Ktoś wie co się stało na Chełmie na wjeździe na Armii Krajowej jakieś 40 minut temu? W lusterku wstecznym widziałem jakieś auto, z którego trochę się dymiło, chwile później mijała mnie karetka na sygnale.
z auta nic się nie dymiło - to motocyklista z dziewczyną wypadł na zakręcie i przeleciał jakieś 200 metrów, a jego motor skosił cały przystanek autobusowy wraz z betonowym koszem. stanąłem na miejscu i wysiadłem jakąś minutę po zdarzeniu. koleś krzyczał bo cały połamany, ale z dziewczyną słabo było. mam nadzieję, że obydwoje przeżyli... nigdy nie widziałem nic straszniejszego.
Witamy :) To my byliśmy "bohaterami" tego zdarzenia :) Dziękujemy za troskę, obrażenia mamy bardzo ciężkie ale obydwoje żyjemy :)
Żyjemy cudem, bo tak naprawdę to nie motor skosił przystanek, tylko mój partner własnym ciałem...
Pozdrawiamy!
Kasia i Jurek
Jak to się mówi "oszukaliście przeznaczenie"... żeby zachować zdrowie czasami trzeba więcej rozsądku.
Pozdrawiam. Długiego i szczęśliwego życia życzę .
Właśnie zastanawiałem się co z wami się dzieje i z dziewczyną bo słyszałem, że nieciekawie szczególnie z Tobą Kasiu, bo doszły mnie słuchy, że nie wiadomo czy będziesz chodzić...
Byłem z jednym z facetów którzy sprawdzali czy żyjesz i nie wyglądało to za dobrze niestety reszta to wolała się przyglądać niż cokolwiek robić.
Tak na marginesie widziałem jak wlecieliście w ten przystanek i jako chyba pierwszy podbiegłem do was i powiem szczerze... co przejeżdżam to to widzę jeszcze raz.
Napiszcie co wami: masterdizz@wp.pl
Minęło już 10 miesięcy od tego wypadku i jeśli chodzi o mnie, to pomimo iż gorzej wyglądałam zaraz po samym wypadku, niż mój partner Jurek, bo byłam nieprzytomna i wszyscy myśleli, że nie żyję ale już niemalże w pełni doszłam do siebie :) Miałam połamany cały kręgosłup, miednicę, czaszkę i liczne obrażenia wewnętrzne. Jurka niestety czekają jeszcze operacje, długa rehabilitacja ale będzie dobrze... :) Mogło być o wiele gorzej...