• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Idealnie niedoskonali rodzice

Katarzyna Mikołajczyk
6 sierpnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Rodzic idealny nie istnieje. Rodzic może być za to wystarczająco dobry, czyli taki, który stara się rozumieć potrzeby dziecka, jego emocje i daje mu prawo do doświadczania różnych uczuć. Rodzic idealny nie istnieje. Rodzic może być za to wystarczająco dobry, czyli taki, który stara się rozumieć potrzeby dziecka, jego emocje i daje mu prawo do doświadczania różnych uczuć.

Podobno rodzic idealny nie istnieje. Praktyka pokazuje, że najlepsi rodzice to ci, którzy nie boją się być rodzicami niedoskonałymi. Nie ma recepty na to, jak zostać idealnie niedoskonałą mamą lub doskonale nieperfekcyjnym tatą. Można tylko dążyć do tego, by być rodzicem na tyle dobrym, by sprostać wyzwaniu, jakim jest wychowanie szczęśliwego dziecka.



Czy rodzice powinni przyznawać się przed dzieckiem do popełniania błędów?

Dzieci same potrafią znakomicie wyrazić to, czego od idealnego ich zdaniem rodzica oczekują. Ich opinia może zaskoczyć, bo zazwyczaj od idealnych rodziców oczekują znacznie mniej, niż oni sami od siebie w roli rodzica wymagają. Może warto więc obniżyć (sobie) poprzeczkę i nauczyć się być niedoskonałym wzorem dla ukochanych naśladowców?

- Rodzice idealni to tacy, którzy nie krzyczą - mówi 9-letnia Marianna z Gdańska. - Kiedy robimy coś źle rodzice nie powinni krzyczeć, tylko spokojnie wytłumaczyć. Chciałabym być kiedyś taką mamą jaką jest moja mama - dodaje.

Rodzicielstwo to okazja do refleksji, a czasem do rozliczenia się z własną przeszłością. Jeżeli sami z perspektywy czasu oceniamy, że nasi rodzice w pewnych sytuacjach powinni byli postąpić inaczej, nie powtarzajmy ich błędów.

- Z perspektywy mojej pracy rodzice idealni to tacy, którzy potrafią wyciągać wnioski ze swoich doświadczeń z domu rodzinnego. Wiedzą, co było cenne i warte, by przekazać to dalej, a co chcieliby zrobić inaczej - mówi Joanna Skurska, dyrektor Fundacji "Dla Rodziny". - Dobrze, gdy posiadają cechy charakteru pozwalające im pomóc dziecku w odnajdowaniu w sobie mocnych stron, przymiotów, które dziecko w sobie rozwinie, by poczuć się dzięki nim wartościowym człowiekiem.

To sugestia cenna nie tylko dla potencjalnych rodziców adopcyjnych (choć przed tymi stoi zadanie o tyle trudniejsze, że nierzadko muszą się zmierzyć z przeszłością ich dziecka), ale dla każdego dorosłego człowieka, który z dzieciństwa ma nie tylko dobre wspomnienia.

Rodzice, którzy za wszelką cenę chcą dążyć do ideału, często nieświadomie się od niego oddalają. Żyjąc pod presją swojej ambicji, by być doskonałym rodzicem zapominają, że dziecko jest świetnym obserwatorem i, niestety, naśladowcą. W pogodni za doskonałością można przegapić wiele cennych lekcji, z których podstawową jest ... porażka.

- Dobry rodzic potrafi "odpuszczać" sobie i dziecku - podkreśla psychoterapeutka Anna Bal z Gabinetu Psychoterapii Gestalt z Gdańska. - Sztuką jest pozwolić sobie być nieidealnym i na to samo pozwolić dziecku. Popełnianie błędów powinno być naturalną częścią życia i lekcją, z której dziecko wyciągnie naukę na przyszłość. Rolą rodzica jest pozwolić młodemu człowiekowi popełniać własne błędy jednocześnie czuwając, by pobierając tę lekcję nie zrobił sobie krzywdy. Warto też zajrzeć czasem w głąb siebie i krytycznie ocenić własne pobudki: czy np. moja troska nie wynika z potrzeby sprawowania kontroli.

Dzieci, choć często zirytowane rodzicielską postawą, okazują się zaskakująco wyrozumiałe, gdy przychodzi do wystawiania rodzicom "cenzurki".

- W moich rodzicach denerwuje mnie, że wciąż się czymś przejmują, za bardzo się troszczą. Ciągle się boją, że coś się nam stanie, np. nie pozwalają wchodzić na drzewo i przekonać się, że upadek z tego drzewa może być bolesny - mówi 13-letnia Nina z Gdańska. Zapytana, czy obiecuje sobie, że nie będzie się tak troszczyła o własne dzieci przyznaje jednak, że pewnie będzie taka sama. Nie chciałaby jednak zmieniać swoich rodziców. - Uważam, że nie są idealni, ale są w sam raz.

To, czego dzieci od swych rodziców oczekują i o czym mówią wprost pokrywa się z opiniami psychologów na temat dobrego rodzicielstwa. Zanim zaczniemy szukać odpowiedzi na dręczące nas pytania w poradnikach, zadajmy je dziecku - ono doskonale zna swoje potrzeby i potrafi je jasno komunikować.

- Idealny rodzic powinien być miły, krzyczeć tylko wtedy, kiedy trzeba, czyli wtedy, gdy dziecko jest bardzo niegrzeczne. Powinien wszystko dzieciom tłumaczyć i słuchać dziecka - mówi 9-letni Jaś z Gdańska. - Jak będę miał dzieci na pewno nie będę na nie krzyczał za wszystko.

Kiedy maluch nie potrafi wyrazić swoich oczekiwań wobec opiekuna, pomaga czasem spytanie go, jakim chciałby być tatą lub mamą.

- Będę dobry dla moich dzieci, będę robił różne rzeczy, żeby były szczęśliwe. Będziemy zbierać pieniądze na wakacje, będę się troszczył, żeby były zdrowe - zdradza swoją receptę na idealnego tatę 6-letni Konrad z Gdańska. - Dobry rodzic nie jest wkurzający, nie bije i nie szczypie swoich dzieci, tylko bardzo je kocha.

Proste i niezbyt wygórowane oczekiwania naszych dzieci nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem ze strony rodziców, którym wydaje się, że wciąż powinni starać się bardziej. Trudno się pogodzić z tym, że czasem mniej znaczy więcej.

- Można powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak rodzic idealny. Jak twierdził Donald Winnicott, jest rodzic (matka) wystarczająco dobry, czyli taki, który przede wszystkim stara się rozumieć stany emocjonalne swojego dziecka i daje mu prawo na doświadczanie różnych uczuć, szczególnie tych trudnych: gniewu, złości, smutku i rozczarowania, przyjmuje te uczucia i pomaga dziecku sobie z nimi radzić - tłumaczy Agnieszka Ślebioda, psycholog i psychoterapeuta z Kolektywu Terapeutycznego Dzieci i Młodzież z Gdyni. - Daje sobie również prawo do popełniania błędów w opiece nad dzieckiem i do odczuwania różnych uczuć w stosunku do dziecka: nie tylko miłości czy zachwytu, ale też złości, zniecierpliwienia czy rozczarowania. Nie odreagowuje jednak tych uczuć poprzez agresję w stosunku do dziecka.

Choć na pewno warto starać się każdego dnia, by być nie tylko lepszym rodzicem, ale w ogóle lepszym człowiekiem, nie stawiajmy sobie za cel doskonałości. Każdy ideał nosi bowiem skazę, którą trafnie wskazał Carl Gustav Jung mówiąc:

"Ze stanu doskonałości nie wiedzie żadna droga w przyszłość; osiągnąwszy doskonałość można się tylko cofnąć."

Miejsca

Opinie (37) 2 zablokowane

  • Idealny rodzic to taki, który potrafi wypić z dorastającym synem piwo (4)

    robiąc mu jednocześnie wykład o szkodliwości i smutnych konsekwencjach picia wódki.

    • 38 38

    • mi sie wydaje, ze ja non stop cos zabraniam, odmawiam, krzycze, szantazuje, strasze...czysta patologia:) a moje dziecko z szerokim usmiechem wpuszcza moje slowa i prosby jednym slicznym uszkiem, a drugim slicznym wypuszcza...ale i tak kocham je najbardziej na swiecie, mimo tego, ze daje taki wycisk, ze hej!

      • 16 4

    • taki rodzic to przede wszystkim hipokryta (1)

      • 7 2

      • ?

        Nie zrozumiałeś ironii.

        • 1 2

    • Niestety bzdura, bo

      po pierwsze czysta wódka jest najzdrowszym trunkiem alkoholowym (alkohol etylowy plus woda, znaczy czysta robota dla wątroby, w przeciwieństwie do wzmiankowanego piwa z mnóstwem trucizn, znaczy fuzli),
      po drugie dzisiaj nie sposób kupić prawdziwego piwa warzonego w naturalny sposób, to co widzimy na półkach to świństwo.

      • 3 5

  • najgorsze w wychowaniu jest budowanie hipokryty (1)

    czyli najpierw coś, robie, a dziecko to widzi. a potem mowie ze tak jest zle. Banalny przykład, skorzystam z płatnego parkingu ale za niego nie zapłacę bo nie ma akurat stróża ale wcześniej mówiłem dziecku że nie wolno kraść. To prowadzi do relatywizowania. Dziecko wie generalnie że nie wolno kraść ale jak nikt nie widzi to będzie to robić. Jednocześnie tracimy autorytet w jego oczach bo brak nam konsekwencji.
    Obserwuje to jako jeden z najczestrzych błędów rodziców.

    • 58 5

    • Ano, tak mądrze jak radzisz wychowywano mnie.

      Rodzice dawali mi przykład, tłumaczyli, podsuwali umoralniające lektury i filmy. Ceniłam i cenię takie zasady.

      Nie będę przytaczać przykładów ale obrywam za to na każdym kroku.

      Córkę uczę jeszcze wprawdzie że nie można krzywdzić innych ale też że niezłomne zasady jak szlachetność, samokrytycyzm, lojalności i inne przebrzmiałe nie są zauważane lub doceniane, za to relatywizm jest wręcz wskazany.

      • 2 4

  • "Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie" (6)

    Lewaków jad doprowadził do tego, że w świadomości wielu ludzi nastąpiło zasadnicze rozszczepienie pomiędzy "byciem człowiekiem", a byciem "matką" czy "ojcem". Chodzi tutaj i o truciznę wsączaną w kulturę przez Alfreda Kinseva i rozpowszechniona przez najbardziej nieludzką ze wszystkich - rewolucję seksualną. Doprowadziła ona do tego, że w świadomości wielu ludzi nastąpiło zasadnicze rozszczepienie pomiędzy "byciem człowiekiem", a byciem "ojcem" czy "matką". To prawda, że matkom jest - uogólniając - najtrudniej oderwać myśli od faktu swojego macierzyństwa, ponieważ ono jest wpisane w samą substancję kobiecego bytu i cały wymiar jej egzystencji. Natomiast "ojców" było lewakom o wiele łatwiej wyprowadzić w pole, ponieważ pomiędzy ich męskością a urodzeniem człowieka jest odległość psychologiczna wymagająca świadomego przekroczenia - ojcem musimy się każdego dnia stawać sami, biologia nie wymusza na nas bycie ojcem. Tę świadomość "stawania się" udało się lewakom zagłuszyć i oślepić, dostarczając mężczyźnie różnych pseudoracjonalnych wybiegów i fałszywych argumentacji o charakterze mitologicznym. Zbyt wielu mężczyzn nie uświadamia sobie faktu, że kiedy kobieta rodzi ich dziecko, to jest to także jego obowiązek... ale i jemu należna cześć.

    • 16 37

    • przepraszam Panie Ojcze, że sie urodziłem

      przepraszam Pani Matko, że śmiem być dzieckiem i zachowywać się jak dziecko

      • 7 7

    • 'fałszywą argumentację o charakterze mitologicznym' to raczej kościół podaje...

      • 16 4

    • cytujesz przestarzałe prawo zwyczajowe ze Starego Testamentu (2)

      Tekst biblijny pochodzi z księgo wyjścia, a w tamtych czasach wiadomo jak traktowano kobiety i dzieci. Przywołujesz pewne zalecenia, które nijak mają się do współczesności. A oto kim byli ojcowie w tamtych czasach, niczym władcy absolutni:

      "Zgodnie z prawem rzymskim ojciec był nie tylko głową rodziny, ale sprawował nad nią władzę absolutną. Fakt urodzenia przez jego żonę dziecka nie oznaczał jeszcze, że zostanie ono członkiem rodziny. Następowało to dopiero po dopełnieniu tzw. rytuału podniesienia. Polegał on na tym, że noworodka kładziono u stóp pana domu i oczekiwano na jego decyzję. Jeśli pater familias, jak nazywano wszechwładnego ojca, wziął dziecko w ramiona i obszedł z nim dom, oznaczało to, że uznał je oficjalnie za swego potomka. Ojcowie postępowali tak jedynie wobec synów, natomiast w stosunku do córek z reguły ograniczali się do przekazania żonie lub służbie polecenia, żeby je żywiono. Odmowa uznania dziecka przez ojca była równoznaczna z uznaniem go za nieślubne i niepożądane. Nieprzyjęte do rodziny noworodki zazwyczaj porzucano w wyznaczonych miejscach, skąd zabierały je niepłodne kobiety albo co gorsza handlarze niewolników. Dopóki ojciec żył, wszyscy członkowie rodziny byli traktowani jak jego własność: mógł ich wedle swojego uznania karać, sprzedawać w niewolę, a nawet skazywać na śmierć. Jakikolwiek sprzeciw wobec jego woli był niemożliwy."

      • 13 3

      • (1)

        Czcij rodziców to "przestarzałe prawo zwyczajowe ze Starego Testamentu", a Odwiecznego Boga zalecenia "nijak mają się do współczesności." - coś podobnego.
        Wszystko oczywiście wymagało czasu, ale sam fakt uwypuklania akurat tego historycznego faktu bez uzupełniania np nauk ukazanych w Ewangelii mówi mi, że żyjąc jakąś ideologią nie dostrzegając wpływu religii na ogromną zmianę na lepsze w tym wzajemnym się traktowaniu, czyli nie dostrzegasz rzeczywistości.

        • 1 4

        • Dobre

          Czyli sprowadzasz tacie/macierzynstwo do jedy ej slusznej religii? Twoja głowa nie dopuszcza możliwości bycia wspaniałym (ze wzgledu na potrzeby i rozwoj dziecka) rodzicem jeśli w parze nie idzie kościół? Gratuluje hipokryzji. Przez takich jak Ty l7dzie odchodzą z kościoła bo to co wlasnie prezentujesz to nie wiara katolicka tylko polityka czarnej mafii (czasami ze wzgledu na język i sposob stawiania spraw niewiele różni się od fundamentalistow). I nie, nie jestem "lewakiem" (pewnie teraz bedziesz miał używkę) :)

          • 0 0

    • otwierasz lodówkę, a tam lewak

      • 2 4

  • ...nie ma domku bez ułomku (2)

    • 10 2

    • a ja znam taką wersję:

      W każdej chacie g..a po łopacie

      • 6 0

    • no niby nie...Moi sasiedzi np. ucza swoje 1.5 roczne dziecko laciny. I to sa wyklady kilkugodzinne, kazdego dnia:) Nie wiem, do Ameryki Lacinskiej chca za chlebem wyjechac czy jak...?

      • 7 0

  • Ideał ? (3)

    Nie po to rodziliśmy dzieci, żeby stać się ideałami, ale po to by założyć rodzinę. Nie ma idealnych rodziców, nie ma idealnych dzieci i chyba nikt nie powie, że wierzy w to, że ich dziecko będzie ideałem. Są pewne granice, których nie wolno mu przekroczyć, bo w naszym domu są takie czy inne zasady, ale dla każdej rodziny te granice są w innym miejscu. Przykład rodzica to najważniejsza sprawa. Nam może też coś nie wyjść, ale musimy jakoś to wytłumaczyć, bo nie jesteśmy idealni. Jeśli nie chcemy, by dziecko siedziało przed komputerem i TV to wyłączmy go i sami też nie siedźmy. Jeśli chcemy, by dziecko uprawiało jakiś sport to sami też się ruszmy. Jeśli nie chcemy, żeby dziecko piło coca-colę to jej nie kupujmy. Jeśli chcemy by dziecko czytało książki to czytajmy, są wakacje więc jest okazja by to zmienić. Czasu mamy sporo, bo pralka nam pierze, zmywarka myje, odkurzacz czyści, więc nie narzekajmy tylko dajmy przykład. A szkoła ? Jej nie zmienimy, musimy mieć do niej dystans. Chcemy by nasze dzieciaki miały czerwone paski, ale czasami nam też się zdarzały jedynki, więc wszystko można przełknąć i rozwiązać problem. No to zacznijmy od siebie :)

    • 50 2

    • Zgadzam się. (1)

      Taki przykład - mój syn wstaje ostatnio 1,5 h wcześniej ode mnie. Przyznaję, jest pokusa żeby włączyć mu bajki w sypialni i samej się jeszcze trochę przespać ale... kurczę, nie chcę żeby telewizor był jego stałym punktem dnia, więc zwlekam tyłek z wyra i idziemy się pobawić na dwór :) Pamiętam, że moi rodzice tego nie robili....

      • 16 2

      • Ja tak właśnie zrobiłam wczoraj ;) ale to był wyjątek, bo nie mogłam zasnąć do 3 w nocy i ta jedna dodatkowa godzina dużo mi pomogła żeby jakoś przetrwać w pracy. Jeśli nie popełniamy takich błędów zbyt często to myśle ze jeden raz nie będzie to koniec swiata ;)

        • 10 0

    • najwiekszy problem mam z zakazami

      tak mnie wychowywano bo bylem dosc niegrzeczny i ja robie to samo wzgledem dziecka. ono tez jest dosc zwariowane i niepokorne. nie wiem jak z tego wybrnac. jak nie uzywam sily persfazji to dzieciak robi co chce. jednoczesnie wiem ze jesli tak bede robil to bedzie mnie mial dosc i gdy bedzie dorosly to nasza więź będzie slaba.

      • 6 0

  • Nie chronić (1)

    Przede wszystkim maluchy musza rozumieć co wolno, a co nie i musza być w stanie same sobie poradzić po osiągnięciu dorosłości (to 18 rok życia a nie 30 ty ;) ), umieć znaleźć prace, usamodzielnić się, potrafic zarządzać swoimi pieniędzmi, ugotować sobie obiad, znieść ciężka chorobę bliskiego itd... Nie ma sensu chronić ich przed problemami życia, trzeba pozwolić im tego doświadczyć (nawet trochę je symulując) i nauczyć sie z nimi radzić. Mi np. kiedyś mówiono ze umiera sie ze starości a to nie do końca prawda bo są tez przecież choroby i wypadki.
    Nie ma co sie przesadnie przejmować radami "expertów" wg których niektóre drobne błędy to już trauma na całe życie. Dzieci znoszą więcej, niż sie niektórym wydaje. To, co może rzeczywiście mocno zniszczyć psychikę to bicie i brak szacunku.

    • 29 1

    • przeżyją

      Zgadzam się, prawdę przeżyją, a jeśli będziemy je oszukiwali to nie dadzą sobie rady. Muszą wiedzieć na czym stoją. No i trzeba ich zabierać wszędzie, pokazywać świat i różne sytuacje. W sklepie, na poczcie, w urzędzie taki człowiek z podstawówki może się wiele nauczyć i chce się nauczyć. Zachowanie się na wycieczkach, w górach, na spływie, przy ognisku, nad wodą to wszystko ma znaczenie. Obozy, kolonie ... nie bójcie się wysyłać dzieciaków na obozy. Poradzi sobie. Najwyżej wrzuci brudne z czystymi :), ale z tego się nie umiera. Sprawdzonych firm jest sporo, a dzieciaki uczą się życia bez naszych uwag.
      Dajmy im szanse, na początku jest trudno, ale da się przeżyć.

      • 8 0

  • (1)

    W 95% przypadków dzieci są dokładnie takie same jak ich rodzice. Więc jak widzimy na ulicach jakąkolwiek patologię to powinno być dla nas jasne skąd się to bierze.

    • 41 3

    • mam tu też swój "udział" nieobecnosc jednego z rodziców

      mama fajna, zaangażowana życzliwie w wychowanie dzieci,

      , ale dzieci nie znają ojca, "wiecznie" zapracowanego

      ludzie, emigrujcie razem, nigdy osobno- zawsze rodzina na tym cierpi
      a znam kilka małżeństw znajomych, które "wygrały" wspólną emigracją

      • 11 3

  • problem jaki widzę (2)

    wśród rodziców to swego rodzaju spinka. Jakiś wewnętrzny spięty człowiek, którego zachowanie objawia się na placach zabaw dziwnym bieganiem za dzieckiem, mentorskim tonem, ciągłymi uwagami kierowanymi do dziecka i generalnie ciągłym gadaniem. Jest to szczególnie irytujące wśród ojców - gadających do dzieci jakby były lalkami albo robotami. Widać całą sztuczność sytuacji, szczególnie gdy taki gagatek za chwilę gada przez telefon z innym "dorosłym" - natychmiastowa zmiana tonu, tembru głosu itd. Jednym słowem - męczący dla otoczenia i nie wychowujący ale upierdliwo-kontrolująco-bufonowaty. Jakby przeczytał 10 min wcześniej poradnik "jak być idealnym ojcem" i próbujący to wprowadzić w życie...

    • 32 0

    • ja tez to widze. Moim zdaniem nie powinnismy sie na placu wtracac w ic sprawy. No o ile sie nie leja...ale np zjezdzalnia, hustwki, gwar jak w ulu, a niektorzy rodzice probuja sie przebic glosow i recznie, zeby costam dziecku poprawic, upomniec itd..dajmy im ze sie tak wyraze wspolzyc w grupie:) jak sie sypna piaskiem, ok, nie chcie sypia, niech sie ucza bronic. Jak uslyszalo przykre slowa, nie bron dziecka. Powiedz co ma zrobic nasteonym razem. Inaczej wychowasz ciotke, ktora do 35 roku zycia bedzie z wami mieszkac i plakac, bo mu ktos w pracy cos wytknal.

      • 15 0

    • prawda to, ja niestety tak mam

      ciezko sie powstrzymac i usiaść spokojnie, pracuje nad tym i obiecuje poprawe, przede wszystkim swojemu synowi a nastepnie sobie

      • 9 1

  • "tato,dlaczego mam same dwóje w szkole" ?

    -cicho bądź , pij !!!

    • 14 1

  • W zboczonej Europie i nie tylko w Europie, (4)

    widzimy postępującą walkę hołoty dzierżącej władzę z rodziną, z cywilizacją łacińską. W efekcie ojciec i matka mają coraz mniejszy wpływ na wychowanie dzieci (proszę cenzora aby nie kasował wpisu z powodu użycia zabronionych określeń "ojciec" i "matka", wiem powinien być bezpłciowy "rodzic 1" i "rodzic 2").

    • 23 6

    • Pierdu, pierdu (3)

      Pieprzysz aby pieprzyć.

      • 5 9

      • (2)

        kolego bylem w wielkiej brytani 2.5 roku i wrocilem bo zygac mi sie chcialo oglodac pedalow calujacych sie na lawce i lezbijki przytulajace sie i dajace sobie buziaki
        rodzina na zachodzie to jakis wypaczony starodawny model ktory trzeba zniszczyc
        przyszloscia jest singiel poswiecajacy zycie dla pracy a po co dzieci jak mozna imigrantow sprowadzic mniej pieniedzy na szkolnictwo pojdzie
        a samo wychowanie rodzica jest przejete przez system szkolnictwa i rodzic w domu ma malodo gadania a jak prubuje dziecko wychowywac po swojemu to boi sie ze dziecko mu zabiora
        w polsce rodzic ma bardzo duzy wplyw na wychowanie dziecka szkoly sa tylko miejscami gdzie dzieci przesiaduja kiedy rodzic pracuje bo nasze matki polki ze swoim temperamentem nie pozwalaja zeby jakas pani pedagog szkolna bedzie mu mowic jak dziecko wychowac
        niech zyja polskie kobiety

        • 12 4

        • szkoła

          Niestety, tak do końca nie jest. Uważam, że te zasady, które są w domu są najważniejsze. Moje dzieciaki chodzą do państwowych, normalnych szkół i faktycznie słyszą tam i widzą różne rzeczy, ale nie małpkami, które naśladują wszystko co im pokażą. Mają swój rozum i swoje zasady. Jednocześnie mają kolegów i wcale jakoś nie są odrzuceni z grupy. Da się tak żyć i nie trzeba skakać jak wszyscy. To wymaga pracy rodzica, ale jak się chce to można. Fakt, że rodzice wtrącają się do pracy nauczycieli i współczuję im, że mają dylemat, czy wychowywać rodzica czy dziecko ? Rodzice nie ufają nauczycielom i małych urwisów przedstawiają jako najspokojniejszych, bezproblemowych uczniów. Jeśli wysyłamy dziecko do szkoły to musimy ufać ludziom którzy tam pracują. Mamy teraz możliwość wyboru szkoły, a więc wybierajmy taką , która nam odpowiada.

          • 7 0

        • jakis znerwicowany jestes

          a zamiast ogladac pedałow i lesbijki obejrzyj słownik ortograficzny. Powodzenia

          • 5 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane