Odpowiadasz na:

To mój przypadek jednostkowy, ale podlega ogólniejszemu schematowi skwapliwego wykonywania pomysłów po pewnej ich modyfikacji.
Zrekonstruowałem też ogólny przebieg wydarzeń od 89 roku:
...
To mój przypadek jednostkowy, ale podlega ogólniejszemu schematowi skwapliwego wykonywania pomysłów po pewnej ich modyfikacji.
Zrekonstruowałem też ogólny przebieg wydarzeń od 89 roku:
Zebrali się jacyś decydenci w USA. W Polsce upada komunizm, jaką przyjmiemy taktykę?
Na rynek wejdą zachodnie firmy. Niech wszyscy zatrudniają wyłącznie naszych ludzi, prawicowych patriotów uwielbiających papieża, sprzyjających opozycji.
Co z komunistami, których jest kilkanaście milionów? Bez pracy, w trudnych warunkach będą stopniowo wymierać, zastosujemy bardzo agresywną propagandę. Chyba że pomogą im ruscy. Po kolejkach, niedawaniu paszportów wszyscy prawicowcy będą maksymalnie wkurzeni i po prostu zmiotą ten Wietkong, będziemy mieli ogromną przewagę.
Ruscy wkrótce zorientowali się, że zachowując bierność, w trzy lata pożegnają się z wszelkimi wpływami w Polsce. Pomogli więc jakiemuś procentowi komunistów, może tym najbardziej ideowym. Nie pomagali pegierowcom, bo ci byli wręcz antyrosyjscy. Pomoc była też stopniowo ograniczana i teraz jest na najniższym poziomie.
Proamerykańscy solidarnościowcy, mimo różnych przeciwności, kwitli i rozwijali się. Nie ulżyli przeciwnikowi, nawet tym sprzyjającym im pegierowcom, którzy stali się najbardziej poszkodowaną grupą.
Pytanie, czy i tutaj ruscy wręcz wykonali pomysł amerykański niedopuszczania ludzi do pracy, co kończy się jakimiś zaburzeniami psychicznymi. Myślę, że przyjęli go i zmodyfikowali do swoich celów, zgodnie z własnym odchyłem. Oni chcieli być zaatakowani przez Amerykanów, a potem ich urrra! odeprzeć.
Teraz dali się podejść na 100 km. Przedpole oczyszczone. Zgodnie z "logiką", teraz powinni powstać i kontratakować, ale ich morale jest niskie. Oczywiście zawsze znajdą nowych przyjaciół w każdym kraju, jeśli zapewnią im stanowiska. Eksperyment z przyjaciółmi bez stanowisk zakończył się izolacją.
Pożarli się między sobą, rozgrywani przez jakiegoś attaché, jak Indianie. Są bardzo słabi, ale i Amerykanie właśnie stają się skrajnie słabi. Ci słabi Amerykanie są jednak w stanie utrzymać tę pełną kontrolę nad miejscami pracy w Polsce. Wietkong nie zajął nawet 5 km kwadratowych.
rozwiń

5 lat temu ~anonim
  • Polityka prywatności