• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spędzają dzień w szkole, a potem długie godziny za biurkiem. Czy prace domowe są potrzebne?

Dominika Majewska
3 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Prace domowe - spełniają swoje funkcje, a może powinny zostać ograniczone? Za sprawą Rzecznika Praw Dziecka sprawa po raz kolejny została poddana pod rozwagę. Prace domowe - spełniają swoje funkcje, a może powinny zostać ograniczone? Za sprawą Rzecznika Praw Dziecka sprawa po raz kolejny została poddana pod rozwagę.

Zabierają wolny czas i zniechęcają do nauki, czy uczą obowiązkowości - prace domowe, bo o nich mowa, być może odejdą w niepamięć. Rzecznik Praw Dziecka, pod naporem skarg od rodziców i uczniów, wystąpił z oficjalną prośbą do minister edukacji o pochylenie się nad tematem nadmiernej ilości prac domowych. Jednak nawet jeśli zmiany będą brane pod uwagę, łatwo nie będzie. Większość nauczycieli ciągle uważa, że prace domowe przynoszą więcej pożytku niż szkody.



Czy nauczyciele zadają za dużo prac domowych uczniom?

- Uczniowie są przemęczeni, zniechęceni do zajęć szkolnych, nie mają możliwości odpoczynku oraz szans na realizowanie i rozwijanie pasji. Nauczyciel zadający obszerną pracę domową zwykle nie wie o pracach zadawanych z innych przedmiotów, czego efektem jest wielogodzinne spędzanie czasu przeznaczonego na odpoczynek - na nauce, nawet do późnych godzin wieczornych - twierdzi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka (RPD).
Obawy RPD nie są bezpodstawne. Obecnie, jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych (IBE), odrabianie prac domowych pochłania lwią część czasu wolnego uczniów. Średnio na uporanie się tylko z zadaniami z języka polskiego i matematyki dzieci i młodzież przeznaczają po pół godziny dziennie. Jeśli doliczyć do tego prace domowe z innych przedmiotów, czas spędzony po szkole przy biurku znacznie się wydłuża.

Propozycja RPD skierowana do szefowej resortu edukacji z prośbą o podjęcie dyskusji na temat zasadności zadawania prac domowych, wywołała lawinę komentarzy. Z konfrontacji zwolenników i przeciwników na razie obronną ręką wychodzą ci pierwsi, ale coraz więcej osób zaczyna sobie wyobrażać system edukacyjny pozbawiony zadań domowych.

Prace domowe okiem uczniów

Jak argumentują przeciwnicy prac domowych, ich odrabianie w niektórych uczniach wyrabia złe nawyki. Żeby zyskać chwile wolnego czasu dla siebie, dzieci, szczególnie nastoletnie, ten szkolny obowiązek traktują po macoszemu, a zadania przepisują np. od kolegów tuż przed zajęciami.

- W starszych klasach pojawia się np. kombinowanie. Polega to np. na przepisywaniu zadań domowych na przerwie od kolegów. Niektórzy zupełnie sobie odpuszczają i prac domowych po prostu nie robią. To często nie jest kwestia lenistwa, uczniowie chcą w ten sposób wyłuskać trochę wolnego czasu dla siebie. Czasem trudno się im dziwić. Nauczyciele naprawdę potrafią z dnia na dzień nałożyć na uczniów nadmiernie dużo obowiązków - opowiada Maja Kaniewska, psycholog dziecięcy, która od wielu lat na co dzień pracuje w jednym z trójmiejskich gimnazjów .
Nie oznacza to jednak, że prace domowe postrzegane są przez uczniów tylko i wyłącznie jako przykry obowiązek.

- Nauczyciele zadają nam tyle prac domowych, ile uważają za stosowne, a ja i większość moich kolegów ze szkoły to w pełni akceptujemy. Zdajemy sobie sprawę, że prace domowe mają jakiś cel i sens - wykonywanie zadań w domu ma nas przecież lepiej przygotować do dalszej edukacji. Nie widzę powodu, żeby się przeciwko temu buntować. I choć odrobienie prac domowych zajmuje mi dziennie średnio dwie-trzy godziny, to wiem, że w przyszłości ten wysiłek nie pójdzie na marne - mówi Paweł, uczeń I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku.
Szkoły bez prac domowych to nie fikcja

W większości trójmiejskich publicznych szkół zadawanie prac domowych jest na porządku dziennym, ale już w niektórych prywatnych placówkach oświatowych odchodzi się od tego zwyczaju. I choć w badaniu przeprowadzonym przez Instytut Badań Edukacyjnych nauczyciele wskazywali, że nie wyobrażają sobie edukacji bez zadawania prac domowych, to coraz bardziej widoczne są próby zerwania z tym schematem. Tak jest m.in. w szkołach posiłkujących się w nauczaniu metodą Montessori.

- W naszej szkole nie ma czegoś takiego jak "praca domowa" w tradycyjnym tego słowa rozumieniu. Krótko mówiąc, chodzi o to, żeby zwrócić czas wolny dzieciom. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której uczeń wychodzi ze szkoły np. o godz. 15, potem stoi w korkach w drodze do domu, a po przekroczeniu progu swojego pokoju zasiada prosto do prac domowych. Dziecko ma prawo do wypoczynku po szkole i relaksu w weekend - tłumaczy Mariusz Patok, wychowawca IV klasy w Chrześcijańskiej Szkole Montessori w Gdańsku.
Nauczyciele przyznają, że nadmierne obciążanie uczniów obowiązkami może mieć poważne konsekwencje.

- Niektórzy uczniowie w związku ze zbyt dużą ilością obowiązków przeżywają traumę. Trudne doświadczenia w młodym wieku, stres związany z oczekiwaniami, zasypywanie pracami domowymi, często pociągają za sobą dotkliwe konsekwencje. To ogromne emocjonalne obciążenie, któremu nie wszyscy młodzi ludzie są w stanie sprostać - podkreśla Patok.
Nie mają czasu na bieganie po podwórku

Z kolei zdania rodziców są podzielone. Podczas gdy jedni uważają, że dzieciom potrzeba więcej pozalekcyjnej swobody, inni twierdzą, że odrabianie zadań domowych wyrabia w uczniach pożądane cechy tj. obowiązkowość czy sumienność.

- Kiedy patrzę na moje dziecko, które od świtu do wieczora siedzi w szkole, na zajęciach dodatkowych, a potem jeszcze wraca do domu i zasiada do odrabiania pracy domowej, to robię się najczęściej zła. Dzisiejsze dzieci są tak samo zaganiane jak dorośli i nie miałabym nic przeciwko, gdyby prace domowe zostały zlikwidowane, albo chociaż ograniczone do minimum. Zresztą, gdyby te prace miały jakiś sens, ale najczęściej, z tego co obserwuję, sprowadza się to do prostego zakuwania i klepania formułek na pamięć - mówi mama 13-letniego Kamila z Gdyni.
- To prawda, że zadań domowych bywa za dużo. Nie mam jednak poczucia, że prace domowe to samo zło, co najlepiej widzę po swoich dzieciach. To rozwijające zajęcie, które wyrabia w uczniach np. zdolność samodzielnego myślenia. O ile oczywiście rodzice nie wtrącają się do odrabiania takich prac, bo z takimi przypadkami też się często stykam rozmawiając z innymi mamami - ocenia z kolei Ania z Gdańska, mama 10-letniej Magdy i 15-letniego Bartka.
Dominika Majewska

Miejsca

Opinie (164) 1 zablokowana

  • Prace domowe- tak, o ile nie za dużo i o ile nie "wymagają" przepisywania z Internetu (7)

    metodą 'kopiuj- wklej". ( elaboraty typu Przebieg Kampanii Napoleońskiej)

    Pamiętam jak robiliśmy zielniki z dziećmi- wspaniała sprawa,
    jesienią zbieraliśmy liście w parku, w lesie,
    potem szukaliśmy w necie tych nieznanych nam - głównie z lasu, by podpisać
    (w parku są tabliczki opisowe koło drzew).
    Pomagał także w tym zajęciu maluch nie-szkolny wówczas,
    do dzisiaj większość nazw pamiętamy.

    • 86 1

    • (1)

      Popieram,

      • 13 0

      • Tak, z tym, że trzeba by "dopasować" zakresy egzaminacyjne do tych programów autorskich

        bo wiadomo: sztampa na egzaminie i dzieciak nie zda, choć może mieć dużą wiedzę- niejako tę "ciekawszą' i do tego mieć bardziej rozwiniętą umiejętność analizowania, spostrzegawczość, umiejętność logicznego myślenia,
        a na egzaminie się okaże, że po prostu trzeba było zakuwać na pamięć.....

        • 13 0

    • żadnych prac domowych (4)

      Nie mam tyle czasu by siedzieć z 3 dzieci i odrabiać lekcje

      • 19 24

      • kto to minusuje? single? czy niepracujący?

        • 11 11

      • Trzeba było sobie zrobić jedno.

        • 11 14

      • wystaraj się o czas- bezcenne (1)

        ja pracuję zawodowo, często biorę pracę do domu, nierzadko "padam" ze zmęczenia ( b.wcześnie wstaję), ale bycie z dziećmi było priorytetem,
        porządki były nieważne, na obiad- jedno danie (najczęściej gęsta zupa), ale rozmowa z dzieciakami to naprawdę coś co spaja.

        • 11 1

        • Halo

          Czytaj ze zrozumieniem - tu nie jest mowa o czasie spędzonym z dzieckiem na rozmowie, tylko na odrabianiu często durnych lekcji. Projekt z tego, projekt z czego innego, słówka z języka obcego, praca z matmy, opowiadanie z polskiego a na deser nauka na sprawdzian i kartkówki. A potem Ojcze nasz i dziecko ma prawo iść spać, Sory, ale to się k.... nóż w kieszeni otwiera

          • 9 1

  • (8)

    Niestety całe dzisiejsze szkolnictwo zawiera się w tym zdaniu:
    "Słowacki wielkim poetą był. Powtórz!"
    Należałoby zlikwidować programy nauczania i dać szkołom oraz nauczycielom wolną rękę, jeżeli chodzi o materiał i sposób prowadzenia zajęć.
    Szkoły i nauczyciele powinni rywalizować swoim, autorskim programem o ucznia, a uczniowie powinni móc wybierać nauczycieli, do których chcą chodzić na zajęcia.
    Dzisiaj niestety mamy program, który de facto jest propagandą, układaną przez imbecyli w Warszawie, która uczy rozwiązywania testów, a nie twórczego i samodzielnego myślenia.
    Rak trawi całe szkolnictwo od podstawowego, przez średnie, do szkół wyższych.
    Sama likwidacja gimnazjów nic nie zmieni.

    • 48 15

    • Popieram także, ale omyłkowo wypowiedziałam się pod pierwszym postem (1) (1)

      • 6 0

      • Co do egzaminów to jak najbardziej da się to wszystko dopasować do autorskiego programu nauczania, wystarczą tylko chęci. Niestety rządzący cały czas utrzymują ten sam poziom nauczania, a teraz cofają szkołę do PRL (aczkolwiek ja jestem zdania, że to tylko kosmetyczna zmiana i nie wpłynie to na nic).
        Potrzebujemy kreatywnych osób z własnym zdaniem, z samodzielnie ukształtowanymi poglądami, gotowych do nowych wyzwań. Na razie mamy roboty zakuwające do kolejno: testu po 6 klasie, testu po gimnazjum, matury, sesji.

        • 9 1

    • (4)

      "Należałoby zlikwidować programy nauczania i dać szkołom oraz nauczycielom wolną rękę, jeżeli chodzi o materiał i sposób prowadzenia zajęć" - ty sobie kpiny robisz? Zaraz by w szkołach zaczęli uczyć wszelkiej maści oszołomy, kreacjoniści, denialiści, epidemicy, sekta smoleńska i inni płaskoziemcy!

      • 10 10

      • (3)

        Dlatego uczniowie powinni mieć prawo do wyboru szkoły i nauczyciela.
        Jeżeli nie pasuje im Pan/Pani X, idą do Pana/Pani Y. Nie pasuje im szkoła Z, idą do szkoły D.
        Takim sposobem wszelkiego rodzaju, jak to zostało określone "wszelkiej maści oszołomy" wymrą. Zadziała ewolucja w skali mikro - darwinizm społeczny.

        • 5 7

        • Obecnie mają wybór szkoły - w zamian mamy tylko korki. (2)

          A oszołomstwo nie wymiera - a odkąd dostęp do internetu się upowszechnił, to ma się coraz lepiej. Żadnego wolnego rynku w oświacie! Jeden program+rejonizacja, przynajmniej na poziomie podstawowym!

          • 10 3

          • (1)

            zapomniałoś się podpisać: kiepski belfer

            • 1 1

            • Belfrom nie bronię zmieniać szkół

              • 0 0

    • Prawda

      Dlatego ja w szkole bywałem okazyjnie, prac domowych nie odrabiałem nigdy, nie przeczytałem ani jednej lektury i tak dalej.
      Ze zgrozą myślę o tym, gdzie dzisiaj bym był jakbym zamiast uczyć się technologii i rozwijać marnował czas w szkole/na studiach etc.
      Kiedyś ludzie szli do pracy jak tylko zaczynali chodzić, dziś po 20 latach w systemie edukacji do firmy przychodzi roszczeniowa, leniwa kaleka. A najgorsze są kujony, same 5 na dyplomie a nic nie potrafią, żeby mogli obsłużyć ksero trzeba dać im dokładną instrukcję i dwa dni na nauczenie się jej na pamięć :D
      Dlatego już od dawna nie patrzymy na dyplom, tylko stawiamy gościa przy tokarce i patrzymy jak sobie radzi.

      • 2 1

  • Nie znosiłem, często nie robiłem lub robiłem na odwal się (1)

    O wiele bardziej widziałby mi się model: siedzenie w szkole bardzo długo, ale po szkole wolność.

    • 44 10

    • dysleksja, brak prac domowych, fajnie maja, zycie niech bedzie lekkie i wesole, a na starosc rodzicami niech sie zajmie robot

      • 2 1

  • prace domowe - NIE (13)

    Dzieci przychodza do domu ok 16:00 - rozdizce konczą pracę. Wtedy basen, treningi etc. Jest godz. 19:00 I dziecko musi jeszcze wykonać prace domową. nonsens. a co z dzieciństwem, zabawą itd?

    • 68 47

    • (12)

      basen, treningi etc to nie zabawa?

      • 43 10

      • No raczej nie, bo jeszcze z 1h w samochodzie siedzą na dojazdach. (4)

        • 9 17

        • (1)

          To niech dojeżdżają rowerami.

          • 20 6

          • Owoc edukacji.

            • 5 2

        • to po co chodzą, jak to taki przykry obowiązek i marnotrawstwo czasu? (1)

          • 26 3

          • ale co marnotrastwo? prace domowe tak, zajęcia dodatkowe nie.

            to chyba oczywiste.

            • 5 17

      • (1)

        Czesto zabawa rodzicow - znam wiele dzieci, ktore jak mama czy tata nie slysza mowia, ze nie lubia chodzic na basen czy balet ale chodza... bo musza.

        • 35 2

        • Ciekawe skąd znasz tyle opinii dzieci?

          podejrzane. I co to znaczy "wiele"? trzy, cztery?

          • 1 17

      • dzieci (4)

        Powinny się uczyć a nie chodzić na jakieś dodatkowe zajęcia. Pływać to się może nauczyć w morzu przez cały rok a reszta to jakiś wymysł i chore ambicje rodziców.

        • 15 18

        • Plywanie to nie zadna chora ambicja a bardzo przydatna umiejetnosc ratujaca zycie. Rozumiem, ze uczysz swoje dziecko plywac w morzu w grudniu?
          Rozumiem, ze poza praca nie masz zadnych zainteresowan? Wychodzisz z pracy i bierzesz robote do domu i tak w kolko?

          • 15 7

        • Nie wiem, czy chorą ambicja jest prowadzanie na zajęcia sportowe? (2)

          Lepiej zapewne, żeby rosło społeczeństwo grubasów, które w wieku 40 lat obciąża podatnika niezliczoną ilością chorób! Dziecko musi się rozwijać wszechstronnie, także ruchowo. A nie tylko siedzenie przed biurkiem i wkuwanie.

          Kto z dorosłych wykorzystuje w pracy regułki wyuczone w gimnazjum? Nie lepiej nauczyć myślenia, logiki, analizy, niż pracy odtwórczej? Poprawnie wykształcony człowiek powinien zadany materiał prawidłowo zanalizować i postawić odpowiednie wnioski.

          Podoba mi się system szkolenia w Finlandii. Efektem jego są pokolenia najlepiej przystosowanych do obecnej rzeczywistości ludzi. Ale o tym trzeba trochę poczytać...

          • 6 2

          • Dziwne dziwe (1)

            Za moich czasów nie było tylu grubasow, bez względu na to, czy chodziło się na zajęcia sportowe, czy nie. Piłka na podwórku w opór, zimą sanki...

            • 7 0

            • zauważ że w naszych czasach nie było tyle min. syropu g-f w pozywieniu

              • 0 1

  • "Nie mają czasu na bieganie po podwórku" (5)

    Jakim podwórku ? obecnie to zjawisko nie występuje lub występuje z rzadka :) lata 80te to były podwórka ... teraz to jest (miałem napisać śmiech) ale to jest niestety żal ...

    • 78 6

    • Na "blokowisku" Koło SP 76 są podwórka

      i autentycznie dzieciaki biegają po nich, drą się- jak za dawnych lat

      • 6 0

    • (1)

      Nie występuje? Zapraszam na Nieborowska mam za oknem przez cały sezon kilkanaście dzieci, córka lata z góry w dół. Jest super tak jak za moich czasów na Niedźwiedniku.

      • 6 1

      • nie zauwazyłem tam podwórek.. tylko parkingi i garaże.

        • 6 0

    • ??

      Nie wiem, czy okolica w której mieszkam to wyjątkowy przypadek ale jak tylko zrobi się ciepło to place zabaw są pełne dzieci...

      • 2 1

    • Kiedyś to kurła było

      Kiedyś to było kurła,ale kiedyś było,kiedyś to były czasy a dziś to ni ma czasów kurła.

      • 0 0

  • NIE dla prac domowych

    Jest to przeciążenie. Dzieciom trzeba pomagać a nie zawsze się da fizycznie zaś młodzież jest przytłoczona nadmiarem i presją nauki że nierzadko kończy się to depresją.
    Każdy człowiek chce po spełnieniu swoich codziennych obowiązków odpocząć!
    Mam nadzieję że zrobią z tym porządek.

    • 46 35

  • Generalnie jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o? (5)

    zdanie klucz do zrozumienia :
    "W większości trójmiejskich publicznych szkół zadawanie prac domowych jest na porządku dziennym, ale już w niektórych prywatnych placówkach oświatowych odchodzi się od tego zwyczaju"

    A najgorsze jest to, że nauczyciele w państwowych wcale nie zarabiają gorzej niż w niepublicznych placówkach. Więc mogliby dać z siebie więcej i odpuścić dzieciakom po szkole.

    • 23 28

    • (4)

      Zarabiają gorzej.

      • 5 6

      • W państwowych mają do tego gwarancję pracy.

        w prywatnych nic z tych rzeczy. Może też ma to coś wspólnego z zaangażowaniem. W prywatnych być może nauczyciele się bardziej starają.

        Zarobki są podobne. A w przeliczeniu na godziny, to kto wie, cz y nie lepsze w państwowych.

        • 7 2

      • w kwestii obalenia mitu. (2)

        "Nauczycielom bardziej opłaca się pracować w szkołach publicznych niż prywatnych wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Średnia pensja nauczycielska w budżetówce to 4 233 PLN, podczas gdy w szkole prywatnej - 3 152 PLN."

        cytat nf.pl / Sedlak&Sedlak

        • 7 1

        • (1)

          "Średnia pensja nauczycielska w budżetówce to 4 233 PLN" - i ty w to wierzysz?

          • 3 0

          • chcialbym taka zobaczyc pensje

            a co do prac domowych to jestem im raczej przeciwna moze poza lekturami niech chociaz poczytaja notatki z lekcji zamiast siedziec na f. i udawac odrabianie przed rodzicami albo korzystac z gotowych rozwiazan w internecie bo chyba wiecie o takich stronach, ktore podaja gotowe odpowiiedzi? dlatego, jesli praca domowa to z 2 razy w mcu jakas tworcza zmuszajaca do myslenia lub dla chetnych chcacych sie wykazac, czesto chca robic cos dodatkowego

            co do mlodszych to niestety utrwalanie nauki pisania i czytania, liczenia w domu to podstawa, wszyscy to przeszlismy

            • 1 0

  • (3)

    To od zawsze byl problem. Ja chodzilam do szkoly, ktora twierdzila, ze oferuje wysoki poziom nauczania (ja Bogu dziekowalam jak ta szkole skonczylam i stwierdzam, ze wcale jakichs wybitnych rzeczy mnie nie nauczyla). Wysoki poziom polegal na absurdalenj ilosci prac domowych - w zasadzie w dni robocze siedzialo sie nad lekcjami do 2:00 w nocy a i dluzej bywalo. To bylo liceum. Kiedy inne dzieciaki mialy czas na jakies pasje, nasza klasa wbijala do glowy lacinskie czytanki na nastepny dzien by zachwycic pania wzorowa retranslacja. W wiekszosci szkol tak wlasnie wyglada "wyzoki poziom nauczania". Dzieciaki sa po prostu przemeczone. Poszlam na studia i w pierwszym semestrze stwierdzilam, ze.... tam sie nic nie rooooooooooobi. A znajomi narzekali, ze tyle obowiazkow :). To jedyna zaleta ktora zauwazylam po takim systemie nauczania w LO.

    • 32 13

    • tyko że teraz (1)

      To ty masz super pracę a oni muszą tyrac biedronce.

      • 5 13

      • jacy oni?

        na studia trafili ludzie i z jednych i z drugich szkół jak mniemam.

        • 14 4

    • szkoła nauczyła cię pracowitości, systematyczności

      inna rzecz, że podobna szkoła mojego kolegę wypaliła już na starcie dorosłego życia...

      • 14 3

  • zwykle nie z dnia na dzien (1)

    Bardziej czasochlonne prace domowe nie sa zadawane z dnia na dzien. Na niektore (np wypracowania) uczniowie maja nawet 2 tygodnie. Tak jak w zyciu zawodowym jest to potrzebne, aby nauczyc sie organizowac sobie czas. Za brak czasu po szkole winie troche rodzicow - z uporem woza dzieci z jednych zajec pozaszkolnych na drugie oraz wybieraja odlegle szkoly.

    • 57 11

    • Tak, tylko zakładam, że nie konsultujecie z kolegami kumulacji zadań.

      I jak trafi się kilka "czasochłonnych" prac, to praca po nocach młodzieży się trafia.

      Ilość mniej "czasochłonnych" również nie pomaga i nie zostawia czasu na kolejne kumulacje.

      Wożenie dzieci na dodatkow zajęcia "przez", czy "dzięki" rodzicom? Może oferta szkoły po godzinach jest tak żałosna, że nie mają wyjścia? Wolałbym nigdzie dzieci nie wozić, ale niestety...

      • 9 12

  • hmm prace domowe (2)

    powiem tak zgadzam się z pracami domowymi ale żeby były zadawane jedna max dwie z dwóch przedmiotów tak aby dziecko miało dla siebie wolny czas nie rozumiem rodziców którzy chcą absolutnie nie mieć prac domowych to świadczy o ich wiedzy i brakiem czasu na swoje dziecko jeżeli usiądzie się z dzieckiem wyjaśni mu się o co chodzi to prace domowe idą o wiele szybciej nie jestem za całkowitym zakazem prac domowych bo dziecko lepiej uczy się w domu niż w szkole i łatwiej potem mu idzie w szkole dlatego jestem za pracami domowymi byle je tylko zminimalizować :)

    • 24 5

    • Szczególnie polski, interpunkcja, niepotrzebne. (1)

      • 2 1

      • w internecie nie trzeba trzymac sie slownika

        • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (4 opinie)

(4 opinie)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane