Odpowiadasz na:

No i było nas około 170 rowerzystów. Nie wymarliśmy.

Wielu zostało do zmroku na różnych imprezach, a potem wracało pojedynczo i małymi grupkami. Jak zwykle magicznie, w zapadającym...
No i było nas około 170 rowerzystów. Nie wymarliśmy.

Wielu zostało do zmroku na różnych imprezach, a potem wracało pojedynczo i małymi grupkami. Jak zwykle magicznie, w zapadającym mroku przemykali tu i ówdzie ludzie w czerwonych kubraczkach i czapkach z pomponikiem, mrugając światełkami. Dla samego tego powrotu warto było być. Dla mnie to magiczniejsze niż równie sympatyczne Światełko do Nieba.

Z kolegą zauważyliśmy, że kierowcy lepiej traktują, omijają szerszym łukiem, nie trąbią, gdy jechać w TYM przebraniu. Może powinniśmy tak zawsze?
rozwiń

6 lat temu ~tX za oknem zadymka
  • Polityka prywatności