Moje doświadczenia są fatalne. I chodzi tu przede wszystkim o stosunek do pacjenta. W sytuacji, kiedy pacjent ma zapalenie krtani i tchawicy oraz duszności Pan Doktor odsyła po nowe skierowanie z napisem „pilne”. I to jest jeszcze jakoś – choć może nie do końca - zrozumiałe. Ale jeżeli pacjent w takim stanie staje na głowie i jedzie do innej dzielnicy do swojej przychodni, zdobywa potrzebny napis na skierowaniu i przyjeżdża z powrotem, pokornie czekając do końca aż zostanie przyjęty, a dowiaduje się, że nie zostanie przyjęty w ciągu czterech ostatnich minut pracy (po 3-ch godzinach od pierwszej rozmowy), bo Doktorowi „za to nie zapłacą” (cyt.) – to już jest chwyt poniżej pasa. Wróciłam do domu roztrzęsiona, z nasilonymi objawami. Pozostał mi tylko SOR i kolejne godziny oczekiwania. Widać dla Pana Doktora ważniejsze są pieniądze niż pacjent… Panie Doktorze – Judymem, to Pan nie zostanie…
0
3