Odpowiadasz na:

Przypalony gar - ratujcie :)

Mam równie duży, jak badziewiasty gar. Sama stal "pseudoszlachetna" z rączkami, bez żadnego, choćby symbolicznego, grubszego dna.
Kupiłem go ze względu na wymiar, bo ma jakieś 40cm średnicy i...
Mam równie duży, jak badziewiasty gar. Sama stal "pseudoszlachetna" z rączkami, bez żadnego, choćby symbolicznego, grubszego dna.
Kupiłem go ze względu na wymiar, bo ma jakieś 40cm średnicy i tyleż wysokości. Miał służyć do gotowania słoików i niczego więcej.
A nawet do tego do końca się nie nadaje, bo zostają na tej pseudostali, pod denkami słoików, przebarwienia. W strukturze, nie na powierzchni!
Jednak nie żałuję zakupu, bo po drodze przydał się również w innych celach, pozagastronomicznych. Ale o tym na Forum publicznym nie napiszę ;]

Kilka dni temu wrzuciłem do niego parę kilo jabłek z działki.
Nie ze swojej... oczywiście, bo tam jeszcze nic nie rośnie. Z jabłonki sąsiadki :D Nie miałem innego gara do takiej ilości.
Akurat kumpel mnie nawiedził i kilka minut gar pozostał bez ciągłego mieszania jabłczanej brei.
Oczywiście... przypalił się.
Jabłkom to nie zaszkodziło, bo delikatny aromat przypalenizny świetnie koresponduje z docelowym ich zastosowaniem, czyli do szarlotki czy racuchów. Ale zaszkodziło garnkowi.
Od kilku dni próbuję wszelkich, ogólnie dostępnych w Necie, metod. A od gotowania flaszki octu mało mi oczy nie wypłynęły :D
Wszystko na nic. Nadal muszę to łupać szpachelką (zapomnijcie o druciakach!) i odłazi równie łatwo, jakbym chciał zedrzeć emalię z garnków prylowskich :/

Pozostała mi szczota druciana na wiertarce... bo zwykłą, z rączką, nie dojdę.

Macie jakiegoś pomysła? Najbardziej nawet agresywne środki zaakceptuję... bo alternatywą jest śmietnik.
Nie mam stożkowej szczoty na wiertarkę. Gdzieś mam płaską... ale nią nie dojdę wgłab garnka.
A cena stożkowej szczoty zbliża się do ceny gara... zatem przestaje mieć to sens :D
rozwiń

6 lat temu ~sa∂yl
  • Polityka prywatności