Odpowiadasz na:

Re: Czy milosc po milosci moze byc miloscia?

Judith napisał(a):

> mylisz się Anty...życie Cię jeszcze zaskoczy, zobaczysz:)

hmm dokladnie te same slowa uslyszalam statnio od przyjaciela :)

A wogole, to...
Judith napisał(a):

> mylisz się Anty...życie Cię jeszcze zaskoczy, zobaczysz:)

hmm dokladnie te same slowa uslyszalam statnio od przyjaciela :)

A wogole, to uwazam, ze ta dyskusja jest naprawde swietna. Szczegolnie mi sie podobaja jeszcze jedne slowa Judith, z ktorymi sie zdecydowanie zgadzam.. :

"i żadna z tych miłości nie umiera tylko przechodzi w stan uśpienia.....pozostaje "wpisana" w nas do końca życia"


Jeszcze kilka moich nowych refleksji dot. tematu -

otoz, wydaje mi sie, ze w czlowieku, od kiedy przyjdzie na ten swiat, zaczyna sie kumulowac bardzo duzo sila, bardzo duzy potencjal uczucia. gdy dorasta - zaczyna miec juz ogromne pragnienie milosci, znalezienia kogos, z kim moglby urzeczywistnic to marzenie, stworzyc idealny zwiazek. Bardzo intensywnie szuka i gwaltownie sie zakochuje (nawet w zupelnie nieosiagalnych osobach->gwiazdy tv), bardzo cierpi. Ale kiedy juz w koncu znajdzie ta swoja pierwsza prawdziwa milosc - angazuje sie w nia bez reszty, jest w stanie wszytko dla niej poswiecic, ma poczucie, ze bierze udzial w czyms mistycznym, jedynym, wyjatkowym. I w koncu - kiedy ten zwiazek sie konczy - wiadomo - na poczatku ból, desperacja bla bla bla
Ale z czasem - zaczyna po prostu brakowac kogos bliskiego, i "przychodzi czas" na zwiazanie sie z kims nowym.
I teraz - moje wyjasnienie- czemu to juz nie jest 'to'.. - bo nie jestesmy juz w stanie w ten drugi zwiazek zaangazowac naszych pierwotnych, najsilniejszych i najczystszch uczuc - one zostaly przy tej pierwszej osobie. Brakuje tego potencjalu milosci, ktory kiedys dodawal skrzydel. Bez niego - budowanie zwiazku moze bardziej przypominac tworzenie zgodnego, udanego ukladu, opartego na szacunku, czulosci, poznaniu - ale moze brakowac mu.. magii.

Na koniec - wydaje mi sie (dzis tak bardziej optymistycznie) - ze jednak mozliwe jest prawdziwie pokochac po raz kolejny, stworzyc z kims wiez na miare tej pierwszej. Ale - jak sadze - dopiero, gdy w czlowieku znow nagromadzi sie to szalenstwo, glod milosci, silne poczucie zblizajacego sie cudu. No i zeby te uczucia nie laczyly sie juz w glowia z ta 'pierwsza osoba', ale z kims nowym, niokreslonym. Wtedy - mysle- jest szansa na new true love.
Oczywiscie to wymaga czasu - tylko pytanie - ile? rok, 2, moze 5, 10 lat...???
To jest zapewne sprawa indywidualna. Kazdy sam jakos chyba czuje jak to u niego jest ( o ile wogole ktos ten caly proces odbiera choc podobnie do mnie..) - i albo sie zamyka i rezygnuje, przeczuwajac, ze musi minac duzoo czasu, albo tego czasu wymaga mniej. A moze tego wogole nie da sie przewidziec..?

ok, pozno juz, dobranoc wszystkim, pozdrawiam :)
rozwiń

19 lat temu Hani
  • Polityka prywatności