Re: Prawda o byciu singielką ...w wielkim mieście....
Witajcie...
Po pierwsze jestem bardzo zaskoczona aż takim odzewem. Wszystko dokładnie przeczytałam i wszelkie uwagi, rady wskazówki biorę sobie naprawdę głęboko do serca i dziękuje Wam...
Witajcie...
Po pierwsze jestem bardzo zaskoczona aż takim odzewem. Wszystko dokładnie przeczytałam i wszelkie uwagi, rady wskazówki biorę sobie naprawdę głęboko do serca i dziękuje Wam bardzo za to, że zechciało Wam się to przeczytać.
Mycholina- bardzo Ci dziękuje, ja również Tobie życzę powodzenia...w tej podróży:)
Graszka- bardzo dziękuje za wsparcie i ciepłe słowa. Wiesz nigdy nie należałam do pesymistów, chociaż może ten mój wpis brzmi mało optymistycznie. Czasami zdarza się " zły dzień" albo "zmęczenie materiału" i stąd takie może ten brak energii w poście...i ta odwaga, by wpis tu zamieścić. Nie tracę wiary...jeszcze, ale czasami nachodzi mnie zwątpienie...
Kocio- zgodzę się...nie jest prawdą to, że czekam na księcia z bmw. Nie jesteśmy w bajce tylko realnym świecie, co nie oznacza, że będę brała pierwszego z brzegu po to, by sobie czy innym udowodnić, że też mogę mieć męża...Poza tym mi samej daleko do bycia księżniczką...
Oli- to brutalne, co napiszę...ale pomaga mi świadomość, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji...a czasami jak rozglądam się dookoła takie mam wrażenie...
A taki tam kawosz- dlaczego uznajesz, że masz mniejsze perspektywy? Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty....naprawdę...ale nie uważałabym, że to Cie w jakiś sposób wykreśla z możliwości kochania i bycia kochanym. Ja też zaliczyłam stratę...ale życie płynie dalej...a MY wraz z Nim...
Art- zgadzam się, że można by się pokusić o spełnienie oczekiwań otoczenia, ale tak jak zostało to trafnie ujęte...konsekwencje ponosimy sami - dlatego na ten moment jestem sama. Wyznaje zasadę, że nic na siłę...
Sadyl- bardzo dziękuje za radę odnośnie psiaków...niestety ta opcja odpada, gdyż mój czas pracy jest tak nieprzewidywalny, że pies by tego raczej nie przeżył. Póki co inwestuje w rośliny, co prawda nie wyprowadzę ich na spacer heh ale dzięki temu mam jakieś życie w mieszkaniu i coś o co mogę dbać :)
Erudyta- dziekuje za tak szeroki odzew. Wszystko dokładnie przeczytałam. Zapewniam Cie, że nie szukam gotowej rzeźby...bo co to za frajda...ja tez gotową rzeźbą nie jestem...daje się "ulepić" :)
Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że chce mieć perfekcyjnego partnera? Perfekcjonizm jest trudny, nudny, przewidywalny...daleki od tego jaka jestem ja....nie to jest moim celem.
Wydaje mi się, że im wyższy poziom wykształcenia(elokwencji)...- mogę się zgodzić...to może utrudniać ale dlaczego? Bo kiedyś kobiety nie potrafiły mówić czego chcą, były często uzależnione finansowo od faceta..godziły się niemal na wszystko.
Niestety czasy są inne...tak samo brutalne dla Panów jak i Pań. Jesteśmy bardziej świadomi siebie i swoich potrzeb...Jeśli mamy do wyboru męczyć się z kimś...albo męczyć się samemu- opcja druga jest bardziej atrakcyjniejsza. Szkopuł w tym, że ja nie chcę się męczyć z kimś tylko z kimś żyć...:)
Ciężko ubrać tutaj na forum to jakim się jest człowiekiem ( bo czy umiałabym zachować pełny obiektywizm)? Czy szukam księcia, bogatego, super przystojnego z kasą?- NIE.
Szukam kogoś kto mnie rozśmieszy i ja jego, z kim stracę poczucie czasu...kogoś za kim będę tęsknić i kto będzie tęsknił za mną...Ale naprawdę daleko mi do desperacji, szukania na się...co nie znaczy, że zamknęłam się w sobie i nie próbuje kogoś poznać. Na widok kogo będą mi miękły kolana...
Kiedyś dobry znajomy powiedział mi, że świetna ze mnie babka, wesoła, bardzo zaradna, świadoma siebie i swoim potrzeb- a to facetów przeraża...boją się takich kobiet. Poudawaj głupią..to zwiększysz szanse..czy oby na pewno? Czy w tym jest jakaś metoda?
Jak poznaje panów ( nie ma znaczenie czy pub, sport czy portal) bardzo często na początku spotkania padają takie pytania
- ile zarabiasz?
- mieszkanie jest Twoje?
- czym jeździsz?
- ilu miałaś facetów?
Czy to już norma? Wy też tak macie na spotkaniach?
Pozdrawiam
rozwiń
10 lat temu
~Maja