miałem nie pisać, ale w sumie co mi tam...
rozumiem, że ktoś może lubić standup, ale żeby TO nazywać standupem to nawet nie jest mocne nadużycie, to jest zwykła kpina. przejrzałem "twórczość" tej pani i głównie polega ona na podłożenie...
rozumiem, że ktoś może lubić standup, ale żeby TO nazywać standupem to nawet nie jest mocne nadużycie, to jest zwykła kpina. przejrzałem "twórczość" tej pani i głównie polega ona na podłożenie cudzego głosu (natrafiłem też na, o zgrozo, standuperów) pod własne gesty - chyba tak to można nazwać. najdziwniejsze i chyba najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że są ludzie którzy chcą to oglądać, ale przecież tandeta zawsze będzie w cenie. tak, tak straszny "hejter" ze mnie, bo w tych czasach albo pozytywnie albo wcale co nie... porażka...
rozwiń
2 lata temu
~