Do Zetjota
Nie pamiętam, w którym wątku rozmawialiśmy o tym, że psy rozumieją sens słów. I nie jest to kwestia tresury. Podawałem przykład poleceń słyszanych przez psa (konkretnie: moją sukę) po raz pierwszy... i spełnianych.
Suka koleżanki ma kłopoty zdrowotne. Gdyby koleżanka w odpowiednim czasie ją dokładniej obejrzała i obmacała, byłyby mniejsze.
Byliśmy parę razy u weta i wygląda, że będzie ok.
Przypomniało mi się to dzisiaj i mówię do suki zwiniętej w kłębuszek na tapczanie "Pokaż brzuszek"
Nie muszę chyba dodawać, że nigdy wcześniej nie wydałem jej tego polecenia.
Suka przekręca się na bok. Podjarany... mówię "Mało. Cały brzuszek"
Wywala się na plecy, podwoziem do góry.
I wiecie co?
Zrobiło mi się głupio. Bo ja nie zawsze daję radę odczytać informację z jej strony.
Suka koleżanki ma kłopoty zdrowotne. Gdyby koleżanka w odpowiednim czasie ją dokładniej obejrzała i obmacała, byłyby mniejsze.
Byliśmy parę razy u weta i wygląda, że będzie ok.
Przypomniało mi się to dzisiaj i mówię do suki zwiniętej w kłębuszek na tapczanie "Pokaż brzuszek"
Nie muszę chyba dodawać, że nigdy wcześniej nie wydałem jej tego polecenia.
Suka przekręca się na bok. Podjarany... mówię "Mało. Cały brzuszek"
Wywala się na plecy, podwoziem do góry.
I wiecie co?
Zrobiło mi się głupio. Bo ja nie zawsze daję radę odczytać informację z jej strony.