Pożar w budynku przy ulicy Sojowej 33A/33B
w nocy z 21 na 22 maja 2010 roku około północy,wybuchł pożar w budynku przy ulicy Sojowej 33A/33B. Zapaliło się pomieszczenie piwniczne. Bardzo szybko w całym budynku rozprzestrzenił się duszący dym i swąd palonego plastiku. Na wszystkich piętrach było siwo od dymu. Ewakuowało się 96 rodzin.
Ludzie wybiegali z mieszkań (bardzo często ubrani w piżamy) z malutkimi dziećmi na rękach owiniętymi w kołderki tylko. Wyciągnięte prosto z łóżeczek.
Ogień został zaprószony w piwnicy najprawdopodobniej przez młodzież,która regularnie spotyka się tam i spożywa alkohol. Prawdopodobnie nie są to osoby z zewnątrz, tylko nastoletnie dzieci lokatorów, które mają klucze do domofonu, piwnic, pomieszczeń gospodarczych. I bez problemu mogą sobie tam w godzinach wieczornych wejść i biesiadować.
W takich właśnie sytuacjach zagrożenia widać, jaki jest stan techniczny budynku. Okna nie posiadają klamek(generalnie nie wszystkie okna.zdarzają się takie, gdzie człowiek klamkę znajdzie.Ale są też piętra,gdzie nie ma ani jednej klamki na całe piętro). Nie można ich otworzyć, nie można wywietrzyć piętra w celu wyeliminowania zadymienia.
Drzwi boczne na piętrach są pozamykane, lokatorzy nie mają do nich kluczy.Zaznaczam,że drzwi są z szybą zbrojoną.Wybicie takiej szyby, nie jest wcale łatwe.
Budynek nie posiada żadnych węży gaśniczych, gaśnic, żadnej działającej wentylacji(pomijając okna bez klamek na klatce schodowej).
Budynek przy ulicy Sojowej, to tzw. hotelowiec,czyli bardzo duże skupisko rodzin(głównie są to rodziny żołnierzy zawodowych w czynnej służbie). Na każdym piętrze są 24 mieszkania razy 4 piętra, daje nam 96 rodzin. Sporo ludzi do ewakuacji w sytuacji zagrożenia.
zaznaczam,że ludzie nie mieszkają tam za darmo. Czynsz za mieszkanie 40m kw. wynosi prawie 700zł(do tego gaz,prąd osobno). I nie można zamontować klamek w oknach...
Ludzie wybiegali z mieszkań (bardzo często ubrani w piżamy) z malutkimi dziećmi na rękach owiniętymi w kołderki tylko. Wyciągnięte prosto z łóżeczek.
Ogień został zaprószony w piwnicy najprawdopodobniej przez młodzież,która regularnie spotyka się tam i spożywa alkohol. Prawdopodobnie nie są to osoby z zewnątrz, tylko nastoletnie dzieci lokatorów, które mają klucze do domofonu, piwnic, pomieszczeń gospodarczych. I bez problemu mogą sobie tam w godzinach wieczornych wejść i biesiadować.
W takich właśnie sytuacjach zagrożenia widać, jaki jest stan techniczny budynku. Okna nie posiadają klamek(generalnie nie wszystkie okna.zdarzają się takie, gdzie człowiek klamkę znajdzie.Ale są też piętra,gdzie nie ma ani jednej klamki na całe piętro). Nie można ich otworzyć, nie można wywietrzyć piętra w celu wyeliminowania zadymienia.
Drzwi boczne na piętrach są pozamykane, lokatorzy nie mają do nich kluczy.Zaznaczam,że drzwi są z szybą zbrojoną.Wybicie takiej szyby, nie jest wcale łatwe.
Budynek nie posiada żadnych węży gaśniczych, gaśnic, żadnej działającej wentylacji(pomijając okna bez klamek na klatce schodowej).
Budynek przy ulicy Sojowej, to tzw. hotelowiec,czyli bardzo duże skupisko rodzin(głównie są to rodziny żołnierzy zawodowych w czynnej służbie). Na każdym piętrze są 24 mieszkania razy 4 piętra, daje nam 96 rodzin. Sporo ludzi do ewakuacji w sytuacji zagrożenia.
zaznaczam,że ludzie nie mieszkają tam za darmo. Czynsz za mieszkanie 40m kw. wynosi prawie 700zł(do tego gaz,prąd osobno). I nie można zamontować klamek w oknach...