Odpowiadasz na:

Re: Kredyt we frankach.. Jak sobie radzić?

propozycja rzucona przez przewodniczącego KNF wydaje się fair, ale to tylko słowa jednego człowieka i taki scenariusz jest mało realny. Komitet Obrony Banków ze swoim przewodniczącym Belką na czele... propozycja rzucona przez przewodniczącego KNF wydaje się fair, ale to tylko słowa jednego człowieka i taki scenariusz jest mało realny. Komitet Obrony Banków ze swoim przewodniczącym Belką na czele twierdzi, że to oznaczałoby straty dla banków, a strata ta ma wynikać z rzekomych depozytów. Innymi słowy twierdzą, że wysokość depozytów frankowych jest równa wysokości udzielonych kredytów frankowych. Jeśli to jest prawda to faktycznie banki byłyby stratne.
Problem polega na tym, że wątpliwe jest aby kredyty frankowe miały pokrycie w depozytach frankowych. Nie jesteśmy Szwajcarią i u nas depozyty są głównie w PLN (ROR-y, lokaty). Z pewnością były jakieś depozyty w CHF ale to głównie inwestycyjne i przypuszczalnie ich znaczenie w stosunku do wielkości udzielonych kredytów w CHF jest marginalne.

Tak więc, banki de facto opierały kredyty frankowe na depozytach złotówkowych, stąd też tzw kredyty walutowe są w rzeczywistości kredytami w PLN indeksowanymi kursami walut (tzw opcje walutowe z wysokim ryzykiem). Tak więc robiąc bilans, straty banków to:
- faktyczne depozyty w CHF
- straty banków dla tych rat i tych kredytów gdzie kurs franka był niższy niż ten z dnia umowy
- niższe oprocentowanie CHF w stosunku do PLN
natomiast zyski to:
- wzrost kursu franka (do ponad 100% w najskrajniejszych przypadkach)
- spread

Wydaje się , że takie przewalutowanie po kursie z dnia umowy uwzględniłoby wszystkie powyższe czynniki poza faktycznymi depozytami w CHF. A zrównoważenie tych depozytów zależy od ich wielkości , może wystarczyłaby nieco wyższa marża dla przewalutowanych frankowiczów w stosunku do złotówkowców.
rozwiń

9 lat temu ~MadMax
  • Polityka prywatności