Gdy nadchodzi moment w którym kobieta traci na wartości
Strach coś napisać, bo przelanie myśli na tekst pisany może zająć godzinę a że z reguły używam języka prostego i nazywam rzeczy po imieniu, co nie raz spotkało się z niezrozumieniem młodocianych administratorów, którzy w jednej chwili potrafili skasować godzinę mojej pracy. Przeważnie ograniczam się więc z pisaniem do minimum - do krótkich dosadnych wstawek, których skasować zupełnie nie żal. Dziś jednak jest inaczej. Z powodu przeziębienia i wysokiej temperatury spędzam cały dzień nie opuszczając łóżka. Skłoniło mnie to do refleksji nad swoim życiem i zastanowieniem się nad nurtującymi pytaniami które krążą od dawna gdzieś w głowie i czekają na odpowiedni moment żeby się nimi zająć.
Niefart w stosunkach damsko-męskich towarzyszy mi przez całe życie. Nieudane kilkuletnie związki, parokrotne zrujnowanie planów życiowych, znaczne straty finansowe, zachowania poniżej poziomu, a nawet w skrajnym przypadku rękoczyny których nie dało się uniknąć i po latach zaczynanie wszystkiego od nowa. Z inną osobą, jednak wszystkie podejmowanie próby stworzenia stałego związku miały podobne zakończenia. Kiedyś myślałem, że to dotyczy to tylko mnie ale z czasem zacząłem rozglądać się wokół siebie i trafiłem na jeszcze gorsze przypadki i trochę mnie to uspokoiło. Zrozumiałem wtedy, że niektóre kobiety zupełnie nie mają zasad, potrafią być wyrachowane i często po trupach zmierzają do celu zasłaniając się odpowiednio przybraną marketingową maską, przedstawiającą daną osobowość w przyjazny, pozytywny sposób. Kiedy jednak po czasie, z reguły są to lata, ta maska opada wychodzi osobowość prawdziwa i zaczynają się spore nieprzyjemności.
W swoim życiu przeżyłem 3 takie sytuacje, o podobnej skali problemu - niewiele rożniące się od siebie. Były wręcz schematyczne, rożniły się tylko okresem trwania. 2 pierwsze przypadki były ciężkie, jednak z czasem potrafiłem się po nich otrząsnąć.
Ostatni przypadek był najgorszy. Skończył się bardzo źle i odcisnął piętno na mojej psychice.
Nieważne - nie będę wnikał w szczegóły bo kolejna strata kilku lat życia i rozmyślanie o niej nie należy do przyjemnych.
Wszystkie te przypadki mają jedną rzecz wspólną - zabierają cenne lata życia.
Będąc człowiekiem pożądanym przez kobiety miałem to szczęście, zawsze to ja mogłem wybierać swoje partnerki. Z reguły były to kobiety wizualnie bardzo atrakcyjne. Mając w głowie masę wspomnień z pięknymi kobietami ciężko mi się teraz żyje. Mimo nieprzyjemnych zakończeń poprzednich związków nie potrafię się tych wspomnień pozbyć. Zawsze wracają. I tak sobie myśle dzisiaj, że minęło już tyle lat że z tych kobiet tak naprawde niewiele już zostało. Są stare i bezużyteczne.
Mając włączony telewizor katem oka ogladalem dzis program informacyjny w którym suchej nitki nie zostawiono na Kindze Rusin. Podczas jakiejś tam mało ważnej gali 50 letnia kobieta ponoć miała zachować się jak 16 latka. Może i wyglądała na 16 latkę, jednak pesel nie kłamie i mimo pięknego wyglądu i jej atrakcyjności 50 lat jak na kobiete zdaje się być trochę dużo.
Wszystkie te moje byłe partnerki na obecną chwilę też były by wizualnie atrakcyjne, z reguły starsze ode mnie. Na tamate czasy nawet mi to imponowało, jednak teraz ich wiek zupełnie eliminował by na tą chwilę jakąkolwiek chęć znajomości. Moim zdaniem kobieta po 40 to już zgniłe jajo. Ani nie nadaje się do rodziny, ani dzieci nie wchodzą w grę i tak naprawdę myślę że po 40 kobiety są bezużyteczne.
Gdy mężczyzna dojrzewa staje się atrakcyjny i na swój sposób wartościowy, Opiekuńczy, zamożny jak w moim przypadku. Pożądany przez kobiety. Osobiście ze swoim nieadekwatnym wyglądem do peselu (wyglądam młodo) nadal mam powodzenie i to u kobiet o wiele młodszych i mam w czym wybierać jednak boję się już dłuższych związków, mimo tego mam obecnie partnerkę o 15 lat młodszą.
Czasy są takie a nie inne. Mnóstwo starych kobiet wokół, po botoksach , wystylizowanych na nastolatki z peselem po 40 - 50 lat przesiadających w barach czekających na cud - a może jeszcze coś się wydarzy. Moim zdaniem nie wydarzy się, bo w przypadku kobiet jest granica po której przekroczeniu kobiety stają się niewiele warte. Granicę ta mniej więcej znam jednak zastanawiam się o ile można by tą granicę przesunąć w prawo czy w lewo. Może ktoś ma jakieś pomysły. Przecież taka 50 letnia piękna kobieta za chwilę się skończy. Czas szybko leci i z 50 zrobi się lada moment 60 lat albo i 65. Straszny bełkot mi tu wyszedł, ale wstawiam z nadzieją że znajdzie się ktoś madrzejszy i powie jak to z tymi kobietami jest.
Niefart w stosunkach damsko-męskich towarzyszy mi przez całe życie. Nieudane kilkuletnie związki, parokrotne zrujnowanie planów życiowych, znaczne straty finansowe, zachowania poniżej poziomu, a nawet w skrajnym przypadku rękoczyny których nie dało się uniknąć i po latach zaczynanie wszystkiego od nowa. Z inną osobą, jednak wszystkie podejmowanie próby stworzenia stałego związku miały podobne zakończenia. Kiedyś myślałem, że to dotyczy to tylko mnie ale z czasem zacząłem rozglądać się wokół siebie i trafiłem na jeszcze gorsze przypadki i trochę mnie to uspokoiło. Zrozumiałem wtedy, że niektóre kobiety zupełnie nie mają zasad, potrafią być wyrachowane i często po trupach zmierzają do celu zasłaniając się odpowiednio przybraną marketingową maską, przedstawiającą daną osobowość w przyjazny, pozytywny sposób. Kiedy jednak po czasie, z reguły są to lata, ta maska opada wychodzi osobowość prawdziwa i zaczynają się spore nieprzyjemności.
W swoim życiu przeżyłem 3 takie sytuacje, o podobnej skali problemu - niewiele rożniące się od siebie. Były wręcz schematyczne, rożniły się tylko okresem trwania. 2 pierwsze przypadki były ciężkie, jednak z czasem potrafiłem się po nich otrząsnąć.
Ostatni przypadek był najgorszy. Skończył się bardzo źle i odcisnął piętno na mojej psychice.
Nieważne - nie będę wnikał w szczegóły bo kolejna strata kilku lat życia i rozmyślanie o niej nie należy do przyjemnych.
Wszystkie te przypadki mają jedną rzecz wspólną - zabierają cenne lata życia.
Będąc człowiekiem pożądanym przez kobiety miałem to szczęście, zawsze to ja mogłem wybierać swoje partnerki. Z reguły były to kobiety wizualnie bardzo atrakcyjne. Mając w głowie masę wspomnień z pięknymi kobietami ciężko mi się teraz żyje. Mimo nieprzyjemnych zakończeń poprzednich związków nie potrafię się tych wspomnień pozbyć. Zawsze wracają. I tak sobie myśle dzisiaj, że minęło już tyle lat że z tych kobiet tak naprawde niewiele już zostało. Są stare i bezużyteczne.
Mając włączony telewizor katem oka ogladalem dzis program informacyjny w którym suchej nitki nie zostawiono na Kindze Rusin. Podczas jakiejś tam mało ważnej gali 50 letnia kobieta ponoć miała zachować się jak 16 latka. Może i wyglądała na 16 latkę, jednak pesel nie kłamie i mimo pięknego wyglądu i jej atrakcyjności 50 lat jak na kobiete zdaje się być trochę dużo.
Wszystkie te moje byłe partnerki na obecną chwilę też były by wizualnie atrakcyjne, z reguły starsze ode mnie. Na tamate czasy nawet mi to imponowało, jednak teraz ich wiek zupełnie eliminował by na tą chwilę jakąkolwiek chęć znajomości. Moim zdaniem kobieta po 40 to już zgniłe jajo. Ani nie nadaje się do rodziny, ani dzieci nie wchodzą w grę i tak naprawdę myślę że po 40 kobiety są bezużyteczne.
Gdy mężczyzna dojrzewa staje się atrakcyjny i na swój sposób wartościowy, Opiekuńczy, zamożny jak w moim przypadku. Pożądany przez kobiety. Osobiście ze swoim nieadekwatnym wyglądem do peselu (wyglądam młodo) nadal mam powodzenie i to u kobiet o wiele młodszych i mam w czym wybierać jednak boję się już dłuższych związków, mimo tego mam obecnie partnerkę o 15 lat młodszą.
Czasy są takie a nie inne. Mnóstwo starych kobiet wokół, po botoksach , wystylizowanych na nastolatki z peselem po 40 - 50 lat przesiadających w barach czekających na cud - a może jeszcze coś się wydarzy. Moim zdaniem nie wydarzy się, bo w przypadku kobiet jest granica po której przekroczeniu kobiety stają się niewiele warte. Granicę ta mniej więcej znam jednak zastanawiam się o ile można by tą granicę przesunąć w prawo czy w lewo. Może ktoś ma jakieś pomysły. Przecież taka 50 letnia piękna kobieta za chwilę się skończy. Czas szybko leci i z 50 zrobi się lada moment 60 lat albo i 65. Straszny bełkot mi tu wyszedł, ale wstawiam z nadzieją że znajdzie się ktoś madrzejszy i powie jak to z tymi kobietami jest.