"to nauczyciel jest zły"...dochodzi już do uczelni,
A zaczyna się praktycznie od wychowania bezstressowego. "Przecież to dziecko...", mówi mamuśka, której pociecha kopała mnie w autobusie wycierając swoje buciki o moje spodnie....
Potem podstawówka, wiadomo - obowiązkowa i każdy, nawet jołop, musi ją skończyć.
W średniej, gdy taki młody człowiek zaczyna nabierać bardziej wyrazistych kształtów człowieczych (od strony psychicznej), kieeedyś faktycznie szlifowali, wybijali głupoty ze łba, a jednocześnie stwarzali okazję do spotkania się z problemem podporządkowania pewnym wymogom, rygorom, obowiązkowi, ale też ze stressem i.t.d. Bezstressowo wychowywana pociecha radzi sobie dziś doskonale na tym etapie, wytykając nauczycielowi wszelkie zło: źle uczy, za dużo wymaga, depcze "godność osobistą", jest niesprawiedliwy, uwziął się i.t.p. Rodzic jest gotów odwoływać się od oceny do wszystkich świętych, byle tylko udowodnić, że jego dziecię zostało skrzywdzone. Powstał nawet specjalny "Kodeks praw i obowiązków ucznia", gdzie prawie same prawa...Jednocześnie środowisko nauczycielskie stłamszone, zagonione do roboty papierowej, tracące autorytet na skutek błędnej polityki swoich władz, marnie opłacane (to i nabór tzw. negatywny).
Tym sposobem dziecię kończy bezstresowo szkołę ponadpodstawową i trafia na studia. Oczywiście, najlepiej na te najlepsze, a więc do renomowanej uczelni na renomowany kierunek. Żeby było śmieszniej, po co egzamin? Wystarczy dobre świadectwo (na uczelnię wszak też dotarł "trYnd", by dziecię bezstressowo przeszło ten etap. No i mamy mimozę, która pierwszy raz w życiu zostaje zmuszona do samodzielnej nauki, jest traktowana jak osoba dorosła i odpowiedzialna, a wykładpwca niekoniecznie musi mieć skończony dodatkowy fakultet PSYCHIATRY. Na dodatek, gdy jest wymagający i obce mu jest skojarzenie "dziecię nie umie, tzn. nauczyciel nie nauczył", to już zaczynają się prawdziwe kłopoty.
Na szczęście, nie zawsze kończy się "siekierezadą", choć te głosy autorytatywnie stwierdzające, kto powinien, a kto nie powinien być wykładowcą, z pozycji studenta, raczej nie napawają optymizmem.
0
0