Odpowiadasz na:

Re: Sepsa życie ..po życiu

Witajcie, nie jestem osobą która przeszła sepsę ale jestem córką osoby, która właśnie z nią walczy i szukam pomocy, odpowiedzi i innych doświadczeń. U mojej Mamy sepsa rozwinęła się na skutek... Witajcie, nie jestem osobą która przeszła sepsę ale jestem córką osoby, która właśnie z nią walczy i szukam pomocy, odpowiedzi i innych doświadczeń. U mojej Mamy sepsa rozwinęła się na skutek zajęcia ropnego nerek ( ma raka pęcherza moczowego i w pęcherzu tylko trochę miejsca.) Miała mieć operację usunięcia pęcherza z organami pobocznymi etc.cały ten akt miał trwać 13h. Na skutek niewydolności nerek dostała rozległego zawału a wszystko dlatego że szpital do którego trafiła nie rozpoznał zawału i przez 14h leżała w nim z zawałem, robiono badania, czekano na wyniki i na koniec uznano że musi być przewieziona do szpitala specjalistycznego z niewydolnością nerek. Tam na SOR też musiała swoje odczekać, przejść badania ( od godziny 6ej rano, dopiero po godzinie 16ej kardiolog z konsultacji z drugiego szpitala rozpoznał zawał i odrazu zrobiono zabieg, założono dwa stenty. Efekt jest taki że przez tyle czasu duża część serca ucierpiała i 13h operacja przy sercu w takiej kondycji byłaby bardziej jak ryzykowna. Ustawiono jej leki m.in. dwa środki na zbicie ciśnienia mimo że ciśnienie miała 110 na 70 ale puls był nawet do 120....I tylko przez ten puls te leki co w moim pojęciu to bzdura na kółkach. Puls nie bez powodu był wysoki - nerki nie pracowały jak trzeba. Poszła prywatnie do kardiologa który powiedział że miała zbyt mocne leki i źle ustawiono, przepisał nowe słabsze a sytuacja była coraz gorsza. Urolog na prywatnej wizycie nie zlecił ani badań, nie zaproponował ewentualnie dializy jeśli nerki nie pracują jak trzeba tylko robił nacisk na tą ryzykowną operację lub wybór hospicjum jeśli się tej operacji nie podda. Więcej arogancji i obojętności chyba nie dało się okazać podczas jednej wizyty.
Ciśnienie spadało coraz bardziej, puls spadl poniżej 100 przeważnie wynosił 90+. Pojawił się problem bolesnej i zaognionej jamy ustnej, co sprawiło, że Mama nie mogła prawie nic jeść bo sprawiało jej to ból, piekło, bolało. Jak ciśnienie spadło na 70 do 40 zawieźliśmy ją do innego szpitala jak te gdzie chcieli tylko operować i ryzykować że umrze na stole. Tam okazało się że to sepsa. Nerki nie pracują wcale, kanaliki nerkowe pełne są ropy. Do jednej nerki zrobiono przetokę, wycieka z niej ropa, druga nerka ma być robiona przetoka po niedzieli. W związku z tym że normalne wkłócia pod kroplówkę nie były możliwe, bo żyły pękały po nakłuciu, ma wkłucie centralne w szyi, dostaje kroplówkę za kroplówką, dostała krew bo hemoglobiny miała mniej jak połowa normy zdrowego człowieka. Mówi, że wszystko ją boli, że dotknąć się nie może. Przede wszystkim brzuch bo wątroba jest bardzo powiększona i trzustka też. Mama jest bardzo rozdrażniona, wszystko ją denerwuje i nie umie nad tym zapanować. Do tego mówi, że nie może połykać nawet wody o posiłkach nawet nie wspomnę...Mówiła o tym lekarzom już kilkakrotnie ale bez wykonania badania lekarz jest zdania że problem łykania jest sprawą psychiczną. Każe jej pić przez słomkę i koniecznie ma pić, żeby płukać nerki a ona twierdzi że coś w przełyku ją zatyka jak kiedy nałyka się powietrza i aż boli ją to wszystko jak już uda się jej zrobić jeden łyk...Straszne to musi być i nie wiem jak jej pomóc. Fakt tej niemożności strasznie ją załamuje i wpędza w depresyjny nastrój, jest zrezygnowana i boję się, żeby się nie poddała. Na dniach będzie miała robioną przetokę drugiej nerki, ale martwi mnie jej kondycja psychiczna. Z tego powodu szukam pomocy i informacji w sieci, by móc zrozumieć i pomóc. Skoro już to przeszliście, poradźcie mi proszę co robić, jak pomóc. Jestem bezsilna i nawet nie chcę myśleć jak Mama z tym wszystkim się czuje, nie mogąc pić, jeść, czując rozpacz i rezygnacje....Do tego cała obolała i osłabiona...
rozwiń

5 lat temu ~Zmartwiona
  • Polityka prywatności