Re: Czy ktoś żałuje zakupu mieszkania na kredyt?
Z częścią się zgodzę, z częścią nie.
Kredyty nie są dla ludzi biednych, ponadto kredyt na max. 10 w ostateczności 15 lat (jeżeli jest się lekarzem, prawnikiem, itp.) - jest dobrym rozwiązaniem o ile ma się poduszkę finansową i w miarę pewną sytuację zawodową (oczywiście nie ma czegoś takiego jak pewność w tych czasach, gdzie w imię zwiększenia zysku firmy z 584 na 598 milionów zwalnia się 500 osób - ale nie ma co ukrywać, że hr-owiec (bezproduktywne osoby, powiedziałbym wrzody), marketingowiec czy handlowiec mogą bardzo łatwo wylecieć bez względu na moment, lekarz będzie miał jednak komfort).
Kredyt w żadnym wypadku nie jest dla osób, które po jego zaciągnięciu przerzucają się z mięsa 97% na mięso 68%, kino/teatr zamieniają na film z Internetu, wyjście do knajpki na puszkę Żubra, wypisują dziecko z nauki niemieckiego, przestają jeździć na wakacje - (jedynym pozytywem "kryzysu" jest przerzucenie z auta na komunikację miejską, ale i tak nadal mamy wielu opornych, którzy wolą żreć wałówę, ale wciąż jeździć wypierdzianym Passatem). Wiele z tych osób (Polak nigdy nie przyzna się do błędu, a na osobę, która miała w przeszłości rację w doradzaniu po prostu się obrazi; nagle jak za dotknięciem różdżki nikomu nie wali na Szadółkach, nikt nie ma zacieków czy grzyba w nowym budownictwie, itp.) będzie iść w zaparte twierdząc, że "mi więcej nie potrzeba" (a to nic innego jak bezradność i ukrywana złość, znam wiele takich osób). Oszczędzanie na kulturze, nauce, rozrywce, poznawaniu świata zawsze wyjdzie bokiem, w najlepszym wypadku skończy się schamieniem i zburaczeniem.
Natomiast bawi mnie wiecznie maglowany argument o wbijaniu gwoździ na wynajmowanym - ktoś wyżej pisał o mieszkaniu w Gdyni, gdzie odpowiednie podejście skutkuje nawet kupowaniem przez właściciela mieszkania zmywarki ! Odpowiednie podejście zawsze się zwróci. Dwa - współczuję (umysłowo) osobom, dla których ważniejsze jest wbicie gwoździa czy pomalowanie ściany na swój kolor aniżeli wysłanie dziecka na kurs językowy czy na wakacje. Jakby nie liczyć, wynajem jest tańszy i daje swobodę przy utracie pracy.
Przejdźmy do najważniejszej kwestii - mając kredyt na 30 lat jesteś najlepszym pracownikiem - będziesz rozwijał dywan za szefem, aby tylko Cię nie wyrzucił. A jak już wyrzuci to pamiętaj, że sprzedaż mieszkania to obecnie kilka miesięcy (a bez obniżenia ceny rok), natomiast prawdopodobnie wciąż zostanie Ci do spłaty reszta kredytu, a pozostaniesz bez mieszkania. Wynajmując tracisz pracę / usuwa Cię właściciel - przenosisz się do klatki obok, dziecko nie musi zmieniać szkoły, a jeżeli tracisz pracę to wynajmujesz tam, gdzie pojawi się nowa propozycja, nie jesteś przykuty.
CZY KTOŚ ZAKREDYTOWANY ODPOWIE NA PYTANIE dlaczego Szwajcarom czy Niemcom nie spada z głowy korona z tytułu wynajmu, który jest w tych krajach najnormalniejszą praktyką ? I dziwnym trafem jeżdżą na wakacje kilka razy do roku, wydają na kulturę, rozrywkę. DLACZEGO POLAK MUSI MIEĆ SWOJE ? (błąd - banku) Żeby w początkowej fazie (tej bez grzybów, zacieków, odgłosów sąsiadki) walnąć bruderszafcika przy barku ze znajomym przy winku i pochwalić się meblami z Ikei ? A potem zęby w ścianę przez 30 lat. Czy te osoby zakładają, że będą wiecznie zdrowie ? Zdają sobie sprawę, że mieszkają w kraju, gdzie utrata pracy w wieku 40 lat skutkuje długotrwałym bezrobociem i de facto zmarnowaniem reszty życia ?
Polak widocznie będzie wiecznie taki jak zawsze był i jest - ponad stan, szabelka, lans. Niemiec ma w d*pie opinię środowiska (zresztą czegoś takiego jak krytyka za wynajem w tych krajach nie uświadczymy, to wymysł developerów i idiotów, których dało się ubrać w te kredyty), jeżeli w Hamburgu dadzą mu znacznie lepsze warunki pracy niż w Bremie, to przeniesie się do Hamburga, jeżeli straci pracę i centrum Monachium będzie za drogie, to przeniesie się na obrzeża Monachium - proste. Ale dla Polaka to ujma na honorze :D
31
9