Jest mi źle :-(
Przeczyta, kto chce, ale jest mi źle (mimo tego, że rymuję)
A teraz się wygadam! O!
Mój facet od dłuższego czasu nie ma dla mnie czasu (znowu rymuję?)
I tak się zastanawiam, czy coś / ktoś inny go bardziej absorbuje...?
Do tego już dosyć długo mam silną potrzebę porozmawiania z nim, ale on jest zupełnie niekontaktowy.
Mam różne problemy, które chciałabym z nim omówić. Długo zbierałam się na odwagę, a kiedy wreszcie się zebrałam, to już trzeci raz odwołał spotkanie. (wprawdzie z przyczyn uzasadnionych, ale...)
Doszło do tego, że chociaż strasznie go potrzebuję, czuję taki wewnętrzny żal, że wcale nie mam ochoty go widzieć.
Czuję się taka samotna, że z byle powodu się rozklejam. Nie potrafię o niczym mysleć, na niczym się skupić, tylko ciągle to wewnętrzne zdenerwowanie, niepokój.
Nawet nie dlatego, że on nie ma czasu, tylko dlatego, że nie mogę mu opowiedzieć o swoich problemach. Czuję, że zostałam z nimi zupełnie sama, a przecież po to ma się partnera, żeby wspierał...
Chyba po to...
Ale ze mnie egoistka!
Ale doła mam i tak!
A teraz się wygadam! O!
Mój facet od dłuższego czasu nie ma dla mnie czasu (znowu rymuję?)
I tak się zastanawiam, czy coś / ktoś inny go bardziej absorbuje...?
Do tego już dosyć długo mam silną potrzebę porozmawiania z nim, ale on jest zupełnie niekontaktowy.
Mam różne problemy, które chciałabym z nim omówić. Długo zbierałam się na odwagę, a kiedy wreszcie się zebrałam, to już trzeci raz odwołał spotkanie. (wprawdzie z przyczyn uzasadnionych, ale...)
Doszło do tego, że chociaż strasznie go potrzebuję, czuję taki wewnętrzny żal, że wcale nie mam ochoty go widzieć.
Czuję się taka samotna, że z byle powodu się rozklejam. Nie potrafię o niczym mysleć, na niczym się skupić, tylko ciągle to wewnętrzne zdenerwowanie, niepokój.
Nawet nie dlatego, że on nie ma czasu, tylko dlatego, że nie mogę mu opowiedzieć o swoich problemach. Czuję, że zostałam z nimi zupełnie sama, a przecież po to ma się partnera, żeby wspierał...
Chyba po to...
Ale ze mnie egoistka!
Ale doła mam i tak!