Re: 260km ze średnią 25
Stanol napisał(a):
> Znam z kilku lat wstecz trójkę Harpaganów którzy zdobyli ten
> tytuł w Kwidzynie. Oni z kolei znali zwycięzcę. To jest do
> zrobienia ale .....
> Wszyscy oni profesjonalnie, zawodowo zajmuja się sportem.
> Trenuja 2 razy dziennie , w pracy sa trenerami bądż zawodnikami
> klubów sportowych i płacą im za uprawianie sportu. Fajnie no
> nie ?? Nie dziwcie się więc że ludzie którzy całe życie od
> małego profesjonalnie trenuja sa lepsi od was .. Ile trenujecie
> - 4 razy w tygodniu z natężeniem w weekend ?? Nie ma porównania
> z nimi !!
> Ta trójka startuje w rajdach wielodyscyplinarnych takich jak
> Salomon Trophy, Orzeł Bielik , Terra Inkognita w Horwacji, i
> podobnych. Oni naprawde sa mocni, a zwycięzca to zawodowy
> kolarz i jechał na treekingu.
No to się o sobie naczytałem ciekawych rzeczy. Należę do czwórki, której w Kwydzynie udało się przejechać trasę, więc mam prawo mniemać,że niejaki Stanol pisze o mnie. Na szczęście w odpowiedzi ktoś był uprzejmy napisać parę słów prawdy.
Solidnie rozbawiło mnie zrobienie z nas ( Roman i Grzegorz) profesionalistów. Gdyby sport profesionalny "robili" tacy goście, to mielibyśmy w polskim sporcie "niezłe" wyniki. Fakt, byliśmy kiedyś trenerami, ale to było 10 lat temu. Ponadto trenowaliśmy biegi, nie rowery. Teraz jak zwykli śmiertelnicy ciężko zarabiamy na życie prowadząc działalność gospodarczą( wydawnictwo). Prawda,dodatkowo zajmujemy się działalnością organizacyjną w sporcie ( biegi na orientację, maratony,rajdy ekstremalne). Jednak to właśnie ta działalność znacznie ogranicza nasze mośliwości treningowe. Każdy z nas posiada rodzinę, troje dzieci a ja ponadto psa. Drogi Stanolu, TRENUJEMY 2-3 RAZY W TYGODNIU, a nie 2 razy dziennie.
Ja przed Kwidzyniem miesiąc przed zawodami jeżdziłem 2-3 razy w tygodniu po 30-50 km, najdłuższy trening to na 10 dni przed Harpaganem 120 km. Rower kupiłem w hipermarkiecie za 900 zł.Grzegorz w zasadzie w ogóle nie jeżdził, bo tydzień wcześniej startował w maratonie poznańskim - wystarował w Kwydzynie na żywca.
Ponadto -młodzi !- to prawda, my mamy prawie 50-tkę na karku.Jesteśmy starszymi Panami w okularkach, z dobrze rozwiniętym mięśniem piwnym.
Zatem nie róbcie mitów z tym Harpaganem. To da się przejechać. Podstawa to odpowiednia taktyka, chyba jeszcze ważniejsza nawigacja i coś,co - uwaga młodzi ludzie- ma moje pokolenie : CHARAKTER.
W Kwydzynie przejechaliśmy 220 km ( zliczając 20 pk), zbędnie przejechany dystans - około 900 m.
Zyczę udanych przygotowań i "rzeźbienia" charakteru.
W razie zainteresowania chętnie podzielę się swoimi uwagami w sprawie taktyki i podejscia do trasy.
Pozdrawiam
Roman
0
0