Odpowiadasz na:

do siedmiu razy sztuka

Kurs zaczynałam w innej szkole. Przed egzaminem miałam nadzieję, że dam radę i rzeczywiście na placu wszystko na 100%. Problem zaczął się na trasie. Wtedy doszło do mnie, że prawie nie wykonywałam... Kurs zaczynałam w innej szkole. Przed egzaminem miałam nadzieję, że dam radę i rzeczywiście na placu wszystko na 100%. Problem zaczął się na trasie. Wtedy doszło do mnie, że prawie nie wykonywałam dotąd skrętów w lewo. I właśnie na tym poległam. Nadrabianie strat nie idzie prosto, bo spada samoocena. To bardzo przeszkadza w zdaniu egzaminu. Z placu zawsze wyjeżdżałam, a potem coś się załamywało, robiłam idiotyczne błędy. Dopiero gdy oblewałam egzamin, zaczynałam jechać tak jak należy. Nawet egzaminatorzy byli tym wyraźnie poruszeni. Chodziło mi po głowie, żeby odpuścić. Szczęśliwy traf sprawił, że trafiłam do Jankaru do Leszka Bielickiego. No i zaczęło się czyszczenie i uczenie tego, co juz dawno powinnam umieć. Najważniejsze było to, że mój instruktor nauczył mnie widzieć daleko i myśleć na zapas. Cierpliwie wszystlko mi tłumaczył i wyrabiał dobre nawyki, i zawsze było miejsce na dobry humor. Podziałało. 1 sierpnia zdałam egzamin. Nagle, wszystko co mi instruktor wkładał do głowy, zagrało. Jechałam jak w transie. Co znaczy cierpliwość instruktora i właściwa metoda nauczania! Polecam Leszka i bardzo Mu dziekuję. rozwiń

12 lat temu ~Beata
  • Wybierz kategorię

  • Polityka prywatności