Wiesz, do tego wpisu nawet trudno się odnieść bo to czysta demagogia.
Nie bardzo wiem co to jest ten "złodziejski, wykorzystujący i wyciskający ludzi do zera" system, który popieram. Jeżeli masz na myśli gospodarkę rynkową to oczywiście że popieram, jeżeli masz na myśli system który mamy w Polsce to nie popieram ponieważ od tego wolnego rynku jest odległy. Zakładam iż masz na myśli to pierwsze.
A jeżeli tak to niby w którym miejscu systemowo jest to złodziejstwo i wyzysk? W tym, że część pracowników mało zarabia? Ale gdzie tu jest złodziejstwo przepraszam? Gdzie tu jest wyzysk? Jeżeli ja dam ogłoszenie że wynajmę malarza pokojowego który mi wymaluje 3 pokoje za sumę 100zł i taki malarz się trafi to jest to jego własna decyzja. Jeżeli więc zapłacę mu te 100zł za wykonanie takiej pracy to w jaki sposób go wyzyskuje skoro stawka jest znana od początku i kontrahent ją zaakceptował? Złodziejstwo to by było jakbym się umówił na jakąś stawkę a po robocie nie zapłacił - ale ja nigdy tego nie popierałem.
Co do tego że ludzie są zapędzeni do pracy - ale nikt nikogo do pracy siłą nie zmusza. Oczywiście konsekwencją niepracowania jest brak środków. W połączeniu z czasem wolnym i tymi tanimi mieszkaniami wnioskuję że po prostu oczekujesz jakiejś manny padającej z nieba. Żeby ludzie mniej pracowali a więcej zarabiali. Tylko widzisz, mimo iż jesteśmy tacy zaganiani jak to piszesz to statystycznie wypracowujemy mniej niż statystyczny Niemiec czy Amerykanin. Jakie widzisz na to panaceum?
No i kto miałby zbudować te tanie mieszkania dla młodych? I na czyj koszt?
Generalnie odnoszę wrażenie, że o zazwyczaj ludzie zarzucającym innym, że wszędzie widzą tylko kasę sami by chcieli tej kasy z cudzego portfela.
Do tego jeszcze ta spiskowa teoria o tych złych na górze co tylko czyhają jak tu wykończyć maluczkich... Dla mnie to brzmi jak jakiś manifest jednego z tzw oburzonych, o których pewien ekonomista (Winiecki) pisał tak:
"Otóż oburzeni są na to, że manna z nieba (czyli z państwa opiekuńczego) nie spada już w takiej ilości, jak spadała jeszcze do niedawna. Nie ma w nich ani krztyny refleksji nad tym skąd bierze się owa manna, czyli kto zapracował na to, by owa manna sypała się w rosnących ilościach przez pół wieku. I nie ma ani krztyny zakłopotania, gdy - w rzadkich momentach refleksji - uświadamiają sobie, że do wytworzenia tej manny przyłożyli się niewiele albo zgoła wcale."
9
3