Czysty przypadek
Witam, postanowiłam napisać, ponieważ nie radzę już sobie z sytuacją i potrzebuję obiektywnych opinii, kogoś kto spojrzy na to wszystko "z boku"...
Na forum jest sporo wątków na temat toksycznych teściowych, które wtrącają się we wszystko itd. U mnie sytuacja ta nie wygląda tak źle. Teściowa nie narzuca swojego zdania (mieszkamy oddzielnie i nie mamy z mężem jeszcze dzieci, więc może nie ma do tego za bardzo okazji), odnosi się do mnie z szacunkiem, nie dała mi odczuć, że mnie nie lubi, jednak jest jedna sprawa, która strasznie mnie irytuje.
A mianowicie, moja teściowa za wszelką cenę szuka jakiegokolwiek kontaktu z moim mężem, przez co mam wrażenie, że mnie prześladuje, osacza. Mam wrażenie, że jest wszędzie i albo, że za chwilę gdzieś się pojawi. Wielokrotnie doprowadza do "przypadkowych" spotkań, w luźnej rozmowie wypytuje się, co będziemy robić np. w weekend, po czym zjawia się w tym miejscu niby przypadkiem, spotkania te mają różną częstotliwość i miejsce np. w kościele (czeka przed wejściem), w galerii, spacerze w parku, w autobusie, w sklepie spożywczym, u fryzjera. Wielokrotnie wymyśla czasem wręcz absurdalne preteksty, dlaczego się znalazła w tym miejscu a nie innym.... do tego kilka razy dziennie wysyła jakieś głupoty np. na fb, przez sms robi tak od ponad 2 lat ... i szczerze mówiąc niszczy mnie to, nie mogę wyjść z domu bez myśli "że zaraz ją spotkam", "że zaraz się pojawi" że wiadomość, którą dostałam ja albo mój mąż jest od niej itd...przez co podupadłam psychicznie, jestem ciągle poddenerwowana, bo wyszukuje ją w tłumie.
Dodam, że odwiedzamy przynajmniej raz w miesiącu raz jednych rodziców, raz drugich, do tego dochodzą różne imprezy rodzinne (urodziny, imieniny, święta), dzwonimy do swoich rodziców co dziennie lub co 2 dni, moi rodzice jakoś sobie z tym radzą i nie odstawiają takich cyrków. Mąż wie o problemie, stara się, aby do takich sytuacji nie dochodziło...jednak wystarczy jedno niespodziewane spotkanie i moje fobie wracają...
Jedyne co przychodzi mi do głowy to, aby przenieść się z mężem do innego miasta, aby się trochę zdystansować...
Chyba, że macie jakieś inne pomysły, chętnie posłucham waszych rad :)
Na forum jest sporo wątków na temat toksycznych teściowych, które wtrącają się we wszystko itd. U mnie sytuacja ta nie wygląda tak źle. Teściowa nie narzuca swojego zdania (mieszkamy oddzielnie i nie mamy z mężem jeszcze dzieci, więc może nie ma do tego za bardzo okazji), odnosi się do mnie z szacunkiem, nie dała mi odczuć, że mnie nie lubi, jednak jest jedna sprawa, która strasznie mnie irytuje.
A mianowicie, moja teściowa za wszelką cenę szuka jakiegokolwiek kontaktu z moim mężem, przez co mam wrażenie, że mnie prześladuje, osacza. Mam wrażenie, że jest wszędzie i albo, że za chwilę gdzieś się pojawi. Wielokrotnie doprowadza do "przypadkowych" spotkań, w luźnej rozmowie wypytuje się, co będziemy robić np. w weekend, po czym zjawia się w tym miejscu niby przypadkiem, spotkania te mają różną częstotliwość i miejsce np. w kościele (czeka przed wejściem), w galerii, spacerze w parku, w autobusie, w sklepie spożywczym, u fryzjera. Wielokrotnie wymyśla czasem wręcz absurdalne preteksty, dlaczego się znalazła w tym miejscu a nie innym.... do tego kilka razy dziennie wysyła jakieś głupoty np. na fb, przez sms robi tak od ponad 2 lat ... i szczerze mówiąc niszczy mnie to, nie mogę wyjść z domu bez myśli "że zaraz ją spotkam", "że zaraz się pojawi" że wiadomość, którą dostałam ja albo mój mąż jest od niej itd...przez co podupadłam psychicznie, jestem ciągle poddenerwowana, bo wyszukuje ją w tłumie.
Dodam, że odwiedzamy przynajmniej raz w miesiącu raz jednych rodziców, raz drugich, do tego dochodzą różne imprezy rodzinne (urodziny, imieniny, święta), dzwonimy do swoich rodziców co dziennie lub co 2 dni, moi rodzice jakoś sobie z tym radzą i nie odstawiają takich cyrków. Mąż wie o problemie, stara się, aby do takich sytuacji nie dochodziło...jednak wystarczy jedno niespodziewane spotkanie i moje fobie wracają...
Jedyne co przychodzi mi do głowy to, aby przenieść się z mężem do innego miasta, aby się trochę zdystansować...
Chyba, że macie jakieś inne pomysły, chętnie posłucham waszych rad :)