Odpowiadasz na:

Nauka Jazdy Konnej... Smutna Historia Dziewczynki z Gdańska...

Wszedłem na portal i zobaczyłem na stronie głównej baner z tematem: " Miejsca w Trójmieście, gdzie pojeździsz konno". - Wszedłem na portal i zobaczyłem na stronie głównej baner z tematem: " Miejsca w Trójmieście, gdzie pojeździsz konno". - https://katalog.trojmiasto.pl/sport_i_rekreacja/jazda_konna/

Przypomniała mi się pewna smutna Historia, która wydarzyła się niedawno, podczas epidemii / Kwarantanny..

*******

Opowiem wam pewną historię, która wydarzyła się niedawno w Gdańsku, raczej w najbliższej okolicy Gdańska, ale swoimi korzeniami sięga ona sporo już lat wstecz, historia ta jest prawdziwa i na tyle mnie wzruszyła, że postanowiłem ją zapisać, może i komuś jeszcze innemu poruszy serce.
***

Mała dziewczynka - tak ją nazwijmy - była najwrażliwszą osobą na świecie jaką kiedykolwiek poznałem, najwrażliwszą i najbardziej prawdomówną, nie zmieniało to się nawet z czasem, z czasem kiedy dzieci powoli zaczynają wkraczać w najwcześniejszy świat, świat już nie dzieci a raczej już panienek, była ona także bardzo łatwowierna , bezgranicznie wierzyła w prawdę, tak jakby kłamstwa czy chociażby pól prawdy nie istniały nie istniały na świecie.

Nie wiem, może to sprawa genów bo jej rodzice byli także osobami łatwowiernymi i tym samym nie pilnującymi swoich spraw co jak łatwo się domyślić musiało prędzej czy później doprowadzić do kłopotów finansowych a co za tym idzie - do pewnego niedostatku, nie tyle, by nie było co jeść, ale na tyle dużego, by pewne pragnienia, marzenia dziewczynki mogły pozostać tylko w strefie marzeń.

Dodam, że nawet w dobrych czasach rodziny dziewczynka nie była zasypywana nadmiarem prezentów, rodzice ostrożnie podchodzili i do tego, by wychować ją jak najlepiej.

Dziewczynka uwielbiała maski, wierzyła, że je nosząc staje się niewidoczna a i bezpieczna zarazem, wchodziła na drzewa czym zdobywała uznanie młodszych kolegów, młodszych bo dziwnym trafem tacy wciąż za nią podążali, nosiła za miecz długą łyżkę do butów co dodawało jej odwagi na podwórku i miała kilka marzeń, rozmyślała jak zbudować domek na drzewie, wypatrywała miejsc, które nadawałyby się na "bazę" jak to nazywała dla swojej małej grupki znajomych i bardzo, ale to bardzo chciała pojeździć konno...

Zaraz za Gdańskiem pośród lasu jest nieduże jezioro a sąsiaduje z nim niewielka wieś, dzisiaj niemal w całości przejęta przez ludzi napływowych, którzy uciekając z miasta pobudowali tam swojej wille, pośród nich znajduje się pięknie położona stadnina koni, gdzie za opłatą można pojeździć konno, można nauczyć się jeździć, miejsce jakie zapewne nieraz widzieliście.

Dziewczynka czasami przejeżdżała obok tego miejsca , jak łatwo się domyślić, gdy widziała przepiękne konie a nich dzieci, które na lonży, albo już samodzielnie dosiadały konie pod czujnym wzrokiem nadzorujących je pracownic stadniny, bardzo chciała być na ich miejscu.

********

Kiedy w Polsce pojawiły się pierwsze ofiary zarazy - Korony - a dostawy z Chin zostały wstrzymane, przeróżni producenci " na gwałt " zaczęli szukać w Polsce to co dotąd sprowadzali z Chin i nawet nie chciało im się sprawdzać czy to samo znajdą w Polsce i tak się szczęśliwi złożyło, że nie mogąc sprowadzać towaru z Chin, przeszukując sieć trafili na ogłoszenie, które dawno dawno temu wystawił ojciec dziewczynki w internecie a o które nikt przez lata nawet nie zapytał.

*******

Matka dziewczynki dostała od kogoś kilka maseczek i jedną z nich dała córce a było to w czasie, gdy największe autorytety kraju twierdziły iż maski nic nie dają, na szczęście dziewczynka nic o tym nie wiedziała i jako jedyna na osiedlowym podwórku chodziła z maseczką, będąc z tego faktu niezwykle szczęśliwa, pewnie wynikało to z czasów, kiedy uwielbiała nosić maski a może i z faktu, że ona jako jedyna ma i nosi maseczkę przeciw straszliwej zarazie.. Zresztą, jak dotąd, przez jakże wiele lat nie miała za bardzo czym zaimponować swoim koleżankom a mimo, że była bardzo skromna to przecież, gdzieś tam na dnie serca i ona pragnęła czasem czymś

Ojciec sprzedał zalegające mu od lat w piwnicy buteleczki, które dzięki kolejnym właścicielom za chwile miały narodzić się na nowo pod postacią " Płynów Antybakteryjnych i zajaśnieć niczym gwiazdy na półkach aptek.

- i zaprosił córkę na wycieczkę poza miasto...

*******

Podobnie jak i wiele razy dotąd, przejeżdżali obok stadniny koni... Na rozległym polu za przegrodami z niegrubych bali widać było konie, pracownice i jeszcze żadnego klienta...Ojciec znając marzenia córki zatrzymał auto zaproponował córce przejażdżkę,

Dziewczyna z radością się zgodziła, natychmiast wyciągnęła maseczkę i ją założyła...

Podeszli do pierwszej z kobiet i ojciec zapytał:

- Chciałbym zamówić jazdę konną dla córki, czy można?

Kobieta wskazała drzwi stajni i odrzekła:

- Tam stoi właścicielka, trzeba ją spytać.

Podeszli kilkanaście metrów i wkroczyli do stajni, gdzie stała właścicielka i ojciec ponowił swoje pytanie:

- Chciałbym zamówić jazdę konną dla córki, czy można?

Właścicielka, kobieta w średnim wieku a może i młodsza, z dziwnym wyrazem twarzy, takim jakby widziała w dziewczynce z maseczką nadciągające zagrożenie dla swojego konnego biznesu a może to było co innego, nie wiem, odrzekła:

-Nie nie, nie ma takiej możliwości a zresztą - ona pewnie źle by się czuła wśród grupy ludzi, skoro nosi maseczkę..

Forum ma ograniczoną ilość słów, które możesz zamieścić na nim, dalszy ciąg na:

https://www.salon24.pl/u/salamon/1038857,otomin-smutne-opowiadanie-o-koniach-i-dziewczynce-z-maseczka-ktora-przeciez-nie-byla-chora
rozwiń

3 lata temu Dariusz_Salamon_pl
  • Polityka prywatności