Re: Co się stało z przystankiem koło kościoła-są znicze zapalone?
@jollyroger
Ze wszystkim właściwie się zgadzam, natomiast Ty chyba zgodzisz się chyba ze mną, że:
1. Obowiązkiem policji jest pilnowanie porządku i ochrona uczciwych ludzi przed...
@jollyroger
Ze wszystkim właściwie się zgadzam, natomiast Ty chyba zgodzisz się chyba ze mną, że:
1. Obowiązkiem policji jest pilnowanie porządku i ochrona uczciwych ludzi przed bandziorami;
2. Policja powinna najpierw skupić się na najgroźniejszych przestępcach, a dopiero później zajmować się złodziejami batoników;
3. Do takich najgroźniejszych należy prowadzenie samochodu z 1,2, 1,5, czy 2 promilami alkoholu we krwi, pod wpływem narkotyków, albo w sposób taki, jak niejaki Frog, któremu zresztą od miesięcy nie są w stanie dobrać się do d... Nie należy zaś do nich prowadzenie auta z zawartością 0,2 promila albo posiadanie w tornistrze jednego skręta;
4. Dyskoteki w weekendy - czy nam się to podoba, czy nie - są "zajezdniami", z których w nocy wyjeżdża mnóstwo pijanych szaleńców i w związku z tym uzasadnione jest kierowanie policji w te miejsca, zamiast organizowania nic niedających akcji w rodzaju 'trzeźwych poranków". Porównywanie tego z kontrolą domówek jest demagogią i z tak debilnym argumentem dyskutować nie będę. Niech jego autor sam sobie radzi z własną tępotą.
5. Wychowanie i brak przyzwolenia na jazdę na bani lub z prędkością 100, czy 140 po Nowatorów: OCZYWIŚCIE, ŻE TAK. TO JEST ABSOLUTNIE NIEZBĘDNE. Tyle tylko, że na wychowywanie 20, 25, czy 30-latków, którzy tak jeżdżą, jest już po prostu za późno, a dodatkowo obawiam się, że nie bardzo miałby kto to robić, bo często przykład biorą od rodziców... Ich niestety trzeba wyeliminować z dróg, zanim oni wyeliminują nas.
6. Mecze: Też nie mam nic przeciwko temu, żeby policja czasami zlała d... kibolom, najpierw jednak niech zajmie się bandziorami z ulicy. Też bałbym się zabrać dzieci na mecz, ale z meczu mogę ostatecznie zrezygnować, a z chodzenia po ulicach - nie.
7. Narkotyki: Sam nie używam, ale one są i będą, czy są nielegalne, czy nie. Tak samo, jak legalna wóda i papierochy. Są w każdej szkole, w każdym klubie i w każdej dyskotece, a 'hurtownicy' mają tak bliskie związki z polityką i policją, że nikt ich nie śmie ruszyć. Co więcej, np. nielegalna marihuana jest przez dystrybutorów nasączana świństwami, przez które staje się silnie uzależniająca (czysta uzależnia dużo mniej niż fajki), natomiast w dopalaczach, po to, żeby były legalne, tak często zmienia się skład chemiczny, że jak dzieciak po przedawkowaniu trafia do szpitala, nie wiadomo, czym go odtruć. Tutaj pomoże tylko odpowiednie wychowanie, a nie zakazy. Zakaz służy temu, żeby utrzymać wysoką zyskowność i stwarzać wrażenie, że się z tą plagą walczy, a akurat nie o to mi chodzi.
I jeszcze jedno: tam gdzie marihuanę zalegalizowano, przestępczość spadła. To są fakty, a mnie nie rajcuje widowiskowe markowanie działań i pierdzenie w stołek, a osiągnięcie celu.
Amen.
rozwiń
10 lat temu
~XYZ