Odpowiadasz na:

Beznadzieja

Zbyt silne nagłośnienie,tak,że czasami nie można zrozumieć słów piosenek.Refreny te same powtarzane po pięć razy aż do znudzenia. Muzyka byle jaka. Balet miota się po scenie i nie wiadomo co... Zbyt silne nagłośnienie,tak,że czasami nie można zrozumieć słów piosenek.Refreny te same powtarzane po pięć razy aż do znudzenia. Muzyka byle jaka. Balet miota się po scenie i nie wiadomo co przedstawia.Bardzo uboga scenografia. Patrząc na sklep Wokulskiego ma się wrażenie,że znajdujemy się w jakimś składzie rupieci gdzie przeważają stare graty a nie wytworne towary.Natomiast patrząc na grę ojca Izabeli ma się wrażenie, że to nie zubożały arystokrata a facet w stanie delirium.Te jego miotanie się i zataczanie oraz przewracanie na podłogę jest na prawdę żałosne.Izabela przez cały czas trwania spektaklu biega po scenie w pantalonach z przyczepioną z tyłu jakąś firaną imitującą suknię.Nie wiem co chciał przedstawić i jaką miał wizję reżyser ale po prostu szkoda pieniędzy na tak marne widowisko.Byłam na nim 4 marca i zauważyłam,że większość widzów na sali w trakcie przedstawienia w ogóle nie klaskała.Połączenie XIX wieku ze współczesnością nie wyszło temu przedstawieniu na dobre. rozwiń

14 lat temu ~tęskniąca za starym wspaniałym Teatrem Muzycznym
  • Polityka prywatności