Czy kocha się prawdziwie tylko raz?
Witam, domyślam się, że tytuł wątku nie zachęca- brzmi wręcz banalnie, ale właśnie taki temat jest przedmiotem moich ostatnich rozmyślań. Często można spotkać się z opinią, że prawdziwa miłość trafia się nam tylko raz w życiu. Zgadzacie się z takim stwierdzeniem? Macie w tym przedmiocie jakieś doświadczenie?
"Gnębi" mnie pewna prywatna sprawa.. Otóż, jestem z moim narzeczonym 4 lata, za pół roku się pobierzemy- z ręką na sercu mogę stwierdzić, że tworzymy zgodną i zgraną parę, która się darzy ogromnym uczuciem. Często gęsto zdarzało nam się nawet usłyszeć, że takich par to ze świecą szukać, zatem można wyciągnąć wniosek, że naszemu związkowi niczego nie brakuje. Jednak pytanie klucz brzmi: a co ze starą miłością? Czy tworząc udany związek faktycznie da się "zapomnieć" o dawnej sympatii? Dla mnie mój narzeczony jest pierwszą miłością, więc nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Dla mojego Lubego jestem właśnie tą drugą miłością.. I właśnie czasami, gdy słyszę takie opinie, że kocha się w życiu tylko raz to gdzieś tam w sercu delikatnie mnie kłuje i przychodzą mi do głowy myśli w stylu: kurczę, to znaczy, że On nigdy nie pokocha mnie już tak mocno jak tamtą? Przykra sprawa. Zwłaszcza, że często przy tego typu opiniach zaznacza się, że ta pierwsza, młodzieńcza szalona miłość jest nie do "przebicia".
Mój Luby z poprzednią dziewczyną był prawie 4 lata- w ich związku się również układało, nawet do tego stopnia, że Mój Luby myślał, że się z tą dziewczyną ożeni w przyszłości. Tak się jednak nie stało, bo ona zapoznała kogoś innego, kto ją oczarował i po prostu odeszła- później tego trochę żałowała, ale to akurat nieistotne. Minusem tej sytuacji jest to, że to była dla mojego Lubego pierwsza, młodzieńcza miłość (był z nią od 18 do 22 roku życia), a dodatkowo to ona go zostawiła, zatem tym bardziej z takiej sytuacji gorzej się otrząsnąć.. I teraz kolejne pytanie klucz: czy po takim doświadczeniu można jeszcze pokochać na tyle mocno, aby całkowicie zapomnieć o przeszłości? Żeby przechodząc przez park już z inną dziewczyną przestać myśleć, że w tym parku spędzał fajne chwile z inną? Czy tańcząc do jakiejś piosenki z obecną dziewczyną nie odlatywać myślami, że kiedyś przy tej piosence się tańczyło z tą poprzednią? Czy udając się na wyprawę w góry możliwe jest nie przypominać sobie, że pare lat temu szło się tędy za rękę z inną?
Nie jestem w takiej sytuacji, więc nie mogę sobie wyobrazić czy człowiek po prostu tak może zapomnieć. Obecnie po tych 4 latach spędzonych z moim narzeczonym mam mnóstwo rzeczy, miejsc, które na tyle mocno kojarzą mi się z Nim i z chwilami, które z Nim spędziłam, że wręcz NIE WYOBRAŻAM sobie, abym mogła kiedyś być w takim miejscu i nie wspomnieć o Nim choćby przez chwilę. Pytanie tylko czy takie podejście charakteryzuje w większości kobiety, czy może większość mężczyzn ma tak samo? A może po prostu po zapoznaniu innej ważnej dla nas osoby o takich rzeczach z biegiem czasu się jednak zapomina? Niedoświadczona jestem w tej kwestii i dlatego tego nie ogarniam :)
Wiem, że może wydawać się to wszystko trywialne, a wręcz dziecinne, ale jeśli ktokolwiek chciałby podzielić się swoim doświadczeniem, spostrzeżeniami w tej materii to byłabym naprawdę wdzięczna.
Dobrze, że to forum jest anonimowe, bo trochę mi nawet wstyd, że w obliczy poważnych problemów z jakimi człowiek niekiedy spotyka się w życiu, ja zawracam sobie głowę taką błahostką :) Dla formalności dodam- nie mam 15 lat.. tylko 25, a mój narzeczony 29- czyli jak widać "dziecinne problemy" mogą pojawiać się niezależnie od wieku :)
"Gnębi" mnie pewna prywatna sprawa.. Otóż, jestem z moim narzeczonym 4 lata, za pół roku się pobierzemy- z ręką na sercu mogę stwierdzić, że tworzymy zgodną i zgraną parę, która się darzy ogromnym uczuciem. Często gęsto zdarzało nam się nawet usłyszeć, że takich par to ze świecą szukać, zatem można wyciągnąć wniosek, że naszemu związkowi niczego nie brakuje. Jednak pytanie klucz brzmi: a co ze starą miłością? Czy tworząc udany związek faktycznie da się "zapomnieć" o dawnej sympatii? Dla mnie mój narzeczony jest pierwszą miłością, więc nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Dla mojego Lubego jestem właśnie tą drugą miłością.. I właśnie czasami, gdy słyszę takie opinie, że kocha się w życiu tylko raz to gdzieś tam w sercu delikatnie mnie kłuje i przychodzą mi do głowy myśli w stylu: kurczę, to znaczy, że On nigdy nie pokocha mnie już tak mocno jak tamtą? Przykra sprawa. Zwłaszcza, że często przy tego typu opiniach zaznacza się, że ta pierwsza, młodzieńcza szalona miłość jest nie do "przebicia".
Mój Luby z poprzednią dziewczyną był prawie 4 lata- w ich związku się również układało, nawet do tego stopnia, że Mój Luby myślał, że się z tą dziewczyną ożeni w przyszłości. Tak się jednak nie stało, bo ona zapoznała kogoś innego, kto ją oczarował i po prostu odeszła- później tego trochę żałowała, ale to akurat nieistotne. Minusem tej sytuacji jest to, że to była dla mojego Lubego pierwsza, młodzieńcza miłość (był z nią od 18 do 22 roku życia), a dodatkowo to ona go zostawiła, zatem tym bardziej z takiej sytuacji gorzej się otrząsnąć.. I teraz kolejne pytanie klucz: czy po takim doświadczeniu można jeszcze pokochać na tyle mocno, aby całkowicie zapomnieć o przeszłości? Żeby przechodząc przez park już z inną dziewczyną przestać myśleć, że w tym parku spędzał fajne chwile z inną? Czy tańcząc do jakiejś piosenki z obecną dziewczyną nie odlatywać myślami, że kiedyś przy tej piosence się tańczyło z tą poprzednią? Czy udając się na wyprawę w góry możliwe jest nie przypominać sobie, że pare lat temu szło się tędy za rękę z inną?
Nie jestem w takiej sytuacji, więc nie mogę sobie wyobrazić czy człowiek po prostu tak może zapomnieć. Obecnie po tych 4 latach spędzonych z moim narzeczonym mam mnóstwo rzeczy, miejsc, które na tyle mocno kojarzą mi się z Nim i z chwilami, które z Nim spędziłam, że wręcz NIE WYOBRAŻAM sobie, abym mogła kiedyś być w takim miejscu i nie wspomnieć o Nim choćby przez chwilę. Pytanie tylko czy takie podejście charakteryzuje w większości kobiety, czy może większość mężczyzn ma tak samo? A może po prostu po zapoznaniu innej ważnej dla nas osoby o takich rzeczach z biegiem czasu się jednak zapomina? Niedoświadczona jestem w tej kwestii i dlatego tego nie ogarniam :)
Wiem, że może wydawać się to wszystko trywialne, a wręcz dziecinne, ale jeśli ktokolwiek chciałby podzielić się swoim doświadczeniem, spostrzeżeniami w tej materii to byłabym naprawdę wdzięczna.
Dobrze, że to forum jest anonimowe, bo trochę mi nawet wstyd, że w obliczy poważnych problemów z jakimi człowiek niekiedy spotyka się w życiu, ja zawracam sobie głowę taką błahostką :) Dla formalności dodam- nie mam 15 lat.. tylko 25, a mój narzeczony 29- czyli jak widać "dziecinne problemy" mogą pojawiać się niezależnie od wieku :)