Jestem osobą, która opiekuje się i karmi bezdomne kotki, i chciałam podzielić się z moim smutkiem, spowodowanym tym że dwa dni temu odeszła koteczka żyjąca na podwórku, którą się opiekowałam. Przegrała walkę o życie, przyczynił się do tego zwyrodnialec strzelając do niej śrutem i uszkadzając jej oczko, które straciła a śrut utkwił w głowie. Wiele wycierpiała!!! Czekała ją operacja na którą została zorganizowana zbiórka, ale nie doczekała jej. Nie znam innych określeń na kogoś takiego jak potwór.. Mieszkam w Gdyni w dzielnicy Karwiny, którą nie wiem dlaczego nazywa się "Przyjaznymi Karwinami", tylko dla kogo? Na pewno nie dla bezdomnych, bezbronnych kotków do których strzelają z wiatrówek z okien, lub w mrożny zimowy dzień wyrzucają do śmietnika domek, który zrobił dla nich mój mąż. Znam osobę która wyrzuciła domek, ponieważ prześladowała mnie i obrażała, oczywiście mogłam to zgłosić na Policję, ale obawiałam się, że odbiło by się to na kotkach, bo po kimś takim można spodziewać się najgorszego, tym bardziej że wspomniał mi sarkastycznie że, ktoś na osiedlu truje koty nie wiem jak to rozumieć . Pożnie po dwóch miesiącach straciłam dwa kotki. Jakim trzeba być okropnym człowiekiem!!!! Najgorsze jest to, że nikt nie reaguje na takie sytuacje. To wszystko dzieje się na dzielnicy Karwiny II. Szukam pomocy, ponieważ jestem w tym sama, zgłosiłam to na Policji ale nie uzyskałam tam pomocy, chyba zwyczajne bezdomne kotki nic nie znaczą. Tylko ktoś kto strzela do zwierząt może również zacząć strzelać do ludzi!!!!