Re: Co się dzieje z rodzicami?
~Coffeelover
(9 lat temu)
Przede wszystkim nie można winić NAUCZYCIELI za ich warunki pracy, bo to nie oni o tym decydują. W tym wątku nazywano ich leniami, głupkami, itp. tylko dlatego, że mają tyle wolnego. Każdy miał przecież prawo wyboru studiów. Nikt nikomu nie bronił rozpocząć pracy w szkole.
Swoje żale należy więc wylewać do pani minister, albo do konkretnego nauczyciela, jeżeli macie problem.
Mnie nie denerwuje dyżur, to bez znaczenia. Dla mnie akurat jest problemem rozpoczęcie go o 6.30 rano, ponieważ nie mam z kim zostawić dziecka tak wcześnie. Swojego dziecka do pracy nie chcę zabrać, bo mam zajmować się innymi dziećmi, a nie swoim. Mój jest za mały i nie będę mogła się skupić na innych dzieciach.
Natomiast podejście pani minister i powiedzenie wprost, ze nauczyciele mogą swoje dzieci wziąć do pracy ze sobą świadczy tylko o niej samej ;/ Każdemu ciężko pracuje się z dzieckiem i nie jest to praca w 100% a jednak nauczyciel jest opowiedziany za dzieci i to na nich ma się skupić. Ciekawe, że ktoś sprzedający np warzywa już dziecka do pracy wziąć nie może? Oburzacie się, bo Wasza praca jest bardziej wartościowa od naszej? Bardziej wymagająca? Mam zajmować się 60 dzieci... i mogę wziąć swoje dziecko? Które ma tam być kim? Oczekujecie zrozumienia, ale same zrozumieć nie możecie...
Dyżuru nie zamierzam odbębnić. Zamierzam zapewnić dzieciom atrakcje i dobrze się bawić. Znam te dzieci i bardzo je lubię. Nawet jeżeli w tym czasie ich mama, pracująca, czy tez nie, będzie u fryzjera to już jej sprawa. Tym bardziej warto się starać uatrakcyjnić ten czas dzieciakom.
Śmieszą mnie teksty o czarnych listach... zresztą jaką mamy gwarancję, że naprawdę pisał to nauczyciel? Uwierzcie, ze rodzice potrafią tak dopiec czasami, że trzeba się starać, żeby nie zwariować...
18
7