Ciebie lepiej wydać 100zł na obiad i dalej być głodnym. No chyba, że się wyliże te 3 kropki czekolady przy łososiu, to wtedy chyba się zapcham

        • 20 10

        • to nie czekolada

          tylko krem balsamico

          • 11 1

        • jak cie nie stac to nikt ci nie karze tam chodzic (1)

          i tyle

          • 9 5

          • To chyba nie jest "kara"?:D

            • 3 1

      • Hehe (7)

        Wczoraj (niedziela) od obu sąsiadów dobiegały mnie odgłosy tłuczonych kotletów... I tak co tydzień, choć ludzie młodzi. Ciekawe czy rosół też jadają.
        Jedzenie wygląda ładnie, na łososia bym się skusił, choć ten sos sojowy może zabijać jego naturalną finezję. Może lepiej tradycyjny skandynawski gravlax?

        • 6 13

        • Ja też wolę w niedzielę rodzinny domowy obiadek wspólnie przyrządzony. (2)

          A do restauracji chodzę od wielkiego dzwonu.

          Aha... tak, rosół też jadam. Nie wstydzę się:)

          • 15 3

          • co? wstyd jeść rosół?? wstyd go nie jeść, rosół to jedna z trzech najlepszych zup na świecie: (1)

            obok pomidorowej, ogórkowej. właściwie pierwsze miejsce na podium ex aequo. będą mi tu rosół obrażać..

            • 25 2

            • nie porównuj śmiesznej ogórkowej do żurka,albo grzybowej

              Bo to profanacja.Świeża pajda chleba do tego i jesteś w niebie hehehe
              Ogórkowa też ok ale to nie ta liga.

              • 0 0

        • Zapewne od ciebie dobiegał w tym czasie pisk wrzucanych do wrzątku raków.

          A na patelni podskakiwały smażone trufle.

          • 24 2

        • lol ;) (2)

          LOL, masz coś do rosołu? Jak wrócisz zmarznięty do domu, to gorący rosół sprawi Tobie o wiele więcej frajdy, niż jakiś truflowy chłodnik ;)

          • 2 0

          • eeeh (1)

            Chodziło mi o "model niedzielny" - co tydzień rosół i schabowy. Stuk-puk-puk-łup. Co do rosołu - ten zazwyczaj proponowany, drobiowy, cenię nisko. O wiele bardziej podchodzi mi wołowy, o zdecydowanym smaku.

            • 2 3

            • bleee

              Ja tam nie lubie schabowego, fuj :(

              • 0 0

    • cos dla kazdego (2)

      Mysle ze smialo mozesz isc do baru mlecznego albo do maka... to miejsca raczej sluzy milemu spedzaniu czasu przy niecodziennym smaku. nikt tam nie idzie sie nawpychac. Sa rozne miejsca na rozne okazje i potrzeby.

      • 6 5

      • (1)

        Prostaki tego nie zrozumieją. To samo na weselach - lepsza góra kotletów do wódy niż eleganckie menu (nie pretensjonalne - po prostu eleganckie).
        Zresztą, docelowa klientela, ta którą stać na restauracje i miłe spędzanie czasu przy dobrej kuchni, nie ślęczy na trojmiasto.pl. Dlatego spadam popracować, by od czasu do czasu móc wyjść do restauracji :)))

        • 11 10

        • Nie do końca masz rację

          Jestem docelową klientelą, Pan Jarek nawet przygotowywał menu na moje wesele kilka lat temu a jednak trochę ślęczę na trojmiasto.pl ;)

          • 13 0

    • Ehhh (1)

      To idź do Sphinxa czy innej "zapchajżołądekdziury" i nie marudź. Jak ktoś lubi jak mu się wysypuje z talerza w restauracji to takich miejsc jest sporo. Jak ktoś chce zjeść porządny i smaczny posiłek składający się z 4-5 dań to idzie do takiej restauracji jak Pana Jarka czy podobnej. I możesz wierzyć lub nie - tam też można się najeść, nie patrz na posiłek przez pryzmat tylko głównego dania.

      • 5 6

      • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • do restauracji

      do restauracji nie chodzi sie raczej po to zeby sie zapchac. to nie jadlodalnie, a restauracje. ja ide tam po to zeby zjesc i sprobowac rzeczy ktorych w domu nie ejstem w stanie przygotowac, badz po prostu nie umiem ich przygotowac. nie widze zadnego wstydu w jedzeniu rosolu i schabowego. i lubie gotowac w domu i cieszyc moim jedzeniem domownikow. do restauracji lubie pojsc po to zeby sprobowac czegos nowego i fajnego

      • 10 0

    • dla każdego coś co lubi

      nikt nie każe Ci chodzic do takich restauracji, uwazam ze takie miejsca tez sa potrzebne, nie wszyscy maja ochote sie tylko najeść, sa tez tacy, co woja od czasu do czasu zjesc cos wykwintnego i podelektowac sie potrawami innymi niż wszędzie. Nie neguje Twojej opinii, uwazam tylko, ze zarówno tanie knajpki w których zjemy duzo za niewiele jak i takie miejsca maja racje bytu. Jestem za róznorodnościa a nie tylko barami z porcjami jak dla drwali na każdym kroku.

      • 1 0

  • Bardzo interesujący wywiad (1)

    popularyzujący arkana trójmiejskiej gastronomii.Wybierzemy się do tego aby stwierdzić na miejscu jak smakują dania

    • 19 15

    • Elu i Basiu, może zanim się tam wybierzecie, kupcie sobie najpierw "Słownik Języka Polskiego" i nie wypisujcie, proszę, więcej takich farmazonów jak "popularyzujący arkana trójmiejskiej gastronomii". Dziękuję!

      • 8 0

  • Trójmiasto kucharzem stoi (1)

    tylko, zeby lud jeszcze chciał jeść te stroikowe wydumki.Lokal ma świetne połozenie - na pewno bedą wpadać policjanci, na mały lunch z bażanta po długich nocnych przesłuchaniach. Oczywiście na zeszyt. Reszta klientów moze zaciągnać mały kredyt konsumpcyjny na świętojańskiej i wykonać strzał życia - naraz cała karta na lunch, czyli w sam raz żeby troszkę się najeść i poprawić kebabem za drobne z portfela ;-))

    Ps. Mi nieustanie imponują te trzy kropki z czekolady ze zdjęcia łososia ;-)

    • 42 8

    • streetowiec

      ta czekolada to zapewne sos balsamiczny uzyskiwany na zasadzie redukcji octu balsamicznego i dodaniu zkarmelizowanego cukru...co do ilosci dań, to szef kuchni ma pojęcie co robi...ty piszesz o kebabie i całej jego karcie baz szacunku,ja wiem jak wygląda obliczanie takiego dania i uwierz,nie tracisz na tym daniu...po kebabach owszem będziesz najedzony,satysfakcja gwarantowana...pozniej nadwaga,cholesterol 6 razy ponad normy i zdziwienie,skąd to jest?! skoro nie jadasz takich posiłków,możesz być pewny...nie z łososia ;]

      • 0 0

  • Czytam sobie menu: (4)

    Tatar z dojrzewającej wołowiny doskonale przygotowany,
    siekany i osobiście doprawiany przez naszego Szefa Kuchni
    36,-

    A jak nie bedzie dla mnie doskonaly, to moge zlozc reklamacje niezgodnosci z umowa? :)

    • 28 5

    • "A jak nie bedzie dla mnie doskonaly, to moge zlozc reklamacje niezgodnosci z umowa?" (3)

      Nie nie, mój drogi. Na stronie restauracji jak byk stoi "Restauracja wyłącznie dla koneserów wybitnych smaków". Zatem jeśli cokolwiek nie będzie Ci smakować, będzie to oznaczało, że nie jesteś koneserem wybitnych smaków, bo tylko dla takich jest ta restauracja. Jasne?

      • 19 0

      • Przepraszam,a kto ustala kto jest koneserem? (2)

        I gdzie znajduje się wzór konesera?

        • 11 0

        • w tym właśnie rzecz, ale z tym pytaniem to już do właściciela zapewne. (1)

          • 8 0

          • haha, dzieki za poprawienie mi nastroju :D

            juz nie bede skladac reklamacji ;)

            • 5 0

  • Na stronie restauracji można przeczytać: "Restauracja wyłącznie dla koneserów wybitnych smaków" (1)

    Nie wiem jak do tego podejść. Być może jedzenie serwowane w tej restauracji jest tak dobre, że może mi nie smakować i nie wiem czy powinienem tam w ogóle zaglądać.

    • 31 4

    • .....nie koneserów ale koszernych

      bo łon koszerny

      • 4 3

  • coś z Gesllera koleś ma

    koszerny

    • 9 7

  • Dzięki panie walczyk że obrzydził mi pan gastronomie (15)

    Haha pan Walczyk-hmm prywatnie ciepły,miły,sympatyczny,spokojny ale ale już czekam na bluzgi od kucharzy z trójmiasta i nie tylko a także od restauratorów którzy z nim kiedys współpracowali :(((( książkę mozna by o tym napisac...

    Min. przez podwładnych pana maestro gastronomii-walczyka zrezygnowałem z pracy przy garach,przez ich chamstwo,buractwo i prostactwo i....

    ...DZĘKUJĘ IM ZA TO I TOBIE TEŻ PANIE WALCZYK!!!!!

    BO ZMIENIŁEM BRANŻĘ ,ROBIE TO CO LUBIĘ I ZARABIAM WIECEJ NIŻ PANA SZEFOWIE KUCHNI HIHIHI
    i jakby nie patrzec,wskazał mi pan drogę za pośrednictwem swojego beznadziejnego szefa kuchni a raczej jego zastepcy."Powiedział" mi pan że po co mam pracowac jako nędzną kuchta za niecałe 2tyś i 200godzin miesięcznie skoro mogę robic coś bardziej ambitego i zarabiac 10tyś!

    • 43 6

    • a i jeszcze jedno,ten łosoś marynowany w soi-bardzo dobry-wiem co mówię,widzę że zmodyfikował pan trochę przepis,w hotelu gdzie też go podawaliśmy wyżerałem go codziennie całymi płatami a potem szefowie się dziwili że tyle go "schodzi" hehe

      • 13 3

    • zdradź co to za robota (2)

      • 5 0

      • (1)

        Trochę nietypowa i wykonuje ją bardzo mało osób,to na szczęście dosyc elitarna praca, nie tak oklepana jak gastronomia.I mało osób chciałoby ją wykonywac :)))

        • 1 2

        • zgaduj zgadula:

          konserwator nadajników - praca na dużej wysokości - ?

          • 6 1

    • konkurencja , czy co ? (4)

      i dobrze Ci poradził !

      • 0 3

      • (3)

        Przecież nie napisałem nic negatywnego czy obrazliwego,samą prawdę
        Bardzo dobrze mi poradził,przecież podziękowałem :)

        • 4 0

        • szambonurek? (2)

          powiedz coś, nie bądź taki.

          • 0 0

          • (1)

            Hehe gdyby szambonurkowie zarabiali 10tyś to tez bym się niepowstydził takiej pracy :))))

            • 0 0

            • ja też nie :)

              • 1 0

    • popieram w 100%

      • 0 0

    • streetowiec (2)

      to mu sie udało! tez jestem w branży, i powiem tobie szczerze że taka selekcja gastronomiczna to na nasze (moje) szczęście podstawa...gdyby mieli być mili dla każdego człowieka który nie jest pewny siebie to uwierz mi nie wiedzieli by czy dobrze robią to co robią,kucharz ma być stanowczy i wiedzieć co chce a nie że ktoś ci powiedział idź zmień branże a ty to robisz ;) istny z ciebie wojak,brawo!

      • 0 3

      • :))))))))))))))))))))))))))))))))))))

        hehehe no nie do końca się zgodzę,w gastronimi panuje s..wo jakiego niema w innych branżach ,tymczasem jak pisałem zmieniłem branżę,zarobiłem sporo pieniążków a teraz otwieram własną restauracyjkę,więc kuchty pana Walczyka się troszkę pomyliły ale wskazały drogę-zamiast tu z nami zerami gotowac,idz zarób kasę w tym co naprawdę lubisz a potem otwórz własny biznes i nas zatrudnij za 8zł/h- TAK ZROBIĘ PANOWIE!!!

        • 0 0

      • W

        Przecież kucharz to zwykły pracownik fizyczny.

        • 0 0

    • racja

      Potwierdzam. W gastro pracuja zakompleksieni nieudacznicy którzy z każdej innej pracy byliby wywalani na zbity pysk.

      • 1 0

    • W

      Ja rowniez

      • 0 0

  • Aż strach pomyśleć po ile stoją te likwory w tym akwarium obok pana Jarka.

    • 17 1

  • po co to ? (5)

    kolejny przejaw snobizmu - tak jakby nie można było zrobić normalnej restauracji, z przystępnymi cenami i miłą atmosferą,
    A tu kolejny raz - bufon na bufonie, dla bufonów - jak to w Gdyni ( aspiracje mamy a powodów..... długo szukać )

    • 35 15

    • (4)

      podpisuje sie ! niestety w 3miesiecie brak jest restauracji oferujacych ciekawe, smaczne dania w dobrej cenie 12-18 PLN . niestety takie rzeczy tylko we Wrocławiu ale nie w 3miescie :(

      • 0 3

      • to sie przeprowadz!!!

        a nie nie stac cie to nie sap jest wiele barow mlecznych itp pizzeri
        tam jedz to jest restauracja dla ciebie 12-18zl smiech

        • 4 2

      • Ciekawe smaczne danie za 12-18zł?
        Idź z dziewczyną na randkę do KMERa w Gdańsku. Albo do Ankera.
        Jak chcesz spędzić miło czas, z ludzmi na poziomie, którzy nie bluizgają na lewo i prawo, nie przepychają się w kolejce do kibla, nie smierdzą paloną w domu "niedaleko 25km od centrum" starą oponą i obsługą która wie co sprzedaje to musisz za to zapłacić. A jak nie chcesz, to do garów bo na jutro obiad nie gotowy. W biedronce mają we wtorki świeże kurczaki właśnie po 12-18zł.

        Ogarnij się!

        • 2 1

      • Kiedyś w Cristalu

        Była "pizza" na legitkę studencką za 6 zł. Pasowałaby ci...

        • 0 0

      • polecam TORUŃ !!!. masa knajpek z świetnym wystrojem, smaczne jedzenie, co ciekawe ceny są o wiele niższe niż w 3City, pomimo iż restauracje ulokowane są na starówce. Czyli można smacznie, za rozsądną cenę, w bardzo miłych warunkach, przy bardzo dużej konkurencji.

        • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Chrzest jachtu Conrad 144S

uroczystość oficjalna

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane

Inwestycje Deluxe

Gaja Park

Gaja Park

DORACO Investment

Gdańsk Żabianka, ul. Pomorska 68 Mapa

30 do 175 m2
Powierzchnia
w budowie
Realizacja
Monolit

Monolit

7 ogłoszeń

Herzinvest

Straszyn, ul. Marsa Mapa

223 do 268 m2
Powierzchnia
zakończona
Realizacja