zachęceni opiniami i faktem, że od czasu otwarcia zawsze jest dużo ludzi, poszliśmy. Wtorek, godzina 18, ludzi jak na ten dzień nawet sporo, ale wolne stoliki były.
Jednak Pan Kelner miał problem już od samego początku, kartę przyniósł od razu, jednakże przyjęcie zamówienia zajęło mu już przysłowiowy kwadranski, potem było już tylko gorzej.... zniechęceni tak wolno przyjmowanym zamówieniem z czystej ostrożności zamówiliśmy dwie czarne kawy, na początek. Long story short jak to mówią modni hipsterzy, kawa robiła się minut ponad 20. Jako że zasiedliśmy pray stoliku vis a vis baru, z lubością obserwowaliśmy PROCES powstawanai czarnej kawy. Pani za barem zamowienie przyjęła, ale musiała się najwidoczniej mentalnie głęboko przygotować do tej czasochłonnej operacji. Najpierw dłuuuugo stała i zbierała plotki od kolegów i koleżanek, potem wielokrotnie wychodziła na maluteńkie zaplecze, gdzie przeciągała się, splatała i rozplatała włosy. Byliśmy świadkami cudu powstawania weny twórczej, krzepiące doświadczenie za które serdecznie dziękujemy. Niestety również ze względu na to doświadczenie nie zaryzykujemu żeby sprawdzić lie czasu zajmuje przygotowanie czegoś do jedzenia.