Tu masz namiar na profesora:
http://www.znanylekarz.pl/marek-dobosz/gastrolog/gdansk
Wiem, że operował kilka pacjentek z zaawansowaną endometriozą.
On operuje w Wojewódzkim, gdzie jest ordynatorem. O preparacie antyzrostowym nie słyszałam. Nie sądzę, żeby był zastosowany, choć z drugiej strony, po tej operacji nikt mnie nie popędzał do wstania z łóżka pod hasłem "trzeba chodzić, bo będą zrosty".
Warunki w Wojewódzkim kiepskie - w sumie podobne były w każdym szpitalu w którym leżałam. Choć tu mają 3 salki 3 osobowe, odremontowane z łazienkami i TV. Jeśli trafisz na dużą 9-10 osobową salę, to obskurną łazienkę masz na resztę sal. Ale z doświadczenia wiem, że ludzie ze skierowaniem od profesora trafiają od razu do tych ładnych. Ja za każdym razem "zaczynałam" w dużych, bo miałam stomię, a na dużych właśnie leżą pacjenci z ranami, stomiami itp. Po operacjach byłam już w tych nowych. Pewnie nic z tym nie robią, bo niedługo przeprowadzają się do nowego skrzydła, gdzie na pewno będą lepsze warunki. Pielęgniarki w każdym razie są ok, na pooperacyjnych siedzą non stop (na urologii na klinicznej w pooperacyjnej, pielęgniarki raz nie widziałam ze 3 godziny!). Łóżka też wygodne, materace nie mają wyleżanych dołów.
Co do leczenia endo antykami, to ja robiłam przerwy ze względu na migrenę. Po pierwszej operacji miałam Evrę, bez przerw na krwawienie. Profesor mówił, że tkanka była zwłókniała, wyglądała na zaleczoną. Więc chyba leczą...
Ja po leczeniu Visanne też przejdę na antyki, też nie planuję dzieci. U mnie przy tak zaawansowanej chorobie zajście w ciążę byłoby bardzo utrudnione, do tego jak odstawię leki, to prawdopodobieństwo powrotu endo jest bardzo duże. U mnie oznacza to nefrostomię - worek na plecach na siki, bądź w ogóle utratę nerki, oraz kolostomię - worek na brzuchu na stolec. Dzięki, wolę nie mieć dzieci i nie mieć worków. Z resztą i tak nigdy nie planowałam dzieci, więc mam dobrą wymówkę ;)