mały sklepik nie może mieć niskich cen, bo ma za małe obroty i marży nie wyrobi.
Jeśli jeszcze nie wiesz, jak to działa, to powiedzmy w uproszczeniu tak:
- potrzebujesz zarobić 5000zł brutto. Sprzedajesz 1000 produktów miesięcznie, no to na każdym musi być marża 5zł.
- masz duży sklep osiedlowy, 10 pracowników, potrzebujesz zarobić 50000zł (10x tyle), sprzedajesz 100000 produktów miesięcznie, to masz marżę 0,50zł.
No to wiadomo który będzie tańszy. A i tak każdy widzi jak biedronka ledwo wyrabia, na pracownikach oszczędza, bałagan taki, że szkoda gadać.
Ja się dziwię, ze kioski jeszcze dają radę się utrzymać, jak tam każdy kupuje bilet (marża 5-10gr), gazetę za 1zł (marża 5-10gr), gumy do żucia albo fajki (chyba jedyne gdzie marża będzie większa niż 10gr). A oczywiście do tego wszystkiego nieco vatu trzeba doliczyć i podatek dochodowy i zus.
Prowadzenie sklepu nie jest lekko, pensje, zusy, wynajmy, media, kradzieże i wychodzi, że trzeba zarobić z 8-10 tysi miesięcznie, a tu ktoś przyjdzie kupić bułkę za 30 groszy w której 20gr to koszt produkcji, 8 gr to vat a 2 grosze to zarobek, z którego 18% to podatek dochodowy i kolejne 20% to zus/wynajem/media.
11
0