Odpowiadasz na:

Re: Kto ma problem z sasiadami???

pewnie narażam się na kolejne gromy od oburzonych rodziców, ale dziecięcy hałas to NAPRAWDĘ duży problem. Mieszkam na nowo wybudowanym osiedlu, można powiedzieć ekskluzywnym. Nie wszystkie... pewnie narażam się na kolejne gromy od oburzonych rodziców, ale dziecięcy hałas to NAPRAWDĘ duży problem. Mieszkam na nowo wybudowanym osiedlu, można powiedzieć ekskluzywnym. Nie wszystkie mieszkania są jeszcze zajęte, te które mają już lokatorów zamieszkują głównie młode małżeństwa z dziećmi. Naprawdę nie mam nic do dzieci, bardzo je lubię, być może w przyszłości będę mieć własne. Ale lubić dzieci to jedno, a totalny brak kontroli nad nimi.
1. Przede wszystkim płacz i wrzask, nieustanny. Pod nad i obok mojego mieszkania są dzieci w różnym wieku, jak jedno skończy, to drugie zaczyna. Nie jestem ekspertem, ale chyba można poradzić coś, przynajmniej w niektórych przypadkach, żeby dzieciak nie darł się godzinę bez przerwy tak że uszy bolą.
2. Hałas w na klatce schodowej. Mamy metalowe barierki przy schodach i świetną zabawą dla tych dzieci jest walenie w nie czym popadnie. Za pierwszym razem myślałam że zawału dostanę, serio. A rodzice ze stoickim spokojem wchodzą lub schodzą dalej schodami i w ogóle nie reagują.
3. Kolejna kwestia. Winda. Notorycznie jest blokowana, bo rodzice nie są w stanie grzecznie wprowadzić dziecka do windy, które droczy się z nimi i wbiega i wybiega. Może to i śmieszne, ale czasem człowiekowi naprawdę się śpieszy i staje się to uciążliwe.
4. Podwórko. Niestety mamy podwórko pod samymi oknami i rozumiem że nie da się zachować absolutnej ciszy w trakcie zabawy, ale te piski przechodzące w ultradźwięki chyba nie są konieczne.

Mam niestety to nieszczęście że pracuję często popołudniami i na nocne zmiany i w związku z tym nie wpisuję się w plan dnia sąsiadów, którzy pracują w powiedzmy "normalnych" godzinach. Więc kiedy oni wstają do pracy i z nimi też dzieci przy niemiłosiernym hałasie, ja mam zawszę zapewnioną pobudkę kiedy próbuję odespać zmianę.

Przy tym wszystkim rodzice, nie wykazują niestety w ogóle dobrej woli. Każda próba zwrócenia delikatnie uwagi kwitowane jest stwierdzeniem, że nie mam dzieci to nie zrozumiem....Wkurza mnie to że posiadanie dzieci jest usprawiedliwieniem dla każdej sytuacji.
rozwiń

10 lat temu ~bezdziecka
  • Polityka prywatności