Odpowiadasz na:

Nie wymyśliłem sobie tej tezy - słyszałem ją z ust naukowców. I to zarówno reprezentujących nauki ścisłe jak i np. psychologię czy socjologię (jeśli uznamy to za nauki). O dziwo, obie te grupy... Nie wymyśliłem sobie tej tezy - słyszałem ją z ust naukowców. I to zarówno reprezentujących nauki ścisłe jak i np. psychologię czy socjologię (jeśli uznamy to za nauki). O dziwo, obie te grupy "zawodowe" są zbieżne w tej ocenie. A przedstawiciele nauk ścisłych nawet udzielają odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest.
Większosć ludzi jest przekonana o poznawalności świata. W formie anegdotycznej wyraził to Laplace, zapytany przez Napoleona, dlaczego w jego dziełach nie ma wzmianki o Bogu: "Ta hipoteza nie była mi do niczego potrzebna".
To jest wyobrażenie świata, jakie funkcjonowało u schyłku XIX wieku. Wydawało się, ze poznanie go to jest jedynie kwestia doskonałosci przyrządów obserwacyjnych i czasu poświęconego na badania.
Niestety, wiek XX przyniósł pod tym względem rewolucję. Do badaczy, szczególnie fizyków, dotarło bowiem, że nigdy, w żaden sposób, nie poznamy świata dokładnie. Nie jest on zdeterminowany i poznawalny. I nie wynika to z naszych ograniczeń, ale z samych własności rzeczywistości. Od tego miejsca fizyka odleciała w stronę, której przeciętny zjadacz chleba nie jest w stanie pojąć. W stronę, gdzie zawodzi intuicja i wyobraźnia a sprawdza się jedynie matematyka. I gdzie jak najbardziej jest miejsce na Absolut.
Nauki humanistyczne natomiast pozostały daleko w lesie, sprowadzając się jedynie do opisu widzialnej i namacalnej rzeczywistości - czyli maleńkiego wycinka Świata, który w całości, z racji chocby swego rozmiaru czy skrajności czasowych (jedno i drugie w skali zarówno ultramakro jak i ultramikro) wymyka się ludzkiemu rozumowi.
rozwiń

3 lata temu ~sa∂yl
  • Polityka prywatności